"Lśnienie w ciemności", to dosyć "średni" zbiór opowiadań. Jak w każdym zbiorze są te gorsze i lepsze. Ale nie było kompletnie nic, co mógłbym zapamiętać na dłużej. Najciekawsze dla mnie opowiadanie było na samym końcu. Ale i tak było najciekawsze, tylko przez wzgląd na moją sympatię dla świata wykreowanego prze H.P. Lovecrafta. A najbardziej byłem zawiedziony tym co napisał C.Barker. Spodziewałem się po nim więcej. Co ciekawe, jestem dosyć mocno odosobniony w tej opinii. Reszta opowiadań raczej niczym się nie wyróżniała. I nie jestem w stanie wskazać żadnego, które byłoby stricte horrorem.
Przerost formy nad treścią. I to spory, bo książka nie dość ze jest pięknie oprawiona, to na dodatek jest sygnowana nazwiskami świetnych pisarzy. Moim zdaniem skok na kasę. Ale nie wątpię że niektóre opowiadania znajdą swoich zwolenników. Nie polecam, ale też nie twierdzę że przeczytanie będzie kompletną stratą czasu. Chyba, że ma się go mało. To wtedy będzie jego stratą
🦇 Na mój osobisty zastój czytelniczy nie ma lepszego lekarstwa niż zbiory opowiadań. Jest to według mnie forma szybka i w większości nie tak intensywnie angażująca emocjonalnie. W każdym zbiorze są bowiem historie przez które “przelatujemy” bez większego zastanawiania się, ale również i takie, które zostaną z nami na dłużej.
Z opowiadaniami znajdującymi się w zbiorze “Lśnienie w Ciemności” było dokładnie tak samo - niektóre z nich nie zostawiły w moich myślach niczego nowego. Inne jednak bardzo mnie zaangażowały sprawiając, że brnęłam przez nie jednym tchem.
Jedne niosły ze sobą powiew nostalgii (Edgar Allan Poe - “Mowne Serce”),inne znowu były wykreowane na coś nieszablonowego i nowego. Dzięki temu jest to zbiór niesamowicie oryginalny i spójny całościowo - a według mnie na pewno wart poznania.
Moją uwagę zwróciły najbardziej opowiadania:
“Wciągnięty w Ogień” Kevin’a Quigley’a - mająca w sobie według mnie vibe “Magicznych Lat,” historia 10-letnich chłopców udających się do mrocznego domu strachów, który zamienia się w śmiertelną pułapkę. W tę historię zaangażowałam się w całości, a zakończenie zdecydowanie mnie nie rozczarowało.
“Księga Strażnika” Johna Ajvide’a Lindqvist’a - niesamowicie mroczna, niepokojąca historia która dała mi autentyczne ciarki. Historia o młodzieńczym nękaniu i zemście. Chciałabym również dodać, że fani gier RPG i Lovecrafta będą w pełni usatysfakcjonowani.
“Miłość Matki” Brian’a Jamesa Freemana - żałuję, że było takie krótkie ponieważ pomysł o tym, do jakich rzeczy może popychać nas toksyczna miłość i chore przywiązanie (a może po prostu lęk przed samotnością?) był według mnie przerażający. Do tej pory po zapoznaniu się z tą historią czuję się niekomfortowo.
“Pidgin i Theresa” Clive’a Barkera - surrealistyczne i obrzydliwe, w klimatach weird fiction. czytając je czułam się, jakbym oglądała jakiś “chory” obraz. Fenomenalne.
“Sieć” Jack’a Ketchuma oraz P.D Cacek’a - łatwo było odgadnąć zakończenie tej historii ale według mnie była ona bardzo angażująca