Mój Alex Jenn Bennett 6,8
ocenił(a) na 316 tyg. temu 📖🐲
Sama historia jest prosta i dająca jako taki komfort, bo od początku wiadomo, kto jest kim i jak to się skończy, więc można czytać bez strachu, że w międzyczasie wkroczy prawdziwe, brutalne życie, aczkolwiek końcówka jest zbyt dramatyczna jak na to, że dosłownie nawet dziecko z przedszkola domyśliłoby się co i jak. No, ale jeżeli tego właśnie aktualnie szukacie, to raczej się nie zawiedziecie. Jednak to co zrobiła tłumaczka i redaktorzy z wydawnictwa (w ogóle ktoś to raz przeczytał ze zrozumieniem?),to jakaś masakra teksańską piłą mechaniczną. W cenie okładkowej prawie 40 złotych!!!! I dlatego nie mogę dać więcej niż 3, bo tego miejscami nie da się czytać.
Przykład, żeby nie być gołosłowną:
Cała, długa wiadomość, w której chłopak próbuje namówić dziewczynę na obejrzenie wybranego przez niego filmu. Na koniec mamy takie zdanie: "Przesyłam ci aktualnie cielęce oczy." (w oryginale jest puppy eyes i chodzi o usilne proszenie, więc aż się prosi żeby dać "Przesyłam ci właśnie oczy kotka ze Sherka", bo aktualnie moim zdaniem też brzmi dziwnie, ale to zdanie jeszcze od biedy może być, dopiero to, co następuje później to klasyczny przypadek a-co-tam-nie-rozumiem-o-co-chodzi, no ale nie zapytam innych-kolegów np. na grupie tłumaczy na FB, tylko walnę tłumaczenie 1:1, tłumacząc pojedyncze słowa).
Oryginał: "Gee, drop hints, much?"
Tłumaczenie: "O rany, jakieś wskazówki, dużo?"
No więc w tym zdaniu chodzi o to, że koleś zalewa ją mało subtelnymi wskazówkami, jaka powinna być jej odpowiedź, a dodanie "much" na końcu to taka ironiczna konstrukcja znacząca "nie za dużo tego?".
Przykro, że znowu włączył mi się tryb edytora i to już na 19 stronie książki.
Bogini translacji! Co tu się od...ło? Jest dopiero strona 34, a few blocks from here to oczywiście kilka bloków stąd. Pracownicy raportują do przełożonego (a wystarczyło spojrzeć do słownika, a tam "podlegają"). Ochroniarze krzyczą na punków, że dotykają eksponatów. Jak metale albo raperzy to robią, to jest spoko, nawet jeżeli to małolaty lub łobuzy. No i oczywiście na plaży jest "sklep dla serwerów" (str. 49). 😱😱😱 "Ten kot nie odpowiada ci, bo on jest ona." (str. 51). A divorce lawyer to drodzy Państwo "rozwiedziony prawnik". Natomiast w kasetce kasjerki mamy rachunki (helloł, bills - banknoty może, czyż nie?). No ludzie, trochę szacunku dla czytelnika, tym bardziej, że na prawie każdej stronie jest jakiś błąd — a to literówka, a to jakieś słowo za dużo albo za mało, idiom przetłumaczony w stylu "something is not yes". Może to translator robił, bo w 2019, kiedy to wydawali, jeszcze maszynowe tłumaczenia były dosyć przaśne. KOSZMAR! Wydawnictwo powinno się tego wstydzić i czym prędzej usunąć ten półprodukt z rynku i zastąpić go porządnie zredagowaną wersją. Zastraszające jest to, że ta tłumaczka ma kilkanaście książek na koncie. Ciekawe, czy wszystkie są tak skopane, czy tylko ta jedna była "wypadkiem przy pracy".