Święci i biesy Paweł Zych 7,7
ocenił(a) na 69 tyg. temu Parafrazując klasyka, Polacy nie gęsi i swoje Biesy mają. Świętych zresztą też mamy, jednak jest pewna „drobna różnica”. O ile demoniczne pomioty miały często lokalny charakter, o tyle Święci… cóż, rzućmy okiem, kto według rozmaitych podań gościł na polskich ziemiach.
Książka „Święci i Biesy” jest podzielona na dni poświęcone konkretnym świętym zgodnie z kalendarzem. Zaczyna się od Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego),a kończy na Sylwestrze (31 grudnia). W każdym rozdziale znajdziemy krótką charakterystykę świętego, informacje o obchodach jego święta i zwyczajów z nim związanych, oraz zbiór legend oraz podań o tym, co dana postać robiła na naszych terenach. Ponadto, do każdego rozdziału przypisane są też biesy, które były powiązane z domeną lub wydarzeniami, w których święci brali udział.
Próbując ocenić tą lekturę mam poczucie stania na rozdrożu, ponieważ nie jestem w stanie jednoznacznie określić czy na pewno mi się podobała.
Ma ona niewątpliwie swoje zalety. Przede wszystkim, jest ciekawym źródłem informacji odnośnie zwyczajów związanych z konkretnymi Świętymi, np. do św. Jana (24 czerwca) nie można było zażywać kąpieli w jeziorach i rzekach, ponieważ dopiero ochrzczenie wód przez świętego ograniczało moce wodnych stworów, które w nich mieszkały. Arcyciekawe jest również zaprezentowanie związków konkretnych postaci z miejscami lub wydarzeniami w całej Polsce, np. Archanioł Michał wspierający Leszka Czarnego w walce z pogańskimi wówczas Litwinami. Czy św. Jakub, który nazwał Olsztyn i w nim nauczał.
Pewien problem mam natomiast z biesami. Czasami, jak np. w przypadku św. Cecylii ich dobór jest niezwykle trafiony. Jest ona patronką muzyków, więc diabły z tą dziedziną związane pasują idealnie. Niekiedy jednak ich temat jest dosyć luźno powiązany. Niech za przykład posłuży rozdział o św. Stanisławie, z którym są powiązani potępieńcy, którzy popełnili, któreś z 7 grzechów głównych. Z jednej strony, interesujący, z drugiej, mocno naciągany wydaje się koncept przypisywania konkretnych biesów do wydarzeń, opatrzone bardzo często zwrotami typu „być może”, itp. Dobrym przykładem jest opowieść o chłopie, który, być może, za podszeptami Markota i Szebiota ukarał swojego syna. Niewątpliwie ciekawe jest dowiedzieć się o ich istnieniu i funkcji, jednak zdecydowanie wolałbym przeczytać na ten temat kolejną książkę, niż tylko wzmianki niewiele mające wspólnego z tematyką tej pozycji. Pewne wątpliwości budzą we mnie również historie, które mogą być dla niektórych nieco obrazoburcze. Najlepszym przykładem jest Jezus, podróżujący po Polsce wspólnie ze św. Piotrem i św. Pawłem, który mści się na żartownisiu, zamieniając go w niedźwiedzia.
Podsumowując, widać, że autorzy wykonali kawał dobrej roboty w kwestii szerokiego materiału źródłowego. Nie mogę również nie wspomnieć o fantastycznych i dopracowanych ilustracjach. Jednak mimo ciekawej tematycznie i ładnie oprawionej wizualnie lektury, nieustająco odnosiłem wrażenie, iż sam koncept książki bywa niestety szyty grubymi nićmi i, w niektórych przypadkach, mocno traci na spójności, co negatywnie wpłynęło na jej odbiór.