Bitwy w świecie Tolkiena David Day 5,8
ocenił(a) na 33 lata temu Wszystkich zainteresowanych chcę ostrzec przed tą pozycją - NIE DOWIECIE SIĘ TUTAJ O BITWACH W ŚWIECIE TOLKIENIA NICZEGO!
Brzmi absurdalnie? Niestety to prawda.
Po pierwsze - książka powinna nazywać się "Czym inspirował się Tolkien", gdyż o tym w głównej mierze traktuje jej treść. Ok, może są to ciekawe kwestie, autor wskazuje bowiem i wynajduje dzieła, które stały się dla Tolkiena natchnieniem, jak np. "Beowulf", "Makbet" czy nawet "Odyseja" Homera... ale tytuł sugeruje nam przecież zupełnie co innego! W szkole za tego typu wypracowania otrzymywało się ocenę niedostateczną z dopiskiem "praca nie na temat".
Po drugie - o poszczególnych bitwach dowiadujemy się po prostu tyle, że... były xD zapomnijcie zatem o ciekawostkach typu ilu wojowników liczyło wojsko Fingona w trakcie Bitwy Nieprzeliczonych Łez lub w jaki sposób Earendil strącił z nieba Ancalagona. Ja naiwnie wierzyłem, że może jakieś takie fajne informacje otrzymam, a tymczasem autor "podsumowując" daną bitwę odsyła nas do... literatury źródłowej i wskazuje na której stronie Silmarillionu / Hobbita / Władcy Pierścieni znajdziemy opis konkretnej potyczki. Chciałoby się rzec "what the f**k?" To po co w takim razie wydano tę książkę? xD
Po trzecie - interpretacje graficzne bitew... to już jest doprawdy kabaret. Chcielibyście zobaczyć, jak wyglądało pole walki na równinie Ard-Galen po wylaniu się morza lawy z wież Thangorodrimu i z której flanki został zaatakowany Dorthonion? Zapomnijcie. Interesuje Was ustawienie wojsk Fingona, Maedhrosa i moment dołączenia armii Turgona z Gondolinu w trakcie Nirnaeth Arnoediad? Marzenie. A może chociaż jakaś wizualizacja bitwy na polach Pellenoru? Niedoczekanie Wasze. To co odstawił tutaj autor wespół z działem graficznym nie da się podsumować bardziej dosadnym słowem niż hańba!
Po czwarte - kiepska merytoryka, a nawet perfidne błędy! Zdaniem autora, poległy w trakcie upadku Gondolinu wódz Balrogów, Gothmog, walczył w Wojnie Gniewu, w dodatku został on przedstawiony jako alegoria olbrzyma Surtra, znanego z mitologii nordyckiej, walczącego na czele złych sił w trakcie Ragnaroku. Zresztą na tej samej pseudomapce opisującej ostateczne starcie Valarów z Morgothem, pojawia się Sauron, który przecież w trakcie Wojny Gniewu się ukrywał... zupełnie olano też takie kwestie, jak np. uzbrojenie wojsk elfów, ludzi czy krasnoludów, ich twierdze, sposób wykonywania broni, jaki lud co preferował, w czym się specjalizował... to również tylko pobożne życzenia.
W zasadzie jedyny plus tej pozycji, to podobnie jak w przypadku "Atlasu", naprawdę piękne wydanie. Pracuję na co dzień w poligrafii i mogę potwierdzić, że pod względem czysto technicznym, wykonano świetną robotę - okładka (w oprawie twardej) aż bije po oczach wyrazistym, czerwonym kolorem, a dzięki zastosowaniu folii aksamitnej na oklejce, potęgowane są wrażenia organoleptyczne. Strony zostały wydrukowane na porządnym papierze niepowlekanym, ilustracje są ładne, kolorowe (chociaż może niekoniecznie interesujące ze strony czysto artystycznej),dodatkowo mamy tu czerwoną tasiemkę, która świetnie koresponduje z barwami okładki. Tylko co z tego, skoro treść w ogóle nie zasługuje na jakiekolwiek polecenie?
Niech moja opinia zostanie potraktowana jako przestroga. Całe szczęście, że trafiłem na promocję, w której "Bitwy" były sprzedawane jako komplet z "Atlasem" w wyjątkowo okazyjnej cenie, bo gdybym miał kupić po sugerowanej, to chyba by w portfelu zabolało... zachęcam również obejrzeć na YT wideo jednego z największych znawców świata Tolkiena, naszego rodzimego Quela (z tego co widzę zresztą, wypowiedział się tutaj podpisany jako Mikołaj Kubat),gdzie recenzuje obie książki i w zasadzie zgadzam się z jego opinią w 100 % - o ile "Atlas" posiada jeszcze jako takie informacje, chociaż bardzo ogólne, to mimo wszystko przydatne, tak "Bitwy" to totalny koszmar i idealny przykład g**wna w pięknym opakowaniu.