-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-06-02
2024-05-30
2024-05-28
2024-05-27
Ta książka jest drugą częścią cyklu Łukasza Bajdy "Bieszczady". Część pierwsza ma tytuł "To, co najważniejsze", druga "Opowieści przewodnika". I rzeczywiście książki mówią o wszystkim, co wiąże się Bieszczadami, turystyką, a nade wszystko historią tego regionu. Można o tym poczytać w wielu innych książkach o Bieszczadach. Ciekawie pisali o tym zakątku Podkarpacia prawdziwi jego znawcy Krzysztof Potaczała, Andrzej Potocki czy Stanisław Kryciński. Autor tej książki wyróżnia się wśród nich tym, że zebrał wszystkie najważniejsze informacje w jednym miejscu (a właściwie w dwóch tomach). No i zawarł w nich dużo informacji z najnowszych czasów.
Książka, podobnie jak cześć pierwsza, składa się z trzydziestu rozdziałów ułożonych alfabetycznie. Omawiają one zagadnienia, których nie objęła część pierwsza. Jak widać "tego, co najważniejsze" jest w Bieszczadach sporo i trudno wyczerpać temat. Omawiane tematy zilustrowane zostały czarno-białymi zdjęciami. Bardzo dużo rozdziałów poświęcono historii. Można tu przeczytać i o konfederatach barskich, walkach z frontu I wojny światowej, kurierach z czasów okupacji niemieckiej, bunkrach UPA a nawet o mało znanej Republice Komańczańskiej. Wiele rozdziałów poświęcono przyrodzie. Autor napisał i o żubrach i o rysiach, które są symbolem Bieszczad. (O niedźwiedziach było w części pierwszej.) Poświęcił też uwagę roślinom. Wymienił rosnące w górach śnieżnice, rudbekie i trujący barszcz Sosnowskiego, ale niestety pominął czosnek niedźwiedzi. A przecież to ważna roślina tego regionu. Wielu turystów wyjeżdża z Bieszczad ze słoiczkami tej zielonej przyprawy. Może pojawi się w kolejnej części?
Kolejne ważne zagadnienia omawiane w tej części dotyczą ludzi. Przeczytamy tu np. o Grekach mieszkających kiedyś w Bieszczadach i o hipisach mających tu swoje spotkania. Dużo miejsca poświęcono twórcom: pisarzom, poetom, malarzom. Zaletą tej części jest skupienie się autora na sztuce. Omówione zostały filmy kręcone w Bieszczadach i o Bieszczadach, a także piosenki związane z rejonem. Szczególnie warto tu zwrócić uwagę na wymieniane w książce deskale Arkadiusza Andrejkowa albo na piosenki zespołu Stare Dobre Małżeństwo, w tym na znany utwór "Bieszczadzkie anioły". Jest też o Aleksandrze Fredrze i Jerzym Harasymowiczu. Przeczytamy w tej części również o przemyśle i gospodarce rozwijającej się tu w od XIX wieku. Będzie o hutach, o ropie naftowej, kolejnictwie, Igloopolu.
Według mnie obie części tej książki są warte przeczytania. Dostarczają solidną porcję wiedzy o Bieszczadach. W zakończeniu "Opowieści przewodnika" autor poleca ciekawe miejsca, omawia najbardziej znane miejscowości i proponuje krótkie wycieczki omijające najwyższe szczyty. Polecam.
Ta książka jest drugą częścią cyklu Łukasza Bajdy "Bieszczady". Część pierwsza ma tytuł "To, co najważniejsze", druga "Opowieści przewodnika". I rzeczywiście książki mówią o wszystkim, co wiąże się Bieszczadami, turystyką, a nade wszystko historią tego regionu. Można o tym poczytać w wielu innych książkach o Bieszczadach. Ciekawie pisali o tym zakątku Podkarpacia prawdziwi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-23
Dla poszerzenia wiedzy o Bieszczadach.
Książka rzeczywiście tak jak mówi tytuł, omawia najważniejsze zagadnienia związane z tym regionem. Dużo tu wiedzy historycznej. Są też praktyczne porady na temat tego, co warto zwiedzić. Nie ma opisów szlaków turystycznych, bo to nie przewodnik.
Przeczytacie tu o cerkwiach, harcerzach, koniach, drwalach, nartach, połoninach. Rozdziały ułożone są alfabetycznie wg podejmowanych tematów. Autor ciekawie pisze o wilkach, polowaniach, kuchni wypale drewna w retortach. Nie zabraknie u także rozdziałów o Solinie, Bojkach i Łemkach, nieistniejących wsiach, bandach UPA, drogach i kolejce bieszczadzkiej. Warto zwrócić uwagę na opis bieszczadzkich wędrówek Karola Wojtyły oraz rozdział poświęcony uwięzieniu prymasa Wyszyńskiego w Komańczy.
Polecam wszystkim miłośnikom Bieszczad, tym którzy dopiero zaczynają po nich wędrować, jak i tym którzy je dobrze znają. Każdy znajdzie tu coś ciekawego, bo książka dostarcza dużo wiedzy.
Dla poszerzenia wiedzy o Bieszczadach.
Książka rzeczywiście tak jak mówi tytuł, omawia najważniejsze zagadnienia związane z tym regionem. Dużo tu wiedzy historycznej. Są też praktyczne porady na temat tego, co warto zwiedzić. Nie ma opisów szlaków turystycznych, bo to nie przewodnik.
Przeczytacie tu o cerkwiach, harcerzach, koniach, drwalach, nartach, połoninach....
2024-05-20
Książka o zakapiorach, o ludziach, którzy stali się legendą Bieszczad. Kim jest bieszczadzki zakapior?
Andrzej Potocki w swojej książce, która była wielokrotnie wydawana i uzupełniana, mówi, że na miano bieszczadzkiego zakapiora trzeba sobie zasłużyć. Nie każdy, kto rzucił wszystko i wyjechał w Bieszczady, został zakapiorem.
"Tutejsze zakapiorstwo to znak towarowy chroniony patentem i produkt najwyższej jakości " - twierdzi autor.
Kim więc jest zakapior? Czy tylko brodatym zbirem niestroniącym od alkoholu? Mieszka w szałasie lub drewnianej chatce, ma psa, konia i rzeźbi świątki?
Potocki w swojej niezwykle ciekawej książce przedstawia sylwetki niebanalnych ludzi zwiazanych z Bieszczadami. Ludzie ci są twardzielami, mają osobowość, talent. Można ich też nazwać lumpami i niebieskimi ptakami. Przyjeżdżając w opuszczone Bieszczady, zostawili za sobą dawne życie, pracę, żonę, czasem też i dzieci. Są życiowymi rozbitkami, ale też romantykami XX wieku.
Gdy Bieszczady w 1947 roku opustoszały po wysiedleniach, władza ludowa nie bardzo wiedziała, co zrobić z tą częścią kraju. Zaczęto od budowy dróg i rozwoju gospodarki leśnej. Do ciężkiej fizycznej pracy drwala ściągało wielu mężczyzn z całego kraju. Płacono dobrze. Ale w tym opuszczonym przez Boga i ludzi zakątku nie było na co wydawać zarobionych pieniędzy. Kupowano więc alkohol. Wspólną cechą wszystkich zakapiorów jest pijaństwo. Łączyły ich też miłość do wolności i swobody. Tu, wśrod zalesionych gór można było ukryć się przed ludźmi, przed wspomnieniami i przed władzą ludową.
Potocki przedstawił życiorysy swoich bohaterów, opisał ich bieszczadzkie losy, opowiedział anegdoty. Wśród bohaterów książki znaleźli się m.in. Lutek Pińczuk z Chatki Puchatka na Połoninie Wetlińskiej, Julek Król Włóczęgów i Krzysztof Bross znad Soliny, Kaziu Klich ekscentryczny nauczyciel i Władek Nadopta, dla którego Wojtek Belon z Wolnej Grupy Bukowina napisał piosenkę "Majster Bieda".
Potocki nie idealizuje swoich bohaterów. Przedstawia ich jako normalnych ludzi, z ich zaletami i wadami, talentami i życiowymi dramatami. Przyjechali w Bieszczady, by zacząć swoje życie od nowa. Czasem to była ucieczka, czasem bezradność wobec rzeczywistości. Niektórzy mieli za sobą studia, tytuł magistra czy inżyniera. Wielu ciężko pracowało na życie. Część z nich jako ludowi artyści na bazarkach, czy w swoich galeriach sprzedawała wyrzeźbione przez siebie bieszczadzkie diabły, anioły lub Madonny.
Ludzie opisani w tej książce to historia Bieszczad. Mają tu swoje miejsce. Czasem też pomniki. O wielu z nich można poczytać w internecie, także na Wikipedii. W kilku znanych bieszczadzkich restauracjach portrety zakapiorów wiszą lub są wymalowane na ścianach.
Książka "Majster Bieda" przemówi do tych, którzy czują bieszczadzkie klimaty. Nie do eleganckich turystów ceniących wydogę, tylko do łazęgów, włóczykijów, do romantyków, takich jak bohaterowie książki.
Autor pisze świetnym gawędziarskim stylem. Nie raz się zwruszyłam, nie raz uśmiałam. Zachęcam do spotkania z zakapiorami. Nie trzeba ich się bać. W każdym człowieku kryje się piękno. To ciekawa książka, bo w końcu cóż może być ciekawszego na ziemi niż drugi człowiek, choćby zakapior.
Książka o zakapiorach, o ludziach, którzy stali się legendą Bieszczad. Kim jest bieszczadzki zakapior?
Andrzej Potocki w swojej książce, która była wielokrotnie wydawana i uzupełniana, mówi, że na miano bieszczadzkiego zakapiora trzeba sobie zasłużyć. Nie każdy, kto rzucił wszystko i wyjechał w Bieszczady, został zakapiorem.
"Tutejsze zakapiorstwo to znak towarowy...
2024-05-17
2024-05-15
Według mnie jest to jedna z lepszych książek Kinga. Oczywiście tego dawnego Kinga z końca ubiegłego wieku. Narracja jak zwykle bardzo bogata w słowa. Czytelnicy wiedzą, że King jest gawędziarzem i scenę trwającą dwie sekundy potrafi opisać na trzech stronach. W efekcie dłużej czytamy, niż ta scena trwała.😂
Fabuła bardzo ciekawa. Postacie wyraziste. Od razu wiadomo kto dobry, kto zły. Elementów fantastycznych nie brakuje, szczególnie w zakończeniu, jak to u Kinga. Wśród mieszkańców miasteczka, w którym dzieje się akcja, odnajdujemy ciekawe portrety psychologiczne postaci. No i ten motyw: kupowanie marzenia...
Co byście chcieli kupić?
Okazuje się, że bezmyślna pogoń za marzeniem może być tragiczna w skutkach. Czasem dużo chcielibyśmy dać, ale niekoniecznie warto. Książka pozwala pomyśleć trochę nad sobą, światem i ludźmi. Zmusza do refleksji. Przede wszystkim jest jednak świetną rozrywką.
Polecam miłośnikom Kinga, tym ktorzy lubią jego rozwlekły styl. Dla mnie to rewelacyjna powieść. Równie mocno podobała mi się inna książka autora "Ręka mistrza".
Według mnie jest to jedna z lepszych książek Kinga. Oczywiście tego dawnego Kinga z końca ubiegłego wieku. Narracja jak zwykle bardzo bogata w słowa. Czytelnicy wiedzą, że King jest gawędziarzem i scenę trwającą dwie sekundy potrafi opisać na trzech stronach. W efekcie dłużej czytamy, niż ta scena trwała.😂
Fabuła bardzo ciekawa. Postacie wyraziste. Od razu wiadomo kto...
2024-05-11
Ta króciutka historyjka pojawia się na na liście moich przeczytanych książek dzięki opiniom znajomych. Zachęcona tym, że można ją łatwo pobrać z Wolnych Lektur, zasiadłam do czytania. I przepadłam.
Baśniowy klimat, życiowe mądrości, urok głównego bohatera i jego smutne życie przykuły mają uwagę. Piękny literacki język zachwycał i dostarczał przeżyć estetycznych. Lekki humor wywoływał uśmiech. Tragizm wydarzeń wzruszał i przerażał. I tylko zakończenie pozostawiło niedosyt, bo było takie mało wyraziste.
Polecam.
Ta pełna magii historia o małych zwierzątkach pozwala zobaczyć okrutne prawdy o ludziach. To tylko kilkanaście stron, a tematów do przemyśleń mnóstwo.
Ta króciutka historyjka pojawia się na na liście moich przeczytanych książek dzięki opiniom znajomych. Zachęcona tym, że można ją łatwo pobrać z Wolnych Lektur, zasiadłam do czytania. I przepadłam.
Baśniowy klimat, życiowe mądrości, urok głównego bohatera i jego smutne życie przykuły mają uwagę. Piękny literacki język zachwycał i dostarczał przeżyć estetycznych. Lekki...
2024-05-11
Dla mnie to książka wybitna. Ze względu na podejmowany w niej temat wysiedleń ludności z terenu Bieszczad i Beskidu Niskiego. Tyle wspaniałych powieści napisano o drugiej wojnie światowej, o Auschwitz, nawet o Wołyniu. A akcja "Wisła" wciąż pozostaje tylko w kręgu zainteresowań historyków i reportażystów. Dlatego tak bardzo cieszy mnie ta książka. Wreszcie ktoś o tym mówi! Przecież wysiedlono i wynarodowiono wtedy tysiące ludzi. Sama akcja "Wisła" z 1947 roku to około 140 tysięcy ludności. A wcześniej tysiące wywieziono na Ukrainę (do ZSRR).
Bieszczady słyną za swojej dzikości, pustki, spokoju.
Dlaczego są takie puste?
Bo wyrzucono stąd rdzennych mieszkańców. Rusnaki - tak o nich mówiono. Albo Rusini. Często nazywano ich też Ukraińcami. Pogardliwie banderowcami. Dziś mówi się o Bojkach i Łemkach.
Czasem się zastanawiam jak wyglądałyby moje ukochane Bieszczady, gdyby to się nie wydarzyło.
Powieść jest świetna, choć bardzo smutna. Autor pokazuje historię wysiedleń na przykładzie dwóch rodzin. Dwie główne postacie to Jelko i Nina. Młodzi pochodzą z sąsiednich wsi i są w sobie zakochani. Rzeczywistość nie pozwala im jednak na spokojne życie. Przeżyli wojnę, ale okazało się, że to co najgorsze, przyszło do nich po wojnie. W Bieszczadach prawdziwe tragedie przyszły po 1945 roku.
Autor pokazał dramat wysiedleń z perspektywy bohaterów. Opisał wydarzenia w sposób spokojny, oszczędny. Niby bez emocji. Tak jednak dobrał słowa, że czytelnikowi włosy jeżą się na głowie, a serce bije mocno. Najmocniejsze w powieści są początek i zakończenie. To one pokazują, że przymusowe wysiedlenie to wielka tragedia. Trauma, z której nie wszyscy potrafią się podnieść. Niektórzy wysiedleni zaadaptowali się do nowych warunków. Nauczyli się polskiego, zaczęli nowe życie, zapominając o startym. Rodziny opisane w książce nie potrafią zapomnieć. Nasi bohaterowie niosą w sobie morze krzywd i nie potrafią sobie ułożyć życia na nowo. Nie było to zresztą łatwe. Łemków i Bojków wysiedlono na ziemie poniemieckie na północy i zachodzie kraju. Rozdzielano ludzi z jednej miejscowości. Dawano im najgorsze domy. Władze PRL i UB pilnowały ich cały czas, a Polacy traktowali ich jak wrogów, pogardzali nimi, szykanowali. Doprowadziło to do tego, że Rusini wstydzili się swego pochodzenia.
W książce podejmowany jest też temat Żydów. Jeden z głównych bohaterów Mozes po przetrwaniu okupacji też nie potrafi się odnaleźć w nowej socjalistycznej rzeczywistości. Ta postać ma w sobie szczyptę magii. Żyda Mozesa kochają wszystkie zwierzęta, a on sam potrafi uzdrawiać.
Polecam z całego serca.
Czytajcie!!!
A gdy przyjedziecie na Podkarpacie w góry Beskidu Niskiego i Bieszczady, poszukajcie śladów dawnych wsi. Są do dziś.
Dla mnie to książka wybitna. Ze względu na podejmowany w niej temat wysiedleń ludności z terenu Bieszczad i Beskidu Niskiego. Tyle wspaniałych powieści napisano o drugiej wojnie światowej, o Auschwitz, nawet o Wołyniu. A akcja "Wisła" wciąż pozostaje tylko w kręgu zainteresowań historyków i reportażystów. Dlatego tak bardzo cieszy mnie ta książka. Wreszcie ktoś o tym mówi!...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-11
Książkę miło wziąć do ręki. Robi świetne pierwsze wrażenie. Ma nastrojową okładkę w barwach jesieni i ostatnio bardzo popularne barwione brzegi. Na okładce jest tajemnicza szopa, a w niej stare auto. Widać krew. Barwione brzegi ozdobione są księżycem, drapieżnie wyglądającymi konarami drzew i upiornym kościotrupem. Z tyłu okładki też widnieje szopa, ale widziana z drugiej strony, a w drzwiach stoi mroczna postać. To wszystko wprowadza nas do treści książki. "Grzechót" bowiem jest horrorem.
Samochód z okładki to czarna wołga. Dojrzałym czytelnikom na pewno kojarzy się to z opowieściami z dzieciństwa. Czarna wołga była straszakiem na nieposłuszne dzieci. "Nie oddalaj się od domu, bo cię porwie czarna wołga" - mówili dorośli. A co by było, gdyby taka czarna wołga stała dziś w szopie u sąsiada? Chcielibyście do niej podejść? Zajrzelibyście do środka? Co by się wtedy stało?
Tajemnice czarnej wołgi pozna główny bohater tej opowieści Kuba. Pewnego dnia zbliży się do wraku auta. Samochód, który początkowo nie ma silnika i kół, z biegiem czasu staje się groźnym przeciwnikiem. Kuba musi zwalczyć zło, które przywołał. Towarzyszą mu i pomagają jego przyjaciele, Maja i Sławek. Ta trójka dzieciaków przeżyje naprawdę niesamowite przygody. Będzie musiała zmierzyć się z potwornym kierowcą i strasznymi pasażerami tego upiornego auta. Oprócz nich chwile grozy przeżyje też ich szkolny prześladowca Sebastian. I niestety inne dzieci oraz zwierzęta. Książka jest horrorem, więc scen trzymających w napięciu, potwornych postaci nie z tego świata i makabrycznych opisów jest naprawdę sporo. Dzieci znajdują sprzymierzeńców, a historia kończy się szczęśliwie. Choć nie dla wszystkich.
Powieść bardzo mi się spodobała, pomimo tego że rzadko czytam czy też oglądam horrory. Od pierwszego rozdziału zostałam wciągnięta w wir akcji i byłam niesamowicie ciekawa, co będzie dalej. A książka cały czas zaskakiwała. Wątki nie były przewidywalne. Napięcie ciągle rosło. Zaginiona wieś, Pani Piękjusza, duch lasu, no i czarna wołga - wszystko to mnie urzekło. Autor stworzył historię, która naprawdę potrafi zainteresować i przestraszyć. A może i czegoś nauczyć. Powieść pokazuje bowiem, że takie wartości jak odwaga czy przyjaźń wciąż są warte zachodu. Najlepszy jest jednak ten niesamowity klimat grozy! Gdy w pokoju Kuby otwierały się drzwi szafy, czułam dreszcze. Opisy zapachów, wyglądu upiorów, czy ich dotyku były bardzo sugestywne. Działały na wyobraźnię.
To naprawdę świetna książka! Spodoba się czytelnikom w każdym wieku, ale polecam ją przede wszystkim ludziom młodym. Oczywiście takim, którzy nie boją się makabrycznych horrorów. Myślę, że tak pięknie wydana powieść może być dobrym prezentem dla nastolatka lubiącego grozę.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Książkę miło wziąć do ręki. Robi świetne pierwsze wrażenie. Ma nastrojową okładkę w barwach jesieni i ostatnio bardzo popularne barwione brzegi. Na okładce jest tajemnicza szopa, a w niej stare auto. Widać krew. Barwione brzegi ozdobione są księżycem, drapieżnie wyglądającymi konarami drzew i upiornym kościotrupem. Z tyłu okładki też widnieje szopa, ale widziana z drugiej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-30
Tylko dla historyków i miłośników regionu (ziemi sanockiej). Autor pisze niby o zbójnikach, a tak właściwie to o wszystkim po trochu. O geografii tych ziem, o drogach, o szkołach, o religii, o protestantach. O zbójnikach też jest, ale jakoś tak mało ciekawie.
Niewątpliwie z historycznego punktu widzenia ta książka może być wartościowa. W końcu jest oparta na faktach. Autor włożył w nią a pewno dużo pracy. Czyta się jednak ciężko i jest po prostu nudno.
Książka "Tołhaje" zwraca uwagę na to, że w naszej kulturze zbójnik kojarzy się raczej pozytywnie. Mamy takie romantyczne wyobrażenie tych postaci. Tymczasem beskidnicy, czyli zbóje po obu stronach Bieszczad i Beskidu Niskiego byli po prostu bandytami. Wcale nie rabowali tylko bogatych. Nie obchodziła ich walka klas ani sprawiedliwość społeczna. Liczył się tylko łatwy zysk. Tak jakoś zawsze w zbójnikach widzimy Janosika. Prawda jest jednak inna.
Tylko dla historyków i miłośników regionu (ziemi sanockiej). Autor pisze niby o zbójnikach, a tak właściwie to o wszystkim po trochu. O geografii tych ziem, o drogach, o szkołach, o religii, o protestantach. O zbójnikach też jest, ale jakoś tak mało ciekawie.
Niewątpliwie z historycznego punktu widzenia ta książka może być wartościowa. W końcu jest oparta na faktach....
2024-04-26
Świetny kryminał z górskim klimatem. Tak jak w poprzednich częściach jest tu i wciągająca akcja, i trochę autentycznej historii, i dużo opowieści o Karkonoszach.
Główny bohater tej części jest pisarzem. Szukając tematu do kolejnej książki, trafia do górskiego schroniska Strzecha Akademicka. Tam próbuje zdobyć informacje o jednej z ofiar tragicznej w skutkach lawiny. Gdy jest blisko odkrycia tajemnicy, sam zostaje ofiarą napadu.
Lubię książki tego autora, bo kocham góry i często wyruszam na szlaki. Sławek Gortch pięknie opisuje górskie krajobrazy i pogodę. W tej części skupia się na trudnych zimowych warunkach.
Polecam
Rozrywka i porcja wiedzy.
Świetny kryminał z górskim klimatem. Tak jak w poprzednich częściach jest tu i wciągająca akcja, i trochę autentycznej historii, i dużo opowieści o Karkonoszach.
Główny bohater tej części jest pisarzem. Szukając tematu do kolejnej książki, trafia do górskiego schroniska Strzecha Akademicka. Tam próbuje zdobyć informacje o jednej z ofiar tragicznej w skutkach lawiny. Gdy...
Kryminał retro, który na pewno zadowoli wszystkich miłośników powieści detektywistycznych. "Glatz. Kraj Pana Boga" to druga część serii kryminałów rozgrywających się w Kłodzku ponad sto lat temu. Intryga prowadzona jest w sposób fenomenalny. Każdy szczegół jest ważny, a każda postać ma do odegrania swoją rolę.
Powieść i zagadka kryminalna są idealnie dopracowane, co sprawia, że czytelnik podczas czytania przeżywa prawdziwą intelektualną przygodę. A o to przecież chodzi w czytaniu kryminałów. Razem z detektywem szukamy sprawcy.
Bardzo mi się ta powieść podobała. Historia, rodzinne problemy, morderstwo, porwania, okup, intrygi, twardziele i oszuści, broń, pieniądze, więzienie i topografia starego Kłodzka- wszystko to tu jest. Z radością przeczytam kolejne części.
Polecam wszystkim, którzy lubią rozwiązywać kryminalne zagadki. Satysfakcja gwarantowana.
Kryminał retro, który na pewno zadowoli wszystkich miłośników powieści detektywistycznych. "Glatz. Kraj Pana Boga" to druga część serii kryminałów rozgrywających się w Kłodzku ponad sto lat temu. Intryga prowadzona jest w sposób fenomenalny. Każdy szczegół jest ważny, a każda postać ma do odegrania swoją rolę.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPowieść i zagadka kryminalna są idealnie dopracowane, co...