rozwińzwiń

Instrukcja dla pań sprzątających

Okładka książki Instrukcja dla pań sprzątających Lucia Berlin
Okładka książki Instrukcja dla pań sprzątających
Lucia Berlin Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna literatura piękna
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
A Manual for Cleaning Ladies
Wydawnictwo:
Biblioteka Akustyczna
Data wydania:
2017-11-23
Data 1. wyd. pol.:
2017-11-23
Język:
polski
ISBN:
9788327247308
Tłumacz:
Dobromiła Jankowska
Tagi:
zbiór opowiadań życie codzienne
Inne
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Mistrzowie opowieści. O kobiecie. Od Virginii Woolf do Agnieszki Szpili Chimamanda Ngozi Adichie, Margaret Atwood, Ingeborg Bachmann, Lucia Berlin, Dino Buzzati, Radka Denemarková, Tove Jansson, Han Kang, Selma Lagerlöf, Clarice Lispector, Sándor Márai, Herta Müller, Charlotte Perkins Gilman, Edgar Allan Poe, Cora Sandel, Agnieszka Szpila, Ludmiła Ulicka, Virginia Woolf, Marguerite Yourcenar, Oksana Zabużko
Ocena 7,0
Mistrzowie opo... Chimamanda Ngozi Ad...
Okładka książki Mistrzowie opowieści. Święta, święta... Hans Christian Andersen, Paul Arène, Lucia Berlin, Elizabeth Bowen, Truman Capote, Angela Carter, Anton Czechow, Fiodor Dostojewski, O. Henry, Langston Hughes, Tove Jansson, Selma Lagerlöf, Laurie Lee, Joaquim Maria Machado de Assis, Irène Némirovsky, Frank O’Connor, Grace Paley, Damon Runyon, Saki, Wolfdietrich Schnurre, Dylan Thomas, Mário de Andrade
Ocena 6,9
Mistrzowie opo... Hans Christian Ande...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach:

Powalające opowiadania o tej gorszej (prawdziwszej?) stronie USA - nie z hollywoodzkich superprodukcji. Nic nie mają wspólnego z „amerykańskim snem” bo głównie o ludziach wykluczonych. To kawał społecznej historii Ameryki , ale i psychopatologii mieszkańców tego, w znacznej mierze, strasznego kraju.

Wartość książki Lucii Berlin – amerykańskiej „kobiety pracującej”, bo musiała sama utrzymać czworo dzieci - jeszcze bardziej podnosi jej autobiograficzny charakter. Autorka brała się mocno za bary z życiem, z ludźmi i sama ze sobą (dwa nieudane małżeństwa, alkoholizm),a wielu jej w tym przeszkadzało, włącznie z bliskimi.

Do tego mocno przemocowa matka: ”Seks to najważniejsze, co mi się w życiu przytrafiło. Nie rozumiałam, kiedy matka mówiła, że jestem brudna”.

„Byliśmy szczęśliwi, wszyscy, przez długi czas a potem zrobiło się trudno i samotnie, bo Max dużo bardziej kochał heroinę”.

W szczerych, odważnych i realistycznych, czasem wręcz naturalistycznych i może i lekko makabrycznych tekstach (nazwałbym je ”soczystymi”),narratorka jest bardzo surowa wobec samej siebie:

„Odkąd pamiętam, zawsze robiłam bardzo złe pierwsze wrażenie”

„- Powiedz, co udało ci się w życiu osiągnąć?
Nic nie przychodziło mi do głowy.
- Od trzech lat nie piję – odpowiedziałam w końcu”.

A nie mając taryfy ulgowej względem siebie, Lucia nabywa prawo do tego, aby i innych oceniać równie jednoznacznie, z czego korzysta. Bezceremonialnie obnaża zatem fałsz i płytkość relacji międzyludzkich, głównie rodzinnych, gdzie najwięcej patologii.

A jednocześnie mnóstwo tu empatii dla ludzi z nizin społecznych, imigrantów, Meksykanów. Empatii rzadko spotykanej w kraju, gdzie najwyższym przykazaniem jest: „rób karierę, nie oglądaj się na innych, bo to twoi rywale”. Gdzie państwo w niczym wprawdzie nie przeszkadza obywatelom, ale też im w niczym nie pomaga…..

Świetnie narysowane są postacie drugoplanowe, cała czereda „przegrywów”, życiowych outsiderów, ale i przeciwnie – odpychających „ludzi sukcesu” oraz takich, którzy nie dają innym żyć.

Wybitne jest opowiadanie tytułowe – niejako adresowane właśnie do sprzątaczek, najczęściej Latynosek, imigrantek, czarnych:

„Rada dla sprzątaczek: bierzcie wszystko, co da wam pani, i dziękujcie. Potem możecie to zostawić w autobusie, między siedzeniami”.

„Zakładaj papier toaletowy tak, żeby rozwijał się od góry”.

„Spróbujcie pracować dla Żydów albo czarnych. Dostaniecie lunch. Ale większość żydowskich i czarnych kobiet szanuje pracę, twoją pracę, i nie wstydzi się wcale, że cały dzień nie robi zupełnie nic. W końcu po to płacą tobie, nie?”.

„Głosy tych kobiet zawsze unoszą się o dwie oktawy, kiedy zwracają się do sprzątaczek i kotów”.

„Ludzie, u których pracuję, mają tyle prochów na górki i dołki, że wystarczyłoby na dwudziestoletni wyrok dla gangstera”.

„Wszyscy w tym autobusie są młodzi i czarni albo starzy i biali, łącznie z kierowcami. Starzy biali kierowcy są wredni i nerwowi”.

Wstrząsające - a zdaje się, że znów aktualne – także „Tygrysie kąski”. O tym, jak Amerykanki musiały jeździć do Meksyku, aby w tamtejszych „klinikach” robić aborcje (ale przynajmniej FBI ich za to nie ścigało, nie jak w Polsce….).

„Zdziwiłam się, widząc w pokoju ze dwadzieścia osób, same Amerykanki. Trzy dziewczynki, właściwie dzieci, ze swoimi matkami. (…) Cztery były o czterdziestce, może nawet po pięćdziesiątce”.

„Pomogła mu zdjąć płaszcz z wielbłądziej wełny i szal. Drogi jedwabny garnitur, rolex na ręku. To arogancja i władczość określały go jako lekarza. Smagły, niesamowicie seksowny, chodził miękko jak złodziej”.

O, już wiem, z kim porównałbym twórczość Lucii Berlin. Według mnie jej narracja jest mocno zbliżona do opowiadań Tove Ditlevsen (polecam wspaniały, choć nielekki tom „Moja żona nie tańczy”). Jednak Lucia nie dorównuje Tove...

A teraz negatywy: wydawca chyba zbyt wiele tekstów tu skomasował, bo podobne do siebie, w którymś momencie mogą nużyć powtarzalnością. A i język nie poraża wyrafinowaniem jako relacyjny, zresztą chyba nie mógł być inny.

I już najmniejszy zarzut: sporo tu popkulturowych odniesień całkowicie niezrozumiałych – tamta Ameryka, tamten czas. Wydawnictwo naprawdę mogło postarać się o więcej przypisów, niż te kilka (sic!).

W sumie: ”tylko” 8….

Jeszcze trochę cytatów:

Wybierałam sobie z tłumu jedną osobę i wodziłam za nią oczami, dopóki nie zniknęła.

Bez lusterka zaczął się zmagać z resztką dolnego zęba. Słyszałam dźwięk wyciąganych korzeni, jakby ktoś wyrywał drzewa z zamarzniętej ziemi.

Nasza matka zastanawiała się, jak wyglądałyby krzesła, gdybyśmy mieli kolana zginające się w odwrotną stronę. A gdyby Jezusa stracono na krześle elektrycznym? Zamiast krzyżyków na łańcuszku wszyscy lataliby z krzesłami na szyi.

- Już go nie nienawidzisz, mamo, prawda?
- Ależ tak - odparła. – Nienawidzę.

Był tak pełen nienawiści, że przypominał mi, jak czasami może się skończyć miłość.

Jedna z kobiet opowiadała, że przez cały dzień żuła czosnek, żeby nikt nie wyczuł wódy w jej oddechu.

Najlepsze, co może ci się przydarzyć, to jeśli od czasu do czasu poczujesz się niekomfortowo.

Zapytałam mamę, czy mogę zajść w ciążę, jeśli połknę spermę Cletisa. Pobiegła do taty. Rozpętało się piekło. Tamtego wieczoru przyjechali tata i Rex i straszliwie zlali Cletisa. Trafił do szpitala ze złamanym obojczykiem i dwoma złamanymi zebrami. Mówili, że jest zboczeńcem i że wsadzą go do więzienia za sodomię i anulują nasze małżeństwo.

PS Tak, to w USA, a u nasz? Pani z Ukrainy, która opiekowała się moją śp. Mamą, opowiadała mi potem, jak ją traktują w innych domach. To nie tylko takie zachowania, jak u Berlin, ale z pewnym naddatkiem. Niemal wszędzie wyrażano wprost oczekiwanie skruchy za Wołyń... Także i ja tego nie rozumiem, ale ja generalnie coraz mniej już rozumiem swych rodaków.

Powalające opowiadania o tej gorszej (prawdziwszej?) stronie USA - nie z hollywoodzkich superprodukcji. Nic nie mają wspólnego z „amerykańskim snem” bo głównie o ludziach wykluczonych. To kawał społecznej historii Ameryki , ale i psychopatologii mieszkańców tego, w znacznej mierze, strasznego kraju.

Wartość książki Lucii Berlin – amerykańskiej „kobiety pracującej”, bo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
332
36

Na półkach: , , , ,

Polecam pominąć wstęp do zbioru, bo przywołuje konkretne cytaty z opowiadań.

Polecam pominąć wstęp do zbioru, bo przywołuje konkretne cytaty z opowiadań.

Pokaż mimo to

avatar
440
430

Na półkach:

Nowa seria amerykańskich opowiadań, które pojawiają się ostatnio dzięki @wydawnictwoczarne, skradła moje serce. Pisałam Wam już o niezwykłych obrazkach kreślonych piórem C. Mccullers, o grotesce połączonej z wnikliwością Johna Cheevera, kobiecych historiach DeeshyPhilyaw..

Dziś przychodzę z nazwiskiem zupełnie mi dotąd nieznanym, ze zbiorem opowiadań “Instrukcja dla pań sprzątających” Lucii Berlin. Już sam tytuł przyciąga uwagę, ale to jeszcze nic, bo gdy poznamy urywki biografii autorki, w zdumieniu przyznamy, że tym życiorysem można by obdzielić kilka osób 😉

Lucia Berlin pisze swoje krótkie formy w oparciu o własne bogate doświadczenia, co nie znaczy, że wszystkie opowiedziane tu zdarzenia, miały rzeczywiście miejsce. Niebanalne, skomplikowane losy pisarki, są dla niej jednak wielokrotnie punktem wyjścia.

Przy okazji tej lektury, przyszła mi na myśl fraza znana z jednego z najpopularniejszych filmów lat 90, “życie jest jak pudełko czekoladek”, bowiem każde spotkanie z kolejnym opowiadaniem tego cyklu jest niczym sięgniecie po nową pralinę. Przy czym rękę wyciąga się z ciekawością, w oczekiwaniu niespodzianki.

Bądźcie gotowi na częste wizyty w pralniach, odwiedziny w klasztornych szkołach, przygotujcie się na ciężkie momenty odwyku i kaca, pełne kokieteryjności porady pięknej kuzynki Belli Lynn, gorzkawe spostrzeżenia szpitalnej pielęgniarki, niezwykłe wyprawy do gabinetu dentystycznego 😉

Lucia Berlin pisze o swoich dzieciach i pracach, które podejmowała, by - często samodzielnie - utrzymać rodzinę. Spotykamy ją tutaj w rolach sprzątaczki, siostry na ostrym dyżurze, rejestratorki, telefonistki, nauczycielki. Bohaterka opowiadań to nie tyle sama autorka, bardziej kobieta do niej podobna - jeden z synów skwitował to po jej śmierci słowami: “Ma pisała prawdziwe historie niekonieczne autobiograficzne, ale niewiele brakowało.”

Prostota codzienności miesza się w opowiadaniach Berlin z cudownością chwili, by moment później wyszczerzyć swoje brzydkie zęby. Radość mgnienia, przenikający się trud i brutalność świata, podbity często żartem, przymrużeniem oka.

Zadziwiające zestawienia, wesoły gag podszyty nutą tragizmu, sytuacje pełne smutnej powagi, przebłysk światła w cieniu rozczarowania. “Instrukcja” wprowadza czytelnika czasem w okoliczności kłopotliwe - studium alkoholizmu, ksenofobii, niesprawiedliwości wyrwanego z kontekstu spostrzeżenia.

Autorce udaje się utrzymać tempo, nadać jakiejś niezwykłej energii większości swoich małych narracji. Odmalowane przez Berlin obrazki skrywają często wstydliwy kontrowersyjny rys, jednak w jej twórczości czuć przede wszystkim czułość - dla bohaterów i dla otaczającego ich środowiska. Dobroduszność i ciepło, tak przejmujące choćby w “Przyjaciołach” czy w “Bólu fantomowym”, misterna tajemnica magnetyzmu ukryta w “Melinie”, zatroskany wydźwięk “Seksapilu”..

Błyskotliwe, ironiczne, pełne humoru i dynamiki. “Instrukcja dla pań sprzątających” dołącza do defilady moich trafnych odkryć prozy krótkodystansowej 😉. Częstujcie się tą szczególną bombonierką, smacznego!

Nowa seria amerykańskich opowiadań, które pojawiają się ostatnio dzięki @wydawnictwoczarne, skradła moje serce. Pisałam Wam już o niezwykłych obrazkach kreślonych piórem C. Mccullers, o grotesce połączonej z wnikliwością Johna Cheevera, kobiecych historiach DeeshyPhilyaw..

Dziś przychodzę z nazwiskiem zupełnie mi dotąd nieznanym, ze zbiorem opowiadań “Instrukcja dla pań...

więcej Pokaż mimo to

avatar
109
57

Na półkach:

Brzęczy telefon. Jordan syczy kurwa mać, kiedy stoję nad nim z papierami, nieprzytomny jak Dougie Jones u Bushnella Mullinsa. Sam nie wiem czy to do mnie czy do tego aparatu, zresztą mam to gdzieś. Przeczytałem Lucię i się zakochałem; kolejny świt odbarwił zwierciadło a rozespane słońce owinęło mnie matowym blaskiem, zamieniony w wodę muskam Cię przejrzyście strząsając z drzewa martwe liście do strumienia, którym się stałaś. A jeszcze niedawno przemierzałem rowerem bramy raju od każdej strony w poszukiwaniu Ciebie. Lśniące rozkołysane trawy, pieśni kosa, pocałunki słońca, pieszczoty wiatru, spokój drzew, dobry duch u mego boku i te inne ceregiele. Nie mogłem się zatrzymać. Te fotografie, które pstrykam, wyludnione bardziej niż karty prozy Sebalda nie wzięły się znikąd. Jakbym jedną nogę stawiał już w zaświatach. A może już tam jestem w tym Świętym Mieście (10 grudnia, Syn Jezusa i Piękna Córka Kata) i właśnie czekasz na mnie spowita światłem i w kwiatach, z uśmiechem chochlika pod pradawną wiśnią jak Księżniczka Kaguya, kiedy ja pruję powietrze rozkochany i siłą tegoż uczucia trafiam do serca tegoż labiryntu. Bądź jak rzeka, jestem rzeką, wszędzie naraz; u źródła, w wodospadzie i w delcie, w morzu, tu i w Świętym Mieście, prawie jak Rapoon - The Same River Once w czwartym świecie. No przecież – Siddhartha – rzeka – Om. Rzucam papiery, uśmiecham się do Jordana, on odwzajemnia, odbiera i syczy coś do telefonu. Napinam łuk na pięciolinii chwili fundując sobie pączka i kawę.

Brzęczy telefon. Jordan syczy kurwa mać, kiedy stoję nad nim z papierami, nieprzytomny jak Dougie Jones u Bushnella Mullinsa. Sam nie wiem czy to do mnie czy do tego aparatu, zresztą mam to gdzieś. Przeczytałem Lucię i się zakochałem; kolejny świt odbarwił zwierciadło a rozespane słońce owinęło mnie matowym blaskiem, zamieniony w wodę muskam Cię przejrzyście strząsając z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1765
891

Na półkach:

Zachwycam się tym zbiorem od pierwszego opowiadania. "Pralnia u Angela" to wnikliwa obserwacja stałych bywalców i ich zwyczajów: od pijanego Apacza z trzęsącymi się rękami po Portorykańczyka przecierającego wciąż brudną podłogę. Namacalny wręcz czar wspomnień i widziadeł, tęsknota za czasem minionym i rozczarowanie teraźniejszością, oto główne wątki tego krótkiego, ale jakże skondensowanego (i świetnie napisanego) utworu.

Kolejne opowiadanie "Dr H.A. Moynihan" - trąci trochę Schulzem: snujący się po pokoju pacjenci dentystyczni, czaszki ze sztucznymi zębami, worki gipsu, śnieżne kule, węże kąsające, beczka z wyrwanymi zębami, a do tego ślizganie się we krwi przerażającego dentysty. Cudowny purenonens, który sięga do toksycznych i pełnych nienawiści relacji rodzic - dziecko.

Opowiadania Lucii Berlin są niezwykle esencjonalne, nie dające miejsca, ni czasu na wytchnienie. Są tak intensywne, że kipiące od energii i emocji, że trudno złapać oddech. Zwykle też są to trudne, złe sytuacje, pełen niezrozumieniam i samotności, porzucenia, ale nie pozwalające się oderwać o lektury.

Tytułowa "Instrukcja dla pań sprzątających" to dosadna w żarty, inteligentna opowieść o zagłuszaniu tęsknoty o ukochanym, ale też znów dobra obserwacyjnie opowieść o dziwactwach właścicielek mieszań sprzątanych przez bohaterkę, o ich słabościach i wstydliwych sekretach, o tym co schowane za ścianą domu.

Bohaterki Berlin są bardzo różne: jedna czuje silny pociąg do poszkodowanego w wypadku dżokeja (człowieku na pograniczu dziecka i mężczyzny); inna jest młodą nauczycielką hiszpańskiego w szkole u zakonnic, spotyka na swej drodze chłopaka z poprawczaka, który staje i problemem i wyzwaniem; jest samotna pielęgniarka, pielęgnująca swoje zwyczaje. Czasem wraca temat alkoholizmu, jak w przypadku samotnej matki trafiającej na przymusowy odwyk lub w "Niesfornej" matka alkoholiczka na głodzie, czekająca na otwarcie sklepu monopolowego.

Autorka ma szerokie spektrum zainteresowań: od bólu fantomowego (troski dziecka, które patrzy na zmiany zachodzące w zachowaniu niedołężniejącego ojca),poprzez zapiski pielęgniarki z ostrego dyżuru, opowiadającej o zwyczajach personelu, aż do palimpsestu (szpitalny pacjent podobny do dawnego kochanka przywołuje wspomnienia).

Mocna historia i duży ładunek emocjonalny kryją "Tygrysie kąski": rzecz o niechcianych ciążach, nielegalnej klinice aborcyjnej w Meksyku, zestawienie tragicznych historii kobiet, które korzystają z jej usług, a także zwrócenie uwagi na arogancję bogatych ranczerów.

W zasadzie każde opowiadanie jest interesujące, ale mnie zapadło w pamięć także to pod nazwą "Toda luna" - wdowa Eloise zwiedza jedną z meksykańskich wysp, przenosi się do prymitywnego domku dla nurków, gdzie wśród nieznajomych może znosić swoją samotność i cierpnie bez tłumaczeń.

W orbicie zainteresowań są rewolucyjne nauczycielki z dobrych szkół ("Dobra i zła"),wzajemne budowanie potrzeb towarzyskich u staruszków i młodej kobiety, zupełnie różnie odczytywane przez obie strony ("Przyjaciele").

Berlin lubi też tajemnicę (opowiadanie "Melina") o kobiecie kochanej przez każdego mężczyznę jakiego spotkała na swej drodze.

Cała feeria barw jaką jaką skrzą się postaci tworzone przez Lucię Berlin nie zostawiają czytelnika bez emocji. Jest ich tak wiele, każda tak różna od poprzedniej, a jednocześnie połączona niewidzialnymi więzami z innymi, że aż trudno oprzeć się wrażeniu, że są nam bliskie.

Empatyczna, serdeczna dla swoich bohaterów Autorka niesie żywotność, iskrę, nagłość, które nie pozwalają się nudzić, nie dają zapomnieć, wciągają w wykreowany świat.

Zachwycam się tym zbiorem od pierwszego opowiadania. "Pralnia u Angela" to wnikliwa obserwacja stałych bywalców i ich zwyczajów: od pijanego Apacza z trzęsącymi się rękami po Portorykańczyka przecierającego wciąż brudną podłogę. Namacalny wręcz czar wspomnień i widziadeł, tęsknota za czasem minionym i rozczarowanie teraźniejszością, oto główne wątki tego krótkiego, ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
149
123

Na półkach:

Tegorocznie zbiory opowiadań, po które miałam okazję sięgnąć, ani razu mnie nie zawiodły. W przypadku Lucii Berlin miałam przeczucie, że jest to książka, po którą koniecznie muszę sięgnąć. Całe szczęście moja dobra passa trwa dalej i “Instrukcja dla pań sprzątających” była niezwykle udanym wyborem.

Opowiadania Berlin cuchną okrucieństwem życia, które bywa bezlitosne. Codzienne czynności, sprzątanie, chodzenie do pracy, każdy trudniejszy moment, wszystko to składa się na coś nadzwyczajnego. Takie urywki z różnych życiowych momentów, dają nam wgląd w życie bohaterów. Czasami wręcz czułam się, jak podglądacz, nawet jak intruz. Jednak taka obserwacja daje coś więcej, niż można by tego oczekiwać.

Styl Berlin u mnie pozamiatał. Jej szczerość, surowość, przy jednoczesnym zachowaniu delikatności i lekkiej nucie ironii, całkowicie mnie kupiły. Prostota codzienności ukazana przez autorkę ukazały odmienną perspektywę, zwracają uwagę na dany moment, na ulotne historie, które zazwyczaj rozpływają się w powietrzu bez żadnego echa.

W całej formie zafascynował mnie sposób w jaki autorka podeszła do tematu. Nie czuć tu żadnego moralizowania, żadnego pouczania, brak tu puenty. Historie tych ludzi po prostu tu są i to w naszym geście leży to, w jaki sposób je odbierzemy. Wiele z tych osób najzwyczajniej w świecie szuka swojego miejsca na świecie, niezależnie czy będą to używki, takie jak alkohol, czy własna przestrzeń, która da poczucie bezpieczeństwa. Natomiast brutalność świata stawia na ich drodze naprawdę wiele, różnego rodzaju przeszkód.

Inspiracja autorki własnym życiem, nadała opowiadaniom szczególnego wyrazu. Dzięki temu wiele rzeczy może nabrać jeszcze większej głębi. Sytuacje przedstawione w opowiadaniach są w swojej prostocie bardzo poruszające. A wiele z nich będzie mi tkwić w głowie przez bardzo długi czas.

Tegorocznie zbiory opowiadań, po które miałam okazję sięgnąć, ani razu mnie nie zawiodły. W przypadku Lucii Berlin miałam przeczucie, że jest to książka, po którą koniecznie muszę sięgnąć. Całe szczęście moja dobra passa trwa dalej i “Instrukcja dla pań sprzątających” była niezwykle udanym wyborem.

Opowiadania Berlin cuchną okrucieństwem życia, które bywa bezlitosne....

więcej Pokaż mimo to

avatar
927
924

Na półkach:

Ten rok obfituje w bardzo dobre zbiory opowiadań. Czekałam z utęsknieniem na to, co zaprezentuje Lucia Berlin w „Instrukcji dla Pań sprzątających”. Autorka po wielokroć odwołuje się do własnego doświadczenia, co bardzo cieszyło, przybliżało personę. Pełna krasa człowieczego losu. Widok na uzależnienia, socjalizację pierwotną mającą determinujący wpływ na dalsze losy, przemoc arbitralnych granic, ubóstwo. Na osoby wykluczone, marginalizowane, bezbrzeżnie samotne. Dojrzałam: ksenofobię, nałogi destabilizujące cały system rodzinny, trudy macierzyństwa, rolę literatury, przemijanie, klasowość, niespodziewaną śmierć i miłość, która nie zawsze czyni silną. Migawki codzienności głównie biednej części społeczeństwa. Na szczęście bez zbędnego moralizatorstwa. Za to z dużą dozą autoironii. Okraszone niewybrednym humorem, nieprzewidywalnością fortuny, chorobami zmieniającymi arterie ciała i funkcjonowanie w domostwach. Obrazujące meandry życia osób na samym dole drabiny społecznej. Mowa o tych, których zbywa się milczeniem, pomija najczęściej w debacie publicznej. Zdania proste, pozornie chaotyczne, trafiające w sedno. Obrazujące mieszkańców amerykańskiego południa, systemowy rasizm. Nie da się ukryć, że ta niedoceniona należycie pisarka była znakomitą obserwatorką zastanej, dojmującej rzeczywistości. Ten fragmentarycznie utkany zbiór z powodzeniem można czytać jak powieść o nieszczęściach, niesprawiedliwości na świecie. O kobiecym wstydzie, co petryfikuje, niemożności właściwej komunikacji w wielu podstawowych komórkach społecznych. Bardzo uniwersalne są przeżycia postaci. Można je przełożyć właściwie na każdą szerokość geograficzną. Jednakże brak puenty, zostawienie miejsca na refleksje czytającego może wielu przeszkadzać. Szykujcie się na dyskomfort. Literaturę, która drapie w gardło, na kaskady emocji i melancholię rozpościerającą skrzydła w oczodołach. Berlin nie pozostawi nikogo obojętnym na treść. Nie ocenia postaci. Zostawia to nam. Na recepcję może mieć wpływ wspólnota doświadczeń. W autofikcji przypomina o drzazgach z przeszłości skrywanych na dnie podświadomości, rozlicza się z tego, co dociskało do ziemi, pozbawiało sprawczości, samostanowienia. Z pewnością będzie to gratka dla tych, którzy znają przygnębiającą biografię tej nietuzinkowej postaci. Przez ilość cierpienia i egzystencjalnego bólu nie sposób przeczytać jednego wieczora. Berlin angażuje uwagę.Peroruje, że warto być neofitą drobnych aktów troski- chociaż nadzieja na zmianę kona dość szybko na rękach.

Ten rok obfituje w bardzo dobre zbiory opowiadań. Czekałam z utęsknieniem na to, co zaprezentuje Lucia Berlin w „Instrukcji dla Pań sprzątających”. Autorka po wielokroć odwołuje się do własnego doświadczenia, co bardzo cieszyło, przybliżało personę. Pełna krasa człowieczego losu. Widok na uzależnienia, socjalizację pierwotną mającą determinujący wpływ na dalsze losy,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
774
521

Na półkach: ,

Zachwyca pięknym stylem i plastycznością kreowanego świata, ale męczy chaotyczną fabułą. To jest książka w czasie lektury której nie mam wątpliwości, że obcuję z literaturą wysokiej jakości, ale jednocześnie wiem, że to nie jest literatura dla mnie.

Zachwyca pięknym stylem i plastycznością kreowanego świata, ale męczy chaotyczną fabułą. To jest książka w czasie lektury której nie mam wątpliwości, że obcuję z literaturą wysokiej jakości, ale jednocześnie wiem, że to nie jest literatura dla mnie.

Pokaż mimo to

avatar
745
668

Na półkach:

Zwykłe opowiadania, niczym się nie wyróżniającym i mnie nie pochłonęły ani nie byłam zaangażowana emocjonalnie. A opowiadania, które były niedokończone, takie urwane w pewnym momencie wytrącały mnie z czytania. Nie zachęciły mnie do refleksji.

Zwykłe opowiadania, niczym się nie wyróżniającym i mnie nie pochłonęły ani nie byłam zaangażowana emocjonalnie. A opowiadania, które były niedokończone, takie urwane w pewnym momencie wytrącały mnie z czytania. Nie zachęciły mnie do refleksji.

Pokaż mimo to

avatar
1801
221

Na półkach: , ,

Czysty żywioł literatury. Opowiadania, które są jednocześnie poezją i prozą, migawką z ulotnej chwili i powieścią-rzeką o trudnej sztuce bycia człowiekiem. Mistrzostwo świata.
Lucia Berlin umie w storytelling.

Czysty żywioł literatury. Opowiadania, które są jednocześnie poezją i prozą, migawką z ulotnej chwili i powieścią-rzeką o trudnej sztuce bycia człowiekiem. Mistrzostwo świata.
Lucia Berlin umie w storytelling.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 053
  • Przeczytane
    574
  • Posiadam
    111
  • 2018
    37
  • Teraz czytam
    33
  • 2019
    20
  • Ulubione
    15
  • Literatura amerykańska
    13
  • Audiobook
    11
  • Legimi
    10

Cytaty

Więcej
Lucia Berlin Instrukcja dla pań sprzątających Zobacz więcej
Lucia Berlin Instrukcja dla pań sprzątających Zobacz więcej
Lucia Berlin Instrukcja dla pań sprzątających Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także