rozwińzwiń

Feblik

Okładka książki Feblik Małgorzata Musierowicz
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2015
Okładka książki Feblik
Małgorzata Musierowicz
7,2 / 10
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2015
Wydawnictwo: Akapit Press Cykl: Jeżycjada (tom 21) literatura młodzieżowa
276 str. 4 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Cykl:
Jeżycjada (tom 21)
Wydawnictwo:
Akapit Press
Data wydania:
2015-11-06
Data 1. wyd. pol.:
2015-11-06
Liczba stron:
276
Czas czytania
4 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362199754
Tagi:
literatura polska
Inne
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
1984 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
235
51

Na półkach: ,

Jedna z gorszych części Jeżycjady. Bieganie Agnieszki i Ignacego po mieście, domach i okolicach nieco mnie wymęczyło.

Jedna z gorszych części Jeżycjady. Bieganie Agnieszki i Ignacego po mieście, domach i okolicach nieco mnie wymęczyło.

Pokaż mimo to

avatar
972
362

Na półkach: ,

Feblik opowiada głównie o dalszych losach Ignacego Grzegorza Skryby. Po tym, jak jego kuzyn Józef w końcu spotkał miłość swojego życia nadeszła kolej na Ignasia- czas, by uwolnić go ze szponów Magdusi i postawić na jego drodze kobietę, z którą spędzi resztę życia. A przy okazji z fajtłapy zamieni się w mężczyznę ;)
Do tego remonty, przeprowadzki, łacina i poezja- jak zawsze sympatycznie, ciepło i z humorem.

Feblik opowiada głównie o dalszych losach Ignacego Grzegorza Skryby. Po tym, jak jego kuzyn Józef w końcu spotkał miłość swojego życia nadeszła kolej na Ignasia- czas, by uwolnić go ze szponów Magdusi i postawić na jego drodze kobietę, z którą spędzi resztę życia. A przy okazji z fajtłapy zamieni się w mężczyznę ;)
Do tego remonty, przeprowadzki, łacina i poezja- jak zawsze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1029
1026

Na półkach: , , ,

"Już ją lubię. Za to, co masz w głosie,
kiedy o niej mówisz."

Bardzo pogodna, sympatyczna i ciekawa opowieść o rodzinie Borejków.

"Już ją lubię. Za to, co masz w głosie,
kiedy o niej mówisz."

Bardzo pogodna, sympatyczna i ciekawa opowieść o rodzinie Borejków.

Pokaż mimo to

avatar
134
102

Na półkach: ,

Świetnie się czytało. Bardzo podobała mi się ta część. Ignaś i Józinek to fajne i dobre chłopaki :)

Świetnie się czytało. Bardzo podobała mi się ta część. Ignaś i Józinek to fajne i dobre chłopaki :)

Pokaż mimo to

avatar
759
759

Na półkach:

Książka jest kontynuacją "Wnuczki do orzechów", gdzie akcja w większości dzieje się na wsi, ale również w upalnym, letnim Poznaniu. Gdziekolwiek pojawią się członkowie rodziny Borejków, tam robi się galimatias i zawsze są jakieś niespodziewane przygody, zaskakujące zdarzenia i dużo humoru sytuacyjnego.

Autorka głównymi bohaterami tej części serii uczyniła Agnieszkę Żyrę, która na prośbę siostry Tekli, ma zawieźć wykonany przez nią wazon do bogatego klienta , który mieszka na poznańskim Sołaczu. Wsiada do zatłoczonego autobusu, w którym spotyka Ignacego Strybę, który będzie jej towarzyszył w dostarczeniu paczki. W międzyczasie wydarzy się wiele niespodziewanych, nieprzewidzianych i tragiczno-komicznych okoliczności. Mnie mocno poruszyła sytuacja związana z pijaną matką Agnieszki. Wydarzenia te były takim śmiechem przez łzy, bo alkoholizm rodzicielki i wynikające z tego kompromitujące ją zachowania tak naprawdę sprawiały, że żal mi było Agnieszki, iż musi się wstydzić za matkę i nie ma w niej oparcia.

Z kolei wzruszającą i podnoszącą na duchu sytuacją było dla mnie zachowanie Floriana i Patrycji, którzy przyjęli pod swój dach wraz z całym inwentarzem (w tym książkami) Milę i Ignacego Borejków, gdyż w ich mieszkaniu trwał remont. Jakoś tak ciepło się na sercu zrobiło, że rodziców (dla Patrycji) i teściów (dla Floriana) nie potraktowano jak piątego koła u wozu, tylko otwierając drzwi swojego domu, małżeństwo otworzyło też dla nich swoje serce, starając się aby czuli się w tym domu jak najlepiej.

A skoro w książce objawił się Ignacy, to oczywiście nie mogło też zabraknąć jego odwiecznego rywala czyli kuzyna Józinka. O, przepraszam - Józefa, gdyż chłopak już jest dorosły. Ucieszył mnie fakt, że Józek przejrzał wreszcie na oczy jeśli chodzi o Trollę i pozbył się złudzeń w stosunku do niej, a jego serce mocniej zabiło do Dorotki.

Lektura w iście jeżycjadowym klimacie, gdzie było trochę smutno, trochę wesoło, chwilami nostalgicznie i wzruszająco, ale czasami też niestety, monotonnie, infantylnie i przewidywalnie. Chyba jednak z pewną ulgą żegnam się z Jeżycjadą (przeczytałam już wszystkie 23 części),jednak uważam, że warto było odbyć tę podróż sentymentalną i powrócić do tej serii po latach. Na jej przykładzie widać jak zmienił się świat oraz jak ja się zmieniłam pod kątem odbierania pewnych sytuacji i zdarzeń opisanych w poszczególnych tomach serii.

Książka jest kontynuacją "Wnuczki do orzechów", gdzie akcja w większości dzieje się na wsi, ale również w upalnym, letnim Poznaniu. Gdziekolwiek pojawią się członkowie rodziny Borejków, tam robi się galimatias i zawsze są jakieś niespodziewane przygody, zaskakujące zdarzenia i dużo humoru sytuacyjnego.

Autorka głównymi bohaterami tej części serii uczyniła Agnieszkę Żyrę,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
148
145

Na półkach: ,

Nietypowe dla MM dłuższe budowanie uczuć. Co prawda nadal szybkie, ale nie w stylu: "spojrzeli na siebie po raz pierwszy i to było TO". Wychodzi całkiem przyjemnie. Miło poobserwować.

Książkę można by czytać równolegle z "Wnuczką do orzechów", ukazuje bowiem perypetie Ignacego Grzegorza w momencie, w którym znika w poprzedniej części.

Oczywiście kilka refleksji: "Ludzie mylą szczerość z brutalnością", "Słów trzeba używać precyzyjnie [...] - inaczej fałszują rzeczywistość" i klasycznie już u Musierowicz: o odwadze by kochać.

I uwielbiam listy Idy.

Nietypowe dla MM dłuższe budowanie uczuć. Co prawda nadal szybkie, ale nie w stylu: "spojrzeli na siebie po raz pierwszy i to było TO". Wychodzi całkiem przyjemnie. Miło poobserwować.

Książkę można by czytać równolegle z "Wnuczką do orzechów", ukazuje bowiem perypetie Ignacego Grzegorza w momencie, w którym znika w poprzedniej części.

Oczywiście kilka refleksji: "Ludzie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
200
91

Na półkach:

04.2020: ✨bez oceny✨
2023: ✨7,5✨ Bardzo, bardzo dobra książka. Nie wiem co więcej mam napisać, bo żadne słowa w całości nie oddadzą tego co czułam podczas czytania jej.

04.2020: ✨bez oceny✨
2023: ✨7,5✨ Bardzo, bardzo dobra książka. Nie wiem co więcej mam napisać, bo żadne słowa w całości nie oddadzą tego co czułam podczas czytania jej.

Pokaż mimo to

avatar
3077
2470

Na półkach: , ,

166/2023 (A)
czyta autorka

166/2023 (A)
czyta autorka

Pokaż mimo to

avatar
230
33

Na półkach: , ,

Umilacz! Poprawiacz nastroju! Jak lody truskawkowe z bitą śmietaną i kolorową posypką. Gdyby życie mogło być trochę jak u Borejków… ale zawsze można sięgnąć po Jeżycjadę;)

Umilacz! Poprawiacz nastroju! Jak lody truskawkowe z bitą śmietaną i kolorową posypką. Gdyby życie mogło być trochę jak u Borejków… ale zawsze można sięgnąć po Jeżycjadę;)

Pokaż mimo to

avatar
402
217

Na półkach: , ,

"Feblik" to bezpośrednia kontynuacja 'Wnuczki do orzechów", czyli druga taka sytuacja w całej serii, że fabuły dwóch sąsiadujących ze sobą tomów dzieją się w tym samym czasie jedna po drugiej, a nie są przedzielone kilkuletnim odstępem czasowym. Tutaj fabuły wręcz zazębiają się ze sobą, a więc mamy kontynuację upalnego lata 2013. W poprzednim tomie mieliśmy historię miłosną Józinka z nową bohaterką - Dorotą, a tutaj nasza uwaga przenosi się na jego kuzyna, Ignacego Grzegorza, który - a jakże - również musi przecież odnaleźć miłość swojego życia, którą okaże się także nowa postać w serii, Agnieszka.
Jeśli chodzi o wrażenia, to zacznę od pozytywów, będzie to o wiele łatwiejsze, a to dlatego, że jest ich mniej.
Ten tom ma w sobie jedną pozytywną stronę, która rzuciła mi się w oczy, w opozycji do tomów poprzedzających. Otóż nie było tu wreszcie tego, co powodowało u mnie ataki mdłości w niedawnych wątkach miłosnych, zarówno w sytuacji Laury z Adamem, jak i Józinka z Dorotą - bo w obu tych przypadkach był taki schemat: pary natykały się na siebie zupełnym przypadkiem, nie znając się w ogóle, i od razu "od pierwszego wejrzenia" rodziło się między nimi uczucie, choć nawet ze sobą nie zdążyli jeszcze dobrze pogadać. No po prostu rzyg. Dlatego w "Febliku" spodobało mi się, że autorka troszkę zeszła z tego kursu, choć może jedynym powodem tego było poczucie, że nie może tak wszystkiego pisać na jedno kopyto i pasuje wreszcie zrobić coś trochę inaczej.
No więc z Ignasiem i Agnieszką było o tyle inaczej, że oni po pierwsze nie byli nieznajomymi - znali się z gimnazjum, gdzie siedzieli ze sobą w jednej ławce i kumplowali się. Kiedy spotkali się teraz po latach, w wieku wczesnostudenckim, również nie tak od razu (nawet sami przed sobą) uświadamiali sobie, że może ich łączyć coś więcej, niż przyjaźń - nawet trochę się wzbraniali, bo każde z nich było przekonane, że ta druga strona nie czuje nic oprócz przyjaźni. Dopiero po kilku dniach wspólnych perypetii doszło do tego, że oficjalnie przyjaźń zmieniła się w miłość - oczywiście było to całkowicie przewidywalne, a te kilka dni to też nie żaden kawał czasu, ale i tak przyznam, że była to jakaś odmiana na lepsze. Taki schemat jakoś bardziej jest dla mnie akceptowalny i strawialny, niż te wcześniejsze uniesienia pomiędzy dwojgiem totalnie obcych sobie ludzi. Oczywiście żeby nie było zbyt fajnie i realistycznie, to te kilka dni wystarczyło, aby nie tylko zostać parą, ale i zaraz od razu zaręczyć się, a co tam :P U Musierowiczki jak już ludzie w wieku około 19 lat zakochują się w sobie, to przecież od razu w pierwszym tygodniu bycia parą, planują ślub i całe wspólne życie :P Ech, no i to by było chyba tyle z pozytywów.
Odnośnie negatywów - uwierał mnie ciągle wątek Magdusi, która była takim przewijającym się widmem. Jak pamiętamy, tytułowa postać "McDusi" była ogólnie nielubiana, a jej wady (zewnętrzne i wewnętrzne) wytykane były nie tylko przez członków klanu Borejków, ale i przez samą autorkę, ale Ignacy Grzegorz był jedynym, który nie tylko widział w niej zalety, traktował miło, ale wręcz zakochał się w niej. Końcówka "McDusi" wskazywała na to, że tych dwoje zostaje parą. Tak się poniekąd stało, ale ich wspólne bycie razem zostało w narracji pominięte, w okresie pomiędzy "McDusią", a "Wnuczką do orzechów". We "Wnuczce" niestety dowiadujemy się, że Magdusia już porzuciła Ignasia i wyjechała do Paryża, skąd nie daje zbyt wielu znaków życia. Ignaś wciąż jednak wzdychał za nią i tęsknił, jakby licząc na to, że los się odmieni. Pod koniec tamtego tomu rzeczywiście coś się dzieje - Ignaś dostaje od Magdusi maila, z kórego wynika, że wróciła do Polski i czeka na niego we Wrocławiu - Ignacy dostał skrzydeł na tę wiadomość i natychmiast postanowił do niej jechać. W tym optymistycznym momencie wątek urywał się w poprzednim tomie i dało mi to pewną nadzieję, że może jednak autorka zrehabilituje jakoś postać Magdusi.
"Feblik" przynosi nam bardzo szybko kubeł zimnej wody na głowę - już w autobusie, którym Ignaś odjechał z tej wioski, w której siedział razem z Idą u Doroty, dzwoni telefon od Magdusi. Odbiera go rozanielony, po czym dostaje obuchem w łeb: Magdusia wciąż jest w Paryżu, a mail był.... żartem jej siostry bliźniaczki, Marii, która - jak się dowiadujemy - wchodzi Magdusi na konto mailowe (że co?) i taki sobie zrobiła żart, podszywając się pod siostrę.
A Magdusia w tym czasie nie tylko nie myśli o powrocie do Ignasia, ale nawet znowu jest z tym swoim byłym, który ją kiedyś zdradził, a teraz przyjechał do niej do Paryża. (???!!)
Cała ta historia z Magdusią jest jakaś chora i bez sensu.
Po co siostra Magdusi miałaby w ogóle robić coś takiego?? (to nie dzieci z podstawówki, tylko osoby ok. 20-letnie do cholery) I dlaczego Magdusia uparcie próbuje się dodzwonić do Ignasia tyle razy przez całą książkę, skoro w zasadzie wyjaśniła wszystko w tej pierwszej rozmowie i - jakby nie było - to ona pierwsza postanowiła z nim zerwać, łamiąc mu poniekąd serce? Czego ona jeszcze właściwie od niego chce?
Ignaś z jednej strony dumnie nie odbiera jej telefonów, a z drugiej - to, że ona dzwoni, wzbudza w nim wciąż takie emocje, że z tego powodu w jednej scenie upuszcza dzwoniący telefon do studni! (była to studnia bez wody, atrapa w skansenie, skąd później Ignacy ten telefon wydobywa z powrotem).
Równolegle więc rozwija się akcja z Agnieszką, którą Ignaś spotkał we wspomnianym wcześniej autobusie, a ponieważ nagle okazało się, że nie musi już jechać do Wrocławia i jego plany runęły, toteż przyłączył się do niej i jej planów.
W wielu momentach książki były takie wtrącenia, które sugerowały, jaka ta Magdusia jednak była zła, a jaka Agnieszka jest wspaniała w porównaniu do tamtej. Dowiadujemy się np., że babcia Borejko ocenia ludzi na podstawie ich stylu gry w Dixit i Carcassome, a Magdusia w tych grach zawsze wykazywała się brakiem wyobraźni i w dodatku oszukiwała. Agnieszka - to oczywiście zupełnie co innego. W ogóle ile razy jest wspominana Magdusia, to zawsze z takim przekąsem - wychodzi na to, że od początku w ogóle nikt (poza Ignasiem) jej nigdy nie lubił i wszyscy mieli o niej kiepską opinię. To jest jakieś takie przykre.
No, a teraz - kilka słów o wspaniałej Agnieszce, okładkowej bohaterce tego tomu. O, RANY. Laska (tak się złożyło) nocuje w mieszkaniu na Roosvelta, które jak wiemy, jest w trakcie remontu i wyludnione (bo wszyscy praktycznie siedzą na wsi) - u kolegi, którego tak na dobrą sprawę ledwo spotkała po latach. Kiedy Ignaś wyskoczył do sklepu, ona w tym czasie... pomalowała łazienkę! Tak sobie o, bo skoro już farba i pędzel leżały tam przygotowane, a ona przecież lubi malować... (maluje obrazy, ale co tam, łazienkę też machnie w 5 minut). A rano wzięła się ochoczo do sprzątania i m. in. uprzątnęła porozwalany w jednym pomieszczeniu gruz, który popakowała schludnie w wory. Aha, oczywiście przygotowała też śniadanie dla siebie i Ignasia, a jak. Normalnie kobieta model delux, dbanie o faceta i sprzątanie otoczenia to jej funkcje automatyczne, które uruchamiają się nawet w gościnie w obcym mieszkaniu u kolegi. I to nie jakieś tam byle sprzątnięcie brudnych talerzy, ale od razu sprzątanie gruzu i malowanie ścian, ha!!
Aż dziw bierze, zwłaszcza patrząc na to, w jakiej rodzinie się Agnieszka wychowała. A to jest kolejny wątek, który uwiera okropnie. Jej matka (zwana też Gorgoną) to agresywna alkoholiczka, która nienawidzi mężczyzn i kiedy znienacka zastaje Agnieszkę w domu z nieznanym kolegą, to nie zadając zbędnych pytań, atakuje go ze sztalugą w ręku, a potem twierdzi, że Agnieszka może się w domu nie pokazywać, skoro z nim wyszła. Starsza siostra, singielka, to kopia matki. Ale z tą matką, myślałam sobie, no cieżki temat, trudna relacja, matka z problemami. W jakiejś dobrej literaturze to mógłby być ciekawy wątek, ale nie tutaj. Tutaj temat jest płytki jak kałuża i prosty - Agnieszka nie ma zbytnich rozterek z tym związanych, a co tam, po co komu w ogóle własna matka i rodzina, jak tuż obok jest rodzina Borejków, do której można się jakby przetransferować i poczuć się w niej cudownie. Tak to mniej więcej odebrałam, jako całość.
Nie chcę już bardziej rozwlekać, ale jeszcze wróćmy do tematu Józinka i Doroty, których wątek z kolei tutaj się domknął, ponieważ to w tym tomie Ida dowiaduje się, co jest grane między nimi. A w zasadzie chodzi mi bardziej o Idę. Słuchajcie, zanim jeszcze sczaiła, że Dorota kręci z jej synem, dowiedziała się, że na dorocinej posiadłości ziemskiej znajduje się zrujnowany dom, w stanie totalnego rozkładu (na dachu wyrosła brzoza samosiejka),ale ładnie położony, no i co na to nasza impulsywna Ida - natychmiast podjęła decyzję, aby go sobie kupić i wyremontować. No spoko, w sumie małżeństwo dwojga lekarzy, to może i mają w zanadrzu niepotrzebnej kasy jak lodu, że takie decyzje podejmuje się ot tak, jakby chodziło o nową kieckę. Pomijając już to, że sądząc z opisu, o wiele taniej i rozsądniej byłoby tę ruderę wyburzyć i na tym miejscu zbudować nowy dom, ale dobra. Ale słuchajcie, co mnie zdziwiło. Jak już wyszło na jaw z Dorotą i Józinkiem - czaicie, para nastolatków poznała się dosłownie tego lata i się w sobie zadurzyli, normalne, zdarza się, no ale tutaj od razu, natychmiast, oczywiste się staje, że za jakiś czas będzie ślub, że to przyszła synowa i w ogóle. I cóż nam Idusia sugeruje w swoim mailu do Gaby - że zaoszczędzi sporo kasy, no bo skoro jest przyszłą teściową Doroty, to jakby oczywiste, że ten swój dom w ruinie dostanie za darmo. Jakoś to tam ujęła tak eufemistycznie, tak wymijająco dała to do zrozumienia, ale ewidentnie o to chodziło. Skoro młodzi są razem (poznali się w te wakacje, które aktualnie jeszcze trwają) i oczywiście wiadomo, że zaręczeni, to domek się jej jakby już należy, i to gratis. Ekhm? Ja się pytam, na jakiej do cholery planecie to się wszystko dzieje...

"Feblik" to bezpośrednia kontynuacja 'Wnuczki do orzechów", czyli druga taka sytuacja w całej serii, że fabuły dwóch sąsiadujących ze sobą tomów dzieją się w tym samym czasie jedna po drugiej, a nie są przedzielone kilkuletnim odstępem czasowym. Tutaj fabuły wręcz zazębiają się ze sobą, a więc mamy kontynuację upalnego lata 2013. W poprzednim tomie mieliśmy historię miłosną...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2 843
  • Chcę przeczytać
    872
  • Posiadam
    656
  • Ulubione
    121
  • Jeżycjada
    79
  • Chcę w prezencie
    67
  • 2015
    34
  • 2018
    31
  • Teraz czytam
    27
  • Małgorzata Musierowicz
    22

Cytaty

Więcej
Małgorzata Musierowicz Feblik Zobacz więcej
Małgorzata Musierowicz Feblik Zobacz więcej
Małgorzata Musierowicz Feblik Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także