Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Teagan Hunter
16
6,9/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
213 przeczytało książki autora
162 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Text Me Baby One More Time
Teagan Hunter
Cykl: Texting (tom 4)
6,3 z 3 ocen
12 czytelników 0 opinii
2019
Najnowsze opinie o książkach autora
Let's Get Textual Teagan Hunter
7,2
Gdy przez pomylony numer ktoś kontaktuje się z wami, myśląc, że jesteście kimś innym, raczej nie kontynuujcie tej znajomość co nie? Blokujecie numer i już nigdy nie kontaktujecie się z tą osobą.
Tak właśnie postąpiłby każdy inny człowiek w mojej sytuacji, ale nie ja. Nazywam się Delia i postanowiłam kontynuować SMS-ową znajomość.
Bo przecież zły numer może okazać się właściwym facetem, prawda?
Relacja Zacha i Delii rozpoczyna się przez pomyłkę telefoniczną. Ona myśli, że wiadomość pochodzi z nowego numeru jej brata, a on, że pisze do swojego klienta. Dość nietypowy i oryginalny pomysł na rozpoczęcie znajomości...
Let's get textual to lekka, urocza i zabawna historia na jeden wieczór. To idealna książka na poprawę humoru i rozluźnienie.
Pomysł na tę historię niesamowicie mi się spodobał! Pomylone numery telefonu w połączeniu z oryginalnymi postaciami o specyficznym poczuciu humoru stworzyło ciekawą mieszankę. Zach i Delia to pokręcony duet, który bardzo polubiłam. Czytanie ich wiadomości przysporzyło mi mnóstwo radości.
Zach przystojny nerd, dla którego przepadłam nieodwracalnie. To jak troszczył się o Delię, chociaż jeszcze nawet nie spotkał jej na żywo, skradło moje serce. Ambitny, czuły, zabawny po prostu IDEAŁ. Gdzie ja takiego znajdę co..?
Delia ze swoim ciętym językiem i sarkastycznym sposobem bycia szybko zyskała moją sympatię. Wiem, że w prawdziwym życiu dogadałabym się z nią bez problemu.
Osobiście kocham czytać opisy, przemyślenia czy myśli bohaterów, czego niestety tutaj mi zabrakło. Uwielbiam wczuwać się w bohaterów, a przez "suche” dialogi nie mogłam tego zrobić. Początek SMS-owej relacji Zacha i Delii był mocno chaotyczny i dezorientujący, właśnie przez brak jakichkolwiek opisów. Niektóre rozdziały to było tylko wymieniane wiadomości nic więcej. To największy minus tej pozycji, który diametralnie obniżył moją ocenę.
Relacja głównych bohaterów była niesamowicie urocza i komfortowa. Zach i Delia to dwa pasujące do siebie elementy układanki. Śmieją się ze swoich beznadziejnych żartów, mają podobne podejście do życia i co najważniejsze między nimi iskrzy a nad głowami wybuchają fajerwerki. Pisk, krzyk i wymachiwanie nogami! Nie żartuję, czytając scenę ich pierwszego pocałunku piszczałam w poduszkę. Kocham to!! Uwielbiam, gdy książka budzi we mnie rozchichotaną nastolatkę. Nie obyło się także bez rumieńców, które pojawiały się na mojej twarzy za sprawą tych gorących momentów.
Humor, humor i jeszcze raz humor! Nie raz czytają wybuchałam głośnym śmiechem. Uśmiech gościł na mojej twarzy tak długo, że aż zaczęły mnie boleć policzki. Nie żartuję. Uśmiechałam się jak wariatka. Serio.
Kozy!! Mała koza o imieniu Pianek. Zach kupił sobie kozę, przez Delię, która ciągle o nich pisała. Rozumiecie!? On kupił sobie małą słodką kozę. Kozę, która ma swój własny pokój i lubi jeść poduszki. Czytając sama zapragnęłam kupić sobie kozę. To niesamowicie uroczy element, który sprawia, że historia jest niezaprzeczalnie wyjątkowa. Bo nieczęsto główny bohater kupuje małą kozę, prawda?
Mimo wszystkich mankamentów polecam Let's get textual. Ale ostrzegam po lekturze możliwa obsesja na punkcie małych kózek i przystojnych nerdów!
Let's Get Textual Teagan Hunter
7,2
[współpraca z wydawnictwem @wydawnictowyana]
Jest to historia, która dosłownie powstała przez przypadek. Delia myślała, że SMS-uje ze swoim bratem, gdy nagle okazuję się, że po drugiej stronie ekranu znajdują tajemniczy i nieznany jej Zach. Każdy z nas zapewne usunąłby ten numer i szybko o nim zapomniał.
Jednak nie ta dwójka.
Nasi bohaterowie szybko łapią wspólny język i nim się obejrzą, pisanie ze sobą nawzajem stanie się dla nich rutyną.
I tak o to powstała ich relacja.
„Let’s get texual” to książka, na której bawiłam się dobrze. Czytanie jej było dla mnie przyjemnością. Była to słodka, a jednocześnie przezabawna opowieść. Dawno tak się nie śmiałam na jakieś książce.
Niestety nie do końca polubiłam się z motywem SMS-owania. Co prawda, dzięki temu czytało się to bardzo szybko, jednak samo wymienianie się wiadomościami było dla mnie trochę zbyt płytkie. Brakowało mi przy tym opisów.
Ze zniecierpliwieniem czekałam, aż główni bohaterzy się spotkają na żywo. Napięcie sięgało zenitu, a ja zarywałam nockę, by przeczytać o ich pierwszym spotkaniu.
Jednak, gdy do niego doszło poczułam się rozczarowana. Nie było tak jak sobie to wyobrażałam, a ich relacja wydawała się bardzo sztuczna i niezręczna. Wtedy też doceniłam początek tej książki, gdy tylko ze sobą pisali. O dziwo to wydawało mi się być bardziej
emocjonalne niż ich spotkania w realu.
Podsumowując: Jest to lekka książka, idealna na przeczytanie w jeden dzień. Nie skradła mojego serca, ale wiele razy je rozczuliła. Czytając szczerze się uśmiechałam, a szczególnie w momentach, gdy nasz kochany Zach droczył się z Delią. Bardzo polubiłam się z początkiem książki, jednak nie do końca z jej końcówką.