Książka Magdaleny Kozak "Łzy diabła" została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Sci-fi.
Urodzona w 1971 roku, z wykształcenia jest lekarzem i pracuje w dziedzinie badań klinicznych. Jej zamiłowania to wszelkiego rodzaju militaria. Magda skacze ze spadochronem, strzela, uprawia sporty walki. Na niwę literatury zawitała w grudniu 2004 z opowiadaniem zatytułowanym „Nuda”, które pojawiło się na łamach internetowego magazynu „Fahrenheit” — z periodykiem pozostaje związana do dzisiaj jako aktywny członek redakcji, w której zyskała miano „Redakcyjnej Tygrysy”. Uwaga! Osoba wysoce ekspansywna — do dnia dzisiejszego udało jej się przeprowadzić skuteczne rozpoznanie bojem, również na łamach: „Nowej Fantastyki”, „Sciencie Ficition/Sciencie Fiction Fantasy & horror” oraz „Esensji”.http://www.nocarz.pl/
Tak po prawdzie, najmocniejszą stroną tej książki jest prolog – 80 stron czystej mięsistości, świetny pomysł na fabułę (bo umówmy się – potężne, tajemnicze, kosmiczne rośliny produkujące absurdalnie ogromne ilości cyjanowodoru, które nagle pojawiają się na Ziemi i swoją obecnością tworzą strefy śmierci w samym środku wielkich miast – to brzmi fascynująco). Od początku dużo się dzieje, no jest wspaniale!
A później trochę to wszystko trafia szlag i dostajemy Milkę, która jest dziewczyną jakby wyciągniętą z jakiejś słabej komedii romantycznej – nieśmiała szara myszka, podkochująca się w dowódcy drużyny Os (swoją drogą – tajemniczy i niedostępny, no wykapany bad boy z tej samej komedii),która dodatkowo nie zna swojej wartości, nie wie czy się nadaje na członkinię tak elitarnej ekipy, nie spodziewała się, że komukolwiek mogłaby się podobać – i generalnie te wszystkie cechy nakładając się na siebie sprawiają, że jest irytująca do granic możliwości.
Takim oto sposobem skupiamy się na Milce, a cała akcja (która przecież zapowiadała się tak ekscytująco!) i ta mała warszawska apokalipsa związana z Fiołkiem gdzieś się gubi, zwalnia i ogólnie rzecz biorąc, schodzi na boczny tor. Żeby to nadrobić, autorka dorzuca różne wątki sensacyjno-kryminalne, ale to tylko wprowadza więcej chaosu – a jak powszechnie wiadomo, łapanie kilku srok za ogon jednocześnie nigdy nie kończy się dobrze.
Całą sytuację trochę ratuje styl pani Kozak – bo jest lekki, sprawia, że przez książkę wręcz się płynie i mimo sporej objętości można przeczytać ją na dwa razy.
Świetnie zrobiony audiobook! Mega klimat!
Co do opowiadań to jak to w antologiach bywa: różny poziom, różne klimaty ale sądzę że każdy w tym zbiorze znajdzie coś dla siebie, choć w jednym opowiadaniu wiedźm nie było wcale ;)
Mi osobiście bardzo przypadły do gustu "Pomiot" Badury, "Kaidan" Maciugi, "Zwiędły kwiat" Saulowskiego, "Murzarze" Swidziniewsskiego" oraz "Czarownica" Wyciszkiewicz.
Solidne 7/10