Złe oko

Okładka książki Złe oko Mikołaj Janicki
Okładka książki Złe oko
Mikołaj Janicki Wydawnictwo: Novae Res horror
382 str. 6 godz. 22 min.
Kategoria:
horror
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2022-04-26
Data 1. wyd. pol.:
2022-04-26
Liczba stron:
382
Czas czytania
6 godz. 22 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382198430
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1338
675

Na półkach: , ,

Niezbyt udana lektura. Pomysł na fabułę może i był. Niestety całość zabił kiepski styl autora i fatalne, sztuczne dialogi. Przeczytać to się da ale nic nie stracicie jeśli nie przeczytacie.

Niezbyt udana lektura. Pomysł na fabułę może i był. Niestety całość zabił kiepski styl autora i fatalne, sztuczne dialogi. Przeczytać to się da ale nic nie stracicie jeśli nie przeczytacie.

Pokaż mimo to

avatar
264
173

Na półkach:

"Demony lubią ciemność, w niej czują się najlepiej, a człowiek wtedy jest najsłabszy, najbardziej bezbronny".

Detektyw wraca do Olszy, swojego rodzinnego miasteczka, aby rozwiązać sprawę dwóch morderstw. Mimo iż były odległe w czasie to łączył ich zbyt wiele podobieństw. Ofiary zabito w nocy w brutalny sposób, wcześniej pozbawiając ich oczu. Brak śladów walki czy oporu ze strony zamordowanych wzbudza podejrzenia. Kto był zdolny do tak bestialskich czynów i czy w grę wchodzi mord rytualny? Postawiony pod ścianą detektyw postanawia skorzystać z pomocy zielarki, mieszkającej z dala od cywilizacji. Ona wprowadza go w świat starych wierzeń oraz miejscowych legend. Czy twardo stąpający po ziemi detektyw będzie w stanie uwierzyć kobiecie?

Tym razem ciężko mi ubrać w słowa, jakie wrażenie zrobiła na mnie historia przedstawiona w książce "Złe oko". Na pewno nie określiłabym jej mianem horroru, ponieważ nie wywołała u mnie aż tylu emocji czy strachu. Doceniam jednak pomysł na fabułę, w której zostały wplecione nadprzyrodzone wątki. Autor starał się stworzyć gęstą atmosferę poprzez umiejscowienie akcji w małej miejscowości, co zdecydowanie zaliczam na plus. Oczywiście jak to bywa w takich miejscach, gdzie każdy zna każdego na wierzch wychodziły dziwne relacje pomiędzy mieszkańcami.

Całość była pisana z punktu widzenia głównego bohatera, który powracając w rodzinne strony musiał zmierzyć się z odżywającymi na nowo emocjami. Był nieszczęśliwie zakochany i doświadczony przez los, zbyt wczesnym odejściem rodziców. Z drugiej strony to stąpający twardo po ziemi detektyw, który kiedyś pracował jako stróż prawa w Olszy. Przybył na prośbę swojego dawnego przyjaciela, aby pomóc w rozwiązaniu zagadki tajemniczych morderstw. Dla mnie jednak było zbyt wiele refleksji ze strony bohatera podczas prowadzenia śledztwa, a za mało potwierdzonych faktów. Historia nie była długa, dlatego czasem irytowało mnie powtarzanie niektórych wątków. Mimo iż domyśliłam się, kto może stać za brutalnymi zbrodniami to zakończenie uważam za satysfakcjonujące.

Cieszę się, że prowadząc bookstagrama mam możliwość poznawania i odkrywania nieznanych wcześniej autorów. "Złe oko" oceniam na 6/10, ponieważ mam w stosunku do książki lekko mieszane uczucia. Jednak liczę, że jeszcze usłyszę o Mikołaju Janickim oraz jego kolejnych tytułach.

Współpraca reklamowa z wydawnictwem.

"Demony lubią ciemność, w niej czują się najlepiej, a człowiek wtedy jest najsłabszy, najbardziej bezbronny".

Detektyw wraca do Olszy, swojego rodzinnego miasteczka, aby rozwiązać sprawę dwóch morderstw. Mimo iż były odległe w czasie to łączył ich zbyt wiele podobieństw. Ofiary zabito w nocy w brutalny sposób, wcześniej pozbawiając ich oczu. Brak śladów walki czy oporu ze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
719
712

Na półkach:

Detektyw przyjeżdża do rodzinnego miasteczka, gdzie przed laty doszło do morderstwa. Okazuje się, że teraz sytuacja się powtarza. W pewnych kwestiach obie zbrodnie są do siebie podobne. Mężczyzna zasięga pomocy pewnej zielarki. Czy uda się znaleźć sprawcę?

✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨

Książka do strasznych nie należy, to powiem od razu. Sam wątek kryminalny owszem, był interesujący. Wczułam się w tę historię i to dosyć mocno. Wraz z bohaterami analizowałam kolejne etapy śledztwa. Natomiast samo rozwiązanie mnie bardzo zaskoczyło. Przyznam, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.

Co było naprawdę fajne? Nawiązanie do legend i wierzeń ludowych.

Jeśli chodzi o głównego bohatera to jakoś mnie nie zdziwiło to, w jaki sposób został wykreowany. Zmęczony życiem były stróż prawa. Do tego źle ulokował swoje uczucia. No przyznacie, że najczęściej jest tak, że właśnie taką osoba trafia na jakąś zagadkę, czy zbrodnie w której nagle bierze udział. Najczęściej by pokonać jakieś demony przeszłości.

Uważam, że to jedna z tych historii, które albo się uwielbia albo nie znosi. No niestety, ale dla mnie była po prostu ok. Nie będzie ochów i achów. Chętnie przeczytam kolejne książki autora, ale ta nie będzie moją ulubioną. Osobiście potrzebuje więcej przerażających i obrzydliwych fragmentów.

Detektyw przyjeżdża do rodzinnego miasteczka, gdzie przed laty doszło do morderstwa. Okazuje się, że teraz sytuacja się powtarza. W pewnych kwestiach obie zbrodnie są do siebie podobne. Mężczyzna zasięga pomocy pewnej zielarki. Czy uda się znaleźć sprawcę?

✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨

Książka do strasznych nie należy, to powiem od razu. Sam wątek kryminalny owszem, był interesujący....

więcej Pokaż mimo to

avatar
225
159

Na półkach:

Nie zawiodłam się na tej książce, chociaż nie była też jedną z najlepszych jakie czytałam. Czegoś mi w niej po prostu brakowało, ale sama do końca nie wiem nawet czego.
Sama fabuła zaczęła się dosyć ciekawie, później jednak zaczęło się trochę ciągnąć, a pod koniec nagle wszystko zadziało się na raz. Miałam wrażenie, że autor odchodził od tej konkretnej fabuły, ale z drugiej strony miał ku temu swoje powody.

Pomysł na fabułę bardzo fajny. Do końca książka trzyma w napięciu i oczekiwaniu dowiedzenia się kto jest sprawcą wszystkich morderstw, w których najpierw zostają wydłubane oczy, a dopiero później ofiarom zostają podcinane gardła.

Zdecydowanie koniec książki przypadł mi najbardziej do gustu. Doza zaskoczenia i fakt, że nie domyśliłam się kto jest mordercą daje tej książce ogromnego plusa.
Samą książkę czyta się naprawdę przyjemnie, pomimo gatunku, w którym została napisana.

Oczywiście jak zawsze zachęcam was do wyrobienia sobie własnej opinii na jej temat.

Nie zawiodłam się na tej książce, chociaż nie była też jedną z najlepszych jakie czytałam. Czegoś mi w niej po prostu brakowało, ale sama do końca nie wiem nawet czego.
Sama fabuła zaczęła się dosyć ciekawie, później jednak zaczęło się trochę ciągnąć, a pod koniec nagle wszystko zadziało się na raz. Miałam wrażenie, że autor odchodził od tej konkretnej fabuły, ale z drugiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
221
201

Na półkach:

„Demony lubią ciemność, w niej czują się najlepiej, a człowiek wtedy jest najsłabszy, najbardziej bezbronny”

Lubicie horrory? Ja od czasu do czasu sięgam. Jednak zdecydowanie częściej sięgam po filmy z tego gatunku. Macie jakieś ulubione horrory? Czy to książki, czy filmy?

Detektyw po dwudziestu latach wraca do rodzinnego miasteczka. Wraca, aby rozwiązać brutalne morderstwa. Ktoś pozbawił ofiary oczu. Nie ma żadnych śladów walki ani włamania. Wyjaśnienie zdaje się kryć w miejscowych legendach. Jednak racjonalnemu detektywowi ciężko przyjąć takie wytłumaczenie.

Ciężko mi napisać tę recenzję. Mam niesamowicie mieszane uczucia co do tej pozycji. Z jednej strony jest to ciekawa historia, z lekkim nadprzyrodzonym wątkiem. Zdecydowanie nie jest to mocny horror, więc nie ma się czego bać. Z drugiej strony forma tej powieści nie do końca mnie przekonała.

Cała książka jest napisana w postaci pamiętnika. Główny bohater opowiada nam o wydarzeniach ze swojej perspektywy. Nie przepadam za taką formą, natomiast jeżeli książka jest dobrze napisana, to taka forma mi nie przeszkadza.

Niestety w przypadku tej pozycji, byłam zmęczona. I to wina głównego bohatera. Już dawno żaden z nich nie denerwował mnie tak bardzo. Sposób bycia detektywa doprowadzał mnie do białej gorączki. A na jego przemyślenia co rusz przewracałam oczami.

Detektyw miał o sobie niezwykle wysokie mniemanie. Krytykował wszystkich, jednocześnie samemu popełniając te błędy. Jeżeli zamysłem autora było zbudowanie takiego bohatera to wielkie brawa. Bo tego detektywa nie da się polubić. Zaczęłam nawet pisać notatki w książce, żeby wylać swoją frustrację.

Większość tej książki to właśnie przemyślenia głównego bohatera. Dostajemy mało samego śledztwa, mało nadprzyrodzonego wątku. Co zdecydowanie nie wpłynęło zbyt dobrze na całość fabuły. Szkoda, bo tak jak wspomniałam, sama główna oś książki była ciekawa. I miała niesamowity potencjał.

Jednak przez głównego bohatera i zbyt duże skupienie się na jego przemyśleniach całość książki straciła. Żałuję bardzo, bo miałam ochotę na mrożący krew w żyłach horror.

Jeżeli jednak nie przeszkadza Wam forma pamiętnika, lubicie bohaterów, których nie da się lubić i macie ochotę na lżejszy horror/thriller, to zdecydowanie jest to książka dla Was.

„Demony lubią ciemność, w niej czują się najlepiej, a człowiek wtedy jest najsłabszy, najbardziej bezbronny”

Lubicie horrory? Ja od czasu do czasu sięgam. Jednak zdecydowanie częściej sięgam po filmy z tego gatunku. Macie jakieś ulubione horrory? Czy to książki, czy filmy?

Detektyw po dwudziestu latach wraca do rodzinnego miasteczka. Wraca, aby rozwiązać brutalne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2432
695

Na półkach: ,

Minęło dwadzieścia lat, odkąd ostatni raz był w rodzinnej miejscowości, Olszy. Nie trzymało go tam nic- rodzice zmarli, a on tuż po tym tragicznym wydarzeniu otrzymał propozycję awansu w mieście. Za sobą zostawił tylko ukochaną Asię, choć do ostatniej chwili wierzył, że dziewczyna przeciwstawi się ojcu i wyjedzie z nim. Teraz, szmat czasu później, do Olszy przywołał go dawny kompan, Andrzej. I choć od dłuższego nasz bezimienny bohater działał na własną rękę jako detektyw, to postanawia wesprzeć policjanta. Sprawa bowiem jest niezwykle tajemnicza- w brutalny sposób zostaje zamordowany właściciel stadniny. Ktoś wydłubuje mu oczy (do tej pory nieodnalezione),a następnie podcina gardło. Zero śladów, zero świadków, zero dowodów wskazujących na to, iż ofiara broniła się przed mordercą. Zupełnie tak, jakby zmarły nie miał świadomości tego, co dzieje się z jego ciałem. Te aspekty od razu budzą w mężczyznach skojarzenie ze sprawą sprzed lat, gdy w identyczny sposób zamordowano kobietę- wówczas osądzono o to męża, choć on wypierał się swojego udziału. Twierdził, że spał obok niej, a rano zobaczył ją skąpaną we krwi. I martwą.

Kto morduje? A może w grę wchodzi tu działanie czegoś nieludzkiego, co zagnieździło się w Olszy... ?

Książka -po opisie wydawcy- zdawała się ciekawą lekturą. A sam fakt, iż określono ją jako horror, podwójnie mnie do niej przyciągnął. Spodziewałam się nietuzinkowej, pełnej mroku historii. Niestety, tym razem czuję się rozczarowana.

Po pierwsze, książka jest zwyczajnie przegadana. Prawdziwego śledztwa mamy tu może kilkanaście stron, reszta to przemyślenia, opinie i liczne dygresje głównego bohatera, często zupełnie z niczym niezwiązane. Tak, jakby na siłę chciał wypowiedzieć się o czymkolwiek. Gdyby usunąć te rozwlekłe fragmenty, Złe oko miałoby max. 30 stron. I rozumiem, że poniekąd w ten sposób (chyba) autor chciał nam dokładnie przedstawić bądź co bądź najważniejszą postać w książce, lecz traci na tym główny wątek, który powoli znika, przywalony gadaniem Pana Anonimowego. Z tego też powodu nie mogę uznać tej pozycji za horror- dwa zdania o sile nieczystej i garsteczka "dziwnych wydarzeń" to o wiele, wiele za mało. Ostatecznie zgodziłabym się na określenie jej jako thriller, choć i to jakoś mi zgrzyta.

Pan X, czyli nasz główny bohater, za wszelką cenę chce jawić się w naszych oczach jako samotny wilk, twardziel niemający i niepotrzebujący innych. Wyjątek stanowią zmarli rodzice i była ukochana Asia, o której dowiadujemy się w toku wydarzeń. Chwilami to jego intensywne podkreślanie samotności było zarówno zabawne, jak i irytujące- czytelnik sam podczas lektury wysnuwa wnioski, wystarczy nam zaledwie mała wzmianka, by dostrzec tego rodzaju aspekty. Nie trzeba tego aż tak podkreślać, bowiem łatwo osiągnąć efekt inny od zamierzonego.

Jak już wspomniałam, z wątku grozy/horroru/ paranormalnego mamy tam naprawdę niewiele. Początek wydawał się obiecujący i to na tyle. Zero wciągnięcia nas w mroczne wydarzenia (a przede wszystkim skupienie się na nich),zero jakiegokolwiek zarysu historii tego, co szalało po Olszy. W zamian za to dostajemy lekturę pełną refleksji o życiu i pobocznych aspektach.

Jestem rozczarowana głównie dlatego, że pióro autora jest bardzo dobre, a i pomysł na fabułę ocierał się o oryginalność. Gdyby skupił uwagę na tym, o czym książka rzeczywiście miała być, mógłby osiągnąć sukces i zapisać się w naszej pamięci jako ten, po którego literackie dzieci warto sięgać. W tym wypadku jednak nie widzę powodu, dla którego w przyszłości miałabym czekać na nową propozycję od naszego polskiego autora. No chyba, że chciałabym sprawdzić, w którą stronę ruszyła jego wyobraźnia.

Minęło dwadzieścia lat, odkąd ostatni raz był w rodzinnej miejscowości, Olszy. Nie trzymało go tam nic- rodzice zmarli, a on tuż po tym tragicznym wydarzeniu otrzymał propozycję awansu w mieście. Za sobą zostawił tylko ukochaną Asię, choć do ostatniej chwili wierzył, że dziewczyna przeciwstawi się ojcu i wyjedzie z nim. Teraz, szmat czasu później, do Olszy przywołał go...

więcej Pokaż mimo to

avatar
338
302

Na półkach:

Detektyw, który niegdyś był policjantem zostaje poproszony przez dawnego kolegę o pomoc w rozwikłaniu zagadki w ich rodzinnej wsi.
Dwanaście lat temu w Olszy została brutalnie zamordowana kobieta. Wydłubano jej oczy, a następnie poderżnięto gardło. Miejscowy policjant Andrzej podejrzewa, że zabójca po latach powrócił. W takim samym stanie zostaje odnalezione ciało starszego mężczyzny, właściciela stadniny.
Dwójka dawnych znajomych stara się odnaleźć sprawcę. Detektyw mocno angażuje się w sprawę chociaż powrót w rodzinne strony nie jest dla niego łatwy. Spotkanie pierwszej i jedynej miłości skutecznie daje mu powody do rozmyśleń. Jednak z każdą kolejną pojawiającą się poszlaką w jego głowie elementy układanki dopełniają się. Postanawia doprowadzić sprawę do końca i wrócić do miasta. Nie spodziewa się tylko jednego, że nadprzyrodzone moce i czary mogą pokrzyżować jego plany.
Mimo, że książka określona jest mianem horroru to dla mnie to bardziej połączenie kryminału z thrillerem. Główny wątek bardzo mi się podobał. Lubię kiedy akcja takich niespodziewanych wydarzeń osadzona jest w małych wioskach. W miejscu gdzie każdy każdego zna i niemal wszyscy mogą okazać się zabójcami. Jak to zazwyczaj bywa koniec końców okazuje się nim osoba, po której najmniej można się tego spodziewać. Całość bardzo dobrze mi się czytało. Akcja, mimo że trwała zaledwie kilka dni to zbudowana była z narastającym napięciem. A bohaterowie byli naprawdę różnorodnie wykreowani.

Detektyw, który niegdyś był policjantem zostaje poproszony przez dawnego kolegę o pomoc w rozwikłaniu zagadki w ich rodzinnej wsi.
Dwanaście lat temu w Olszy została brutalnie zamordowana kobieta. Wydłubano jej oczy, a następnie poderżnięto gardło. Miejscowy policjant Andrzej podejrzewa, że zabójca po latach powrócił. W takim samym stanie zostaje odnalezione ciało starszego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
438
438

Na półkach:

Były policjant przyjeżdża do rodzinnego miasteczka, gdzie na prośbę kolegi po fachu próbuje rozwiązać sprawę morderstwa. Obecna sytuacja bardzo przypomina śledztwo sprzed lat. Wówczas ofiara również została pozbawiona oczu. Sprawca siedzi w więzieniu, jednak wszystko wskazuje na to, że był niewinny. Problemem jest to, że nie ma żadnych śladów, a podczas wydłubywania oczu ofiary żyły, co więcej... Żadna z nich się nie broniła. Mężczyzna gubi się w tropach, jednak w końcu trafia do chaty zielarki, która nieco rozjaśnia mu obraz sytuacji. Okazuje się, że detektyw musi uwierzyć w miejscowe legendy, żeby dotrzeć do prawdy.

Jak można dostrzec na okładce, książka została określona mianem horroru, aczkolwiek w moim mniemaniu jest czymś zupełnie innym. Nieco kryminału, odrobina thrilleru, szkoda tylko że fabuła nie do końca przypadła mi do gustu.
Największym problemem nie był pomysł na morderstwo, tak to nazwijmy, a to że główny bohater zamiast skupić się na sprawie, zbyt często roztrząsał to czy nadal kocha swoją byłą partnerkę. Powrót w rodzinne strony jedynie zaostrzył to rozmyślanie, tym bardziej, że miał okazję się z nią spotkać w niespodziewanych okolicznościach.
Co do prowadzonego śledztwa, brakowało mi tutaj napięcia, szczegółów, akcja jest opisana dość ogólnikowo, przez co nie potrafiłam się wciągnąć w lekturę. Czytałam ją bez większych emocji.
Podsumowując, książka wcale nie jest zła, w moim odczuciu jest po prostu niedopracowana. Autor ma na swoim koncie jeszcze jedną książkę, mianowicie "Kronikę długiej nocy". Być może kiedyś po nią sięgnę, bądź poczekam na coś nowego.

Były policjant przyjeżdża do rodzinnego miasteczka, gdzie na prośbę kolegi po fachu próbuje rozwiązać sprawę morderstwa. Obecna sytuacja bardzo przypomina śledztwo sprzed lat. Wówczas ofiara również została pozbawiona oczu. Sprawca siedzi w więzieniu, jednak wszystko wskazuje na to, że był niewinny. Problemem jest to, że nie ma żadnych śladów, a podczas wydłubywania oczu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
14
14

Na półkach:

Prowadzenie własnego konta na Instagramie pozwala mi się rozwijać, a także poszerzać moje horyzonty czytelnicze. Prawdopodobnie w najbliższym czasie nie sięgnęłabym po książkę z gatunku horroru, ale dzięki współpracy z @wydawnictwo_novaeres mogłam poczuć na własnej skórze przeszywające ciarki i gęsią skórkę. Właśnie takie emocje wywołała u mnie książka Mikołaja Janickiego „Złe oko”.

Była to przerażająca i brutalna historia. Atmosfera była gęsta, napięta i czuć było wszechobecną ciemność. Podczas czytania powieści zadawałam sobie wiele pytań, na które ciężko było mi znaleźć sensowne wytłumaczenie… I w tym przypadku jest to ogromny plus, gdyż historia była według mnie mało schematyczna, inna niż reszta. Dziwne wydarzenia przeplatały się ze zwykłymi, codziennymi czynnościami, a tajemniczy i mroczny klimat unosił się ponad kartki. Coś niesamowitego!

Pozycję czytało się nieziemsko przyjemnie (o ile można tak powiedzieć o horrorze). Fabuła wciąga bez końca, a styl pisania jedynie dodaje płynności. Mimo, że książka nie należy do grubych pod względem ilości stron i gdybym nie miała na głowie zbyt dużej ilości obowiązków, to na pewno zaczytałabym się w tej powieści, a ogólny czas czytania byłby krótszy.

Myślę, że „Złe oko” to dobra powieść na początek z moją przygodą z horrorami. Zostałam zabrana w wir wielu ciekawych i nietypowych wydarzeń, przez co na pewno sięgnę jeszcze po inne pozycje właśnie z tego gatunku.

Uważam, ze jest to książka naprawdę dobra.
Swoją drogą muszę zapoznać się z twórczością autora, bo chętnie przeczytałabym inne książki napisane przez Janickiego. Jego styl bardzo przypadł mi do gustu.

Prowadzenie własnego konta na Instagramie pozwala mi się rozwijać, a także poszerzać moje horyzonty czytelnicze. Prawdopodobnie w najbliższym czasie nie sięgnęłabym po książkę z gatunku horroru, ale dzięki współpracy z @wydawnictwo_novaeres mogłam poczuć na własnej skórze przeszywające ciarki i gęsią skórkę. Właśnie takie emocje wywołała u mnie książka Mikołaja Janickiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
295
294

Na półkach: ,

Przed dwunastoma laty we wsi Olsza doszło do brutalnej zbrodni: wydłubano oczy, a następnie poderżnięto gardło jednej z mieszkanek tej miejscowości. Sąd uznał, że winnym tego czynu jest jej mąż, który zeznał, że w czasie zabójstwa twardo spał obok niej. Sprawą zajmował się miejscowy młody policjant, który nigdy do końca nie uwierzył w sprawstwo męża. Jakiś czas po zamknięciu śledztwa odszedł z policji, przeprowadził się do miasta i został prywatnym detektywem. Do powrotu w rodzinne strony skłania go dawny kolega z pracy, Andrzej Zawadzki, który prosi go o pomoc w bardzo podobnej sprawie. Istnieje możliwość, że sprawcą jest ta sama osoba, która uderzyła dwanaście lat wcześniej, co by oznaczało, że skazano niewinnego człowieka. Okoliczności są równie zagadkowe jak poprzednio. Na tyle zagadkowe, by prywatny detektyw z miasta rozważał ingerencję sił nadprzyrodzonych.

Mikołaj Janicki to urodzony w Poznaniu student prawa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza i licencjonowany trener piłkarski, który na scenie literackiej zadebiutował w roku 2020, powieścią z gatunku thrillera/kryminału pt. „Kronika długiej nocy”, wypuszczoną pod szyldem Wydawnictwa Debiutant. Mniej więcej dwa lata później pojawiło się „Złe oko”, hipnotycznie opakowany thriller kryminalny z drobnymi elementami horroru, tym razem z logo Novae Res. Druga powieść miłośnika podróży i piłki nożnej, który poza oddawaniem się swoim pasjom, do których oczywiście zalicza się też pisanie, zdobywa praktyczne doświadczenie w jednej z polskich kancelarii prawnych.

Egzystencjalne rozterki prywatnego detektywa. Cierpienia nie najmłodszego bezimiennego bohatera, którego autor „Złego oka” uczynił również narratorem. Umowna relacja z fikcyjnych wydarzeń we wsi Olsza, gdzie nasz sprawozdawca spędził najszczęśliwsze lata swojego życia. I najbardziej traumatyczne. Idealista, który został cynikiem. Nie porzucił swojej misji, ale przestał karmić się mrzonkami o świecie i ludziach. Zrozumiał, że takich jak on jest co najwyżej garstka. Zaciekle walczących o sprawiedliwość. Przedkładających szczęście innych nad własne. Trudno być optymistą w świecie przeżartym obojętnością. Trudno entuzjastycznie zapatrywać się na przyszłość gatunku, który zadowala się półśrodkami. Czołowa postać „Złego oka” Mikołaja Janickiego posiada zarówno cechy bohaterów, czy jak kto woli nie-bohaterów, kryminałów z kategorii noir, jak i niektórych horrorów nadnaturalnych – zdeklarowany ateista, zaprzysięgły sceptyk, który dla swojego własnego dobra powinien czym prędzej szeroko otworzyć umysł na niewyjaśnione. Jego przewodnikiem po tej materii może być Karol Jaworski, mężczyzna, z którym detektyw z miasta zaprzyjaźni się po powrocie w rodzinne strony. Bynajmniej nie zamierza zapuszczać tutaj korzeni. Zostać w Olszy, z którą wiążą się zarówno dobre, jak i złe wspomnienia. Gdy już rozwiąże zagadkę, która ściągnęła go na tę przeklętą(?) ziemię, planuje niezwłocznie wrócić do swojego niesatysfakcjonującego życia w zdecydowanie większym skupisku ludzkim. W swoim przekonaniu skazany na samotność – samotny wilk pośród ślepych owiec. Sam wydał na siebie ten wyrok. Zrezygnował ze swojego szczęścia, choć wtedy mógł nie być tego w pełni świadom. Gdyby mógł cofnąć czas... Ale nie, prywatny detektyw pana Janickiego, wolałby nie oddawać się takich rozmyślaniom. To do niczego go nie doprowadzi. Jedynie przysporzy dodatkowych cierpień. A tych ma aż nadto. Poza tym musi się skupić na śledztwie w sprawie, która najprawdopodobniej ma ścisły związek ze zbrodnią sprzed dwunastu lat. Naśladowca? Główny bohater „Złego oka” skłania się raczej ku temu, że człowiek, który w przeszłości w bestialski sposób potraktował jedną z mieszkanek Olszy, teraz uderzył ponownie. Wywinął się Temidzie i po długiej przerwie dopisał kolejną osobę do listy swoich ofiar. Niewykluczone, że to początek serii, że do właściciela małej stadniny w Olszy, już wkrótce dołączą kolejni niewinni. Niewinni? Wątek kryminalny w mojej ocenie został poprowadzony dość niechlujnie, ale w sukurs przychodziła nadnaturalna otoczka. Czy raczej sugestie, że w sprawę mogą być zamieszane jakieś siły nieczyste. Skąd tak śmiały wniosek? Po pierwszej, okoliczności zbrodni. Jeśli założyć, że niedawny mord został dokonany przez tę samą osobę, która na krwawej scenie prawdopodobnie zadebiutowała przed dwunastoma laty, to jakim cudem mąż pierwszej ofiary przespał to potworne wydarzenie? Wszystko wskazuje na to, że przebywał w tym samym pomieszczaniu, na tym samym łóżku, na którym jego ukochana została najpierw poważnie okaleczona, a zaraz potem pozbawiona życia. Badania toksykologiczne obaliły teorię o zaaplikowaniu małżeństwu jakiegoś specyfiku. Domniemana druga ofiara tajemniczego zabójcy została potraktowana w identyczny sposób. Ten przypadek jest jednak mniej frapujący, z tego prostego powodu, że zbrodnia dokonywała się bez nieprzytomnej obecności osoby trzeciej. Właściciel stadniny, czy tam zwykłej stajni z paroma końmi, w przeciwieństwie do potencjalnej pierwszej ofiary posłańca śmierci z Olszy, mieszkał sam. Niemniej można się zastanawiać nad tym, dlaczego jego najbliżsi sąsiedzi niczego nie słyszeli. Powinien wrzeszczeć wniebogłosy... Może tak było. Może wołał o pomoc i może nawet to rozpaczliwe wołanie dotarło do uszu jakiegoś bliźniego, który jak to niestety często w podobnych przypadkach bywa, wolał się nie mieszać. Znieczulica społeczna? Taka myśl nawiedziła mnie, ale nie prywatnego detektywa, który nie zechciał mi się przedstawić (z imienia i/lub nazwiska). Niby człowiek twardo stąpający po ziemi, niby niedowiarek, ale nierzadko odnosiłam wrażenie, że nie tyle uparcie odrzuca nadzwyczajne, ile na siłę zamyka się na zwyczajne. Po sceptyku spodziewałabym się raczej, że w nieznane zapuści się w ostateczności, po dokładnym zbadaniu wszystkich przyziemnych opcji. Gdy zawiodą racjonalne argumenty. On widzi to inaczej. On i parę innych osób, które napotyka na swojej drodze. Tej pamiętnej jesieni w Olszy.

„Prawda potrafi być tylko rozczarowująca, szczególnie gdy się wierzy, że ludzie są lepsi, niż w rzeczywistości są, świat jest czymś więcej niż tylko sceną dla ludzkich dramatów, a życie nie jest tylko ujściem dla najniższych instynktów.”

Śledztwo toczące się na kartach „Złego oka” Mikołaja Janickiego opiera się głównie na luźnych domysłach. Mozolne zbieranie i skrupulatna analiza dowodów, to nie w tym świecie. Prawdę mówiąc, czasami nie nadążałam za tokiem myślenia rzekomo sceptycznego detektywa. Jak nie ma punktu zaczepienia to nie tyle go szuka, ile sobie wymyśla. I rzadko błądzi. Jakby jasnowidz. Interesujący jest wątek zielarki, kobiety w podeszłym wieku, mieszkającej w lichej chatce w lesie otaczającym Olszę. Niejeden ma ją za wiedźmę, ale niewykluczone, że to tylko uprzedzenia ludzi, którzy najzwyczajniej nie są w stanie objąć rozumem takich odstępstw od tak zwanej normy. W tym świecie kroczący innymi, niewydeptanymi ścieżkami, czasami budzą lęk, który prostą drogą prowadzi do nienawiści. A zatem zupełnie niegroźna staruszka, do której inni wolą się nie zbliżać? No, chyba że po to, by wybić okno w jej wybitnie skromnym domku. Nie z piernika, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Zielarka z Olszy może być najprawdziwszą czarownicą. Mało tego, może być zamieszana w bestialskie zbrodnie, do jakich doszło w okolicy na przestrzeni co najmniej dwunastu lat. Co najmniej, bo jak można się tego spodziewać, prywatny detektyw w swojej pogoni za prawdą w pewnym sensie, niedosłownie zapuści się dużo dalej. Wydawało mu się, że wie wszystko o miejscowości, w której dorastał, ale tak naprawdę dopiero teraz dostąpi mocno wątpliwego zaszczytu dołączenia do wąskiego grona wtajemniczonych. Spora część „Złego oka” pióra Mikołaja Janickiego jest poświęcona życiowym rozterkom steranego detektywa. Jeszcze nie wypalonego, ale można odnieść wrażenie, że jest na najlepszej drodze ku temu. Przekonany, że przegrał swoją miłość, że wciąż mieszkająca w Olszy Joanna jest poza jego zasięgiem. Może zawsze była. Może gdyby został z nią w Olszy, ich związek i tak wcześniej czy później by się rozpadł. Przez różnicę charakterów albo kolidujące ze sobą oczekiwania od życia. On czuł – i to przynajmniej na razie nie uległo zmianie – że jego powołaniem jest wyłapywanie najczarniejszych charakterów. Mordercy, gwałciciele, pedofile – główny bohater „Złego oka” to zaprzysięgły wróg takich jednostek. Przystąpił do policji, bo święcie wierzył, że to idealne miejsce dla ludzi, którzy pragną uczynić ten świat choć odrobinę bezpieczniejszym. Pudło. To nie ten adres. Postanowił zatem działać na własną rękę, tj. założył jednoosobową agencję detektywistyczną. Jego jedyna miłość nie zechciała mu towarzyszyć, czy raczej nie potrafiła porzucić gleby, z której wyrosła. Swoją przyszłość wiązała wyłącznie z Olszą i wszystko wskazuje na to, że osiągnęła swoje niezbyt wygórowane cele. A jej ukochany został sam. Tragedia miłosna, która o dziwo uatrakcyjniała mi tę średnio zajmującą detektywistyczną przeprawę. Bardziej od wątku Karola Jaworskiego, nowego przyjaciela narratora, który oczywiście jest świadom tego, że owe sympatyczne i wielce pomocne – w każdym razie bardziej od Andrzeja Zawadzkiego, miejscowego policjanta, który poniekąd ściągnął głównego bohatera omawianej powieści na stare śmiecie - indywiduum może się okazać „zabójcą w masce”. W każdym razie detektyw Janickiego jest przygotowany i na taki obrót spraw. Jest jeszcze nowa-stara znajoma nieustępliwego łapsa – wreszcie jakaś większa szansa na udany związek miłosny? - i, nie zapominajmy, enigmatyczna zielarka. A na dokładkę w sumie dwie poruszające sprawy, których ofiarami padły osoby małoletnie - jedna rozwiązana w przeszłości, inna dopiero się wyklaruje. Gdyby tylko było mniej błądzenia w poplątanym umyśle protagonisty (w kółko to samo, ale nie przeczę, że kilka trzeźwych, uczciwych obserwacji świata, w którym na dobrą sprawę wszyscy żyjemy, z tych długich – niemiłosiernie, niepotrzebnie wydłużanych – strumieni myśli detektywa wyłowiłam). Gdyby tylko staranniej, bardziej konsekwentnie pan Janicki poprowadził to śledztwo. Lepiej umocował je w materiale dowodowym i/lub poszlakowym. Z pewnością nie zaszkodziłaby też większa dbałość o klimat – podskórna groza, faktyczne czy tylko odczuwalnie nadnaturalne zagrożenie panoszące się w niewielkiej miejscowości. Gdyby wprowadzono te wszystkie niekosmetyczne poprawki, to teraz pewnie „inaczej byśmy rozmawiali”. O tym „Złym oku”. W mojej ocenie średniej powieści o klątwie, czarnej magii, czy innym diabelstwie lub tylko zwykłym, skromnym zabójcy ze wsi. Potencjalnym seryjnym zabójcy.

Niewykorzystany potencjał. Pomysł był, ale wykonanie mogło być lepsze. W każdym razie na mnie siła, czy raczej słabość narracji Mikołaja Janickiego nie działała tak, jakbym sobie tego życzyła w tym „Złym oku”. Thrillerze kryminalnym ze szczyptą horroru i wielgachną łychą (uważam, z niższej szuflady) opowieści egzystencjalnej. Zagadkowe zabójstwa w maleńkiej miejscowości. Sentymentalna podróż mężczyzny, któremu życie już mocno dało w kość, a tyle jeszcze przed nim... Jak dla mnie przeciętna rozrywka z ożywczym finałem. Ostatnia akcja we wsi Olsza i pożądanie frustrujący epilog. Soczysta kropka nad i. Polecać? Nie polecać? Chyba nie będę się wtrącać. Yhm, tak zrobię.

https://horror-buffy1977.blogspot.com/

Przed dwunastoma laty we wsi Olsza doszło do brutalnej zbrodni: wydłubano oczy, a następnie poderżnięto gardło jednej z mieszkanek tej miejscowości. Sąd uznał, że winnym tego czynu jest jej mąż, który zeznał, że w czasie zabójstwa twardo spał obok niej. Sprawą zajmował się miejscowy młody policjant, który nigdy do końca nie uwierzył w sprawstwo męża. Jakiś czas po...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    29
  • Chcę przeczytać
    23
  • Posiadam
    6
  • Thriller/Kryminał/Sensacja
    1
  • 2023
    1
  • 2022
    1
  • Horror
    1
  • Legimi
    1
  • Horror (PL)
    1
  • Maj 2022
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Złe oko


Podobne książki

Przeczytaj także