Inny chłopiec Willy Russell 7,7
ocenił(a) na 912 lata temu Wybitna... Nie pasuje do tej książki. Wybitny może być Goethe, Dostojewski, Bułhakow i kogo tam jeszcze można wybrać z kanonów literatury klasycznej.
Ale Willy Russell ze swoim balansującym na granicy dobrego smaku humorem i ironią?
Raymond Marks, (nie)zwyczajny nastolatek wyrusza w Anglię, w celu podjęcia pierwszej w życiu samodzielnej pracy. Podczas podróży pisze listy do swojego idola - Morrisseya i opowiada jak został Innym Chłopcem.
W wieku 11 lat został oskarżony przez dyrektora szkoły o wywieranie złego wpływu na rówieśników, a zabawy, których był rzekomo prowokatorem zostały zakwalifikowane jako "karygodne praktyki o charakterze seksualnym, obejmujące ekshibicjonizm, zbiorową masturbację i sadobestializm". Cała fala kolejnych wydarzeń sprawiła, że ludzie wyklęli go poza swoją społeczność przypinając mu łatkę zboczeńca, a miejsca, gdzie rozgrywały się poszczególne wydarzenia zostały owiane złą sławą, a nawet były uważane za przeklęte.
Wszystko to sprawiło, że Raymond Marks tułał się od jednego do drugiego psychologa, psychiatry, aż w końcu trafił do Swintonfield.
Kim tak naprawdę jest Raymond Marks? Dla mnie to przede wszystkim ofiara małomiasteczkowego myślenia, ograniczonego społeczeństwa, które nie bierze pod uwagę żadnych obiektywnych przesłanek, które z miejsca oskarża, bo tak jest prościej. Źle interpretowane czyny Raymonda stają się pożywką dla sfrustrowanych psychoanalityków, którzy rzekomo chcą nastolatkowi pomóc.
Samotnie wychowywany przez matkę i babcię, tylko od nich może otrzymać wsparcie i miłość, choć nie przez długi czas... Warto również wspomnieć o wujku Jazonie Niegodziwym i jego rodzinie, która odgrywa rolę czarnego charakteru i jest przedstawicielem ograniczonego sposobu postrzegania rzeczywistości.
Książka jest zabawna, do bólu ironiczna, często wręcz absurdalna. Wydawałoby się, że rozmija się ze światem realnym, że jest przesycona groteską i zbiegami okoliczności. Czasami odpycha. Ale właśnie to sprawia, że akcja jest tak wciągająca, a postacie i wydarzenia ciekawsze, które wbrew logice, łączą się w całość.
Bohaterowie są żywi, intrygujący, wyróżniający się, każdy jest inny, co więcej, zaczęłam odczuwać do nich emocjonalny stosunek. Jednych kocham, innych nie znoszę, niektórym współczuję a z niektórymi wiem, że mogłabym rozmawiać godzinami.
Rzadko wybucham śmiechem gdy czytam, tutaj miałam wiele okazji. Tak samo wiele okazji miałam do wzruszeń. Autor krocząc po cienkiej linii dobrego smaku i absurdu nakreśla profil psychologiczny nastolatka o którym świat nie powiedziałby, że jest normalny. Teraz tylko nasuwa się pytanie: dzięki komu stał się Innym Chłopcem?
Kiedy dotarłam do ostatniej kropki pomyślałam: szkoda, że Inny Chłopiec nie istnieje, bo chciałabym go kiedyś poznać.
Szaleńczo poszukiwałam tej książki z powodu wątku muzycznego. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że za tym kryje się coś więcej; książka, do której będę wracać pewnie średnio co pół roku. Żeby nie dać się zwariować przez otaczający świat.
A Morrissey? Kiedy go słucham, działanie tej opowieści rośnie z minuty na minutę.