Autorka książek dla dzieci i tłumaczka języka angielskiego. Urodziła się w Międzynarodowy Dzień Książki Dla Dzieci. Absolwentka Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Współpracuje z kilkoma wydawnictwami, w tym Dreams, Adamada, Aksjomat i Ezop.
Są takie książki, które zachwycają okładką i takie, które intrygują tytułem. Sprawiają, że wyobraźnia podsuwa różne scenariusze, a ciekawość zwycięża.
Autorka książki, którą chcemy wam pokazać, bardzo sprytnie i z pomysłem zachęca dzieci do czytania. Jak wiadomo, nasze pociechy często robią dokładnie na odwrót niż byśmy tego chcieli. Nic więc dziwnego, że tytuł "Nie czytaj mnie" zadziała zupełnie odwrotnie.
Książka od samego początku zniechęca do czytania. Najpierw spokojnie sugeruje, by nie przewracać kolejnych kartek, by potem przejść do nieco innych metod zniechęcania. Książka poskarży się napotkanemu panu, będzie straszyć, opowiadać długie i smutne historie, a nawet użyje obrzydliwych słów. Wszystko po to, byście przestali czytać. Tylko, czy to na pewno zadziała? Zdecydowanie nie!
Nie od dziś wiadomo, że dzieci są niezwykle dociekliwe, ciekawe świata i żądne przygód. Im bardziej książka będzie je zniechęcała, tym bardziej będą chciały sprawdzić, co też kryje się na kolejnych jej kartach.
Pełna humoru i pomysłowości lektura rozbudzi w dziecku ciekawość, a tych, którzy do tej pory omijali książki, zachęci do czytania. Nas zachwyciła i na pewno - wbrew tytułowi - przeczytamy ją niejeden raz. Autorka i zarazem ilustratorka zadbała także o wizualną część książki tworząc spójną i niezwykle wciągającą pozycję.
A jeśli chcecie sprawdzić, czy książka znalazła sposób na to, by jej nie czytać, koniecznie sprawdźcie sami.
Pamiętacie początek swojej szkolnej przygody? Jakie emocje Wam wówczas towarzyszyły? Dla niektórych z nas zbliżający się wrzesień będzie czasem nieco innych emocji, gdy będziemy odprowadzać do szkół nasze dzieciaki. Szkoła od naszych czasów nieco się zmieniła (chociaż nie ukrywam, że mogłaby szybciej podążać z duchem czasu 😉),lecz emocje towarzyszące i dzieciom, i ich rodzicom z pewnością są podobne. Życzyłabym sobie, aby bardziej była to ekscytacja i ciekawość, niż strach i lęk. Chociaż odrobiny tych ostatnich z pewnością nie da się uniknąć, gdyż zawsze podążają za tym, co nowe i nieznane.
Warto więc to, co nieznane nieco oswoić. W dzisiejszych czasach mamy do tego wiele narzędzi: dni otwarte, wirtualne spacery po szkołach i coraz większy wybór literatury dziecięcej przygotowujących przyszłych uczniów do szkolnej przygody. Jednym z nich jest książka Asi Olejarczyk „Jak to będzie w szkole? Książka, która rozwieje obawy” z ciepłymi ilustracjami Oli Makowskiej. Bohaterem książki jest Jaś, któremu towarzyszymy od momentu zakończenia przedszkola, aż po pierwsze dni w szkole.
Autorka zwraca uwagę na takie aspekty, jak: emocje towarzyszące rozpoczęciu nauki szkolnej, zmiany jakich należy się spodziewać, przygotowanie do wejścia w nowy etap (wyprawka, nauka samodzielności),przebieg pierwszego dnia w szkole oraz kolejnych dni nauki. Szkoła przedstawiona jest jako miejsce przyjemne i sympatyczne, chociaż może wydawać się zbyt wielkie. Autorka nie demonizuje następujących zmian, wielkości budynku, zmiany otoczenia (wychowawcy, kolegów i koleżanek),wprowadza je jako rzeczy naturalne i tak je traktuje, budując taki odbiór też u młodego czytelnika.
Z pewnością jest to książka, która może wspierać i odpowiadać na część pytań rodzących się w dziecięcych głowach. Może nie jest idealna (brakuje mi w niej opisu tego, jak wyglądają lekcje i czym dzieci zajmują się w szkole),ale zdecydowanie warta uwagi. Prosta i przyjemna narracja łatwo trafi z przekazem do dzieci.