27 śmierci Toby’ego Obeda
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Seria Reporterska
- Wydawnictwo:
- Dowody
- Data wydania:
- 2019-05-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-05-22
- Liczba stron:
- 344
- Czas czytania
- 5 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365970343
- Tagi:
- Kanada literatura faktu manipulacja polityka społeczna polityka wewnętrzna przemoc relacje międzyludzkie reportaż społeczeństwo trauma wspomnienia życie codzienne
- Inne
To też jest Kanada: siedem zapałek w słoiku, sny o czubkach drzew, powiewające na wietrze czerwone suknie, dzieci odbierane rodzicom o świcie. I ludzie, którzy nie mówią, że są absolwentami szkół z internatem. Mówią: jesteśmy ocaleńcami. Przetrwaliśmy.
– Zniszczono cały nasz naród. Nigdyśmy się nie podnieśli. W Europie ekscytujecie się modą na Kanadę, bo patrzycie na nią przez kolorowe skarpetki naszego nowoczesnego premiera. Ale prawda mniej się nadaje do lajkowania – powiedział autorce jeden z bohaterów tej książki.
Joanna Gierak-Onoszko spędziła w Kanadzie dwa lata, sprawdzając, co ukryto pod tamtejszą kulturową mozaiką. W swoim reportażu autorka kreśli obraz Kanady, który burzy nasze wyobrażenia o tym kraju.
Dlaczego Kanada ściąga dziś z pomników i banknotów swoich dawnych bohaterów? Jak to możliwe, że odbierano tam dzieci rodzicom? Czyja ręka temu błogosławiła?
"27 śmierci Toby’ego Obeda" to reporterska opowieść o winie i pojednaniu, zbrodni bez kary i ludziach, którzy wymykają się przeznaczeniu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wyrzuty sumienia Kanady
Przyjemna okładka debiutanckiej książki Joanny Gierak-Onoszko „27 śmierci Toby’ego Obeda” w żaden sposób nie przygotowuje czytelnika na konfrontację z opisanymi w reportażu historiami. Narodowe symbole Kanady: góry, liście klonu, kije hokejowe i niedźwiedzie składają się na kolorowy patchwork niczym z pocztówki, przywodząc na myśl wizję społeczeństwa tolerancyjnego i otwartego, w którym obok siebie bez większych zgrzytów funkcjonować mogą kościół i meczet. Autorka boleśnie rozprawia się z tymi stereotypowymi wyobrażeniami, ukazując niewyobrażalny koszmar, o którym do dzisiaj wielu woli nie wiedzieć.
Joanna Gierak-Onoszko przedstawia wydarzenia, które rozegrały się w najodleglejszych prowincjach Kanady, w odciętych od świata wioskach, zagubionych wśród tundry, klifów i lodowców. Na tych terenach od połowy XIX wieku przez ponad sto lat indiańskie, inuickie i metyskie dzieci były odbierane rodzicom. Przymusowo umieszczano je w oddalonych o setki kilometrów od domu szkołach z internatem, gdzie musiały szybko zapomnieć o rodzinnym języku i wierze. W założeniu twórców szkoły finansowane przez państwo i zarządzane przez katolickie i protestanckie kościoły miały spełniać dla swoich wychowanków misję cywilizacyjną i przygotowywać ich do życia w nowoczesnym społeczeństwie.
W rzeczywistości dzieci wynaradawiano; padały one również ofiarą wszelkiego rodzaju przemocy: psychicznej, fizycznej i seksualnej. Była to przemoc systemowa. Po przybyciu do placówki odbierano im imiona i nadawano numery, rodzeństwa rozdzielano, za porozumiewanie się w krii, inuktikut czy po odżibwejsku groziły surowe kary. Standardem było dotkliwe bicie, upokarzanie i głodzenie. Nierzadko dochodziło również do gwałtów i wyrafinowanych tortur. Izolacja geograficzna i brak jakiejkolwiek kontroli sprawiały, że miejsca te stanowiły prawdziwy raj dla psychopatów i sadystów. Sytuację dodatkowo pogarszały złe warunki mieszkaniowe i sanitarne.
Punktem wyjścia do opowiedzenia losów Ocaleńców (jak nazywa się w Kanadzie absolwentów residential schools) autorka uczyniła słynną sprawę Anderson przeciwko Kanadzie. Już w pierwszym rozdziale poznajemy losy jednego z absolwentów szkoły z internatem, pochodzącego z Labradoru i wymienionego w tytule Toby’ego Obeda. W jego przypadku odebranie rodzicom we wczesnym dzieciństwie i pobyt w szkole doprowadziły do kolejnych niewyobrażalnych tragedii, który odbiły się na wszystkich sferach życia. Po raz ostatni serce Toby’ego pękło, gdy w 2008 roku w swoich przeprosinach premier Stephen Harper pominął absolwentów szkół z Nowej Funlandii i Labradoru. „27 śmierci Toby’ego Obeda” stanowi w dużej mierze opowieść o tym, jak trudna – również współcześnie – staje się walka o uznanie krzywd, nawet gdy te są dobrze udokumentowane.
Jednym z najbardziej wstrząsających aspektów książki jest także ukazanie mechanizmów, które powodują dziedziczenie traum. Poznając szokujące wyznanie polityka wywodzącego się z rdzennego ludu Sagkeeng (Manitoba) Phila Fontaine’a czy historię zatrudnionej w Szkole św. Anny w Fort Albany zakonnicy Anne Wesley, dostrzegamy, jak nieoczywisty staje się podział na ofiary i katów, gdy nakręcająca się spirala przemocy powoduje powtarzanie tych samych krzywd w kolejnym pokoleniu.
„27 śmierci Toby’ego Obeda” to uniwersalna, wieloaspektowa opowieść o zbrodni i winie bez kary. To książka o trudnych rozliczeniach z przeszłością, która przywodzić może na myśl słynny film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Autorka oddaje w niej głos osobom zwykle funkcjonującym na marginesie społecznej świadomości, wykluczanym i marginalizowanym. Ich opowieści niejednokrotnie mogą szokować.
Podczas lektury warto zwrócić uwagę także na sposób narracji i konstrukcję książki. Joanna Gierak-Onoszko stosuje niejednokrotnie chwyty, które znamy z najlepszej beletrystyki. Zaciekawia, odpowiednio dozując napięcie, kreśląc słowami niemalże filmowe kadry. Te zabiegi nie mają jednak na celu zabawy formą, lecz przedstawienie historii Ocaleńców w sposób, który pozwoli czytelnikom na możliwie jak najgłębszą refleksję i współodczuwanie.
Anna Michalska
Oceny
Książka na półkach
- 12 606
- 9 897
- 1 748
- 569
- 567
- 235
- 224
- 211
- 204
- 174
OPINIE i DYSKUSJE
Mimo, że książka jest reportażem to historie, w niej opisane już nazwę horrorem. Wstrząsająca, mocna, emocjonalna opowieść.
Mimo, że książka jest reportażem to historie, w niej opisane już nazwę horrorem. Wstrząsająca, mocna, emocjonalna opowieść.
Pokaż mimo toBolesna historia kraju, który przez lata wydawał się być rajem dla przybyszów i emigrantów, pokojową mieszanką kultur. Tymczasem pod powierzchnią skrywają się krwawe i traumatyczne losy rdzennych mieszkańców, zepchniętych na skraj egzystencji, na każdym kroku dyskryminowanych i pozbawianych prawa do własnej kultury i zwyczajów. To, w jaki sposób przybysze z Europy potraktowali (i nadal traktują) rdzenne ludy Kanady, woła o pomstę do nieba - trzeba te krzywdy uznać, uderzyć się w pierś i przeprosić, a okazuje się, że z tym sprawcy mają największy problem. I nie chodzi tu tylko o Kościół Katolicki (który w końcu, po tylu latach, łaskawie przeprosił w 2022),ale też instytucje państwowe i inne kościoły. Potrzebne, napisane z dużą wrażliwością i otwarciem także na trudne emocje (na przykład rozdział z rdzennym tatuażystą). Świetny reportaż.
Bolesna historia kraju, który przez lata wydawał się być rajem dla przybyszów i emigrantów, pokojową mieszanką kultur. Tymczasem pod powierzchnią skrywają się krwawe i traumatyczne losy rdzennych mieszkańców, zepchniętych na skraj egzystencji, na każdym kroku dyskryminowanych i pozbawianych prawa do własnej kultury i zwyczajów. To, w jaki sposób przybysze z Europy...
więcej Pokaż mimo toPrzerażająca książka. To współczesna historia "cywilizowanego" kraju. Co trzeba mieć w głowie, żeby wyczyniać takie rzeczy?! I to wszystko w imię religii, poczucia wyższości, bo białe jest lepsze. Najeźdźcy zawsze kradną dzieci podbitych narodów. Dzieci indiańskie, dzieci Zamojszczyzny, dzieci ukraińskie. Strasznie to wszystko smutne... czytałam po kilka stron i łapałam oddech, trudno pojąć takie bestialstwo.
Przerażająca książka. To współczesna historia "cywilizowanego" kraju. Co trzeba mieć w głowie, żeby wyczyniać takie rzeczy?! I to wszystko w imię religii, poczucia wyższości, bo białe jest lepsze. Najeźdźcy zawsze kradną dzieci podbitych narodów. Dzieci indiańskie, dzieci Zamojszczyzny, dzieci ukraińskie. Strasznie to wszystko smutne... czytałam po kilka stron i łapałam...
więcej Pokaż mimo to"27 śmierci Toby’ego Obeda" to reportaż o systemie szkół z internatem dla rdzennych kanadyjskich dzieci oraz o konsekwencjach tego systemu - nie tylko dla byłych wychowanków czy dla rdzennych społeczności, ale dla całego społeczeństwa Kanady. Autorka skrupulatnie opisuje niechlubną część historii Kanady, w której torturowano tysiące dzieci w ramach tak zwanych instytucji edukacyjnych, dociera do ocalonych oraz do ludzi działających na rzecz rdzennych społeczności, którzy dzielą się z nią swoimi przeżyciami, swoją walką i poglądami. Autorka w rozmowach z ludźmi zachowuje uprzejmość i wyrozumiałość niezależnie od sytuacji, a na kartach swojej książki pisze obiektywnie, skupiając się na przedstawieniu rozmówców, a nie własnych poglądów czy emocji wywołanych rozmową. Może się wydawać dziwne, że to podkreślam, ale ogromnie szanuję utrzymywanie nerwów na wodzy przez autorkę. Wiele z tych rozmów, które cytuje Joanna Gierak-Onoszko, niosło ze sobą ogromny bagaż emocjonalny i będąc na miejscu autorki nie wiem, czy byłabym w stanie zachować spokój. Nie wszystko bowiem w tej historii jest tak czarno-białe jak by się zdawać mogło. Z jednej strony mamy ogromną krzywdę, którą przez dekady zadawał dzieciom system. Nie jest możliwe, żeby władze Kanady nie wiedziały, że w szkołach z internatem dzieci są regularnie torturowane. Że to są prawdziwe tortury a nie stanie w kącie. I że to działo się nie w jednej szkole ani nie w dwóch, ale we wszystkich, nie przez kilka lat, ale całe dziesięciolecia. Z drugiej strony mamy ofiary, które stały się oprawcami i nigdy nie poniosły konsekwencji - niektórym nawet wypłacono odszkodowania z racji uczęszczania do szkoły - zupełnie za to nie zainteresowano się faktem, że same były na przykład wielokrotnymi gwałcicielami. Do tego wszystkiego mamy współczesne środowisko kanadyjskie, które zlinczuje cię, jeśli użyjesz niewłaściwego słowa (niezależnie od intencji),jeśli inspirujesz się w swojej sztuce sztuką rdzennych mieszkańców (a jesteś biały),które każe ci przepraszać wszystkich rdzennych mieszkańców (łącznie z tymi, którzy nigdy w szkole z internatem nie byli, bo są z młodszego pokolenia),nawet jeśli ani ty, ani twoi przodkowie, ani cały twój naród nie mieli nic wspólnego z tamtymi krzywdami (winna jest zarówno polska dziennikarka jak i filipińska niania),ale gdy przychodzi co do prawdziwego stanięcia po stronie rdzennych mieszkańców - jak na przykład, gdy rząd chce na ich terenach budować ropociąg czy tamę, czy gdy idzie o odtajnienie zeznań ofiar jednej ze szkół (na podstawie których ofiary mogłyby się ubiegać o większe odszkodowania),to nagle wszyscy umywają ręce. Nie wspominając już o tym, że bardzo niewygodny fakt - że jedna z zakonnic torturująca dzieci sama była wychowanką tej samej szkoły, bo była rdzenną mieszkanką Kanady - jest przez wszystkich skrzętnie zamiatany pod dywan. Dlatego mówię, że podziwiam opanowanie autorki w rozmowach. I to, że to opanowanie nie tylko trwało w chwilach, w których autorka stała twarzą w twarz z rozmówcami, ale także później, w trakcie pisania książki. Myślę, że to opanowanie, obok skrupulatności i rzetelności, jest największą zaletą tej książki. Myślę, że niewielu - łącznie ze mną samą - byłoby na nie stać.
"27 śmierci Toby’ego Obeda" to reportaż o systemie szkół z internatem dla rdzennych kanadyjskich dzieci oraz o konsekwencjach tego systemu - nie tylko dla byłych wychowanków czy dla rdzennych społeczności, ale dla całego społeczeństwa Kanady. Autorka skrupulatnie opisuje niechlubną część historii Kanady, w której torturowano tysiące dzieci w ramach tak zwanych instytucji...
więcej Pokaż mimo toPrzerażająca książka o bestialstwie ludzi, którzy powinni służyć Bogu. Ogrom opisanej przemocy był tak duży , że trudno mi ją było czytać. Musiałam dawkować ją w małych ilościach, a i tak wstrząsnęła mną niesamowicie. Zadawałam sobie pytania czy kolonizacją zajmowali się sami zwyrodnialcy i jak mogło do tego dojść. Reportaż warty przeczytania, polecam.
Przerażająca książka o bestialstwie ludzi, którzy powinni służyć Bogu. Ogrom opisanej przemocy był tak duży , że trudno mi ją było czytać. Musiałam dawkować ją w małych ilościach, a i tak wstrząsnęła mną niesamowicie. Zadawałam sobie pytania czy kolonizacją zajmowali się sami zwyrodnialcy i jak mogło do tego dojść. Reportaż warty przeczytania, polecam.
Pokaż mimo toPróbując ocenić tą książkę, wikłam się w nierozerwalny spór miedzy tym co dobre, a tym co słuszne. I prawdę mówiąc nie jestem w stanie wybrać co przeważa.
Z jednej strony spodobał mi się temat. Zaciekawił swego rodzaju nowością (no bo przecież w Polsce nie mówi się inaczej o Indianach jak w kontekście Dzikiego Zachodu, czy Dalekiej Północy),oraz aktualnością. Z drugiej strony treść tej książki jest ogromnie przytłaczająca, bolesna i prawdę mówiąc pesymistycznie przegrana. Bo na koniec odnoszę wrażenie, że nie ma w tutaj dobrego zakończenia. Nie ma winnych, nie ma rozliczenia, nie ma nadziei na prawdę i pojednanie. Dlatego, że biały panujący człowiek nie chce wydawać kolejnych miliardów na odszkodowania. A biały facet w sultannie (idol współczesnej, nawiedzonej pop-kultury) odmawia przyznania racji tym ludziom. Można być wierzącym, lub nie. Ale kościół, jako instytucja w mojej prywatnej ocenie, to jest jednak jedna wielka mafia. Bezkarna. Bez krzty honoru. I przede wszystkim bezprawna.
Tyle o kościele, bo można byloby pisać całe, długie felietony, a i tak niewiele by to dało. Ważniejsze, że w tym konkretnym przypadku zawiniło państwo. Rasistowskie, ksenofobiczne, i przede wszystkim niechętne wobec Indian. Można powiedzieć, że to już dawno i nieprawda. Ale wystarczy uważniej doczytać poszczególne reportaże, by zrozumieć, że nie ma czegoś takiego jak równość, pojednanie, braterstwo. Nie w Kanadzie. Kraju, który paradoksalnie stał się synonimem multikulti. Bo zawsze tam, ktoś, gdzieś będzie gorszy lub lepszy. I to nie w kwestiach sportowej, czy ekonomicznej rywalizacji. Tlem sporu jest od wieków to samo. Kolor skóry, płeć, pochodzenie, wyznanie.
Pod względem socjologicznym, a nawet społecznym, są to bardzo ważne i ciekawe reportaże. Uważam, że rozmawiając o Kanadzie, warto znać jej dobre, ale również złe strony. Nie tylko w kontekście przyrody, ekologii, co właśnie historii i kultury. A kwestia związana z cywilizacyjnym ludobójstwem na rdzennych mieszkańcach Ameryki jest tak samo poważna jak kwestia mordowania żydów (holocaust). Tyle tylko, że od razu sami wiecie - mniej medialna.
Czytając te opowiescie nie sposób uciec od depresyjnego nastawienia. Ciężka jest to lektura. I nie każdy jest w stanie udźwignąć właściwy ciężar gatunkowy sprawy. Tym bardziej, gdy dorzucimy do tego jeszcze wątek kościelny (katolicki). O ile ja sam osobiście nie mam złudzeń w stosunku do oceny moralnej Watykanu, biskupów, czy kościoła (właściwie schemat przewinień i przestępstw jest wszędzie ten sam, czy to będzie irlandia, Polska, Francja, Ameryka, czy Afryka, etc.),tak trudno nie poczuć się przytłoczonym skalą cierpienia. I niestety mam o to pretensję do autorki. Bo moim zdaniem nie ma tutaj miejsca na zbytnią nadzieję, na sprawiedliwość. I po prostu czuje jakbym czytał o przegranej sprawie (trochę taki paradoks, no bo przecież toczą się sądy, wypłacane są odszkodowania). Rozmiar tej czarnej strony (skali) problemu, serwowany bez cienia wytchnienia, w postaci jakichkolwiek pozytywnych aspektów, umniejsza wartość tej książki.
I może wydam się ignorantem (dyletantem),ale biorąc pod uwagę obszar kulturowy, różnice kulturowe, brak znajomości historii, nie jestem w stanie przyswoić sobie tego wszystkiego w takim stopniu empatii i zrozumienia, jaki oczekiwałaby po nas autorka. I jaki byłby bardziej uczciwy wobec tychże świadków (ludzi będących bohaterami opowieści). Tym bardziej, że trudno też sprecyzować ma podstawie tej lektury jakie są właściwie oczekiwania tych ludzi wobec przeszłości, przyszłości, wobec Kanady i bialych kolonizatorow. I to w moim mniemaniu przeważa na niekorzyść. Stąd ostatecznie ocena niższa. Podsumowując słowami ze wstępu: słuszne jest zapoznanie się z tą książką, ale równocześnie nie mogę jej nazwać tak naprawdę dobrą książką.
Próbując ocenić tą książkę, wikłam się w nierozerwalny spór miedzy tym co dobre, a tym co słuszne. I prawdę mówiąc nie jestem w stanie wybrać co przeważa.
więcej Pokaż mimo toZ jednej strony spodobał mi się temat. Zaciekawił swego rodzaju nowością (no bo przecież w Polsce nie mówi się inaczej o Indianach jak w kontekście Dzikiego Zachodu, czy Dalekiej Północy),oraz aktualnością. Z drugiej...
"Z jednej strony uczą nas, że kobieta jest święta, jest dawczynią życia. Ale na co dzień jest pomiatana, nie może o sobie decydować i bardzo często pada ofiarą przemocy."
Prawdę mówiąc, brakuje mi słów, żeby opisać to co czuję w tym momencie. Czytanie "27 śmierci Toby'ego Obeda" zajęła mi bardzo dużo czasu, ale mam wrażenie, że potrzebowałam każdego z tych dni, żeby przetrawić treść tej książki. Zamawiałam ją po tym, jak zobaczyłam w jakimś rankingu, że jest to najwyżej oceniana polska książka na goodreads. Totalnie się nie dziwię, chociaż z drugiej strony mam nieco opór przed ocenianiem doświadczeń innych ludzi, zwłaszcza jeżeli chodzi o taki rodzaj doświadczeń. Bo tym właśnie jest ta pozycja. Opowieścią o życiach ludzi, którzy doświadczyli wiele krzywd od tych, którzy nigdy nie powinni byli ich dotknąć.
Prawdopodobnie nie będę w stanie sięgnąć po nią po raz kolejny, ale jestem przekonana, że zostanie ze mną do końca życia.
Mam tylko jedną uwagę, nie do samej książki, czy autorki. Chodzi mi bardziej o wypowiedź jednego z bohaterów — nie powinno się umniejszać jednej ludzkiej tragedii, przedstawiając inną.
"Z jednej strony uczą nas, że kobieta jest święta, jest dawczynią życia. Ale na co dzień jest pomiatana, nie może o sobie decydować i bardzo często pada ofiarą przemocy."
więcej Pokaż mimo toPrawdę mówiąc, brakuje mi słów, żeby opisać to co czuję w tym momencie. Czytanie "27 śmierci Toby'ego Obeda" zajęła mi bardzo dużo czasu, ale mam wrażenie, że potrzebowałam każdego z tych dni, żeby...
Książka wywołująca refleksję i pewien niedosyt - były momenty kiedy przegrywałam czytanie i sprawdziłam mapy, zdjęcia, bohaterów w internecie. Od środka prowadzi nas przez proces gojenia się ran w kraju po ludobójstwie rdzennych dzieci i nie tylko. Porusza pośrednio temat dziedziczenia traum. Ogrom pracy autorki. Dla mnie jest to książka, która powinno się przeczytać chociaż raz w życiu.
Książka wywołująca refleksję i pewien niedosyt - były momenty kiedy przegrywałam czytanie i sprawdziłam mapy, zdjęcia, bohaterów w internecie. Od środka prowadzi nas przez proces gojenia się ran w kraju po ludobójstwie rdzennych dzieci i nie tylko. Porusza pośrednio temat dziedziczenia traum. Ogrom pracy autorki. Dla mnie jest to książka, która powinno się przeczytać...
więcej Pokaż mimo toReportaż „27 Śmierci Toby’ego Obeda” zostaje w umyśle na dłużej, skłania do refleksji, smuci, daje wiarę w możliwość pojednania oprawcy z ofiarą i jednocześnie taką możliwość odbiera. To opowieść o dzieciach, rdzennych mieszkańcach Kanady, które nie miały możliwości uciec od oprawcy. Systemowo „wychowywane” w tzw. szkołach z internatem, uczyły się jak nie być sobą, jak stać się „prawdziwym obywatelem”:
„Jedną z pierwszych nauk, którą przyswajały dzieci, było to, że ich ciało nie należy do nich. Ich ciało było świątynią Ducha Świętego, zaś wyłączne prawo do zarządzania świątynią mieli ksiądz, pastor oraz zakonnice”
Ciężko wyobrazić sobie koszmar doświadczeń dzieci, które niczemu niewinne i nieświadome wchodzą w dorosłość pod opieką kleru. Rozstają się z rodziną, która w wielu przypadkach nie ma możliwości odwiedzać dzieci, walczą o przeżycie. To „ocaleńcy” niosący w sobie ciężar przeszłości wyryty głęboko w umyśle.
Joanna Gierak-Onoszko nie tylko przedstawia realia tych szkół, ale również długofalowe konsekwencje tego systemu.
„Jak dokumentuje raport komisji, dzieci nie tylko bito i torturowano, ale również gwałcono. I znowu nie były to patologiczne przypadki, ale zorganizowany system”
Głodzone, gwałcone, bite i upokarzane przez lata, dalej czekają na słowo „przepraszam” od Stolicy Apostolskiej.
Tak-kie-by-ły-cza-sy
Gorąco polecam, zostaje w głowie i nie chce wyjść!
Reportaż „27 Śmierci Toby’ego Obeda” zostaje w umyśle na dłużej, skłania do refleksji, smuci, daje wiarę w możliwość pojednania oprawcy z ofiarą i jednocześnie taką możliwość odbiera. To opowieść o dzieciach, rdzennych mieszkańcach Kanady, które nie miały możliwości uciec od oprawcy. Systemowo „wychowywane” w tzw. szkołach z internatem, uczyły się jak nie być sobą, jak stać...
więcej Pokaż mimo toKsiążki typu "każdy wiedzioł nik nic nie robił" już dawno przestały szokować w Polsce. Ta jest jednak inna i zwierzenia ofiar naprawdę mnie dotknęły, mimo że przeczytałem od początku roku parę książek obozowych i sięgając po nią raczej liczyłem na przyjemniejszą lekturę. Może właśnie przez to wzięła mnie z zaskoczenia.
Bardzo dobra pozycja, zepsuta jedynie julkowym simpieniem autorki do pierwszych narodów.
Książki typu "każdy wiedzioł nik nic nie robił" już dawno przestały szokować w Polsce. Ta jest jednak inna i zwierzenia ofiar naprawdę mnie dotknęły, mimo że przeczytałem od początku roku parę książek obozowych i sięgając po nią raczej liczyłem na przyjemniejszą lekturę. Może właśnie przez to wzięła mnie z zaskoczenia.
więcej Pokaż mimo toBardzo dobra pozycja, zepsuta jedynie julkowym...