Gdy prawda milczy Jacek Piekiełko 8,0
ocenił(a) na 72 godz. temu Jacek Piekiełko to autor, który nie pisze zbyt często, ale jak już "popełni" nową książkę to zawsze jest to petarda zarówno pod względem podjętego tematu jak i sposobu zaprezentowania danej historii. Tym razem zabiera nas do krainy mroku - Crazylandu, a odczuwane poczucie grozy potęguje fakt, że wszystko zostało oparte na autentycznych wydarzeniach Dzieci z Kurim w pobliskich Czechach.
Książka rozpoczyna się mocnym akcentem. Otóż Eduard Trdy przypadkowo, za pomocą elektronicznej niani, dbiera sygnał z innego domu i na kamerze odkrywa wstrząsający widok. Sprawę zgłasza na policję. Potworność, okrucieństwo i tajemnice narastające wokół tych wydarzeń sprawiły, że całe Czechy śledziły ją jak wciągający serial. A została mocno nagłośniona medialnie, czemu zresztą trudno się dziwić, bo wstrząsnęła opinią publiczną, a media jeszcze skutecznie podkręcały sprawę.
O co konkretnie chodzi? Po pierwsze dramatyczne losy Anicki sprzedanej przez rodziców narkomanów handlarzom ludzi w Norwegii. Straumatyzowana 13-letnia dziewczynka trafia pod opiekę najpierw pracownicy ośrodka dla dzieci "Promyczek" - Krystyny, a potem adoptuje ją jej siostra - Veronika Mrozowa, która samotnie wychowuje dwóch synków. Przyjęcie do rodziny tej dziewczynki wywoła w tej rodzinie burzę z piorunami i nie pomoże nawet przeprowadzka z małego mieszkanka w Brnie do dużego domu w małym i malowniczym Kurim. Mało tego, sytuacja jeszcze się zaostrzy, a chłopcy będą coraz bardziej zazdrośni o przybraną siostrę i dadzą temu wyraz na wiele sposobów.
Druga sprawa dotyczy właśnie tych dwóch braci: Andreja i Julka, których matka przekabacona przez siostrę należącą do Ruchu Graala i jej znajomych z tego ruchu, postanowi poddać chłopców reedukacji w mrocznej chacie Veverske Bitysce, a to, co się wydarzy w tym miejscu, a potem w domu w Kurim wstrząśnie całym krajem.
I trzecia sprawa to znalezienie odpowiedzi na pytanie jaką rolę w tym wszystkim odegrał Ruch Graala oraz tajemniczy Can.
Powiedzieć, że powieść jest wstrząsająca to za mało. Tym bardziej, że dotyczy krzywdzenia małych dzieci. I to przez kogo. I w jaki sposób... Nie wiem co powiedzieć. Autor nie epatował jakoś przesadnie przemocą, ale kilka drastycznych scen się pojawiło i momentami zastanawiałam się czy dam radę dalej czytać. Zadałam sobie pytanie czy zdajemy sobie sprawę, że czasem gdzieś za rogiem, może za ścianą u miło wyglądającego sąsiada mogą dziać się rzeczy, o jakich nam się nie śniło. Nie wiem czy mogę kogokolwiek zachęcać do przeczytania tak ciężkiej psychicznie do udźwignięcia lektury. Oczywiście fani Jacka Piekiełko z pewnością sięgną po książkę, ale ostrzegam, że zatopicie się w czeluście takiego mroku, z którego ciężko potem będzie przejść do normalności. Czytacie na własną odpowiedzialność.