rozwińzwiń

Listy 1956-1978

Okładka książki Listy 1956-1978 Stanisław Lem, Sławomir Mrożek
Okładka książki Listy 1956-1978
Stanisław LemSławomir Mrożek Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie biografia, autobiografia, pamiętnik
624 str. 10 godz. 24 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2011-10-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-10-01
Liczba stron:
624
Czas czytania
10 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-08-04730-9
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Lem i Mrożek w korespondencji, czyli „Mroki Drożku! Drogi Staszku…”



1414 108 128

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
200 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
229
184

Na półkach: , ,

Właściwie to ta książka jest w ciągłym czytaniu. Na jakiś czas o niej zapominam, a potem wracam i znowu zazdroszczę takiej możliwości wymiany myśli i bezmyśla. Świetni są w tych listach, dobrali się jak w korcu zgredów. Ale zgredzą cudownie.

Właściwie to ta książka jest w ciągłym czytaniu. Na jakiś czas o niej zapominam, a potem wracam i znowu zazdroszczę takiej możliwości wymiany myśli i bezmyśla. Świetni są w tych listach, dobrali się jak w korcu zgredów. Ale zgredzą cudownie.

Pokaż mimo to

avatar
917
525

Na półkach: , , , ,

Wyzwanie LC na wrzesień 2021 - Przeczytam książkę Stanisława Lema lub nim zainspirowaną
Trochę mi się wrześniowe wyzwanie przeciągnęło. Kolejne krzyżyki na kark spadają, gramatura papieru rośnie i ani się człowiek nie obejrzy, kiedy 700 stron w twardej oprawie wymaga Warunków. A ja lubię czytać w pozycjach różnych, w większości niezalecanych przez Ministerstwo Zdrowia, więc wymuszona pozycja katafalkowa to wyzwanie. Czy ten fitness się opłacił? Tak, po stokroć tak. To jest REWELACJA. Nie obejdzie się bez wyświechtańca, że poznałam inne oblicze Lema i Mrożka. Korespondencja obu Panów, aż iskrzy od humoru, nieszablonowego, czasem uszczypliwego, czasem z nutką goryczy. Sporą część, jak to literaci poświęcają wzajemnym analizie/krytyce swoich tekstów. I tu muszę przyznać optymalnie byłoby być na świeżo po ich lekturze lub mieć jako tako funkcjonującą pamięć. Niestety to nie jest mój przypadek, więc została mi do odrobienia mała praca domowa.
Za to zachwyciły mnie, nie mniej liczne, opisy podróży i perypetii automobilowych ze smakowitymi szczegółami uzupełniającymi obraz lat 60-tych.
Żal, że nakład wyczerpany, wrzuciłabym kilka pod tegoroczną Choinę.
Kto dorwie egzemplarz niech czyta. Koniecznie.

Wyzwanie LC na wrzesień 2021 - Przeczytam książkę Stanisława Lema lub nim zainspirowaną
Trochę mi się wrześniowe wyzwanie przeciągnęło. Kolejne krzyżyki na kark spadają, gramatura papieru rośnie i ani się człowiek nie obejrzy, kiedy 700 stron w twardej oprawie wymaga Warunków. A ja lubię czytać w pozycjach różnych, w większości niezalecanych przez Ministerstwo Zdrowia,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
890
226

Na półkach:

Ostatni list napisałem pewnie jeszcze w okropnym wieku XX; wyjątkowo okropny jak na wiek XXI rok 2020 skłonił mnie do sięgnięcia po raz pierwszy po listy cudze. Mój wybór padł na dwóch tytanów polskiej literatury, dla których miniony okropny wiek okazał się jednocześnie więzieniem i katalizatorem.

Jakkolwiek bowiem ustrój komunistyczny nakładał na twórców kneble i kajdany, inspirował ich zarazem do twórczości i zmuszał do sprytu oraz omijania knebli i kajdan czy to przy pomocy poetyki absurdu, czy paraboli. Obydwaj pisarze opanowali te środki w stopniu dalece przekraczającym przeciętny, czego ślady można dostrzec również w ich korespondencji.

Na korespondencję tę składają się elementy bardziej i mniej oczywiste. Nie jest niespodzianką, że dużo miejsca zajmuje w niej analiza szerokiej recepcji dzieł obu pisarzy; Lem uskarża się, że mimo ogromnych nakładów, jest czytany powierzchownie i jego rewolucyjne koncepty nie wywołują żadnego oddźwięku ani w świecie literackim, ani naukowym. Mrożek klaruje, że winne jest zawieszenie Lema między tymi dwoma światami – literaturoznawcy nie są w stanie przebrnąć przez wywody naukowe, naukowcy nie traktują go poważnie ze względu na jego literacką (w szczególności fantastyczną!) proweniencję.

Sporo miejsca zajmują wrażenia z lektur, choć tymi chętniej dzieli się Lem, stojący okoniem wobec nadmiernego przywiązywania wagi do formy, wobec eksperymentu skrywającego pustkę. To czytelnik skrajnie krytyczny. Dostaje się na przykład Kazikowi Brandysowi, ale primo, Kazikowi z przełomu lat 50’ i 60’ dostaje się zasłużenie, secundo – znalazł się on tu w doborowym towarzystwie, bo krakowski pisarz bez wahania chłoszcze również takie nazwiska jak Mann, Frisch czy Faulkner.

Obaj panowie wymieniają się także własnymi utworami, przy czym Mrożek swoją produkcję często dostarcza do Krakowa przedpremierowo i z drżeniem pośladków oczekuje werdyktu. Drżenie to zaiste jest słuszne, albowiem Staszek nie uznaje taryfy ulgowej i w wielostronicowych analizach wyjaśnia przyjacielowi, gdzie, jak, a nawet dokąd raczył był pobłądzić. Szczerość utożsamia się tu z surowością i jeden Mrożek wie, co mu tak naprawdę ta krytyka robiła.

W listach znalazło się oczywiście również miejsce na uwagi na temat życia codziennego tak w PRL, jak i na emigracji; szczególnie to pierwsze jakże odmienne jest od współczesnego i niemal wszechobecnego dobrobytu, gdy tymczasem wówczas nawet wielcy musieli zmagać się z materialnymi i – może przede wszystkim – formalnymi trudnościami.

Cieniem nad tą korespondencją unosi się postać Ireneusza Iredyńskiego, którego obaj interlokutorzy szczerze nie znoszą, mnożąc wielopiętrowe wymysły pod jego adresem. Obaj dżentelmeni są zresztą, mimo bardzo odmiennych temperamentów, niezmiennie błyskotliwi. Czasem rozprawiają o kwestiach zasadniczych, czasem o sprawach niskich, ale jedne i drugie rozprawy okraszają przednim humorem, dzięki któremu przechichrałem sporo wieczorów.

Tematy tych listów można by wymieniać przez wiele dni, i to bez przerw na odżywianie tudzież inne niezbędne czynności; obejmują one na przykład dość rozbudowane motoryzacyjne przygody pisarzy. Na chwilę do głosu dochodzi w Lemie nawet wstecznik, gdy zżyma się na długość włosia Beatlesów i ich naśladowców. Zgodnie i ponuro komentują obaj panowie wiele przykrych zjawisk, które dziś znacząco przybrały jeszcze na sile.

Ale może najważniejsze strony tej korespondencji, potwierdzające szczególną kondycję pisarza jako człowieka, dotyczą kryzysów twórczych i zmagań z nimi obu panów. Ten Lemowski w dużej mierze wynika z przywołanych powyżej trudności, Mrożek z kolei nieustannie wątpi w siebie, stale zmagając się przy tym z kryzysem egzystencjalnym, a okresowo z czymś, co nosi wszelkie oznaki depresji.

I właśnie czytając opisy tych mąk rozlicznych, autentycznego, cichego cierpienia w mroku gabinetu, gdy na zewnątrz łaskawe promienie słońca padają na kwitnące łąki i majestatyczne górskie szczyty, człowiek prędko dochodzi do wniosku, że najhojniejszym darem, jaki otrzymał od Bozi, jest brak talentu.

Ostatni list napisałem pewnie jeszcze w okropnym wieku XX; wyjątkowo okropny jak na wiek XXI rok 2020 skłonił mnie do sięgnięcia po raz pierwszy po listy cudze. Mój wybór padł na dwóch tytanów polskiej literatury, dla których miniony okropny wiek okazał się jednocześnie więzieniem i katalizatorem.

Jakkolwiek bowiem ustrój komunistyczny nakładał na twórców kneble i kajdany,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
829
604

Na półkach:

Korespondencja dwóch cenionych przeze mnie intelektualistów, z której można dowiedzieć się, co myśleli wzajemnie o swoich utworach, jak postrzegali pisarstwo w ogóle i jakie części do fiata musiał mieszkający we Włoszech Mrożek przysyłać Lemowi. Tomiszcze jest opasłe i miejscami ciężkawe, ale warto się z nim zmierzyć.

Korespondencja dwóch cenionych przeze mnie intelektualistów, z której można dowiedzieć się, co myśleli wzajemnie o swoich utworach, jak postrzegali pisarstwo w ogóle i jakie części do fiata musiał mieszkający we Włoszech Mrożek przysyłać Lemowi. Tomiszcze jest opasłe i miejscami ciężkawe, ale warto się z nim zmierzyć.

Pokaż mimo to

avatar
721
320

Na półkach: ,

Zbiór korespondencji znacznei bardziej wartościowy niż przeczytane wcześniej dzienniki Mrożka, choć czas przeznaczony czytanie tej pozycji raczej zmarnowany. Męczona przez dwa lata nie dała mi wielkiej satysfakcji. Lem wydaje się zupełnie przeciętnym facetem, nie traktującym zbyt poważnie swego pisarstwa, a najbardziej zainteresowany swym samochodem. Mrożek jawi się tu jako uprzejmy facet, nie bardzo rozumiejący literatury Lema, lecz nie krytukujący jej. Lem przeciwnie dość zdecydowany krytyk dramatów Mrożka, posuwa się zbyt daleko. W szczególności długi list z 1968 analizujący Vaclawa, musiał być nieprzyjemny dla Mrożka. Chyba nie przypadkowa, któtko po tym liscie korespondencja się urywa na całę dziesięć lat. Powraca w 1978. Gdy Lem przebywa na mikro-emigracji w Berlinie. Nie jest dla mnie jasne, czy potem korespondencja ustaje zupełnie, czy taki był limit tego tomu.
Mrożek w swych poglądach i życiowej filozofii perzentuje się jak Europjeczyk, podczas gdy Lem, przynajmneij w latach sześdziesiątych prezentuje post-wojenną mentalność. Obserwowanie sporów obu mistrzów na tej płaszczyżnei jest naciekawszym aspektem ich korespondencji, tym bardziej, że Mrożek komentował te kontrowersje ws woich dziennikack, znacznie bardzie otworcie niż w listach.

Gdybym miał oceniać obydwu pisarzy wyłacznie na podstawie listów, mój wybór by padł na Mrozka. Pisze w dobrym stylu, w przeciwieństwie do pretensjonalnego i niekeidy przesadnie udziwnionego Lema.

Zbiór korespondencji znacznei bardziej wartościowy niż przeczytane wcześniej dzienniki Mrożka, choć czas przeznaczony czytanie tej pozycji raczej zmarnowany. Męczona przez dwa lata nie dała mi wielkiej satysfakcji. Lem wydaje się zupełnie przeciętnym facetem, nie traktującym zbyt poważnie swego pisarstwa, a najbardziej zainteresowany swym samochodem. Mrożek jawi się tu jako...

więcej Pokaż mimo to

avatar
433
258

Na półkach: ,

„[W] ostatecznym rozliczeniu list jest listem, czyli przekazem od jednej osobistej osoby do drugiej osobistej osoby, zawsze do jednego adresata od jednego autora. Pewnie, że jeśli listy dobre, to mogą je czytać także inni, niepowołani (zresztą nie muszą być koniecznie dobre, mogą być byle jakie, też przeczytają)” (S. Mrożek).

I ja miałam opory przed czytaniem prywatnych listów Lema i Mrożka, bo to w końcu listy prywatne, ale ta książka spoglądała na mnie z półki przez niemal pięć lat, ogromnie zachwalana przez osobę, która mi ją podarowała. No i w końcu po nią sięgnęłam.

Ludzie, ja czytałam tę książkę przez prawie dwa lata (według Goodreads zaczęłam 10 lutego 2018). Widzę, że tutaj wszyscy czytelnicy się nią zachwycają i ja polemizować nie będę – zresztą i tak co niektórzy orzekną, że muszę być ignorantką, skoro się nie zachwycam. Ten zbiór po prostu nie do końca był dla mnie i nie wstydzę się do tego przyznać.

A dla kogo ten zbiór? Dla osób zainteresowanych i zaznajomionych z twórczością i biografiami autorów, jak również ówczesną sceną literacką w Polsce. Ja takiej wiedzy i takich zainteresowań za bardzo nie mam – znowu się przyznaję bez bicia – i dlatego pewnie wiele mi z tej pozycji umknęło.

A co mi się spodobało? Ogromne wrażenie zrobiły na mnie fragmenty dotyczące codzienności lat 50., 60. i 70., opisy zmagań obu panów zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym, ich reakcje na zmieniające się realia. I te pociski na Iredyńskiego.

Co mi dała ta książka? Przede wszystkim przekonanie, że nie sięgnę po nic pióra Lema. Dla mnie czytanie jego listów było niemal bolesne, więc przynajmniej nie wpadnę nigdy na genialny pomysł, aby przeczytać jakąś jego powieść. (Wiem, że to autor uwielbiany przez wielu zgromadzonych tutaj czytelników, na pewno słusznie, bo doceniono go przecież na całym świecie, ale ponownie: nie jest to twórczość, która odpowiadałaby akurat mnie). Mrożek pisał jakoś tak przejrzyściej. Nawet umiał ująć w słowa taki dylemat zwykłego, szarego człowieka jak ja:

„Chciałbym więcej i nadal nie jestem dumny z mojego nieuctwa, ale co się wstanie rano, to już trzeba się położyć wieczorem i nie bardzo wiadomo właściwie, co się dzieje między tymi dwoma faktami”.

I jeszcze:

„[W]iemy coraz więcej, a możemy nie tak bardzo znowu. Wiemy szybciej, niż możemy. Stąd większa suma pożądań, tęsknoty, goryczy, zawiści, niezadowolenia, smutku. Ilość miejsc, gdzie nas nie ma, a gdzie powinniśmy być – wydaje się nam – dla naszego dobra, ilość innych, ‘którym jest lepiej’, niezmiernie wzrosła, ale tylko dlatego, że teraz już o nich wiemy, zostaliśmy lepiej poinformowani”.

„Zawsze sobie myślałem, że gdyby kto naprawdę wierzył, że ale tak naprawdę, że umrze, nie byłoby wojen, bo kto by wtedy był taki głupi. Przecież każdy, ale to każdy rusza na wojnę, właściwie rusza z najtajniejszym przekonaniem, że wróci cały, śmieje się tylko z kolegów, głupców, dla których, owszem, może się to źle skończyć. Co tam wojen, nie byłoby w ogóle życia. Przecież statystycznie wiadomo, że rocznie musi umrzeć na szosach, powiedzmy, dziesięć tysięcy ludzi. A jednak nikt się tym nie przejmuje, tylko wsiada i jedzie. Tylko dlatego że według każdego z nas musi umrzeć jakieś dziesięć tysięcy, ale oczywiście nikt z nas konkretnie, osobiście. Dwa razy miałem sekundy, kiedy nie wiedziałem, jak to się skończy, kiedy miałem wypadek samochodowy i kiedy leżałem w łazience zatruty gazem. Za każdym razem, pamiętam, przeważało przede wszystkim ogromne zdziwienie”.

Książkę pozostawiam bez oceny, ponieważ uważam ocenianie czyjejś prywatnej korespondencji za niestosowne.

„[W] ostatecznym rozliczeniu list jest listem, czyli przekazem od jednej osobistej osoby do drugiej osobistej osoby, zawsze do jednego adresata od jednego autora. Pewnie, że jeśli listy dobre, to mogą je czytać także inni, niepowołani (zresztą nie muszą być koniecznie dobre, mogą być byle jakie, też przeczytają)” (S. Mrożek).

I ja miałam opory przed czytaniem prywatnych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
8
2

Na półkach:

Jest w listach coś takiego, że wchodzimy w intymny świat autorów. Poznajemy ich opinie, problemy finansowe, zwątpienia we własną twórczość, codziennie czynności. Nagle jawią się przed nami jest zwykli ludzie, mogliby być naszym sąsiadem, znajomym, nawet przyjacielem. Nie szczędzą czasem przykrych uwag, narzekają na brak weny, czy przyznają się do pisania dla zarobku.
Wejście w ten Lemowo-Mrozkowy, Klińsko-Chiavarski swiat, sprawiło, że zaczęłam przez chwilę patrzeć na świat ich oczami. A jakie to oczy! Pełne humoru, ironii, metafizycznych lęków, trafnych uwag, rozmyślań o literaturze i życiu.
Warto poznać ich od tej strony.

Jest w listach coś takiego, że wchodzimy w intymny świat autorów. Poznajemy ich opinie, problemy finansowe, zwątpienia we własną twórczość, codziennie czynności. Nagle jawią się przed nami jest zwykli ludzie, mogliby być naszym sąsiadem, znajomym, nawet przyjacielem. Nie szczędzą czasem przykrych uwag, narzekają na brak weny, czy przyznają się do pisania dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1202
119

Na półkach: ,

Kocham Mrożka. Na maturze trafiło mi się do interpretacji jego opowiadanie pt. "Lolo". Nie mogło być lepiej. Dzisiaj w antykwariatach wyszukuję zbiorki jego twórczości, ostatnio nabyłam "Amora". Nic więc dziwnego, że listy, które wymieniał z Lemem, również w mojej biblioteczce znaleźć się musiały (niestety tylko chwilowo, bo wypożyczone).

Nie jest to pozycja, o której można mówić "dobra" lub "zła", nie można oceniać fabuły, której nie ma, ani bohaterów, trudno też czepiać się języka. Mrożek i Lem to nie wykreowane przez autora postacie, którym można zarzucić, że były zbyt nudne bądź całkowicie niewiarygodne. Mi ta pozycja się podobała, bowiem pozwoliła mi chociaż troszeczkę poznać autora "Rzeźni", "Tanga" czy "Wesela w Atomicach".

Dla każdego fana Lema, jak i dla każdego fana Mrożka - pozycja idealna.

Kocham Mrożka. Na maturze trafiło mi się do interpretacji jego opowiadanie pt. "Lolo". Nie mogło być lepiej. Dzisiaj w antykwariatach wyszukuję zbiorki jego twórczości, ostatnio nabyłam "Amora". Nic więc dziwnego, że listy, które wymieniał z Lemem, również w mojej biblioteczce znaleźć się musiały (niestety tylko chwilowo, bo wypożyczone).

Nie jest to pozycja, o której...

więcej Pokaż mimo to

avatar
33
22

Na półkach:

Tomiszcze to zajęło mi 3 ostatnie miesiące, w tym czasie jednak przeczytałem parę innych książek. Jako, że, ze względu na swoją formę, nie występuje tu fabuła sprawdziła się formuła czytania "z doskoku", pomiędzy innymi rzeczami, albo po prostu gdy nastrój był. I przy każdym takim "doskoku" ciężko było się oderwać, prawdziwą przyjemnością jest śledzenie korespondencji dwójki tak inteligentnych i błyskotliwych ludzi.
Pisarze dzielą się informacjami "co u nich", planują spotkania, rozmawiają o samochodach (wielka pasja obu z nich),ale też przechodzą na tematy "głębsze" - kondycji świata, ich odczuć, filozofują sobie. Tematy te w ciekawy i często zabawny sposób się ze sobą mieszają, w paro-stronnicowym traktacie filozoficznym zdarza się wtrącenie zdania o wyrośnięciu czereśni, problemach z samochodem itp. po czym wraca sens życia:) Z czasem Lem wyrasta trochę na mentora popadającego w mały marazm emigracyjny Mrożka. A wszystko to w PRZEPIĘKNYM stylu, mimo, że jest to ewidentnie intymna forma, każdy z autorów (z szacunku do drugiego) stara się formułować list pięknie, argumenty budować konstruktywnie. Sam Lem zresztą mówi wprost, że epistolografia Mrożkowa bardziej mu się podoba niż jego dramaty i opowiadania :-)
Sporo miejsca zajmuje też właśnie ocena i krytyka wzajemna swoich dzieł. Szczera czasem do bólu, ale nie pozbawiona szacunku dla autora, konstruktywna. Druga strona zresztą często się "broni", naświetla swój punkt widzenia czy motywy nim kierujące, czasami takie recenzje przeradzają się w wielolistowe dywagacje, rzucając inne spojrzenie na książki obu autorów.
Kolejną kwestią jest dokumentacja czasów w którym przyszło obu panom żyć, trudne do wyobrażenia dla nas problemy (np. listowna prośba do mieszkającego we Włoszech Mrożka o uszczelkę do wału w samochodzie, z dokładnym opisem jaka jest potrzeba, bo we Włoszech był salon Fiata...). Wydaje mi się, że musieli też lawirować przed cenzurą (której wszystkiej krytyki nie udało się wyłapać),bo widać w szaleńczym i bezpośrednim pisaniu Lema gdy znalazł się na zachodzie, pod koniec książki.
Już się rozpisałem, a jeszcze wiele by mówić (może kiedyś:P). Dzieło to wielowymiarowe. Kopalnia cytatów i "myśli nieuczesanych". Czytając zaśmiewałem się do rozpuku, dumałem sobie, smuciłem, czasem nudziłem. Na pewno nie spodoba się każdemu, też jeśli czytałbym tylko to to bym się zanudził (brak fabuły jako takiej). Ale doświadczenie to piękne, szczególnie dla fanów obojga Pisarzy. Jak już trzeba, to ocena 8/10

Tomiszcze to zajęło mi 3 ostatnie miesiące, w tym czasie jednak przeczytałem parę innych książek. Jako, że, ze względu na swoją formę, nie występuje tu fabuła sprawdziła się formuła czytania "z doskoku", pomiędzy innymi rzeczami, albo po prostu gdy nastrój był. I przy każdym takim "doskoku" ciężko było się oderwać, prawdziwą przyjemnością jest śledzenie korespondencji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
116
66

Na półkach: ,

Miałem problem z początkiem. Zachciało mi się pisać listy po przeczytaniu książki. Mrożek pokazał siebie, Lem myślę, że nie.
Najwolniej czytałem wątki włoskie:)

Miałem problem z początkiem. Zachciało mi się pisać listy po przeczytaniu książki. Mrożek pokazał siebie, Lem myślę, że nie.
Najwolniej czytałem wątki włoskie:)

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    799
  • Przeczytane
    293
  • Posiadam
    207
  • Teraz czytam
    66
  • Chcę w prezencie
    23
  • Ulubione
    13
  • Literatura polska
    7
  • Stanisław Lem
    6
  • Listy
    5
  • Do kupienia
    3

Cytaty

Więcej
Sławomir Mrożek Listy 1956-1978 Zobacz więcej
Sławomir Mrożek Listy 1956-1978 Zobacz więcej
Sławomir Mrożek Listy 1956-1978 Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także