Urodziła się w Neapolu w 1974 roku. Ukończyła studia na wydziale literatury i przez lata pracowała w branży wydawniczej. Uczy łaciny oraz włoskiego w liceum. Powieść Czekam, aż stanie się coś pięknego stała się wydarzeniem literackim Międzynarodowych Targów Książki we Frankfurcie nad Menem w 2019 roku, książkę przetłumaczono na 25 języków.
"Kobieta jest jak misa kto ją stłucze ten musi ja wziąść", te niepokojące słowa jak mantra powtarzane są często przez matkę głównej bohaterki. Mamy rok 1960, akcja książki dzieje się na Sycylii. Świat kobiet całkowicie podporządkowany jest światu mężczyzn. To oni w nim rządzą, to oni mają prawa. Kobietę można porwać, zgwałcić, zmusić do ślubu, nie ponosząc za to odpowiedzialności,. Tytułowa bohaterka dorasta właśnie w takim środowisku, gdzie zamężne kobiety noszą czarne chusty i nie mają prawa głosu. Gdzie najważniejszym zadaniem kobiety jest wyjść za mąż i być posłuszną . Mąż może cię zdradzać, bić, głodzić, ale ważne jest tylko to, że jesteś zamężna i siedzisz cicho.
Autorka w ciekawy sposób przedstawiła zmiany kulturowe dotyczące kobiet i ich sytuacji w świecie. Główna bohaterka otrzymała możliwość wyboru i walki o swoje prawa. Książkę czytałam z wypiekami na twarzy. My kobiety mamy teraz tyle praw, których kiedyś nie miałyśmy. Żyjemy nie doceniając tego. Zatrważające jednak jest to że nadal istnieją religie/społeczności, gdzie kobieta nie ma żadnych praw i jest traktowana w okrutny sposób. Polecam książkę, warto ją przeczytać.
Ludzie polecali to jako coś porównywalnie dobrego do powieści "Gdzie śpiewają raki", ale wg mnie niestety to nawet nie ma startu do książki Deli Owens. Kompletnie mnie nie wciągnęło, ale sądzę, że to jest książka, która bardziej skierowana jest do kobiet i to kobiety lepiej ją zrozumieją, bo jest ona głównie o nich.
Dodatkowo nie spodobało mi się w tej książce przedstawianie komunistów jako tych dobrych, co jest wg mnie chore, bo komunizm to najwieksza trucizna w historii ludzkości, a dobrych komunistów nigdy nie było!