Żywe trupy

Okładka książki Żywe trupy Daniel Kraus, George A. Romero
Okładka książki Żywe trupy
Daniel KrausGeorge A. Romero Wydawnictwo: Zysk i S-ka horror
870 str. 14 godz. 30 min.
Kategoria:
horror
Tytuł oryginału:
The Living Dead
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2024-04-16
Data 1. wyd. pol.:
2020-01-01
Liczba stron:
870
Czas czytania
14 godz. 30 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383352039
Tłumacz:
Robert P. Lipski, Mariusz Warda
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
22 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
428
266

Na półkach:

Należę do pokolenia, które ze zniecierpliwieniem i ciekawością czekało na kolejny odcinek serialu "The Walking Dead", a jednocześnie doskonale zna klasykę gatunku w wykonaniu George'a A. Romero, czyli "Noc żywych trupów" oraz kolejne części cyklu. Ten znany twórca filmowych horrorów pokusił się o napisanie książki idealnie pasującej do kinowej serii, niestety nie dane mu było jej dokończyć. Na szczęście Daniel Kraus podjął rękawice i dokończył to dzieło za niego. A ja, będąc fanką takich klimatów, nie mogłam po nie nie sięgnąć.

23/10 to dzień, w którym świat stanął w płomieniach, a dokładniej został zaatakowany przez epidemię, sprawiającą, że martwi powstawali. Rozprzestrzenianie się jej możemy śledzić z perspektywy kilku bohaterów: pary patologów, nastolatki z osiedla przyczep, marynarzy stacjonujących na lotniskowcu, pracownicy federalnej czy prezentera telewizyjnego. Razem z nimi przez lata toczymy walkę o przetrwanie w nowej rzeczywistości opanowanej przez zombie, choć zagrożenie czyha na nich także ze strony żywych.

Ta pozycja to niezły kawał lektury, składający się z ponad 800 stron epicko napisanej historii. Styl autorów okazał się obrazowy oraz bardzo sugestywny, mocno oddziałujący na wyobraźnię czytelnika. Opisy bywają brutalne, krwawe i szczegółowe, co może wywołać dyskomfort lub mdłości u odbiorców o słabszych nerwach. Mnie na szczęście to ominęło, dzięki czemu w pełni mogłam docenić literacki kunszt tej powieści.

Jak już wspomniałam, książka została napisana przez dwóch autorów, jednak zrobiono to w taki sposób, iż praktycznie nie widać różnicy pomiędzy metodyką ich pisania. Granica przebiega płynnie, co świadczy o geniuszu obu twórców.

Ta pozycja, oprócz doskonałych i dokładnych obrazów postapokaliptycznego świata, zawiera w sobie sporą dawkę tematów, które powinny zmusić czytelnika do przemyśleń. Pochylając się mocniej nad treścią, otrzymamy głębokie studium natury człowieka oraz szerokie spektrum ludzkich charakterów czy zachowań, mogących wystąpić w sytuacji zagrożenia. Znajdziemy również wątki poruszające problem rasizmu i ksenofobii, kwestię bezdomności bądź motyw fanatyzmu religijnego lub uzależnienia od technologii oraz social mediów.

To znakomita lektura, która powinna przypaść do gustu miłośnikom horroru, ale także tym, ceniącym kawał dobrze napisanej literatury.

Należę do pokolenia, które ze zniecierpliwieniem i ciekawością czekało na kolejny odcinek serialu "The Walking Dead", a jednocześnie doskonale zna klasykę gatunku w wykonaniu George'a A. Romero, czyli "Noc żywych trupów" oraz kolejne części cyklu. Ten znany twórca filmowych horrorów pokusił się o napisanie książki idealnie pasującej do kinowej serii, niestety nie dane mu...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
490
333

Na półkach:

Moi Drodzy
➡️Wszystkie książki z motywem zombie darzę ogromnym sentymentem. Klasyka filmowa zombie to dla mnie czysta radość i przyjemność. A wiadomo, że jak mówimy o zombie w kinie, to natychmiast przychodzi nam na myśl Romero, ojciec zombie. Wiele razy myślałem, jakby to było świetnie, gdyby Romero napisał książkę na podstawie swoich filmów. No i cóż, nagle Zysk usłyszał moje pragnienia i oto mamy - powieść duetu Romero/Kraus o jakże wymownym tytule - Żywe trupy! Czy to się mogło udać? Zobaczmy 🧟‍♂️ (tak, wiem, Romero nie napisał tej książki).
➡️Pierwsze co mnie od razu nastroiło pozytywnie to objętość tej powieści. To grubo ponad 800 stron mięsistej i krwawej historii, która rozpędza się tak jak kocham - czyli powoli jak walec, który miażdży wszystko na swojej drodze. Do tego świetna oprawa, twarde okładki, klimatyczna grafika - sztos!
➡️A zatem, tak jak przypuszczałem - rozpoczyna się wolno, rozpoczyna się tuż przed kataklizmem. Praca w kostnicy. Mówię Wam, jeszcze nigdy nie czytałem tak interesującego opisu sekcji, chwilami wręcz poetyckiego, chwilami bardzo, bardzo rzeczowego, aż do bólu. A potem niezapomniany finał tej sekcji. Ooooch. To było znakomite. A zatem takie były początki. John Doe.
"Pozbawiony narządów wewnętrznych trup obok niej poruszył się, całkiem sam, a Charlie upuściła serce."
➡️Rewelacyjnie przedstawione kolejne postacie. Kolejne wątki, kolejne życiowe dramaty. Na dobrą sprawę śmiało mógłby to być zbiór wielu opowiadań z jednym motywem przewodnim. Wiadomo jakim. Wszystko to zazębia się, tworząc jedną, niesamowitą opowieść. Osoby z wszelkich grup społecznych, lekarze, biedacy, policjanci, żołnierze, dziennikarze. Każdy z nich coś wnosi. Każdy z nich odgrywa jakąś rolę w tym żywo-trupim dramacie. W tym koszmarze na jawie.
➡️ A właśnie. To się po prostu dzieje. Nagle, ni stąd, ni zowąd. Pojawiają się zombie. Zwłoki powstają. Wypatroszone zwłoki. Puste. Bez mięśni. Bez serc. Żywe. Koszmar! Kocham to! To jest napisane perfekcyjnie. To ma klimat! Tu jest strach! Będąc na wsi, czytając to, w nocy bałem się wyjrzeć przez okno. Bałem się wyjść na podwórko!
➡️Sceny są doprawdy dantejskie. Czy to kostnica, czy parking z przyczepami czy sto kolejnych miejsc - koszmar na jawie. A co najlepsze, mimo, że akcja dzieje się współcześnie - wyczułem bezbłędnie klimat "Nocy żywych trupów", który jest jednym z moich ulubionych klasycznych horrorów.
➡️Świetnie się poznaje kolejne odsłony tej makabry widziane przez kolejne osoby, zupełnie inne, z zupełnie innych sfer społecznych, różniących się całkowicie, ale mających jedną wspólną cechę - chęć przetrwania. A przetrwanie w tym świecie nie jest łatwe, o nie.
➡️Walka na klatce schodowej jest epicka. Walka o zachowanie człowieczeństwa jest epicka. Ta książka jest epicka i jeśli kochacie zombie - zakochacie się w niej. Dlatego, że to najlepszy kawał literatury o zombie, jaki znam. Coś absolutnie niezwykłego.
➡️Niesamowite jest wplecenie w ten czysty horror idealnej obyczajowej warstwy. Ja po prostu uwielbiam tego rodzaju zabieg - stosunki międzyludzkie, relacje między bohaterami, szczegółowy rzut oka na społeczne problemy, a to wszystko jako tło dla rozgrywającego się horroru, horroru strasznego, makabrycznego, dziejącego się na naszych oczach, wybuchającego nagle, w nawale codzienności i spraw jak najbardziej normalnych. To właśnie tu jest i jest to przedstawione na najwyższym z możliwych poziomów, po prostu po mistrzowsku. Najlepszym chyba tego przykładem jest historia Nishimury, zwróćcie na nią uwagę.
➡️Wiecie, co jeszcze czyni tę książkę inną? Otóż spojrzenie na cały ten koszmar od strony żywych trupów. Tak, tak, wydawać by się mogło to dziwne, ale jest świetne, ba, znakomite. Wejść w głowę zombie, odczuć to, co on odczuwa, jakieś szczątkowe uczucia, postępujący rozwój, zachodzące istotne zmiany, kołaczące się wspomnienia, dawne cele, bezpowrotnie minione JA, które zamieniło się w TY. MY. WY. Absolutny sztos.
➡️Niesamowicie intrygująca i będąca jedną z mocniejszych stron tej powieści jest postawa kolejnych bohaterów w obliczu Armagedonu. Od paniki po skuteczne działanie aż po bohaterstwo. Idealnie możemy poznać dzięki temu, kto tak naprawdę jest kim. Jakim jesteś człowiekiem w kryzysie. Na co cię stać. Czy płacz, czy walka, czy obojętność, czy szaleństwo. To wszystko tu jest, pełen wachlarz postaw. Świetne!
➡️I ten klimat. Chwilami podniosły, momentami absurdalny. Pełen grozy, horroru, filozoficznych rozważań i czarnego humoru. Tworzące się nowe podziały. Zawiązujące nowe sojusze. Przyjaźnie w tym zdegenerowanym, upadającym, apokaliptycznym świecie. To prawdziwa zombie apokalipsa, tylko że nie ta durna, nie parodystyczna, a przejmująca, mocna, krwawa, ale i wzruszająca kiedy trzeba. Czasem i patetyczna, czasem satyryczna. Jest tu smutek, ale i nadzieja. Że może jednak damy radę. Toporem, bejsbolem, a czasem życzliwością i zaufaniem. Ta książka jest majstersztykiem.
"Tak jest teraz, bracie. Za każdym razem, gdy odpływam, myślę… czy to ostatni raz? Czy to ostatni raz, kiedy pomyślę o mamie i tacie i o tobie i… i boję się, Manu"
➡️I nawet w obliczu takiej apokalipsy ludzie nie są w stanie porzucić swoich waśni, odwiecznych animozji i dawnych uraz. Wojna nawet tutaj ma coś do powiedzenia, ludobójstwo także i tu podnosi swój łeb. I atomowy koszmar.
"Do Hoffmann dotarły plotki, że atomowe zombie były najgorsze ze wszystkich, potrafiąc zabić kogoś, nawet go nie dotykając. Ich ciało promieniowało śmiercią."
➡️Naprawdę, mógłbym pisać i pisać jeszcze długo, ale kto to przeczyta? O sekcie na lotniskowcu, o rozdaniu świadectw, o doktorze Acocelli i przyspieszonym małżeństwie, o wszystkich miejscach i ludziach, których dopadła pożoga. Którym rozpadł się świat. Którym nie zostało nic. A jednak... Jak dawno nie czytałem tak rewelacyjnej grozy, chwilami trącącej klasyką, chwilami zupełnie współczesnej, ale zawsze genialnej. Ta powieść dostaje 10/10 i UZJ (Uncelkowy Znak Jakości). Wierzcie mi, bardzo, bardzo chcecie pogrążyć się w świecie zombie, tragedii, nowym świecie. Rewelacja!

Moi Drodzy
➡️Wszystkie książki z motywem zombie darzę ogromnym sentymentem. Klasyka filmowa zombie to dla mnie czysta radość i przyjemność. A wiadomo, że jak mówimy o zombie w kinie, to natychmiast przychodzi nam na myśl Romero, ojciec zombie. Wiele razy myślałem, jakby to było świetnie, gdyby Romero napisał książkę na podstawie swoich filmów. No i cóż, nagle Zysk usłyszał...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
631
316

Na półkach: , , , ,

Najlepsza książka o zombie jaką czytałam!

Napisane z iście filmowym rozmachem epickie (w moim mniemaniu oczywiście) dzieło George’a A. Romero i Daniela Krausa zapadło mi w pamięci. Zakopało się w niej i zakorzeniło.

Nie spodziewałam się, że ta książka spodoba mi się tak bardzo. Oczekiwałam ciekawej fabuły, krwistych scen (w końcu mowa o żywych trupach) oraz dynamicznie postępującej akcji i finalnie rzeczywiście to dostałam. Niemniej, początek z tą powieścią miałam trudny i zdarzył się taki moment, że ogarnęło mnie lekkie przerażenie na myśl o ilości stron, jaką mam do pokonania.

*
„Żywe trupy” mają właśnie filmowy rozmach. Napisane stylem, który odmalowuje przed oczami czytelnika wszystkie sceny, w tym również te krwawe i brutalne (a jest ich niemało) stały się dla mnie specyficznym mini serialem wyświetlanym na ekranie wyobraźni. A im bliżej końca tym bardziej chciałam opóźnić dotarcie do ostatniej strony, mimo że sporo z finalnych wydarzeń złamało mi serce. Autorzy mistrzowsko zagrali na strunach moich emocji.

*
Niesamowicie przywiązałam się do bohaterów. Każdy z nich przeszedł długą i bolesną drogę ku finałowi, nie każdemu dopisało jednakowe szczęście, ale los żadnego z nich nie pozostał dla mnie obojętny.

To dlatego ta książka tak bardzo we mnie zapadła. To nie jest nastawiona na rzucanie w czytelnika flakami i oderwanymi głowami historia; to opowieść o ludziach, ich naturze, walce o przetrwanie i drugich szansach. Czy dobrze wykorzystanych? Tego dowiecie się czytając powieść. Romero i Kraus obnażają kruchość ludzkiej stabilności i każą się zastanowić czy rzeczywiście jesteśmy tak cywilizowani jak się nam wydaje.

*

„Żywe trupy” George’a A. Romero i Daniela Krausa to nie tylko powieść o upadku świata jaki znamy, pełna brutalnych scen i plastycznych opisów. To powieść o ludziach i ludzkiej naturze. I to właśnie oni są najważniejsi w tej opowieści, niosąc przesłanie obok, którego nie można przejść obojętnie.

Polecam miłośnikom gatunku oraz zombie. Niech was nie zrazi bogaty background głównych postaci, bo ma on swoje znaczenie.

Najlepsza książka o zombie jaką czytałam!

Napisane z iście filmowym rozmachem epickie (w moim mniemaniu oczywiście) dzieło George’a A. Romero i Daniela Krausa zapadło mi w pamięci. Zakopało się w niej i zakorzeniło.

Nie spodziewałam się, że ta książka spodoba mi się tak bardzo. Oczekiwałam ciekawej fabuły, krwistych scen (w końcu mowa o żywych trupach) oraz dynamicznie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
295
294

Na półkach: ,

Zastępca głównego koronera San Diego Luis Acocella i etatowa pracownica kostnicy Charlene Rutkowski po godzinach przeprowadzają sekcję niezidentyfikowanego mężczyzny, który nagle wstaje i rzuca się na zaszokowanych medyków.
Nastoletnia Greer Morgan zasypia na boleśnie znanym Parkingu Przyczep Mieszkalnych Sunnybrook w Bulk w stanie Missouri, a budzi się w przerażająco obcej rzeczywistości. W trakcie krwawych walk z odmienionymi mieszkańcami: nienaturalnie powolnymi ludźmi z upiornymi białymi oczami.
W siedzibie telewizji informacyjnej WWN następuje przewrót zainicjowany przez Nathana Basemana, skompromitowanego dziennikarza, producenta programu prowadzonego przez bezlitośnie wyśmiewanego Chucka 'Buźkę' Corso, chorobliwie niepewnego siebie reportera po licznych operacjach plastycznych. Koniec z kłamstwami, koniec z lukrowaniem rzeczywistości, mówieniem ludziom tego, co chcą usłyszeć. Naga, brutalna, przerażająca prawda o końcu świata. Apokalipsa bez cenzury.
Stacjonujący na lotniskowcu USS Olympia oficer Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, Amerykanin japońskiego pochodzenia Karl Nishimura na bezprecedensowym polu bitwy napotyka przeciwnika nieporównywalnie gorszego, potworniejszego od chodzących trupów z niepohamowanym apetytem na ludzkie mięso.
A w rządowej agencji będącej wydziałem Departamentu Spisu Ludności, Amerykańskim Modelu Rodowodów i Czynników (AMLD) w Waszyngtonie, aspołeczna statystyczka Etta Hoffmann wytrwale zbiera dane z całego świata. W błogiej samotności tworzy dla niepewnych przyszłych pokoleń kronikę upadku zgniłego świata, która może być kluczem do przetrwania ludzkości.

Długo wyczekiwany dodatek do legendarnej filmowej serii o żywych trupach stworzonej przez zmarłego w 2017 roku amerykańsko-kanadyjskiego mistrza makabry, nazywanego też ojcem zombie movies George'a Andrew Romero Jr. Serii zapoczątkowanej w 1968 roku jednym z największych dokonań w gatunku horroru, wiecznie popularną „Nocą żywych trupów”. Zapowiadana już na początku lat 80. XX wieku epopeja o apokalipsie zombie po śmierci inicjatora projektu, George'a Romero, dokończona przez fana jego twórczości Daniela Krausa, amerykańskiego pisarza najbardziej znanego ze współpracy z Guillermo del Toro (literackie wersje „Kształtu wody” i „Trollhunters. Łowców trolli”),który raz miał przyjemność spotkać się ze sławnym reżyserem. O zaangażowaniu Krausa w pisarską działalność Romero, właściwie dziedzictwo beletrystyczne, opinia publiczna dowiedziała się niecały rok po śmierci tego ostatniego, w lutym 2018 roku, a światowa premiera „The Living Dead” (pol. „Żywe trupy”) miała miejsce w sierpniu 2020 roku, promocja powieści apokaliptycznej przypadła więc na okres pandemii COVID-19. Nieprzewidziana przeszkoda, która mocno ograniczyła kampanię reklamową, jednak wbrew obawom, sprzedaż była więcej niż zadowalająca. Zdaniem Daniela Krausa pandemia COVID-19 ciekawie zazębiła się z pechowymi wydaniami filmowymi Wielkiego George'a (najbardziej znany przykład to oczywiście utrata praw autorskich do jego najpopularniejszego dzieła, czyli rzecz jasna „Nocy żywych trupów”),a i można to też traktować jako kolejny dowód na prorocze zdolności ojca współczesnych opowieści o zombie, człowieka wyprzedzającego swoją epokę. Monumentalna budowla literacka Daniela Krausa – który bazował gównie na notatkach George'a A. Romero oraz jego starym opowiadaniu, obszernym teście wplecionym w to powiązane tematycznie, ambitniejsze przedsięwzięcie artystyczne ikony kina grozy; i oczywiście filmowym cyklu niekonwencjonalnego współautora powieści – zachwyciła choćby takie osobistości, jak Clive Barker, Grady Hendrix, Joe Hill, Paul Tremblay i Guillermo del Toro, a w Polsce objawiła się w roku 2024.

Wydawnictwo Zysk i S-ka prezentuje jedyną w swoim rodzaju kronikę końca świata. Pokaźny „manuskrypt” twardo oprawiony i gustownie wykończony (wewnętrzna część okładki i strony tytułowe) – projekt Pawła Uniejewskiego, który chyba bardziej inspirował się głośnym serialem Franka Darabonta pt. „The Walking Dead” (2010-2022) niż zombiastycznym dorobkiem George'a Romero; subiektywny odbiór frontowej części tego literackiego budynku – przygotowany pod redakcją Roberta Cichowlasa. Globalna katastrofa w trzech aktach na język polski przełożona przez Mariusza Wardę i Roberta P. Lipskiego. Apokalipsa, przejście i postapokalipsa: długie (około pięćset pięćdziesiąt stron) „Narodziny śmierci”, krótkie (niecałe pięćdziesiąt stron) „Życie śmierci” i powolna (w sumie tylko niespełna dwieście pięćdziesiąt stron) „Śmierć śmierci”. Zaczynamy od hołdu dla „Opowieści Hoffmanna” (oryg. „The Tales of Hoffmann”) obiektu niegroźnej obsesji George'a A. Romero, opery filmowej Michaela Powella i Emerica Pressburgera, wydanej w 1951 roku adaptacji opéra fantastique Jacquesa Offenbacha premierowo wystawionej w roku 1881 i opartej na trzech opowiadaniach (uwaga) E.T.A. Hoffmanna (Ernst Theodor Amadeus Hoffmann),niemieckiego prawnika, kompozytora i krytyka muzycznego, pisarza specjalizującego się w literaturze romantycznej oraz horrorze gotyckim żyjącego w latach 1776-1822. Zatem na wstępie „Żywych trupów” Daniela Krausa i George'a Romero przenosimy się do waszyngtońskiej siedziby gałęzi Departamentu Spisu Ludności nazwanej Amerykańskim Modelem Rodowodów i Czynników, w skrócie AMLD i poznajemy jedną z najbardziej wyeksponowanych postaci eposu o chodzącej śmierci - skrajnie nietowarzyską Ettę Hoffmann, bezwzględnie oddaną pracy statystyczkę żartobliwie zwaną Poetką, która w przeciwieństwie do pozostałych członków zespołu, wygląda na kompletnie nieporuszoną apokaliptycznymi doniesieniami z kraju i ze świata. Co zresztą nikogo nie dziwi – mówi się, że Etta jest tak zwanym człowiekiem bez emocji – ale niektórzy mogą być zaskoczeni jej poświeceniem dla sprawy. Nareszcie sama na posterunku! Raduje się serce osoby aspołecznej, którą „utrata zwierząt zaboli bardziej niż utrata ludzi, bo jedynym co jest pewne w sprawie plagi zombie, to to, że nie można winić za nią zwierząt”. Idąc dalej w tych niepopularnych rozważaniach, Hoffmann w duchu przyzna, że „jest w tym pewna elegancja: żywi zamknięci w ponurych rezerwatach, radzący sobie w warunkach niewiele lepszych od tych, które kiedyś zapewniali zwierzętom gospodarskim”. W Hoffmannowskim Archiwum Opowieści z Nowego Świata, opus magnum skromnej pracownicy państwowej, początek apokalipsy zombie datowany jest na 23 października, nie wiadomo którego roku. Pacjentem zero przypuszczalnie był mężczyzna o nieustalonej tożsamości, a więc John Doe, sekcję którego miał przeprowadzić zastępca głównego koronera San Diego, uzależniony od smartfona malkontent Luis Acocella, pochodzący z Meksyku obiekt westchnień niedającej sobie w kaszę dmuchać „dienerki” Charlene Rutkowski. Nocna zmiana z zagadkowym przypadkiem rzekomo zastrzelonego obywatela – „randka w nieromantycznej scenerii”, upiorna opowieść z kostnicy, początek morderczej przeprawy Charlie i Luisa. Jedna z wielu historii roztoczonych na kartach intertekstualnej powieści niespodziewanego spadkobiercy George'a Romero (ułamkowy udział przekazany przez faktyczną sukcesorkę - małżonkę - oraz wspólnego znajomego, ostatniego agenta wirtuoza makabry). Nieco chaotycznie poprowadzonych Opowieści z Nowego Świata, stosownie opatrzonych niepochwalnymi komentarzami społeczno-obyczajowymi. Krytyczna analiza ludzkości, romerowskie studium szaleństwa nazywanego postępem. „Muzea, fabryki, elektrownie, jeziora, rzeki, autostrady i domy. […] Może te rzeczy trzeba było zabrać. Rząd, wojsko, media też – wszystko to już było zgniłe”. A zombie snuły się po ulicach na długo przed historycznym dniem 10/23. Wgapieni w błyszczące ekraniki, świata poza nimi niewidzący. „Wystarczająco często przesuwałeś palcami okropne treści, że przestawałeś je widzieć czy odczuwać, a to […] było zarazem momentem, gdy zacząłeś umierać”. A najgorsze były media społecznościowe – w każdym razie nie jest żadną tajemnicą, że George Romero przynajmniej przez jakiś czas tutaj upatrywał największego zagrożenia dla gatunku ludzkiego, a może nawet całej planety Ziemia. Promowanie „ja” w świecie rozpaczliwie potrzebującym „my”. Co w „Żywych trupach” Daniel Kraus sprowadził do stwierdzenia (piękne, a przy tym przykre przesłanie),że jedyne co ludzie muszą zrobić, aby się rozwijać, to być miłosiernym wobec siebie. Marne szanse.

Świadomość zbiorowa kontra ego(centryzm). Wyścig szczurów i spacer ślimaków. Wolniakowo alternatywą dla straceńczo goniących za mamoną. Przedmioty warte więcej od bliźnich, tym bardziej przedstawicieli innych gatunków. Bezwstydne deptanie istot żywych w nieustającej walce o przedmioty martwe. Krwiożerczy konsumpcjonizm (kłania się „Świt żywych trupów” 1978) zagrożony przez kolektyw zombie. Kultura kłamstwa niszczona przez białookich „kanibali”. Przemoc odpowiedzią na... jeszcze większą przemoc? Greer Morgan, srogo płacąca za grzechy matki ciemnoskóra uczennica szkoły średniej z premedytacją robiąca dokładanie to, czego się po niej spodziewano - demoralizacja instytucjonalna, wkładanie nieletnim do głowy, że nic z nich nie będzie, zabijanie potencjału młodzieży w szkołach publicznych, gnębienie niektórych gorzej sytuowanych dzieciaków przez „autorytety” – pustoszone Stany Zjednoczone będzie przemierzać w niesłabnącym (jeśli już to rosnącym) przekonaniu, że „zainfekowani z białymi oczami nie wykazują tak wielkiego upodobania do przemocy” jak rzekomo niezainfekowani, żywi ludzie (obserwacja poczyniona niedługo po wydostaniu się z Parku Przyczep Mieszkalnych, gdzie rozegrała się jedna z moich ulubionych, najbardziej emocjonujących bitew tego armagedonu). Zdetronizowani samozwańczy władcy Ziemi. A niejaki Chuck Corso podzieli się z nami jakże trafnymi wnioskami popartymi latami doświadczeń w zawodzie dziennikarza. Brutalnie szczery wykład o nie-etyce dziennikarskiej. Środowisko „przede wszystkim winne lojalność swoim obywatelom”, „zobligowane do przedstawiania prawdy” woli cały miesiącami wałkować jeden mniej czy bardziej istotny temat (zaginięcie białej kobiety albo afera z udziałem jakiegoś celebryty, albo pozornie bezsensowne wojenki polityków – sens jest taki, by odwrócić uwagę społeczeństwa od palących problemów, którym zająć wybrańcom narodów się nie chce, tzw. tematy zastępcze – albo covid...) niż zajrzeć do blokowisk, domów opieki, szpitali, domów dziecka. „Lojalni wobec obywateli? Nie. Jesteśmy lojalni względem pieniądza” - rachunek sumienia „wiernego żołnierza” wywodzącego się ze starej dziennikarskiej szkoły Nathana Basemana, inicjatora puczu w tubie propagandowej WWN. Rehabilitacja czwartej władzy u schyłku świata. Z najmniejszym zainteresowaniem śledziłam wydarzenia na lotniskowcu USS Olympia, jednostce będącej na uposażeniu Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonej, która w pewnym sensie utknęła „pośrodku” oceanu. Kult jednostki w „twierdzy” niemal zdobytej przez tytułowych wątpliwych antybohaterów. Katolicki kapelan, komandor porucznik William Koppenborg, Moja Słodka i oficer z opóźnieniem, homoseksualista z japońskimi korzeniami Karl Nishimura. Drastyczne przebudzenie seksualnych żądz, religijne zaślepienie, destrukcyjny fanatyzm, który to należał do ulubionych tematów George'a Romero. Akt drugi „Żywych trupów” należy natomiast do Etty Hoffmann i tajemniczej Węszycielki. Jedenaście lat po szokującym incydencie w Zakładzie Medycyny Sądowej w San Diego ponownie spotykamy intrygującą pustelnicę, która imponująco produktywnie wykorzystała czas w twardym lockdownie. Znaczne zwolnienie tempa, wskoczenie na wygodniejsze dla mnie tory, z których wypadłam dopiero pod koniec aktu trzeciego, mimo okazjonalnych powrotów do przeszłości; wybór opowieści z Hoffmannowskiego Archiwum, czyli dopięcie tułaczek z księgi pierwszej plus niezupełnie nowy czarny charakter w „konfesjonale” Bibliotekarki. Publikację zwieńczono arcyciekawym drobiazgowym sprawozdaniem Daniela Krausa: geneza „Żywych trupów” i zarazem wzruszająca historia miłosna (fascynacja twórczością George'a Romero).

„Kiedy zabraknie miejsca w piekle, zmarli wyjdą na ziemię”. Albo kiedy żywi dojdą do ściany. Opus vitae George'a A. Romero, utwór, któremu najprawdopodobniej poświęcił najwięcej czasu. Pośmiertne dzieło dopełniające największą markę zombiastyczną. Dopełnienie filmowej kroniki najbardziej zasłużonego badacza żywych trupów, przygotowane z niemałą pomocą Daniela Krausa. Duchowa współpraca? Na pewno bezcenne dziedzictwo literackie, najwyższy zaszczyt dla zdeklarowanego miłośnika pesymistycznych czy realistycznych opowieści pomysłodawcy „Żywych trupów”. Potężnej powieści o bezrozumnej agresji. Marmurowy pomnik w odcieniu zgnilizny:) dla bogatego dorobku artystycznego czempiona filmowej makabry. Niebezsensowna jatka, której nie boję się polecić także niesympatyzującym z horrorami o martwych mięsożercach. Apokalipsa Z w stylu neoklasycznym nie tylko dla wielbicieli twórczości nieśmiertelnego George'a.

https://horror-buffy1977.blogspot.com/

Zastępca głównego koronera San Diego Luis Acocella i etatowa pracownica kostnicy Charlene Rutkowski po godzinach przeprowadzają sekcję niezidentyfikowanego mężczyzny, który nagle wstaje i rzuca się na zaszokowanych medyków.
Nastoletnia Greer Morgan zasypia na boleśnie znanym Parkingu Przyczep Mieszkalnych Sunnybrook w Bulk w stanie Missouri, a budzi się w przerażająco obcej...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
782
301

Na półkach: , , , , ,

Ciekawie napisana książka ze znanym motywem zombie w nowym ujęciu (również z perspektywy zombie). Jest poważnie, krwawo, miejscami mrocznie ale do horroru tej książce daleko. Plusy: wiele postaci z ciekawymi historiami, przeskok czasu. Minusy: zbyt długa, miejscami nużąca, nieśpieszna.

Ciekawie napisana książka ze znanym motywem zombie w nowym ujęciu (również z perspektywy zombie). Jest poważnie, krwawo, miejscami mrocznie ale do horroru tej książce daleko. Plusy: wiele postaci z ciekawymi historiami, przeskok czasu. Minusy: zbyt długa, miejscami nużąca, nieśpieszna.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
245
185

Na półkach: ,

Bardzo dobrze napisana powieść o tematyce zombie! Mimo ogromnego rozmiaru książki ani razu nie czułem, że się męczę. Książka jest brutalna, opisy są bardzo realistyczne, wszystko to bardzo fajnie działa na wyobraźnię. Niestety, ale mam z nią mały problem, czegoś brakuje mi w zakończeniu… Mam wrażenie, że historia nie została dokończona, coś zostało niedopowiedziane. Polecam tę książkę!

Bardzo dobrze napisana powieść o tematyce zombie! Mimo ogromnego rozmiaru książki ani razu nie czułem, że się męczę. Książka jest brutalna, opisy są bardzo realistyczne, wszystko to bardzo fajnie działa na wyobraźnię. Niestety, ale mam z nią mały problem, czegoś brakuje mi w zakończeniu… Mam wrażenie, że historia nie została dokończona, coś zostało niedopowiedziane. Polecam...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
7960
6818

Na półkach:

ŻYWA ŚMIERĆ

George A. Romero – jedno z tych nazwisk, które znają chyba wszyscy (a na pewno ci, choć trochę popkulturą zainteresowani),a każdy miłośnik kina (horrorów w szczególności),ceni i pewnie darzy swoistym kultem, nawet jeśli fanem opowieści o zombie zwyczajnie nie jest. Bo Romero zrewolucjonizował horror i przywrócił zainteresowanie nim, bo swoją „Nocą żywych trupów” zapoczątkował kolejną modę w gatunku – i to modę wracającą coraz po dziś dzień – a i przy okazji jedną z najdłuższych horrorowych serii. Część z tego przypadkiem, bo gdyby nie błędy z prawami autorskimi, rzecz nie trafiłaby do tak szerokiej, „pirackiej” (bo ciężko powiedzieć, że stricte pirackiej) dystrybucji i mogłaby nie doczekać się takiej popularności i tak kultowego statusu, ale jednak stało się, jak się stało. A sam Romero do końca życia nie przestał wracać do swojego opus magnum, czego najlepszym dowodem jest niniejsza powieść, której autor co prawda ukończyć za życia nie zdołał, jednak zrobił to za niego Daniel Kraus. A choć ten Kraus, spec od przeciętnych książkowych adaptacji filmów Guillermo del Toro („Kształt wody”, „Trollhunters. Łowcy trolli”),zbyt dobrym pisarzem nie jest, z tej kooperacji wyszło całkiem udane dzieło, które fani zombiaków przeczytać powinni koniecznie, bo z podobnych książkowych horrorów ten należy do najlepszych (choć wiadomo, większość literatury o zombie nie trudno jest przebić jakościowo),a przy okazji i najbardziej epickich.

Zaczyna się od jednego człowieka, który umiera, a potem znów żyje. Fenomen. Pacjent zero. Mężczyzna zabity w strzelaninie trafia do prosektorium, lekarze zaczynają sekcję, mężczyzna ożywa no i… No i zanim lekarze uporają się z tym problemem, zanim powiadomią świat o niezwykłym odkryciu, świat już wie. Wybucha istna pandemia żywych trupów, wszystko się zmienia, dochodzi do apokalipsy, a to dopiero początek…

https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2024/05/zywe-trupy-george-romero-daniel-kraus.html

ŻYWA ŚMIERĆ

George A. Romero – jedno z tych nazwisk, które znają chyba wszyscy (a na pewno ci, choć trochę popkulturą zainteresowani),a każdy miłośnik kina (horrorów w szczególności),ceni i pewnie darzy swoistym kultem, nawet jeśli fanem opowieści o zombie zwyczajnie nie jest. Bo Romero zrewolucjonizował horror i przywrócił zainteresowanie nim, bo swoją „Nocą żywych...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
251
249

Na półkach:

Z czystym sumieniem zachęcam do zapoznania się z mocną i przerażającą pozycją literacką "Żywe trupy". Genialny jest fakt, że książkę rozpoczął pisać George A. Romero natomiast Daniel Kraus kontynuował to dzieło, a przy czytaniu nie widać różnicy w pisaniu. Wszystko przebiega płynnie. Następca idealnie wszedł w klimat i tematykę "zombie". Mam wrażenie jakby cała książka wyszła spod pióra jednego autora.
"Żywe trupy" to kawał literatury -obejmuje niemal 900 stron brutalnej historii. Opisy są odważne, budzące grozę. Szczegółowo opisane incydenty wywoływały mdłości. Nadal mam w pamięci to co stało się z jednym z bohaterów Clay'em Szulczewskim. Mam go przed oczami, a raczej jego szczątki. Koooszmar!
No i książka poruszyła wyobraźnię, nie ma co. Zwizualizowałam sobie wszystko to co przeczytałam. Czy było fajnie?
Jedno jest pewne nie sięgnęłam po nią na totalnym luzie- przyznam się, że odczuwam lekki strach przed takimi tematami. I tak było właśnie w tym przypadku. Nie była to rozrywka, przy której odpoczęłam. Ale przyznam, że nawet udało się mi zanurzyć w swoich przemyśleniach. A to akurat lubię, bo skoro mam się bać przy lekturze to chociaż żeby można było wyciągnąć z niej jakieś głębsze przesłanie. A w "Żywych trupach" właśnie tak było.
Dziękuję za to!
Mamy do czynienia z tematyką apokalipsy, z epidemią wyniszczającą społeczeństwo. Problem przedstawiony jest z perspektywy czasu. Przejmująca jest walka żywych z zombie. Żyjący za wszelką cenę walczą o przetrwanie.
Idealny klimat jak na takie okoliczności jest do wychwycenia. Czytając widziałam, czułam wszystko to co odkrywają przed nami autorzy. Miałam wrażenie jakbym brała udział w tych zamieszkach, czy walkach. Było mroczno, ponuro, szokująco.
Książka zadowoli każdego miłośnika gatunku. Mimo, że tematyka była już nieraz poruszana to jednak "Żywe trupy" mają w sobie coś oryginalnego, coś co urzeknie fana zombiaka. Wejdźcie w tę historię i zawalczcie o przetrwanie wraz z bohaterami lektury.

"Books Hunters"

Z czystym sumieniem zachęcam do zapoznania się z mocną i przerażającą pozycją literacką "Żywe trupy". Genialny jest fakt, że książkę rozpoczął pisać George A. Romero natomiast Daniel Kraus kontynuował to dzieło, a przy czytaniu nie widać różnicy w pisaniu. Wszystko przebiega płynnie. Następca idealnie wszedł w klimat i tematykę "zombie". Mam wrażenie jakby cała książka...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
2666
2660

Na półkach:

„Strach przed śmiercią… nie miał nic wspólnego z umieraniem, a wszystko z tym, że nie było się w stanie właściwie żyć.”

Od czasu do czasu lubię przygody czytelnicze z udziałem zombie, surrealne i abstrakcyjne, intrygująco stymulujące wyobraźnię, dostarczające mocnych emocji, pozwalające zrelaksować się w postapokaliptycznym klimacie. Entuzjastycznie sięgnęłam po „Żywe trupy” licząc na lekką rozrywkę w mrocznej odsłonie. Książka zapewniła znacznie więcej niż przypuszczałam, a co zadziwiające, na każdym kroku zmuszała do ciekawych refleksji o naturze człowieka, jednostkowej, zbiorowej i społecznej postawy wobec ekstremalnego niebezpieczeństwa i groźbie wyginięcia gatunku ludzkiego.

Chętnie głęboko zaglądałam w dusze nie tylko ludzi, ale również zombie. Skrajnie odmienne perspektywy spojrzenia na świat, jednocześnie niejako lustrzane odbicia jestestwa i ewolucji. Z jednej strony człowiek pochłonięty zwykłą codziennością, goniący za dobrami materialnymi, ukazujący fałszywe oblicze w social mediach, zatracający umiejętność bezpośredniego społecznego komunikowania się i kwestionowania prawdziwości otrzymywanych informacji. Z drugiej pozbawiony życia zawzięty agresor, pozornie bez umiejętności uczenia się, preferujący grupową aktywność, bezkompromisowo dążący do celu, kierowany silnymi wewnętrznymi impulsami bez znajomości znaczenia. Frapująco odkrywałam to przeznaczenie, wiele wątków fabuły prowadziło do jego poznania, z mnóstwem wyzwań postaci zmuszone były zmierzyć się.

Znakomicie podane satyryczne spojrzenie na uzależnienie współczesnej amerykańskiej, chociaż nie tylko, cywilizacji od mediów, miałkich informacji, bezrefleksyjności myślenia, amatorstwa w zakresie wyciągania wniosków, tolerowania nijakich polityków, dziennikarzy, celebrytów, plotkarzy, goniących za sensacją. Dominacja sztuczności, fałszywości, próżności i reklamiarstwa. Widoczna obecność uprzedzeń, nietolerancji, dyskryminacji i rasizmu. Rozpisując rozpoczętą przez George’a A. Romero powieść, Daniel Kraus na przykładzie reprezentantów różnych środowisk przeprowadzał przez losy bohaterów stojących wobec totalnej zagłady, pewności śmierci, maksymalnego wykorzystania pozostałego im czasu. Czy wówczas zmieniały się systemy wartości, stosunek do bliskich, definiowanie siebie, zasady oferowania pomocy innym?

Podobało mi się ujęcie przygody ze zmartwychwstałymi zmarłymi, wkraczającymi do wielkich metropolii, funkcjonującymi w małych miasteczkach, obejmujących w posiadanie rozległe i dzikie tereny. Pracownica urzędu statystycznego, patolog, nastolatka, producent medialny, prezenter, kapelan, wojskowy, pilotka, muzyk i inni. Doceniłam skoki między jednostkami czasowymi. Chociaż wiele się działo, momentami dynamicznie, sceny często zmieniały scenerię, to nie pogubiłam się, wszystko zręcznie i zgrabnie się ze sobą łączyło i przenikało, co więcej potrafiło zaskoczyć przebiegiem i wydźwiękiem zdarzeń. A zaczęło się od od 10/23 i Johna Doe, w prosektorium w San Diego, od pierwszej walki o niewpadnięcie w szaleństwo. Wystarczająco dużo małych zmian składało się na dużą zmianę, ostrzeżenie o oczyszczaniu Ziemi ze zła i dzikości, planety torturowanej przez pół tysiąclecia, która dostrzegła szczelinę i wykorzystała ją do odnowy.

bookendorfina.pl

„Strach przed śmiercią… nie miał nic wspólnego z umieraniem, a wszystko z tym, że nie było się w stanie właściwie żyć.”

Od czasu do czasu lubię przygody czytelnicze z udziałem zombie, surrealne i abstrakcyjne, intrygująco stymulujące wyobraźnię, dostarczające mocnych emocji, pozwalające zrelaksować się w postapokaliptycznym klimacie. Entuzjastycznie sięgnęłam po „Żywe...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
2689
2321

Na półkach: , ,

Fanserwis i nawiązania wszelakie leją się ze stron równie gęsto, jak ropa ze zwłok nieumarłych. Dobra opowieść.

Fanserwis i nawiązania wszelakie leją się ze stron równie gęsto, jak ropa ze zwłok nieumarłych. Dobra opowieść.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    127
  • Przeczytane
    25
  • Posiadam
    22
  • Teraz czytam
    11
  • Horror
    7
  • 2024
    5
  • Legimi
    3
  • Ulubione
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • TBR
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Żywe trupy


Podobne książki

Przeczytaj także