Anne Inez McCaffrey - amerykańska pisarka. Absolwentka Radcliffe College w Cambridge, USA (języki słowiańskie i literatura). Pisała głównie powieści science-fiction, z których wiele ukazało się w polskim przekładzie. Pierwsza żeńska laureatka nagrody za powieść SF. Autorka serii książek pt. "Jeźdźcy smoków z Pern" ("Dragonriders of Pern", 1968-2011). Oprócz tego wraz z Mercedes Lackey, Stephenem Michaelem Stirling i Jody Lynn Nye napisała cykl "Statek" ("The Ship", 1969-1997),zaś z Elizabeth Ann Scarborough cykle "Acorna" (1997-2007) oraz "Petaybee" (1993-1995). Anne McCaffrey żyła 85 lat.
Mąż: Horace Wright Johnson (1950-08.1970, rozwód),3 dzieci: córka Georgeanne "Gigi" Kennedy (ur. 1959) i dwóch synów: Alec Anthony (ur. 1952) oraz Todd (ur. 1956).http://www.annemccaffrey.org
Kolejna, ciepła opowiastka obyczajowa. W zasadzie nic się w niej nie dzieje. Menolly trafia do Cechu Harfiarzy i konsekwentnie jest najbardziej utalentowaną i najlepszą we wszystkim czego się dotknie uczennicą w historii. Przez tydzień trwania książki większość ludzi ją podziwia, początkowo niedowierzając, a tylko co poniektóre postacie poboczne sporadycznie zawistnie złorzeczą. I byłby to najnieznośniejszy przykład mary sue w historii literatury gdyby nie towarzyszył mu ten specyficzny urok. No bo Menolly jest tutaj wciąż nieporadnie urocza podobnie jak jej przyjaciele, zwierzchnicy i oczywiście jaszczurki. Urocza jest też siedziba Cechu Harfiarzy, a nawet tych paru bezradnych złośliwców. I tylko tyle. Jakakolwiek inna fabuła tutaj nie występuje. Za cholerę nie wiem po co ta książka powstała ale dała radę przenieść mnie do jakiejś utopijnej sielanki na dwa wieczory. Mimo uśmiechu na mojej twarzy przestrzegam jednak przed nią, zwłaszcza poszukiwaczy ciekawych fabuł albo, o zgrozo, entuzjastów wartkiej akcji.
Kolejna obyczajowa powieść o życiu na Pernie. Tym razem głównie z perspektywy młodego Jaxoma i jego nietypowego smoka Rutha. I chociaż początek, zapowiadane w opisie książki wykradzenie jaja Ramoth wydaje się być przyczynkiem do dramatycznych i intensywnych wydarzeń, cały kryzys zostaje zażegnany w ciągu jednego rozdziału a my wracamy, no cóż, dalej do smoczego życia na naszej planecie.
I tak znowu fabuła wolniutko tupta przed siebie, jak zwykle nieco bez ładu i składu. Mamy trochę wątków z jaszczurkami, trochę dojrzewania Jaxoma. O, Ruth okazuje się bezpłodny, Mistrz Harfiarzy ma (niegroźny) atak serca. Jaxom i Menolly chorują na grypę. Odnajdujemy coś nowego na nieboskłonie, poszerzamy wiedzę i dokonujemy trochę odkryć o południowym kontynencie. Trochę romansu. No taka to obyczajówka. Nićmi nikt się zbytnio nie przejmuje bo na całej planecie mamy robaki, które je zjadają. Ciepła, leniwa sielanka, którą zakłóca jedynie dojrzewanie Jaxoma i pociąg prominentnych figur tutejszego społeczeństwa do odkryć w zakresie geografii Pernu i dziedzictwa pierwszych osadników.
W porównaniu do poprzedniczki na plus tylko to, że mniej tutaj rolniczych rozważań na temat robaków no i jednak skupienie na Jaxomie daje nam pewną klamrę w historii. Zaczyna on jako niedojrzały podrostek, a kończy już jako pewny siebie, zarówno jeździec jak i Lord Warowni. Do tego z kobietą u boku. No i Ruth też był fajny. Ale wciąż nie mogę uwierzyć, że ten cykl o niesamowitej planecie, jej mieszkańcach i smokach jest tym czym jest. Nie można odmówić mu ciepła ale jest to te samo ciepło, które jak podejrzewam, mają wieczorne odcinki Klanu oglądane przy herbacie. Przy tylu fantastycznych pomysłach jest to taki właśnie typ obyczajówki. Ze względu na Menolly i Robintona sprawdzę jeszcze tą krótką, kolejną trylogię Harfiarzy Pernu ale nie wiem czy będę miał siły na więcej.