Obłąkane historie Dagmara Adwentowska 6,7
ocenił(a) na 737 tyg. temu „Wtedy też dotarło do Tomasza, że spod pękniętej maski tlenowej wpatruje się w niego nie człowiek, jak początkowo przypuszczał, ale szkielet, pozbawiony oczu, skóry i mięśni. Żywy kościotrup, który, wiedziony pragnieniem mordu, rozłupał czaszkę Wojtasowi, a teraz przymierzał się do kolejnej ofiary.”- Adrian Iwaniak „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”
„Zarażeni wykrawali kawałki własnych ciał, by się pożywić. Okaleczali, wycinając dziury, przez które sięgali po wnętrzności, a potem wpychali je sobie do ust. Pili własną krew wprost z otwartych żył.” - Marek Kolenda, „Za ciemną doliną”
„Najczęściej ludzie – zaczął wyjaśniać – chcą przywołać kogoś bliskiego wtedy, kiedy nie pożegnali się. Kiedy śmierć była nieoczekiwana i naznaczona silnymi emocjami. To wtedy też najczęściej zmarli wracają, a ja, żeby ich odesłać, muszę rozumieć ich emocje oraz relacje z tymi, których odwiedzają, bo egzorcyzmy to praca na emocjach.” - Jakub Chilimończyk „Charyzmatyk. Druga strona szafy”
W dobie mniejszego zainteresowania polską literaturą grozy, wycofywania się bokiem większych wydawnictw i zmniejszenia się listy fanowskich projektów, dobrze mieć świadomość, że gdzieś w fandomie nadal niestrudzenie płynie wydawnictwo Gmork. Bez papierowych wydań, w systemie non-profit i z rocznymi przerwami, ale nadal z uśmiechem na ustach dostarczają nam kolejnych nadnaturalnych historii.
Po zeszłorocznych dość mocno omawianych w środowisku „Powrotach”, przyszedł czas na kolejne opowieści dziwnej treści, o wdzięcznej nazwie „Obłąkane historie”. Trzeba przyznać że wyszło z tego niezłe tomiszcze, ponieważ na prawie pięciuset stronach, mamy aż dwadzieścia pięć opowiadań.
Omawiana tu antologia, to hołduje stwierdzeniu „w literaturze grozy każdy znajdzie coś dla siebie.” Redaktorzy projektu postawili na pełny wachlarz tematyczny, a szanowne grono autorskie zadbało o to byśmy mieli czego się bać w nadchodzące zimne wieczory. Znajdziemy tu klasyczne ghost stories, pełne pytań weirdy, a nawet grozę rozgrywającą się miedzy gwiazdami. Tym, co cieszy najbardziej jest fakt, że sporo z piszących osób, postawiło na szaleństwo jednostki i element zaskoczenia.
Antologia bywa momentami nierówna, jednak zapał autorów skutecznie zasłania wszelkie niedociągnięcia kilku historii. Tak jak i w poprzednich projektach, można śmiało napisać, że większość pisarzy miało pomysły na siebie i w kilku opowiadaniach można się naprawdę przyjemnie zaskoczyć wysoką jakością.
O opowiadaniach, które mi nie podeszły, standardowo nie mam zamiaru się wypowiadać. Każdy ma swoje preferencje i nie widzę sensu bym mówił komuś, co i jak ma się podobać. Zamiast tego omówię pokrótce swoje faworyty, do których z pewnością kiedyś wrócę.
Pierwszą osobą, o której chciałbym wspomnieć, jest znana mi dobrze Dagmara Adwentowska. Pisarka wiele razy udowadniała mi swój talent, toteż wiedziałem, że jej „Poręba” będzie czymś interesującym. Dagmara ciekawie połączyła klasyczną wizytę na wsi u dziadków, z tajemnicą opuszczonego domu serwując mi interesującą historię.
Kolejnym był niejaki Jakub Chilimończyk „Charyzmatyk: Druga strona szafy” okazał się interesującym spojrzeniem na egzorcyzmy i historią, która potrafiła trzymać w napięciu. Autor udowadnia, że temat egzorcyzmów ma w sobie nadal sporo potencjału, oczywiście pod warunkiem dobrego rozegrania fabuły.
Dalej trafiłem na opowiadanie autorstwa Dominiki, znanej szerzej jako „Nika Gris”. Podoba mi się to, że z pozoru zwyczajna historia nawiązanej znajomości zmienia się z akapitu na akapit, a groza subtelnie uderza do głowy czytelnika. Na uznanie zasługuje również zakończenie, które jest niezłym twistem.
Głównym moim faworytem z tego zbioru jest opowiadanie Adriana Iwaniaka. „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz" to zaskakująco dobre ghost stories ze strażakami w tle. Wydaje mi się, że ten pomysł nie jest eksponowany zbyt często w opowiadaniach grozy toteż dodatkowe plusy za świeżość. Dodatkowo styl autora sprawiał, że podczas czytania, prawie czułem mdławy zapach palonego ciała i wszechobecny dym.
Ciekawym zaskoczeniem było opowiadanie pt. „Za ciemną doliną” autorstwa Marka Kolendy. Pozostawione w sferze wielu pytań i niejasnych odpowiedzi, okazało się intrygujące i wciągające. Szczególne uznanie należy się za rozpalanie wyobraźni czytelnika.
Michał P. Lipka, to kolejny z autorów, który zasługuje na spore uznanie. „Jak wiśniowe żelki” bierze czytelnika z zaskoczenia, i pokazuje jak wprawny autor może łatwo mydlić nam oczy do samego końca. Zakończenie zostawiło mnie z sporym zaskoczeniem i dziwną miną na twarzy.
Panowie Adam Loraj i Wiktor Matyszkiewicz, postawili na mocno kosmiczne historie. Nie jestem wielkim fanem grozy w ciemnej pustce, jednak w pełni doceniłem te dwie opowieści. Klimatyczne, a do tego rozgrywające się na zamkniętych statkach.
Karol Matlachowski to autor, z którym się już gdzieś kiedyś spotkałem, a który nadal mnie zaskakuje. W swojej „Tęsknocie” wspaniale bawi się pewnym popularnym motywem fantastycznym i sprawia, że mam ochotę na więcej jego opowieści.
Ostatnia, o której chciałbym dziś wspomnieć jest Wioletta Mielnik. „Doren Mattan” to dość krótka historia, która kupiła mnie z zaskoczenia. Nie ma tam dużo grozy, jednak w swój unikatowy sposób chwyta za serducho.
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim piszącym opowiadania i powieści grozy. To wy sprawiacie, że świat jest ciut lepszym miejscem. Nawet jeśli twoje opowiadanie nie wpasowało się w moje gusta, to nie oznacza, że ktoś inny go nie doceni w przyszłości.