urodzony w 1996, pisze fikcję literacką i teksty dla teatru. Redaktor „Stonera Polskiego”, współpracuje także z 01 Gallery. Publikował między innymi w „Małym Formacie”, „Wakacie” i „Wizjach”, współrealizował dwa projekty teatralne w Narodowym Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie (Moralność Pani Dulskiej i online – Kanon: pieśni do pracy). W 2021 roku, nakładem wydawnictwa Korporacja Ha!art, ukazał się jego debiut literacki pt. "TRASH STORY".
Typowa książka młodego polskiego literata silącego się na bycie przedstawicielem literatury współczesnej. Fabuła właściwie o niczym, taka tam historyjka o życiu, która ponoć ma przywołać nostalgię pewnego pokolenia. Było z tysiąc razy. I każdy to wie, autor pewnie też, dlatego urozmaiceniem i błyskotliwą nowością ma być narracja i język. Tutaj jednak znów porażka, język nieszczególny, nierówny. Fabuła za szybka, nie można się przywiązać do bohaterów, a narracja z perspektywy przedmiotów mogła być o wiele lepiej stworzona, tu widzę niewykorzystany potencjał fokalizacyjny. Sam grałem w call of duty, oglądałem south park, ale mimo to nie do końca zrozumiałem gdzie leży duch tej powieści. Po co tu jest Call of Duty?? Ja pamiętam jak chodziło się do szkoły, obskurne szatnie z metalowej siatki, jak boksy w schronisku, pomalowane mdławożółtą olejną, która się łuszczyła płatami. Wtedy wieszając worki i zdejmując kurtkę gadało się z kolegami o CoDzie, o tym jak się spiraciło gierkę z torentów, jak się strzelało, jaka to grafika na kompie itp, choć w gruncie rzeczy komp był stary, a kulkowa myszka tak nieprecyzyjna że nic się nie trafiało. Ja tak pamiętam CoDa, Metina i wiele wiele innych gier. Moim zdaniem normik autora nie do końca jest normikiem, albo po prostu to ja i moje ówczesne środowisko odbiegało od standardowej polskiej rzeczywistości.
Jedna rzecz jednak bardzo mi się spodobała. Była to historia o esejach katyńskich. Napisany przez bohatera esej, w którym starał się stworzyć postać uniwersalnego katyńczyka, a do tego przeplótł historię z realizmem magicznym, brzmi bardzo dobrze i myślę, że prędzej po taką książkę bym siegnął. A Trash Story to po prostu trash story,
Nie ma nic lepszego/gorszego, jak zacząć od drugiej książki autora, uznając, że będzie lepsza niż pierwsza, a w dodatku to „głos młodego pokolenia”, więc będzie co najmniej wybitnie, bo same zachwyty, więc dalej, bracie, do czytania „Dwóch powieści ruchu” i bum.
W „Chacie, takiej z drewna”, wyprawie młodych i pod wpływem, zmierzającej prosto do idyllicznej ucieczki od cementowego miasta i poukładanych ludzi, moje skojarzenia pognały ku „Próbie kwasu w elektrycznej oranżadzie” T.Wolfe’a, w której to uchachane Wesołe Zgrywusy wyruszyły kolorowym autobusem w podróż po Stanach (a tu kolesie Furą po dzielni). Proszę autora o wybaczenie, ale mimo świetnego tekstu i barwnego języka, trip Keseya bardziej rozwala mózgownicę. Opowieść o Bohaterze i Kreciole i o tym, co oni tam sobie ze sobą wyczyniali w zakamarkach wszelakich, Człowieku z Kamerą, Musze i Małej to taki trochę komiks – jest do śmiechu i niby na poważnie, troszkę tęczowej depresji i nudnego życia (taka teraz moda),dużo się dzieje i w pewnym momencie wszystko siada, gdyż milusińscy lądują w tytułowej chacie i tam to ja już tylko sobie czytałem. Całość ratuje „Nomadka”, wewnętrzny monolog bohaterki (będącej również w ruchu, w podróży ale jakże wyciszonej),od którego bije ciepło – nie żar i gorąc (mimo, że pojawia się i przystojny strażak „cały na biało”),tylko ciepło właśnie. Plus empatia. Zupełnie przeciwieństwo pierwszej historii i to w tym opowiadaniu Górniak pokazuje klasę, szkołę, w ogóle cały uniwersytet. Wszystko wywarzone, brak neonowo-brokatowych ozdobników i znów same słowa, które doskonale bronią się same.
I teraz stoję przed iście hamletowskim dylematem: „Trash story” – Czytać? Nie czytać?