Krzycz do woli Paweł Cwynar 8,5
Jestem byłym policjantem. Dwadzieścia pięć lat w służbie z tego ostatnie pięć w CBŚ. Książkę pt. „Krzycz do woli” aut. Pawła Cwynara. Przeczytałem z czystej ciekawości. Dlaczego? Po pierwsze chciałem sprawdzić, w jakim stopniu będzie ona odzwierciedlała świat przestępczo policyjny, który przecież dobrze znam. Po drugie sam popełniłem jedną książkę i chciałem porównać, styl i warsztat. A najlepsze w tym wszystkim jest chyba to, że miałem okazję osobiście poznać autora jeszcze w czasach, kiedy staliśmy po dwóch różnych stronach barykady wymiaru sprawiedliwości. Jedyne co mogę z tamtego czasu przytoczyć to, to że. Nie jest chyba tajemnicą, że przestępcy działający w grupach zbrojnych i mający w nich uprzywilejowane pozycje są monitorowani po opuszczeniu ZK. Tak też było z Pawłem Cwynarem i szczerze, nikt z nas nie dawał szansy na to, że człowiek ten wyjdzie na prostą. Było, dyktowane to przede wszystkim tym, że jeśli chodzi, o świat przestępczy Cwynar zaznał w nim dużo luksusu. Dlatego stawialiśmy, że wróci do nieczystej gry. Bo przecież nie pójdzie, do pracy na budowę za kilka groszy a on poszedł… Później stawialiśmy, że to tylko przykrywka, że długo nie wytrzyma, a on wytrzymał. Ja dzisiaj już nie pracuję w służbach, on nie jest przestępcą i obydwoje coś piszemy. Dlatego byłem ciekaw porywania. Zdaje sobie sprawę, że moja ocena może być mało obiektywną, jednak postaram się być w tej kwestii rzetelnym.
Pierwsze i moim zdaniem najważniejsze jest to, że opisywana historia jest po prostu ciekawą. Tematyka podważ, była podejmowana w wielu książkach, filmach i reportażach jednak autorowi udało się przedstawić opisywaną akcję na sposób niezwykle oryginalny. Owszem niektóre kuluary penetrował nad wyraz szczegółowo, co mogło trącić dłużyznami, jednak wydaje mi się, że postąpił w ten sposób, gdyż opisywane kwestie dobrze zna i chciał z nimi zapoznać czytelnika. Czy to się może podobać? Tylko i wyłącznie kwestia gustu, jednak na pewno nie można tematowi zarzucić dyletanctwa. Dialogi jak najbardziej rzeczywiste, znam je z pracy operacyjnej jak i samych pokojów przesłuchań … Wielu policjantów wręcz przesiąkało prostotą obycia, wulgaryzmami, bezpośredniością, a nawet pewną formą gry, którą prowadziliśmy z przestępcami przez lata. Niejeden z nas więcej przegadał z bandziorami niżeli z własnymi żonami czy dziećmi.
Opisywane postacie, były wyważone adekwatne do ról, które odegrały zresztą autor, nie mógł mieć z nimi problemów, gdyż w tym środowisku spędził część swojego życia. Dlatego to na plus. Mimo iż sam byłem policjantem, z treści książki dowiedziałem się kilku ciekawostek, o których nie maiłem pojęcia. Ogólnie książkę czytało mi się bardzo dobrze. Oryginalne, ciekawe, rzetelnie przepracowane dzieło. Rzemieślniczo nie mam zastrzeżeń.
Czy jest coś, czego mógłbym się czepić?
Uważam, że prowadzący śledztwo miał nieco zawyżoną rangę, brakowało mi choćby przewijającej się w tle postaci prokuratora i to by było chyba na tyle.
W moim odczuciu autor opisując akcje dotyczące pracy policji, itd. Nie konsultował, się z policjantami. Wyglądało mi to na opisy zza drugiej strony biurka. (perspektywa podejrzanego). Jednak to są niuanse, które nie mają najmniejszego wpływy na moją ocenę końcową, która jest bardzo dobra. Moim zdaniem, gdyby Cwynar Paweł nie czytał od dziecka książek i nie wzrastał w rodzinie humanistycznej niżeli robotniczej, to trudno byłoby mu napisać taką książkę. Oczywiście to tylko moje subiektywne zdanie, ale jest ono podyktowane doświadczeniem, że nigdy jeszcze nie czytałem dobrej książki napisanej przez byłego więźnia. Tym bardziej z tak wysokim wyrokiem, że psychologowie orzekli, że lata spędzone w odosobnieniu upośledzają człowieka. Czytałem książki byłych przestępców, jest ich na rynku wiele i chyba coraz więcej. Jednak są to przeważnie pozycje reportażowo, dziennikarskie więc jakby z innej półki i nie wzbudzają we mnie większego zainteresowania, ponieważ nie wymagają kunsztu literackiego, który staram się w sobie wypracowywać.
Gratuluję autorowi talentu i odnalezienia swojej życiowej drogi. Być może kiedyś spotkamy się na targach książki?
- Tomasz