Jest nagradzanym pisarzem i cenionym autorem podręczników do historii dla gimnazjum. Poszukiwacze zaginionej wazy są jego pierwszą powieścią dla dzieci (Gdzie jest zamek? to jej kontynuacja). Opublikował też powieść dla dorosłych Kręgi piekła, kręgi nieba. Mieszka z żoną i dziećmi w Gdańsku. W wolnym czasie odbywa długie piesze wycieczki ze swoim jamnikiem i uczy się języków obcych.
Wyśmienita książeczka dla kilkulatków, która pokazuje jak być tolerancyjnymi względem tych, którzy nie są w pełni zdrowi. Ale przecież mają tak samo ciekawe czy zwariowane pomysły jak my. Przeżywają niezwykłe przygody każdego dnia a czasami coś, co dla nas jest zwyczajne, dla nich jest wielkim wydarzeniem czy wyczynem. Brawo Panie Tomaszu - stworzył Pan mądrą, piękną, ale jednocześnie bardzo humorystyczną książeczkę edukacyjną - edukuje w dziedzinie życia. Porusza jakże ważny problem, jakim jest ułomność, w tym
przypadku brak wzroku. Pięcioletni chłopiec jest idealnym bohaterem obrazującym świat niewidomych. Mimo braku jednego zmysłu jest pogodny, samodzielny i nie znosi kiedy inni się nad nim litują. Chce po swojemu poznawać świat, choć czasami grozi to upadkiem.
"O Kamilu, który patrzy rękami" to zbiór krótkich rozdziałów, które opisują różne sytuacje czy przygody z życia rodziny. Dzięki dużej czcionce oraz przejrzystości i przyswajalności tekstu jest to lektura do samodzielnego czytania przez dzieci sześcio- lub siedmioletnie. Dodatkowym atutem są ilustracje, które świetnie współgrają z opisywanymi wydarzeniami a charakteryzują się wspomnianym już wcześniej humorem. Kolejnym plusem są dialogi: liczne, zabawne a całość - wraz z litym tekstem - przepełniona emocjami. Gorąco polecam!
całość recenzji: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/07/tomasz-makowski-o-kamilu-ktory-patrzy.html
No nie wiem, nie jestem zachwycona, ale S. bardzo się podobało, stąd w miarę przyzwoita ocena. Również za odwagę zmierzenia się z tematem nieczęsto poruszanym w książkach dla dzieci.
Co mnie raziło, to stereotypy ('jak wiadomo, mężczyźnie nie znają się na kolorach') oraz sytuacje zbudowane na czarno-białych kontrastach: przesadnie dramatyczne sceny, w których np. "źli" dorośli pokrzykują na Kamila "ślepoto", a jego rozsądna siostra Zuzia broni go przed nimi. Rozumiem, że kilkulatki może i doceniają takie akcje (rzeczywiście S. słuchał z wypiekami na twarzy i czasem aż pokrzykiwał),ale mnie od tego chwilami pobolewały zęby... Naprawdę można by te opowiastki bardziej zniuansować