Sekrety życia pisarzy i artystów Piotr Łopuszański 5,9
ocenił(a) na 730 tyg. temu Pożyczyłam tę książkę, ponieważ poleciła mi ją koleżanka: "Ty interesujesz się literaturą, więc koniecznie musisz to przeczytać". Zaczęłam mieć wątpliwości, gdy tylko zobaczyłam wydawcę. Pomyślałam, że jeśli będzie w niej zbyt dużo wiadomej ideologii i propagandy, nie będę jej czytała. Trochę tego było, ale szczękościsku nie dostałam.
Po obejrzeniu spisu treści stwierdziłam, że nie rozumiem klucza, według którego autor wybierał sobie bohaterów. Mamy tu bowiem Tycjana, Mickiewicza, Prusa, Sienkiewicza, Żeromskiego, Tadeusza Żeleńskiego, Skamandrytów, Tadeusza Pruszkowskiego, Zofię Stryjeńską i Holoubka (?).
Widać brak zasady i konsekwencji w tym doborze. Może więc książka powinna zostać opatrzona podtytułem np. Zbiór szkiców biograficznych.
Całość czyta się dosyć żmudnie. Uderza brak uporządkowanej struktury rozdziałów. Autor przytacza mnóstwo faktów, z dużą dowolnością skacze po życiorysach swoich bohaterów. Nie zawsze trzyma się chronologii. W efekcie czytelnicy, słabiej obeznani z biografiami niektórych postaci, mogą mieć poczucie chaosu.
Jednak mimo wszystko można w tej publikacji znaleźć sporo nieznanych faktów z życia sławnych osób. Są to sekrety i tajemnice skrywane przez rodziny i przemilczane w oficjalnych biografiach, gdyż nie dodają bohaterom splendoru.
Na pytanie: czy książka jest tylko zbiorem sensacyjnych plotek o znanych postaciach? - odpowiedziałbym przecząco. Piotr Łopuszański prezentuje fakty znalezione w dokumentach, które budzą zaufanie. Opiera się na aktach sądowych,dokumentach urzędowych, listach, wspomnieniach i opracowaniach naukowych.
Wiele mitów o znanych postaciach zostaje przez autora obalonych lub raczej odkłamanych. Łopuszański jest dość bezkompromisowy w wytykaniu przemilczeń i przekłamań, które wytropił w opracowaniach znanych biografów. Nie oszczędza też spadkobierców znanych postaci, którzy skrzętnie ukrywali lub nawet niszczyli kompromitujące ich bliskich dowody.
Bardzo interesujący jest rozdział poświęcony Mickiewiczowi. Nie wyłania się z niego portret uduchowionego wieszcza narodowego, a raczej wizerunek mistrza autokreacji o podwójnej moralności. Łopuszański opisuje stosunek poety do powstania listopadowego. Można go streścić (parafrazując słowa znanej osobistości) następująco: "Nie muszę i wcale nie chcę".
Mickiewicz poczynił wiele zabiegów, aby do powstania nie dołączyć. Gdy wybuchło, był z przyjaciółmi w Rzymie. Oni np. Garczyński, Mochnacki, Czajkowski (późniejszy Sadyk-Pasza) od razu dołączyli do powstania. Mickiewicz natomiast w towarzystwie dwóch Rosjan udał się do Paryża i dopiero, gdy powstanie upadało, przybył do Księstwa Poznańskiego. Nie zbierał tam jednak funduszy czy broni dla powstańców (co starali się wmawiać Polakom późniejsi biografowie poety),ale namiętnie romansował z Konstancją Łubieńską, której mąż walczył wtedy w powstaniu.
Tak podsumował postawę Mickiewicza gen. Dezydery Chłapowski:
"kiedy się wszyscy bili, on tutaj (...) z niecną kobietą złe życie przez 4 miesiące prowadził". Dodam tylko, że tych "niecnych" kobiet było więcej.
Zaskakuje też pogardliwy stosunek Mickiewicza do kochanki, o której napisał:
"jest to kobieta, którą każdy, co wiersze pisze, przewracać by mógł na prawo i lewo".
Oczywiście Mickiewicz nie był żołnierzem i nie musiał iść do powstania, ale jego postawa była dla rodaków bardzo ważna. Mógł zbierać fundusze dla powstańców, jak Słowacki, protestować wobec okrutnego traktowania przez Rosjan pokonanych powstańców.
Mickiewicz jednak, bez skrupułów, wszedł w buty autorytetu moralnego i duchowego przywódcy narodu. Napisał rzewny utwór "Śmierć Pułkownika" oraz oskarżycielską wobec cara "Redutę Ordona" i przy okazji utrącił Słowackiego, którego zaczęto publicznie łajać za to, że w czasie powstania przebywał w Paryżu.
W przypadku Mickiewicza rysuje się nam portret człowieka o podwójnej moralności. Oprócz tego pojawiają się pytania o szczerość jego patriotyzmu. Dlaczego po procesie Filomatów i Filaretów tak szybko złagodzono mu karę? Dlaczego tolerował wśród swoich znajomych płatnych agentów cara, którzy nie kryli się ze swoją działalnością (Sobańska)? Czemu w okresie mistycznym wezwał braci towiańczyków do żarliwej modlitwy za cara Aleksandra I i dlaczego w 1846 r. napisał, wraz z nimi, wiernopoddańczy list do cara Mikołaja? Gdyby nie akceptował treści tego listu, to podobnie jak Słowacki, zerwałby z tym ruchem.
No cóż, nie da się ukryć, że postawa poety wobec caratu jest dosyć dwuznaczna.
Łopuszański nie oszczędza też Żeromskiego opisując jego pogardliwy stosunek do kobiet i rozwiązły tryb życia np. "płacenie" ubogim szwaczkom za seks filiżanką kawy i komentarze w stylu "dobrze, że są takie tanie". Żeromski był właściwie bigamistą, miał dwie żony, co jego córka z drugiego małżeństwa, Monika Żeromska skrzętnie ukrywała, dopóki żyła (do 2001r.). Będąc mężem Oktawii, matki ich syna Adama, w 1913r. Żeromski zamieszkał we Florencji z Anną Zawadzką, gdzie urodziła im się córka. W rejestrze urodzeń USC we Florencji zanotowano, że dziewczynka Monika jest córką "małżonków" Stefana Żeromskiego i Anny Zawadzkiej. Będąc w niezalegalizowanym związku z Anną, pisywał płomienne miłosne listy do żony zapewniając ją o żarliwości jego uczuć do niej. Żeromski zostawił Oktawię dopiero po śmierci ich syna Adama. Całkowicie pominął ją też w testamencie.
Prawdę o poczynaniach "sumienia narodu" ustalił i ujawnił dopiero, po śmierci Moniki Żeromskiej, prof. Zdzisław Jerzy Adamczyk.
Piotr Łopuszański przedstawia w swojej książce również fascynujące fakty z życia Zofii Stryjeńskiej, mało subtelne zachowania Prusa oraz kulisy romansów Sienkiewicza z Mariami: Keller, Szetkiewiczową, Radziejowską, Babską i Maryneczką Romanowską. Ta ostatnia o wiele lat młodsza od pisarza, porzuciła męża po 6. tygodniach małżeństwa, a jej macocha uwikłała literata w bardzo kompromitujący go skandal obyczajowy.
Sądzę, że warto sięgnąć po tę książkę, aby się przekonać, że często nic nie jest takim, jakim się wydaje, że ludzie nie zawsze bywają nieskazitelni oraz że niektórzy potrafią sprytnie ukryć swoje prawdziwe oblicze a nawet wykreować się na bohaterów.
Przeczytana w ramach październikowego wyzwania czytelniczego LC: książka, którą ktoś mi polecił.