Historia filozofii. Tom 2. Filozofia nowożytna do roku 1830 Władysław Tatarkiewicz 7,5
Pisząc recenzję do tomu pierwszego, napisałem, że "O ile w historii filozofii Tatarkiewicz jest niedościgniony o tyle w historii nauki jest już gorzej." Po tym tomie wiem, że moje słowa nie były na wyrost. Już na stronie 7 autor pisze:
"teraz dopiero nastąpiła epoka "ofiar nauki": Bruno został spalony, Galileusz zmuszony do odwołania swych poglądów, Campanella spędził 27 lat w więzieniu."
Należałoby dopowiedzieć, że
Bruno został spalony jako szarlatan, którym był. Obrażał publicznie Jezusa, kler i Kościół, ponadto wszędzie gdzie się pojawiał popadał w konflikty na początku z KK, potem z protestantami, zarówno luteranami w Niemczech jak i kalwinami w Genewie. Został zadenuncjowany przez szlachcica i jego kolegów za to, że go oszukiwał, że nauczy go alchemii [ a ten go utrzymywał jakiś czas]. Ponadto Bruno nie miał nic wspólnego z nauką. Był magiem pałającym się wiedzą tajemną i budując swoje filozoficzne wywody, a rzeczy jak heliocentryzm był tylko dla niego pretekstem. Należy wyrzucić ten pokutujący mit, że Bruno miał cokolwiek wspólnego z nauką.
Galileusz z kolei odwołał swoje tezy z 2 głównych powodów:
- forsował swoje teorie heliocentryczne jako prawdę [a nie jako możliwość czemu KK się nie sprzeciwiał] nie mając dostatecznych dowodów na to
- Według swoich odkryć interpretował sobie dowoli Biblię
Campanella również nie był naukowcem, a filozofem. Siedział 27 lat w więzieniu, ale już nie ma informacji, że był potem pod protektoratem papieża Urbana VIII, a potem przez słynnego kardynała Richelieu.
Po szczegóły odsyłam do książek Pana Brykczyńskiego "Mit nauki" oraz "Jak sfałszowaliśmy historię nauki".
Piszę to wszystko, by czytelnik miał szerszy obraz tych postaci. Autor niestety nie dopowiedział tych istotnych dla całościowej oceny kwestii. Jak widać te 'ofiary nauki" nie były prześladowane za naukę, a 2 z nich nawet nie miało z nią nic wspólnego.
I na stronie 8:
"Upragniona była w Odrodzeniu większa pros t ot a myśli: reakcja przeciw subtelnościom scholastycznym. Upragniona była też większa n a t u r a l n o ś ć myśli: reakcji sprzeciw schematom i zawiłym rozumowaniom scholastyki. Typowymi myślicielami Odrodzenia byli Ramus i ramiści, chcący zbudować „naturalną" logikę, opartą na zdrowym rozsądku. Upragniona była także, przynajmniej przez niektórych, większa realność myśli: reakcja przeciw formalnym zagadnieniom i apriorycznym spekulacjom scholastyki. Upragniona była wiedza, która z życia wyrasta i życiu służy: reakcja przeciw książkowej wiedzy scholastycznej, obcej sprawom aktualnym. Upragniona była wiedza o przyrodzie: reakcja przeciw ześrodkowaniu myśli w pozaświatach. Upragniona wreszcie była wiedza mająca znaczenie praktyczne i mogąca ulepszyć życie: reakcja przeciw czysto teoretycznej postawie scholastyki. Nie wiedza dla wiedzy, lecz wiedza jako potęga, jako środek wyzyskania i opanowania przyrody, stanowiła program Odrodzenia. Wynikiem zaś żądzy szybkiego opanowania przyrody było krzewienie się wiedzy tajemnej: magii, alchemii, astrologii, które zakwitły teraz bujniej niż w wiekach średnich."
Zatem widać, że historia nauki jest dość zniekształcona mówiąc eufemistycznie, natomiast nie mam zbytnich pretensji do Pana Tatarkiewicza, ponieważ autor zmarł na początku lat 80 więc stan wiedzy w ciągu tych ponad 40 lat poszedł do przodu, a ponadto i dziś mnóstwo jest ludzi owładniętych jak to określił dr Mikołaj Brykczyński "mitem nauki". Przyznaję się, że sam byłem nim owładnięty do momentu styczności z w/w autorem i jego dwoma publikacjami "Mit nauki" oraz "Jak sfałszowaliśmy historię nauki". No i trzeci czynnik, który łączy się z pierwszym. Głównie dopiero od II połowy XX wieku zaczęto odkłamywać wiele mitów historycznych [w tym i tych dotyczących historii nauki], które narodziły się w ciągu głównie XVIII i XIX wieku. Myślę, że Władysław Tatarkiewicz jest kolejnym przykładem człowieka, który z racji tabu mitu nauki nie widzi, że aż do Newtona nauka była motywowana odkrywaniem świata Boga, a świat był animistyczny. Więc nie jest prawdą, że "[...] wiedza jako potęga, jako środek wyzyskania i opanowania przyrody, stanowiła program Odrodzenia." str. 8
Nauka weszła pod dyktando materialistyczno-mechanistycznemu paradygmatowi po Newtonie i miała służyć głównie mechanistycznemu opisowi świata, też polepszeniu życia, ale nie było to jednak głównym motywem.
To samo przejawia się, np. na stronie 20:
"3. Z NOWEGO PRZYRODOZNAWSTWA ważne były dla filozofii zwłaszcza zdobycze na polu astronomii, przede wszystkim te, które osiągnął Kopernik. Wyliczenia astronomiczne doprowadziły go do paradoksalnego obrazu świata, zupełnie innego niż ten, jaki wytwarza naturalna postawa umysłu. Do tego obrazu świata trzeba było dostosować pojęcia filozoficzne; to było zadanie, jakie postawili sobie renesansowi filozofowie przyrody, zwłaszcza Bruno. Toteż data ukazania się dzieła Kopernika jest ważna nie tylko dla astronomii, ale i dla filozofii."
Należałoby doprecyzować, że Kopernika wyliczenia doprowadziły do geoheliocentryzmu. Ponadto Bruno chciał stworzyć hermetyczną religię naturalną [czyli według jego mniemania powrócić do religii egipskiej, którą miał za naturalną, najpierwotniejszą]. Ponadto scharakteryzował go dość dobrze Roman Konik w swojej książce "W obronie świętej Inkwizycji".
Mit nauki u Tatarkiewicza jest widoczny też w tym względzie, że nie wspomina ani słowem o tym, że Newton zajmował się gorliwie, np. alchemią i okultyzmem. Nie wspomina ani słowem o Keplerze, który jest rzeczywistym twórcą heliocentryzm ani o tym również, że był pochłoniętym animistycznym poglądem na świat. Kepler jest ledwie wspomniany jako "przyrodnik.
Niestety, ale w przeciwieństwie do innych, którzy serwują takowe teorie nie będę odnośnie Pana Tatarkiewicza taki ostry, gdyż jak pisałem wyżej biorę pod uwagę czasy w których żył i to go broni przed moją krytyką, chociaż należy zauważyć, że prezentuje on odnośnie do innych publikacji swojego okresu bardzo wstrzemięźliwe podejście unikające osądów w dobie chociażby propagandy PRL-u i marksizmu.
"Mit nauki" u Tatarkiewicza widać także kiedy opowiada o Galileuszu i tak na stronie 48 pisze on, że "Z powodu życzliwego dla nauki Kopernika stanowiska został oskarżony w 1617 roku o herezję. Na razie udało mu się oczyścić z zarzutu; ale następne dzieła wywołały nowe oskarżenia i po Dialogu o dwóch głównych systemach wszechświata wytoczony mu został proces. Uniknął kary przez to, że wyrzekł się swego poglądu."
Otóż jest to nieprawda, co już wyżej wyjaśniłem.
Ogólnie to Historia filozofii jest dobrym wprowadzeniem w tematykę, zawiera już pewne błędy jak wyżej pokazane, ale też i niezrozumiałe dla mnie okrojenie dzieła Tatarkiewicza [o czym wspominałem w recenzji tomu pierwszego], ale w tym tomie dochodzi jeszcze dość sporo literówek.
No i w stosunku do Hegla Tatarkiewicz dał wyraz swojej niechęci (Nie szczędził mu swoich kilku uwag). Jednak zarzuty, że wykrzywia nauki Hegla jest zabawny, gdyż jak mówi współczesny historyk idei profesor Wielomski istnieją co najmniej 3 interpretacje Hegla, bo nie ma jednej, obiektywnej filozofii Hegla. Po więcej odsyłam do poniższego filmu.
https://www.youtube.com/watch?v=WV5U4gGWEdI
Natomiast opis Tatarkiewicza chociażby filozofii oświecenia przyprawi o wściekliznę wszystkich antyteistów i wyznawców scjentyzmu, którzy widzą w niej i ogólniej w tej epoce swój ideał. [pierwszy cytat pod spodem]
Można powiedzieć, że jeśli nie wiesz od czego zacząć przygodę z filozofią zacznij ją od "Historii filozofii" Tatarkiewicza.
Należy także pamiętać, że to dzieło to podręcznik. Ja z pewnością będę do niego wracał przed każdym sięgnięciem po dzieło jakiegoś filozofa jako zwięzłe i klarowne nakreślenie ram danej filozofii, swoiste wprowadzenie w nią.
Mała uwaga do użytkownika ArturGordon Pym
Historia filozofii to nie tylko ci znani, ale również ci, którzy w zbiorowej świadomości są słabo znani. I czasem ci słabiej znani są znacznie genialniejsi od tych znanych, np. Malebranche przewyższa o dwukrotność drogi do Obłoków Magellana takiego Spinozę.
Ponadto nie rozumiem zarzutów ludzi wystawiających oceny 1-2. Wygląda mi to raczej na pisanie czegoś dla siebie niż do kogoś. Recenzje tych ludzi są jakby w połowie pourywanymi strzępami jakiegoś nienapisanego szerszego wywodu, z których to strzępów nic sensownego się nie wyłania. A na chwilę obecną wszystkie obracają się wokół twierdzenia, że Tatarkiewicz się "nie zna". Niestety, ale nie ma przytoczonej argumentacji dlaczego, a szkoda.
##############################
str. 105
"Wyobrażamy sobie, że filozofia w wieku Oświecenia była wolna, niezależna, nieskrępowana; zrzuciła przymusy i przesądy i mogła wypowiadać bez przeszkód najśmielsze nawet poglądy. A także wyobrażamy sobie, że duch jej, duch niezależności i wolnomyślności, racjonalizmu i naturalizmu, obejmował najszersze kręgi, był powszechnym duchem epoki. Otóż i jedno, i drugie niezupełnie jest trafne. Ów duch, który nam wydaje się typowo osiemnastowieczny, był naprawdę tylko duchem awangardy, przenikał niezbyt liczne grono literatów, uczonych, filozofów i ich przyjaciół z wielkiego świata w salonach Paryża czy na dworze Fryderyka w Poczdamie lub Stanisława Augusta w Warszawie. Nie tylko ludowi, ale i średniej burżuazji był nawet we Francji obcy. Wolter miał istotnie wielu czytelników, ale inni czołowi filozofowie, jak Diderot lub Holbach, mieli ich niewielu. A tak samo swoboda filozofowania była naprawdę ograniczona. Z filozofią właśnie toczono walkę. We Francji od edyktu 1757 r. autor i wydawca książki uznanej za gorszącą mógł być skazany na śmierć; w praktyce były wypadki karania ich długoletnim więzieniem. Na Wielką Encyklopedię zapadły wyroki w 1752 i 1759 r.; w 1758 zakazana została książka Helvetiusa; w 1762 potępiony został Emil i Rousseau musiał opuścić Francję. I w innych krajach bywało podobnie. Wolność filozofii nie przyszła ani łatwo, ani prędko i epoki, które dziś wydają się nam epokami wolności, wcale nimi nie były."
str. 201
"2) Wykazał, że w zagadnieniach metafizycznych wszystkie stanowiska przekraczają w równej mierze granice poznania. Materializm nie jest bardziej naukowy od idealizmu; wprawdzie rzeczy w sobie przedstawia jako podobne do zjawisk, ale to nie jest ani dowodem ani oznaką jego słuszności, gdyż nieznane rzeczy w sobie mogą być całkiem różne od zjawisk. Tak samo ateizm nie jest bardziej prawdopodobny od teizmu, determinizm od indeterminizmu. Zaprzeczenie istnieniu Boga, nieśmiertelności duszy i wolności woli tak samo nie jest naukowo uzasadnione, jak ich głoszenie.
3) Wskazał inną drogę do uzasadnienia tez metafizycznych: nie drogę teoretyczną, lecz praktyczną. Niepodobna dowieść ich prawdziwości, można natomiast wykazać zgodność niektórych tez metafizycznych z postulatami stawianymi przez życie i działanie. Nie należą więc do wiedzy, lecz do wiary. „Musiałem obalić wiedzę" - pisał by zrobić miejsce dla wiary". Czyniąc to zerwał z tradycją metafizyki, za to powrócił poniekąd do naturalnego poczucia, jakie wielu ludzi ma wobec tych spraw ostatecznych."
[Z opisu filozofii Kanta]
str. 255
"Niepodobna wyobrażać sobie przyczyn i sił wedle rzeczy materialnych ,każda siła sprawcza, nawet w świecie fizycznym, jest niematerialna". Z poczucia własnej aktywności wytwarzamy pojęcie przyczyny, a z niego zasadę przyczynowości, którą stosujemy i do świata zewnętrznego". A podobnie jest też z innymi najogólniejszymi pojęciami metafizyki. W tym samym fakcie wysiłku, który jest źródłem poczucia własnej osobowości, „znajduje się również właściwe źródło wszystkich idei pierwotnych, takich jak przyczyna, siła, jedność, tożsamość, substancja, których umysł nasz używa ustawicznie i koniecznie"."
[Z opisu filozofii Maine de Biran'a]