Ziarno światła. Przebudzenie

Okładka książki Ziarno światła. Przebudzenie Nikolas Razmuk
Okładka książki Ziarno światła. Przebudzenie
Nikolas Razmuk Wydawnictwo: Novae Res Cykl: Ziarno światła (tom 1) fantasy, science fiction
692 str. 11 godz. 32 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Ziarno światła (tom 1)
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2019-11-13
Data 1. wyd. pol.:
2019-11-13
Liczba stron:
692
Czas czytania
11 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381476454
Tagi:
wojna bitwa apokalipsa postapokalipsa spisek intryga tajemnica kosmici obcy ufo kosmos
Średnia ocen

5,0 5,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,0 / 10
8 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1540
440

Na półkach: , , ,

Myślę, że gatunki, które potrzebują opisów to fantastyka i science fiction. Ciężko bez solidnego osadzenia wczuć się w przedstawiony świat. Jak jeszcze z samego początku zawsze sobie daję czas, by przyzwyczaić się do wizji świata autora i nie oceniam jej pochopnie, tak w połowie, gdy nadal panuje chaos i nie ogarniam do końca to już nie wiem, po której stronie leży wina.

Czy mi zabrakło wyobraźni, czy autor za mocno chciał pokazać wszystkie swoje pomysły? Mam takie poczucie, że mniej znaczy więcej i skupienie się na jednym elemencie zdecydowanie wpłynęłoby na lepszy odbiór książki. Akcja rozgrywa się w szerokopojętej galaktyce i podróżujemy na bardziej znane planety jak Ziemia czy Mars, ale i też odwiedzamy mnóstwo nierzeczywistych lokalizacji. Ciężko ogarnąć to wszystko, gdy do tego dochodzą jeszcze coraz to nowe postacie przebywające na tych planetach.

Najbardziej przeszkadzała mi ilość akcji w tej książce. Momentami nawet mnie to śmieszyło, że po kolejnej bitwie nasz bohater wróci się na statek, by po pięciu stronach znowu dostać wezwanie na kolejną burzliwą wyprawę. Pomyślcie ile ich jest skoro książka ma prawie 700 stron. Przez taką ilość bitew uważam, że ucierpiała w efekcie ta finałowa, bo już nie było zaskoczenia i takiej epickości. Zostali pozbierani wszyscy spotkani bohaterowie, ale bez osadzenia się na spokojnie w ich historii to zakończenie nie pasowało mi do pierwszej części, a raczej do zwieńczenia jakiejś sagi.

Sam główny bohater Posthumus Piąty był dobrze wykreowany i przyznaję, że przez jego charakter go polubiłam, ale nawet on nie był w stanie udźwignąć tej chaotycznej fabuły, bo sam miał za sobą mało swojej dawnej historii, a tajemnice jego przeznaczenia były tylko coraz bardziej enigmatyczne. Myślę, że powrót do korzeni bohatera byłby dobrym pomysłem, który by zwolnił trochę historię w dobrym sensie, bo można by odpocząć od walki, a jednocześnie lepiej poznać bohatera co przełożyłoby się na lepsze odebranie całej treści.

Myślę, że gatunki, które potrzebują opisów to fantastyka i science fiction. Ciężko bez solidnego osadzenia wczuć się w przedstawiony świat. Jak jeszcze z samego początku zawsze sobie daję czas, by przyzwyczaić się do wizji świata autora i nie oceniam jej pochopnie, tak w połowie, gdy nadal panuje chaos i nie ogarniam do końca to już nie wiem, po której stronie leży...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
425
241

Na półkach:

Z książkami postapokaliptycznymi nie mam często do czynienia, lecz "Ziarno Światła" przyciągnęło moją uwagę i okładką i opisem. Pomimo, że nie czytam często książek z wątkiem postapo lub sci-fi, to bardzo lubię ten gatunek, też dlatego się zainteresowałam się tym tytułem. Wielu ludzi mówi, że jeśli dojdzie do Trzeciej Wojny Światowej, to kolejną rozegramy na kije i kamienie. W "Ziarno Światła" autor zabiera nas do rzeczywistości, która ma miejsce właśnie po Trzejciej Wojnie Światowej, która okazała się największą z dotychczas stoczonych. Część ludzi, która przeżyła trafiła pod skrzydła Strażników, jednak jak się okazuje wcale nie są oni wybawieniem. Superrozwinięta rasa istot nie ma na celu ratowania ludzi. Oni pragną podporządkować sobie całą galaktykę. Natomiast druga część ludzi, która zdołała przeżyć i uciec przed Strażnikami zeszła do podziemi, gdzie starają się normalnie żyć.

Jeśli chodzi o bohaterów książki, to szczerze mam problem z ich oceną. Z jednej strony bardzo podobała mi się ich kreacja, jednak pojawiły się zgrzyty. Czasem miałam wrażenie, że np. w przypadku głównego bohatera jakim jest półbóg (a przynajmniej tak to zrozumiałam) Posthumus Piąty panuje straszny chaos, a sama postać wydaje się nadaktywna. Zupełnie jakby nie mógł usiedzieć w miejscu, przez co często pakował się w kłopoty i ktoś musiał wkraczać do akcji aby go z nich ratować. W dodatku samo jego wychodzenie z opresji. No to mi trochę zgrzytało. Ponieważ fantasy, fantasy, ale jednak trochę realizmu trzeba było zachować :).


To co szczególnie zasługuje na pochwałę, to wyobraźnia autora oraz umiejętność wytworzenia tak plastycznego opisu, że już po kilku zdaniach jesteśmy w stanie wyobrazić opisywaną scenę. Po samej grubości książki można spodziewać się już, że książka w tym temacie jest bardzo dobrze przygotowana, a w trakcie czytania dostrzega się to, że autor dopracował historię w każdym calu. Przez swoją tematykę książka nie jest łatwa. Przez większość czasu, kiedy ją czytamy musimy być bardzo skupieni, aby zrozumieć, o co tak na dobrą sprawę w niej chodzi. Czasem widać zgrzyt, który często towarzyszy debiutantom, lecz nie razi to tak bardzo, aby się do tego przyczepiać. Głównie chodzi mi tutaj o styl i język autora, ale tak jak wspominałam w debiucie często jest to spotykane. Osobiście bardzo podobała mi się ta historia, która była dla mnie pewnego rodzaju odskocznią po ostatniej fali romansów. To co mi się również podobało w tej książce, to że nie czuło się powstrzymywania autora. Historia została napisana z serca, co naprawdę przyciąga czytelnika. Szczególnie mam tutaj namyśli fanów filmów i komiksów Marvela, czy sagi Gwiezdnych Wojen. Ja sama jestem ich wielką fanką i to co się dzieje w "Ziarno Światła" mogłoby spokojnie zostać przeniesione na wielki ekran!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Z książkami postapokaliptycznymi nie mam często do czynienia, lecz "Ziarno Światła" przyciągnęło moją uwagę i okładką i opisem. Pomimo, że nie czytam często książek z wątkiem postapo lub sci-fi, to bardzo lubię ten gatunek, też dlatego się zainteresowałam się tym tytułem. Wielu ludzi mówi, że jeśli dojdzie do Trzeciej Wojny Światowej, to kolejną rozegramy na kije i...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
203
199

Na półkach: ,

Wow…
Jechaliście kiedyś rollercoasterem?
Załóżmy, że tak. Pewnie zatem wiecie, że może to być zarazem niezwykle przyjemna, jak i nieco nieciekawa przygoda.
No właśnie. Czytanie książki "Ziarno światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka przypominało mi jedną z moich przejażdżek rollercoasterem. Serce wali, adrenalina krąży w żyłach, ale jednocześnie coś mocno niepokoi i zaczyna siadać błędnik.
Ale zacznijmy od początku, od zaspoilerowania własnej recenzji.
Tak, bawiłam się nieźle czytając tę książkę.
"Ziarno światła" to space opera, space western i co jeszcze chcecie, byle było szybkie, przygodowe i w kosmosie.
Zdanie: "Galaktyka pełna jest stworzeń, które nie powinny już dyszeć". [s. 273] podsumowuje książkę doskonale.
Uważam zresztą, że to uroczy cytat, zwłaszcza że został napisany przez Autora, który zmusza czytelnika do istnej pogoni za swoimi bohaterami i który jest powodem (mentalnej) zadyszki tegoż czytelnika.

Dlaczego "Ziarno światła" mi się podobało?
Zacznę od wyjaśnienia: czytałam tę książkę z założeniem, że czytam (znowu) książkę przeznaczoną dla dość młodego odbiorcy, wychowanego na dostępnych w sieci serialach SF, gdzie akcja goni akcję, a trup opada na trupa jak jesienne liście na ścieżkę. Ta książka mieści się w tej młodzieżowej estetyce, w której język, narracja i psychologia są mniej ważne niż przygody bohaterów i różnorodność świata przedstawionego.
"Ziarno światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka to czyste szaleństwo galaktycznych przygód, które wywodzą się z Universum Marvela oraz ze świata Gwiezdnych Wojen.
Jeśli do tego dodacie przygody rodem ze Star Trek i z sieciowych strzelanek, to będziecie mieć pojęcie o skali przygód i wyzwań, jakim stawia czoła bohater Razmuka. Oraz jego czytelnik.
Książka przedstawia cały arsenał rekwizytów, przynależących do gatunku: statki kosmiczne, obce rasy, planety o zadziwiających ekosystemach, walki, zniszczenie, naparzanki, broń, ucieczki, pogonie. Wszystko, co chcecie.
Akcja pędzi z miejsca na miejsce, od sytuacji do sytuacji, a czytelnik nie ma szans na to, żeby odsapnąć. Jakby Autor bał się, że jego czytelnik znudzi się i odłoży książkę, jeśli z każdą następną stroną nie dostarczy mu nowej rozrywki. Znak czasu, prawda?
Przykład? Proszę bardzo: galeria postaci Obcych jest niezwykle rozbudowana,  co chwila napotkacie na inną kosmiczną formę życia, jedną dziwniejszą od drugiej, każdą nazywaną z coraz to większą kreatywnością.
Czytelnika trzeba zaskakiwać, czytelnika trzeba bawić, to zapewne paradygmat "Ziarna światła". 
Wszystko się dzieje "w ostatniej chwili". Cliffhanger goni cliffhanger i mam wrażenie, że jestem w środku serialu SF nakręconego dla jednej z platform streamingowych.

Zdecydowanie do plusów zaliczam wyobraźnię Autora i/lub jego umiejętność czerpania z dobrodziejstw i zasobów kultury popularnej i toposów przewijających się w SF od lat.
Nikolas Razmuk potrafi także namalować obraz zniszczonej Ziemi. Kilka zdań i przed oczami ma się dymiące ruiny. Podoba mi się to.
Podoba mi się także to, że Razmuk nie boi się i pisze, co mu tylko przyjdzie do głowy.
Dosłownie.
Nie przejmuje się prawdopodobieństwem zdarzeń, czy nawet czystą fizyczną możliwością ich zaistnienia. Oczywiście, że jest kilka miejsc, w których właśnie to mnie irytowało, ale jest coś w takim… pozbawionym rewerencji traktowaniu praw fizyki, co każe mi się czuć, jakbym była znowu dzieckiem i każdy wybryk astronautów i innych zdobywców kosmosu był możliwy. Z wiekiem przychodzi wiedza i wyobraźnia przed nią klęka. Razmukowi nie przyklękła i ta niechęć do przyjmowania do wiadomości istnienia chemii, fizyki, biologii i innych dyscyplin nauki jest urocza, acz staje się męcząca, kiedy jest w nadmiarze.
Co jeszcze zapiszę po stronie plusów? Pomysł na Teotrytów. Bardzo ciekawa jest ta prastara rasa, która ma tyle zakumulowanej wiedzy i umiejętności. Ciekawa jest koncepcja powstania Wszechświata z quasi-religijnymi tonami.

Przejdźmy do minusów.
Większość moich kłopotów z "Ziarnem światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka jest związane z bohaterami tej książki.
Mam wrażenie, że najważniejsza z postaci zaludniających "Ziarno światła", Posthumus Piąty, cierpi na zespół niespokojnych nóg na skalę rzeczywiście galaktyczną. Biega, skacze, jeździ, lata, ratuje (w ostatniej chwili oczywiście),jest ratowany z niemożliwych sytuacji (jak wyżej, w ostatniej chwili). Wszystko mu się udaje i zawsze uratuje innych. Jest bohaterem przez duże "B". Nie ma takich, jak on. Dlaczego? Duuuh, bo jest wyjątkowy.
Ilość przygód, z których wychodzi nietknięty, jest tak nieprawdopodobna, że gdyby Autor obciął ją o połowę i tak byłoby się czym pochwalić.
Posthumus "Jaki Mamy Plan" Piąty jest irytujący i niedojrzały, jak wszyscy młodzi bohaterowie space opera spod znaku Gwiezdnych Wojen.
Jest wkurzający.
Z jednej strony "z gracją unika pocisków wroga" [s. 491], z drugiej - jego życie wewnętrzne przypomina… kosmiczną pustkę. Owszem, Autor chce, żebyśmy uwierzyli, że Posthumus ma psychikę, ba, że nawet cierpi udręki duchowe! Jednak mam wrażenie, jakby fragmenty opisujące stany ducha bohatera były sztucznie dodane do akcji, bo przecież postać musi mieć wnętrze, prawda?
Moim zdaniem niekoniecznie, a nawet jeśli tak, to niektórzy bohaterowie zyskują, kiedy Autor powstrzymuje się i go nie opisuje. Poshumus Piąty i wiele innych postaci ze stronic "Ziarna Światła" zyskałaby na braku zauważalnej psychiki.
Nie wiem także, kiedy widziałam tak pasywnego przywódcę, jak Posthumus. Przestałam liczyć, ile razy zapytał innych: "To jaki jest plan?"
Pomyśleć, że mimo wszystko każdy lgnie do niego i wszyscy uważają, że zbawi Wszechświat! (patrz uwaga o tym, że jest wyjątkowy)
Ale wiecie, dlaczego jest dla mnie tak denerwujący? Bo jest a) skrajnie nielogiczny; b) dzieciakowaty i widać to w jego reakcjach w normalnych sytuacjach życiowych, takich jak rozmowa z… kobietą.
Dowód?
Posthumus Piąty korzysta z kamyków, w których są ukryte moce, dzięki którym można prawie wszystko, od przygotowania prawie niezniszczalnej zbroi, do naprawy rdzenia statku kosmicznego. Słyszy głosy istot, które stworzyły wszechświat. Wyskakuje ze statku kosmicznego, opadającego na powierzchnię Ziemi w pełnym pędzie. Jego flotylla daje się naprawić, a nawet unowocześnić w obraźliwie krótkim czasie.
I nic z tego nie narusza jego racjonalnego zen. Nic!
Jednak kiedy kobieta, która walczy od lat u jego boku i jest siła napędową wielu zwycięstw, mówi mu: "Kiedy cię nie było, poczułam, że coś złego się stało" [s. 451] to jaka jest jego reakcja?
Żarcik z… kobiecej intuicji.
Tak, kobieca intuicja jest najbardziej nielogiczną rzeczą, z jaką spotkał się Posthumus.
Ręce opadają.
Posthumus Piąty w stosunku do kobiet zachowuje się zresztą, jakby miał raz piętnaście, raz osiem lat. Cóż, gdzie się miał nauczyć innego zachowania, skoro kobiecych "bohaterek" nie ma w światach opisywanych w "Ziarnie światła" wiele? Ile jest kobiet? Trzy, z tego jedna nie żyje? Znajdziecie więcej? Świat powieści jest ekstremalnie męskim światem. Zastanawiałam się nawet, jak rozmnażają się te ginące w wojnie całymi milionami gatunki. Przyszło mi do głowy klonowanie lub pączkowanie. A może jest gdzieś jakiś kosmiczny schowek na niewiasty? Ciekawe.

Pozostali bohaterowie, współbracia Posthumusa - Teotryci, zachowują się czasami nie jak niezwykle stare istoty, tylko jak dzieci. Nie ma w nich dojrzałości, która przychodzi z wiekiem. Zakładam jednak, że książka przeznaczona jest dla młodszego czytelnika, zatem kłopot z dojrzałością bohaterów nie jest zasadniczy. Są tacy, jakimi pewnie chcieliby ich widzieć młodsi czytelnicy.

"Ziarno światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka jest wyraźnie gorsze w ostatniej ¼, jakby Autor czytał i poprawiał swoją książkę tyle razy, że w konsekwencji brakło mu sił na porządne przeredagowanie końcówki.
Sama książka pod względem języka i narracji ma swoje lepsze i zdecydowanie gorsze momenty. Czasem Autora zawodzi język. Na przykład raport jest "składany skrzętnie", jest "epatował" zamiast "emanował", jest "nowy prototyp", czasownik "kalać" pomylony jest i zastąpiony przez "kaleczyć", jest tajemnicza część ciała zwana "polikiem" i tak dalej.
Czasem narracja jest zbyt przepracowana i wysilona, czasem niechlujna, czasem chropawa. Nic, czego dobry redaktor nie poprawi.
Nad językiem da się pracować. Myślę, że Autor będzie miał chęć, żeby nad swoim popracować.
Na co jeszcze muszę zwrócić uwagę po stronie minusów?
Na liczbę nieprawdopodobnych wydarzeń w "Ziarnie światła". Jest  tego sporo, nawet jak na gatunek, który książka prezentuje. Jak pisałam wcześniej - dałoby się wyrzucić większość i akcja nie straciłaby na dynamice, a zyskałaby na sensie.
Pamiętam jednak, że oceniam książkę przygodową, przeznaczoną dla młodego czytelnika, nie "Ślepowidzenie" Petera Wattsa.

Jeśli chcecie rozrywki w stylu niczym niepowstrzymanej i nieograniczonej space opera; książki, w której nikt nie przejmuje się emocjami bohaterów i jakimiś trzymającymi się kupy "romansami", to sięgnijcie po tę pozycję. "Ziarno światła. Przebudzenie", Nikolasa Razmuka przeciągnie was przez niezły rollecoaster, ze wszystkimi plusami i minusami takiej rozrywki.

#novaeres #wydawnictwonovaeres #zaczytani

Wow…
Jechaliście kiedyś rollercoasterem?
Załóżmy, że tak. Pewnie zatem wiecie, że może to być zarazem niezwykle przyjemna, jak i nieco nieciekawa przygoda.
No właśnie. Czytanie książki "Ziarno światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka przypominało mi jedną z moich przejażdżek rollercoasterem. Serce wali, adrenalina krąży w żyłach, ale jednocześnie coś mocno niepokoi i zaczyna...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    12
  • Chcę przeczytać
    10
  • Posiadam
    2
  • Teraz czytam
    2
  • 2022
    2
  • Wyzwanie czytelnicze 2020
    1
  • Recenzencka
    1
  • Przeczytane i ocenione
    1
  • Audiobook
    1
  • Recenzenckie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ziarno światła. Przebudzenie


Podobne książki

Przeczytaj także