W gazetach tego nie napiszą
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Sulina
- Tytuł oryginału:
- В ГАЗЕТАЖ ЦьОГО НЕ БУДЕ
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2014-04-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-04-30
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375365733
- Tłumacz:
- Renata Rusnak
- Tagi:
- Ukraina bezdroża prowincja Karpaty góry literatura ukraińska
Ukraina widziana oczami Prochaśki to kraina zamknięta masywem Karpat, której granice i reżimy zmieniają się z zawrotną częstotliwością. To łamigłówka, układanka państw, frontów, języków, niespokojna krzywa okupacji, wyzwolenia i zniewolenia. To także fenomen botaniczny, bo na łące „zielonej Ukrainy” gnieździ się kilkadziesiąt zupełnie odmiennych gatunków ludzkich. I noc na połoninie, kiedy wydaje się, że przegrzany zapach traw bierze się prosto z gwiazd, i kult śmiecenia zakrawający na pasję demiurga.
To prywatne lekcje z ukrainoznawstwa w wydaniu znakomitego pisarza, dziennikarza i botanika.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Prywatne lekcje ukrainoznawstwa
Książka „W gazetach tego nie napiszą” znakomitego pisarza, dziennikarza i botanika Tarasa Prochaśki ukazała się na polskim rynku z końcem kwietnia 2014 roku. Krótko po dramatycznych zajściach na Majdanie. Krótko po tym, kiedy w stolicy Ukrainy przelała się krew. Wreszcie krótko po ratyfikacji aneksji Krymu przez Rosję oraz podpisaniu przez Ukrainę części umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Trudno o bardziej doniosły czas na publikację.
To książka gatunkowo niełatwa do zakwalifikowania. Jest to bowiem znakomity reportaż, wysokiej klasy proza, nietuzinkowy zbiór esejów, oryginalny dziennik podróży, w wielu miejscach przypominający powieść z obszaru literatury pogranicza. To także subiektywny zapis refleksji politycznych, kulturowych, narodowych, religijnych. Autor udziela czytelnikom prywatnych lekcji ukrainoznawstwa. Co ciekawe, oprócz refleksji dotyczących państwa, języka, tożsamości czy historii Ukrainy, rejestruje w książce także swoją fascynację fenomenem botanicznym, jaki stanowi ten kraj. Pisząc o zielonej Ukrainie, Prochaśko daje wyraz swojej wrażliwości na łąki, połoniny, lasy, wody, pojezierza. Jego książka to także nostalgiczny przewodnik, z którym warto wybrać się na Pojezierze Szackie, w Karpaty, do Lwowa, Bohorodczan, Śniatynia czy Mariampolu.
Taras Prochaśko pozostaje przy tym niepoprawny politycznie. W swoich eseistycznych zapiskach przekracza umowne i niepisane granice tego, czego nie wypada głośno powiedzieć. Bezkompromisowo rozprawia się ze stereotypami i resentymentami. Równocześnie, poruszając istotne kwestie, o których świat Zachodu wolałby zapomnieć, pozostaje autoironiczny i lekki narracyjnie. Swoim przenikliwym spojrzeniem krytycznie i odważnie spogląda na dzisiejszą Ukrainę.
„W gazetach tego nie napiszą” to publikacja na wskroś współczesna. To opowieść o kraju zakorzenionym w przeszłości, do której powrót nie wydaje się możliwy. To opowieść o kraju, w którym nastąpiło tektoniczne pęknięcie, nieodwracalnie zmieniające jego geografię. To ostatecznie opowieść o kraju, którego – jak pisze Prochaśko – po prostu nie ma: Nie możemy wyewoluować do poziomu Europy. W rzeczywistości nigdy przecież w Europie nie byliśmy. Wypadliśmy z niej już wtedy, kiedy ona sama jeszcze nie uświadamiała sobie siebie. (…) Nie możemy jednak też wrócić do Rosji, bo byłby to powrót do przeszłości. Bez względu na rusyfikację nie jesteśmy w stanie zmienić swojego charakteru na tyle, by zżyć się z rosyjskim duchem. Na razie i Europa, i Rosja prowadzą badania w naszym laboratorium. Eksperymentują, choć nie mają pojęcia o tym, jaki może być wynik tej syntezy. (…) Współczesna Ukraina to kraj postmodernizmu. Wszystko jest tu możliwe. Naturalne odrodzenie lasu na ogromnym zrębie. Las rośnie sam, ale jaki wyrośnie – nie wiadomo.
Ewelina Tondys
Oceny
Książka na półkach
- 317
- 175
- 61
- 7
- 6
- 6
- 5
- 4
- 4
- 3
Cytaty
Natomiast najważniejszym elementem zmysłowej logiki lasu jest to, co pod nogami. Przede wszystkim oczywiście cienie. Widziane stopami rzeczy - nawarstwienie różnego listowia, zarośla ożyny, gładkie sosnowe igły, wilgotne nieznane rośliny, przedwieczny mech, najdelikatniejszy chłód zajęczej kapusty i co tam jeszcze może być. Całkiem nieźle, kiedy prężną twardość leśnej podłogi u...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Miałam więcej oczekiwań od tej książki. Przeczytane adnotacje i recenzje obiecały dużo. Tak naprawdę w książce są opisane problemy i dylematy, z którymi boryka ściśle określony obszar Ukrainy. W opisie z tyłu książki było napisane, że ten ktoś po przeczytaniu lektury już nie mówi "na Ukrainie", tylko "w". I się zastanawiam, bo w książce wszędzie jest "na".... Może takie tłumaczenie... Z ciekawostek, to książka była stworzona dla polskich odbiorców (nie istnieje w języku ukraińskim). Jak kogoś interesuje życie obwodu Iwano-Frankiwskiego to polecam, bo o innych prawie nic
Miałam więcej oczekiwań od tej książki. Przeczytane adnotacje i recenzje obiecały dużo. Tak naprawdę w książce są opisane problemy i dylematy, z którymi boryka ściśle określony obszar Ukrainy. W opisie z tyłu książki było napisane, że ten ktoś po przeczytaniu lektury już nie mówi "na Ukrainie", tylko "w". I się zastanawiam, bo w książce wszędzie jest "na".... Może...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJeśli mam być szczery to jestem trochę tę pozycją zawiedziony. Więcej w niej formy niż treści, a i sama forma nie jest jakaś szczególnie zachwycająca by zrekompensować ten niedosyt treści.
Można to określić jako zbiór esejów czy przemyśleń o tym czym jest Ukraina, czym była, czym jest szeroko pojęta "ukraińskość". Do tego garść wywodów o wszystkim co na to wpływa. Było parę ciekawych momentów ale nie było ich wiele.
Jak dla mnie było to zbyt powierzchowne.
Jeśli mam być szczery to jestem trochę tę pozycją zawiedziony. Więcej w niej formy niż treści, a i sama forma nie jest jakaś szczególnie zachwycająca by zrekompensować ten niedosyt treści.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMożna to określić jako zbiór esejów czy przemyśleń o tym czym jest Ukraina, czym była, czym jest szeroko pojęta "ukraińskość". Do tego garść wywodów o wszystkim co na to wpływa. Było...
Gdyby odsiać liryzm od konkretu zostałoby jakieś 30% książki. Dopiero w drugiej części ta książka była o czymś, co zostaje w pamięci. Ukraina potraktowana po łebkach, więc bardzo się zawiodłam.
Gdyby odsiać liryzm od konkretu zostałoby jakieś 30% książki. Dopiero w drugiej części ta książka była o czymś, co zostaje w pamięci. Ukraina potraktowana po łebkach, więc bardzo się zawiodłam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie moglem przebrnac przez poczatek, czulem sie zagubiony. Po okolo 20 stronach nagle ksiazka zaczela mi sie bardzo podobac. Tyle wspanialych, prawdziwych, dojrzalych rozmyslan i obserwacji, jezyk wrazliwy na piekno i na ludzki los. W jakims momencie ksiazka staje sie bardziej ksiazka refleksyjno-podroznicza, ale nie traci uroku. Autor jest gleboko zwiazany z krajobrazem ktorego czescia sa odwieczni mieszkancy tamtych terenow. O Polakach w ksiazce malo, a to dobrze, bo my sie musimy przyzwyczaic ze to jest obecnie niepodlegle panstwo, ze nasza historia tam to nie jest glowny powod ich istnienia. Niemniej jednak my czesto dzielimy sie z Ukraincami naszym sentymentem do tych terenow. i krajobrazow. Wydaje mi sie ze ta slawna prownicjonalnosc galicyjska jest tym elementem ktory tam jest elementem stalym, od czasu upadku imperium tureckiego. Ta prowincjonalnosc jest pewnym kontynuum ktore laczy epoki polskie, austriackie, radzieckie, i obecne. Z innej strony patrzac, ksiazka oddaje tez i nastroj pewnego okresu przejsciowego, gdy Ukraina, owszem juz niepodlegla, jest zmuszona nagle szukac nagle wlasnej tozsamosci. Zwiazane to bedzie z konfrontacja wlasnej nielatwej i niezmiernie skomplikowanej historii, z podzialami ktore zawsz byly, a w atmosferze wolnosci tylko sie poglebia. Wracajac jednak do ksiazki, to jest czarujaca pozycja, warta przeczytania.
Nie moglem przebrnac przez poczatek, czulem sie zagubiony. Po okolo 20 stronach nagle ksiazka zaczela mi sie bardzo podobac. Tyle wspanialych, prawdziwych, dojrzalych rozmyslan i obserwacji, jezyk wrazliwy na piekno i na ludzki los. W jakims momencie ksiazka staje sie bardziej ksiazka refleksyjno-podroznicza, ale nie traci uroku. Autor jest gleboko zwiazany z krajobrazem...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWłaściwie, to nie wiem o czym jest ta książka. Najpewniej o niczym. Ot, zbiór esejów, przemyśleń, czasami, jakby z jakichś majaczeń pseudo-poetycznych. Strata czasu i wielkie rozczarowanie, bo tytuł nasuwał na myśl jakieś kontrowersyjne tematy, w stylu Działu Zagranicznego w wersji ukraińskiej. Były tematy z potencjałem, jak psychoza hucułów, ale zostały nagle urwane. Inne wydumane.
Właściwie, to nie wiem o czym jest ta książka. Najpewniej o niczym. Ot, zbiór esejów, przemyśleń, czasami, jakby z jakichś majaczeń pseudo-poetycznych. Strata czasu i wielkie rozczarowanie, bo tytuł nasuwał na myśl jakieś kontrowersyjne tematy, w stylu Działu Zagranicznego w wersji ukraińskiej. Były tematy z potencjałem, jak psychoza hucułów, ale zostały nagle urwane. Inne...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to5/10
5/10
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytałam tę książkę w podróży po Ukrainie. Na pewno wrócę - tam i z nią.
Czytałam tę książkę w podróży po Ukrainie. Na pewno wrócę - tam i z nią.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMoim zdaniem to godna polecenia książka. Jak sam tytuł wskazuje, teksów w niej zawartych w gazetach nie napiszą. Nie tylko z powodu, że część tych opowieści to wątki biograficzne...Raczej, myślę, że są one niezwykle krytyczne wobec narodu ukraińskiego. Autor, przy całej swojej miłości do ojczyzny, stara się odkryć prawdziwe oblicze Ukrainy. Nie stroni o mówieniu o jej wadach, ale też zaletach. Opowiada o swoim kraju szczerze i odważnie, po prostu niesamowicie. Książka ta ma swój klimat, jest idealną propozycją dla osób, które chciałyby poznać Ukrainę, tą prawdziwą, widzianą oczami osoby, która się w niej wychowała i żyje nadal, a zarazem pozostaje w stosunku do niej krytyczna.
Moim zdaniem to godna polecenia książka. Jak sam tytuł wskazuje, teksów w niej zawartych w gazetach nie napiszą. Nie tylko z powodu, że część tych opowieści to wątki biograficzne...Raczej, myślę, że są one niezwykle krytyczne wobec narodu ukraińskiego. Autor, przy całej swojej miłości do ojczyzny, stara się odkryć prawdziwe oblicze Ukrainy. Nie stroni o mówieniu o jej...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„W gazetach tego nie napiszą” – W gazetah ciogo ne bude – faktycznie: nie napiszą i nie będzie. Nie pojawi się ani w odrapanych kioskach, ani w schludnych punktach prasowych – bardziej jednak z uwagi na formę tekstów, na ich stylistykę niż treść. Personalnie, autor (1968) nikomu na odcisk nie staje, nie pociąga do odpowiedzialności, porusza się pośród ogólników. Analizy jakie serwuje, odwołują się do sumienia narodu, ale nie wywlekają żadnych afer.
Prochaśko się martwi. O Ukrainę i Ukraińców. O przyszłość. Obserwacje ma trafne i ciekawie je wykłada, niestety przy okazji popada również w grafomanię, która ciągnie się całymi stronami, i w takiej „eksperymentalnej” stylistyce, niektóre zdania mogą być nie tyle niejasne, co pozbawione sensu.
Na książkę składają się cztery części: pierwsza, Omerta – kilkunastostronicowe wprowadzenie, rozważania o społeczeństwie i zbiorowej mentalności (co to jest omerta, każdy wie, tytuł wymowny i sugestywny); Nieredagowalny notes – równie krótkie rozwinięcie tego co sygnalizowano we wstępie; Prywatne lekcje ukrainoznawstwa – osiemdziesiąt stron rozmyślań o naturze ludzkiej duszy, historii, polityce, rzeczach absurdalnych i rzeczach sensownych; Tysiąc miejsc i słów, czyli opisy miast i dzikich zakątków drogich sercu autora, położonych na terenie zachodniej Ukrainy, głównie w okolicach rodzinnego Iwano-Frankowska (Stanisławowa).
Książka jest wedle stopki redakcyjnej z 2009. W Polszy wydano ją w 2014, ale ani na ruskiej, ani na ukraińskiej Wikipedii, nie ma takiego tytułu w dorobku pisarza. Z uwagi na chaotyczność co do podziału na rozdziałów, można założyć, że Książka jest zbiorem pierwotnie niepowiązanych kawałków.
W swoich rozmyślaniach, Prochaśko wykorzystuje elementy osobistych, rodzinnych historii. Robi to w sposób bardzo oszczędny, ale znacząco, co dodaje uroku jego rozmyślaniom. Pisze przede wszystkim dla rodaków, którzy muszą uporać się ze swoimi problemami. Ewidentnie nie my jesteśmy adresatami jego filozofii (choć często się w niej pojawiamy); możemy tylko spojrzeć na to wszystko z boku i skonstatować, że intelektualnie Ukraina ma się nieźle. Przynajmniej wśród elit, bo nie oszukujmy się – plebejusze, którym ta książka najbardziej by się przydała, którzy najwięcej by z niej wynieśli – nie sięgną po nią. Jest pewien paradoks w tworzeniu takich gorzkich pigułek – łykają je głównie świadomi choroby, których umysły są sprawne. Ci, którym tak naprawdę nie jest to potrzebne. Reszta nawet o nich nie wie.
Z ukraińskiego książkę tłumaczyła Renata Rusnak. I to chyba nie była taka łatwa robota*. Ale kobieta podołała.
Na stronie 72 autor stawia pytanie „jeśli jutro przyjdzie wojna?” – nijak tego nie zakładając, nie wierząc w to że mogłoby dojść do czegoś takiego. Ot, tak hipotetycznie rzucone pytanie, w ramach ćwiczenia intelektualnego. A tu minęło kilka lat, i wprawdzie ruskich czołgów pod Kijowem nie ma**, ale faktycznie mamy do czynienia z realnym konfliktem zbrojnym. Wiele miast i miasteczek na Wschodzie wygląda teraz jak gruzińskie Cchinwali lub Grozny z okresu wojny. Nie ma w tym zbiegu okoliczności, ni krzty prorockiej wizji, ale mówi to ważną prawdę: niczego nie można być w życiu pewnym.
Prochaśko niczego nie ukrywa, nie wygładza – wierząc, że tylko uświadomienie sobie patologii, otwarte wyznanie win, może doprowadzić do oczyszczenia. Robi to zgrabnie, pisząc sensownie na temat ojczyzny i spraw ogólnoludzkich, niby uniwersalnych, ale związanych nierozerwalnie z terytorium państwa Ukraina, w sposób przemawiający do odbiorcy, bez zadęcia czy patosu. Brak tu jednak odgórnego zamysłu, troszkę to wszystko chaotyczne. Ciężko dociec sensu wyróżniania trzech pierwszych rozdziałów, dwa pierwsze, z racji swej długości, mogłyby być z spokojnie numerycznym podrozdziałami Prywatnej lekcji ukrainoznawstwa. Tysiąc słów i miejsc – zdaje się natomiast czymś w rodzaju bonusu, dodatku do całości, można byłoby je jednak wpleść w pierwsze trzy części i tak tekst całości zdawałby się spójniejszy. Autor trochę uogólnia – bo musi, często troszkę przesadza – dla efektu, ale ogólnie jest uczciwy. Gdyby tylko zrezygnował z gierek słownych i kreowania się na wyjątkowego literata, byłoby świetnie. Niestety w świetle tego co padło wyżej, nie jest to arcydzieło. Przeczytać można, bo długie nie jest (czasu wiele nie zabiera),ale miejscami, całkiem nierzadko – będzie czytelnika trafiał szlag, i to nie z uwagi na ciężar poruszanych problemów i wyrzuty sumienia. Ocena: pięć na dziesięć. Mądry facet, dobrze gada, ale bywa trudny w odbiorze.
_______
* W wywiadzie ze stycznia 2015 roku, na pytanie o to jak wygląda jej praca nad tłumaczeniem, odpowiedziała tak: „Uch. No jak każdego człowieka przywiązanego do swojego komputera. Wstajesz rano, robisz kawę, odpalasz kompa, wieczorem go wyłączasz, wleczesz się do wyra. Egzystujesz między słownikami i książkami, biurko masz zastawione po brzegi, ciągle korespondujesz z pisarzem, redaktorami, albo przyjaciółmi w poszukiwaniu znaczeń i sensów nieznanych słów, idiomów, kontekstów. Jest to też żmudna, często ciężka praca, bo ten sam tekst musisz w kółko i w kółko czytać, redagować, czytać, redagować, a to można bez końca. Albo to kochasz i tym żyjesz, albo poszukaj czego innego”. I na koniec dodała, że czyta teraz „Limes Inferior” Zajdla – od razu wiadomo że to ktoś z głową na karku. Reszta wywiadu z tłumaczką tu: https://bookeriada.pl/10-pytan-do-tlumacza-literatury-renata-rusnak/
** Minęło kilka lat, mamy rok 2022, i ruskie czołgi pod Kijowem są. Aktualnie już popalone (29.04.2022),ale na południu i wschodzie trwa regularna wojna. Sołdaty kradną, gwałcą i mordują, nie oszczędzają psów ani kotów. Ukraina się broni, ale ponosi ogromne straty.
„W gazetach tego nie napiszą” – W gazetah ciogo ne bude – faktycznie: nie napiszą i nie będzie. Nie pojawi się ani w odrapanych kioskach, ani w schludnych punktach prasowych – bardziej jednak z uwagi na formę tekstów, na ich stylistykę niż treść. Personalnie, autor (1968) nikomu na odcisk nie staje, nie pociąga do odpowiedzialności, porusza się pośród ogólników. Analizy...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMomentami była ciekawa. Szkoda, że tylko momentami.
Momentami była ciekawa. Szkoda, że tylko momentami.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to