Animal Rationale. Jak zwierzęta mogą nas inspirować? Paweł Fortuna 6,4
Opowieść o zachowaniach różnych zwierząt stanowi w tej książce pewnego rodzaju pretekst do opisania ludzkich zachowań i relacji.
Opisywane zwyczaje i zachowania zwierząt są ciekawe, a nawet poruszające, jak w przypadku smutku i żałoby słoni.
W sprawie ludzkich zwyczajów i zachowań autorzy najpierw je analizują w odniesieniu do wybranego przedstawiciela świata zwierząt, a następnie udzielają czytelnikom czegoś w rodzaju porady. Wiele w tej książce jest trafnych spostrzeżeń, ale zdarzają się rzeczy z którymi się nie zgadzam, jak w przypadku edukacji. Gdy słyszę przy tej okazji słowo „innowacja”, to od razu mi się nóż w kieszeni otwiera. Nikt nie zrobił takich spustoszeń w edukacji, jak marksistowscy innowatorzy, psychologowie. Co to ma być „innowacja”: byle jak może być, byle było „inaczej”? Precz z kulturą i tym co było, tylko zmieniać, zmieniać, byle zakopać 80 metrów pod ziemią „starą edukację”? Dowodem na spustoszenia dokonywane przez pieprzonych „innowatorów” jest stan edukacji choćby w naszej Polsce. Poziom zidiocenia „wyedukowanego innowatorsko” społeczeństwa bije po oczach. Wystarczy poczytać sobie opinie nawet na tym portalu: ludzie nie wiedzą, które słowa pisać razem, które osobno, a błędów stricte ortograficznych jest stosunkowo niewiele tylko dlatego, że działają automatyczne korektory, a jeśli korektor czegoś nie wykrywa, to obnaża analfabetyzm ludzi. Poziom matur – żałosny. Mam wgląd w poziom studentów UJ: nawet na tak elitarnym wydziale, jak fizyka panuje zapaść wobec tego, jak było kiedyś. Nawet poziom teleturniejów z wiedzy na różne tematy woła o pomstę do nieba. Poziom publicznej debaty przeczy zasadom logiki formalnej. Nieuctwo większości dziennikarzy – boli. Można zmieniać edukację, można zmieniać wszystko, ale jedyną metodą pozytywną może być wyłącznie ewolucja, a nie rewolucja. Zakwestionowano istnienie prawdy materialnej („każdy ma swoją prawdę”),a dyskusję celem ustalenia stanu faktycznego zastąpił „dyskurs” marksistowski, w którym wygrywa ten, kto użyje większej werbalnej przemocy. Ratunkiem przecież jest nie jakaś marksistowska „innowacja”, tylko dobre stare, powolnie i rozważnie wprowadzane „ulepszenia”. Nie ma być „inaczej”, ma być „lepiej”. Wprowadzone zmiany powinny podnosić poziom edukacji, a nie zmieniać ją dla samego tylko zmieniania i lepszego samopoczucia ogłupiałych uczniów i studentów.