Zadebiutował w 2012 roku jako współautor książki "Harley mój kumpel 2". Autor jest z wykształcenia magistrem inżynierem mechanikiem. W latach siedemdziesiątych związany był ze środowiskiem harleyowców i klubem HDC Poland. Po zakończeniu stanu wojennego w roku 1985 wyjechał z rodziną na długie safari do Republiki Południowej Afryki, gdzie przebywał do 2000 roku. Po powrocie do Polski postanowił zająć się pisarstwem. "Szpital nad Pisą" jest jego debiutancką próbą literacką.
Niedawno właśnie skończyłem tę książkę i wiecie co wam powiem?
Wciągnęła mnie ta historia niesamowicie, mimo, że wiele razy były powtarzane pewne rzeczy w niej.
Mimo, że gatunek tej książki to science-fiction, to mamy podane w niej parę wydarzeń, które miały miejsce w rzeczywistości. Autor umiejętnie połączył typowe science-fiction ( ale czy rzeczywiście? ),z prawdziwymi wydarzeniami. Mamy więc wojnę z terroryzmem ( tutaj już totalną po wybuchu bomby atomowej na Manhattanie ),z podanym "fikcyjnym" powodem tego, co się działo później.
Powiem wam szczerze, że czytając tę książkę, miałem wrażenie, jakby cała ta historia działa się naprawdę. A co jeżeli tak jest? Co jeżeli rzeczywiście istnieją siły, o których nie mamy pojęcia, a które nad nami "czuwają"?
Tego typu pytania zostają po przeczytaniu tej pozycji.
Nie wiem, czy autor ma zamiar kontynuację tej książki, ale ja jestem bardzo ciekaw jak dalej potoczyłyby się losy naszych bohaterów i całej ludzkości. Mam nadzieję, że się doczekam, a wam tę książkę z czystym sumieniem polecam :)
Krzysztof Więckiewicz jest debiutującym autorem, jednak w przygotowaniu jest już druga część przygód bohaterów nosząca tytuł ,,Krypta w Monachium”. Już teraz przyznam, że z chęcią przeczytam, jak potoczyły się ich dalsze losy oraz jakie nowe niespodzianki wymyślił dla nas autor.
Otton Brink został przeniesiony do Polski do podrzędnego szpitala, gdzie zajmował się leczeniem rannych niemieckich żołnierzy. Nie wiedział, czym była spowodowana ta degradacja, jednak o tym miał się już niebawem dowiedzieć. Jego życie uległo zmianie, gdy pewnego dnia do szpitala trafił niemiecki oficer Rolf. Był wysoko postawiony, należała mu się wyjątkowa opieka. Niestety, musieli mu amputować nogę, którą zakopano w okolicy zgodnie z tym, jak życzył sobie Niemiec. Po latach postanowił wrócić do Polski i odnaleźć swoje ciało. Zanim jednak do tego doszło czekała go długa rehabilitacja…
Nad książką zastanawiałam się dość długo, w końcu jednak postanowiłam się na nią zdecydować i nie żałuję. Sięgnęłam po nią dość szybko i spędziłam z nią miłe popołudnie. Jak podkreśla sam autor opowieść jest fikcją, autentyczne są tylko losy Niemca i jego amputowanej kończyny. Nie zabrakło także wątku o harleyowcach, który był autorowi bardzo bliski.
Pozornie lekki styl autora nie sprawia, że opisywane wydarzenia są mało ważne. Nie został ukazany ogrom zniszczeń dokonany przez wojnę. Akcja skupiła się raczej na Rolfie i jego poszukiwaniach. Pomysł na fabułę był ciekawy, więc z chęcią zapoznam się z dalszą częścią.
Fabuła nie była zbyt rozbudowana, akcja raczej wolna, pojawiło się jednak sporo faktów. Autor w jakiś tam sposób ukazał stosunki panujące w Niemczech w okresie wojennych oraz ich przegraną. Nie żałuję, że poświęciłam swój czas tej powieści.
,,Szpital nad Pisą” to ciekawa opowieść o odnajdywaniu siebie, trochę o wojnie. Warto poświęcić jej swój czas, jeśli liczycie na ciekawą i niezobowiązującą lekturę. Mi się podobała i z czystym sumieniem mogę ją polecić.
Moja ocena: 8/10