Gra z Rosją. Do jednej bramki Wojciech Grzelak 7,2
ocenił(a) na 99 lata temu "Gra z Rosją" to zbiór reportaży obejmujących głównie wydarzenia z kilku ostatnich lat Putinady, ale jest w niej mnóstwo dalszych podróży w czasie. Autor usiłuje pokazać pewne charakterystyczne mechanizmy Rosji, które odróżniają ją od reszty świata. Z początku może wydawać się, że jest to kolejna próba dorobienia klucza do rozwiązania rosyjskiej zagadki, ale jest to raczej wiernie odciśnięta codzienność imperium Putina. W to wszystko wplecione są relacje między naszymi "bratnimi" krajami na przestrzeni ostatnich lat, gdzie Rosja stawia się w roli znacznie starszego brata, któremu niewdzięczna siostra Polska działa mocno na nerwy. Widać to wyraźnie w odniesieniu do katastrofy smoleńskiej, do której autor często nawiązuje. Absolutnie nie jest to kolejna próba wyjaśnienia katastrofy czy wskazania jej winnych. Autor wykorzystuje temat do obnażenia słabości części naszych elit, a co za tym idzie całej Polski. Zachęca również czytelnika do zadawania pytań, na które (zmęczeni ów tematem) nie szukaliśmy żywo odpowiedzi, zadowalając się tymi, które zostały nam podane na tacy. Bynajmniej autorowi nie chodzi o to, by uwierzyć od razu w (czasami kosmiczne) teorie Macierewicza, tylko o to, by zadawać trudne pytania i szukać (żądać) na nie odpowiedzi. Wynikać to powinno z naturalnego systemu obronnego, który niestety przez lata medialnego zmiękczania, zatraciliśmy. To ewidentny syndrom ofiary w rodzinie, gdzie notorycznie żona (nie będę powielał stereotypów ;) bije męża, a po awanturze (i mordobiciu) robi pyszną kolację i zapewnia go, że to już nigdy więcej się nie powtórzy.
Po smoleńskiej katastrofie uwierzyliśmy w dobre intencje Rosji, oddając się jej całkowicie. Czy prawdą jest, że zawinili wyłącznie nasi kiepsko wyszkoleni piloci? Czy może komuś na Kremlu zależało na ukaraniu niesfornego wasala? Co ciekawe, z początku sami obywatele Rosji byli przekonanie, że to ich rząd stoi za katastrofą.
Prawda leży gdzieś po środku, a znając historię Rosji, wiedząc, że od czasów bolszewickich zmieniła się jedynie fasada, a nie imperialna idea, daje nam prawo być w tej kwestii co najmniej podejrzliwym. Niestety z tą wiedzą historyczną u nas jest kulawo. Trudno oczekiwać od przeciętnego Polaka, by znał historię Rosji, skoro najczęściej nie zna on własnej. Taka postawa prędzej czy później mści się okrutnie. A przeciętny Polak, zapracowany, zabiegany, włączając sobie wieczorne Fakty nie ma szans tego zauważyć, tylko jak ta owieczka daje się ciągle z jednej strony strzyc, a z drugiej doić.
To bardzo frustrujące, że po stracie i odzyskaniu Ojczyzny, potem kilkudziesięcioletniej niewoli, i może przehandlowanej pod okrągłym stołem wolności , tak szybko przestaliśmy o nią dbać. Już raz przerabialiśmy okres dbania wyłącznie o swoje dobra, a nie Ojczyzny i z przerażeniem stwierdzam, że nie potrafimy wyciągać wniosków z historii. A historia niestety lubi się powtarzać.
Myślę, że jeszcze rok temu większość Polaków wychowana na platformerskich mediach uznałaby tę książkę za tendencyjną. Jednak ostatnie wydarzenia na Ukrainie dowodzą słuszności wniosków do, których autor "zmusza" czytelnika poprzez opisane historie i zadawane pytania, na które warto sobie uczciwie odpowiedzieć.
Ta książka otwiera szerzej oczy i może sprawić, że jakaś część czytelników żywiej zainteresuje się historią własną i śmiertelnego wroga. Dlatego polecam ją przede wszystkim tym, co nie interesują się historią, bo to głównie dla nich reportaże nabiorą odpowiedniej wartości. Dodam, że książkę mimo często przytłaczającego obrazu otaczającej rzeczywistości, czyta się gładko.
Książka powinna być obowiązkową lekturą w całej UE ;).