Amerykański pisarz i scenarzysta pochodzenia żydowskiego. Urodził się w Chicago. Absolwent Columbia University (anglistyka). Literacko zadebiutował w wieku 26 lat. Początkowo jego dzieła nie przypadły do gustu krytykom. Wszystko zmieniło się w 1969 r., po napisaniu przez niego scenariusza do filmu "Butch Cassidy and the Sundance Kid". Otrzymał za niego nagrodę Akademii Filmowej (Academy Award). Drugi raz owe wyróżnienie dostał 7 lat później, za adaptację filmową książki Carla Bernsteina i Boba Woodwarda "Wszyscy ludzie prezydenta" ("All the President's Men"). Czasami używał pseudonimów literackich: S. Morgenstern albo Harry Longbaugh. Prywatnie był wielkim fanem koszykówki i zespołu New York Knicks. William Goldman żył 87 lat. Nie należy mylić go z innymi znanymi osobami o tym samym lub bardzo podobnie brzmiącym nazwisku: Williamem Goldmanem (ur. 1955),amerykańskim matematykiem; i Williamem "Billem" Goldmanem, mikrobiologiem z Północnej Karoliny. Wybrane dzieła: "Marathon Man" (1976, pierwsze polskie wydanie: "Maratończyk", Wydawnictwo GiG, 1992),"Magic" (1978, polskie wydanie: "Magik", Wydawnictwo Al Fine, 1995),"Brothers" (1987, pierwsze polskie wydanie: "Bracia", Wydawnictwo GiG, 1992),"The Princess Bride" (1987, pierwsze polskie wydanie: "Narzeczona księcia", Prószyński i S-ka, 1995).
Żona: Ilene Jones (1961-1991, rozwód),2 córki: Jenny Rebecca oraz Susanna.https://wn.com/william_goldman
W tym momencie Edith zamknęła książkę. Spojrzała na mnie i oznajmiła:
-Życie nie jest sprawiedliwe, Billy. Choć mówimy tak naszym dzieciom, ...
W tym momencie Edith zamknęła książkę. Spojrzała na mnie i oznajmiła:
-Życie nie jest sprawiedliwe, Billy. Choć mówimy tak naszym dzieciom, to jedna najgorszych rzeczy, jaką możemy zrobić. To kłamstwo, i w dodatku okrutne. Życie nie jest sprawiedliwe, nigdy nie było i nigdy nie będzie.
Wstęp to mordęga. Dawno się tak nie wymęczyłam. Film o wiele lepszy od książki. A nie porwał mnie jakoś. A tutaj mamy męczące wstawki autora. Żenujące są albo za bardzo podkoloryzowane.
Najlepsze dowcipy oraz teksty są w filmie. Nie żeby ich było dużo. Film wziął to co najlepsze. A inne przygody albo co działo się dalej po filmie. Nie są interesujące. Tak właściwie to główni tracili w moich oczach. Mogłam pozostać tylko na filmie.
Miałam to kupione jako ebook. Zauważyłam ją w Intermarche i zdziwiła mnie wielkość tej książki. Wydawca chyba dał czcionkę odpowiednią dla dziadków, żeby mogli czytać wnukom.
Film wypada lepiej niż książka. Przede wszystkim dlatego, że zostają nam oszczędzone wstawki autora.. Na początku trzeba zmierzyć się z przydługaśnym wstępem, w którym roi się od spojlerów, potem dowiadujemy się mnóstwa zbędnych i zmyślonych informacji. A wszystko po to, żeby autor schlebiał sobie i podbudowywał własne ego.. Już sam fakt, że udaje, że to nie on napisał historię Westleya i Buttercup tylko genialny, wspaniały, legendarny floreński autor Morgenstern. Trąci to wszystko żenadą. Poza tym oczywiście postać kobieca jest potraktowana okropnie, najpiękniejsza ze wszystkich i tylko jej uroda daje jej jakąkolwiek wartość. Aż przytoczę jeden cytat, w którym bohaterka prawie umiera: "Twarz dziewczyny straciła kolor, ale nadal pozostała Buttercup, rozświetloną blaskiem płomieni. W tym momencie wciąż stanowiła niezwykły widok." Ona umiera, ale to nie ważne, bo chociaż jest ładna.. Oprócz historyjki skierowanej dla dzieci dowiadujemy się, że autor to egotyk i mizogin. Gdyby wyciąć wszystkie wstawki autora, a po prostu skupić się na historyjce byłoby ciekawiej i znacznie krócej.