Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Trochę, jakby Marquez przyjechał do Drohobycza, napił się z Bruno Schulzem pejsachówki, potem pojechał do Perejesławia spotkał Szolema Alejchema, znów się napił, gdzieś tam po drodze jeszcze była popijawa z Szalomem Aszem. Max Gross, on bowiem uczynił koktajl z owych trzech libacji, zmieszał go zacnie. Polecam!

Trochę, jakby Marquez przyjechał do Drohobycza, napił się z Bruno Schulzem pejsachówki, potem pojechał do Perejesławia spotkał Szolema Alejchema, znów się napił, gdzieś tam po drodze jeszcze była popijawa z Szalomem Aszem. Max Gross, on bowiem uczynił koktajl z owych trzech libacji, zmieszał go zacnie. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

W jakiekolwiek ramy chcielibyście włożyć tę książkę, zapewniam was, że się z tych ram wymknie - do następnych. I kolejnych jeszcze. No i w jakikolwiek gatunek nie byłaby oprawiona - nie będziecie się nudzić, zapewniam.

W jakiekolwiek ramy chcielibyście włożyć tę książkę, zapewniam was, że się z tych ram wymknie - do następnych. I kolejnych jeszcze. No i w jakikolwiek gatunek nie byłaby oprawiona - nie będziecie się nudzić, zapewniam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mocno osadzona w realiach warszawskiej Pragi, nieco nostalgiczna. Chandlerowska w stylu, czym autor wręcz się szczyci. Wciągnęła mnie bardzo, aż sobie nie wyobrażam, jaką musi być smakowitą lekturą dla mieszkańców prawego brzegu Wisły.

Mocno osadzona w realiach warszawskiej Pragi, nieco nostalgiczna. Chandlerowska w stylu, czym autor wręcz się szczyci. Wciągnęła mnie bardzo, aż sobie nie wyobrażam, jaką musi być smakowitą lekturą dla mieszkańców prawego brzegu Wisły.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Precyzyjnie bardzo napisana. Solidna, dobra sensacja. Nie rzuca na kolana, ale ziewać też nie będziecie. Trzyma w napięciu do ostatniej strony - i to wcale nie jest marketingowo-reklamowe: blablabla. :)

Precyzyjnie bardzo napisana. Solidna, dobra sensacja. Nie rzuca na kolana, ale ziewać też nie będziecie. Trzyma w napięciu do ostatniej strony - i to wcale nie jest marketingowo-reklamowe: blablabla. :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Political, pytanie, czy fiction :). No i wątek kryminalny, i odniesienia do rzeczywistości, i troszkę przemyśleń natury ogólnej. Nie aż tak Chandlerowska, jak późniejsze, niemniej akcent "noir" - wyczuwalny. Dobrze się czyta i już!

Political, pytanie, czy fiction :). No i wątek kryminalny, i odniesienia do rzeczywistości, i troszkę przemyśleń natury ogólnej. Nie aż tak Chandlerowska, jak późniejsze, niemniej akcent "noir" - wyczuwalny. Dobrze się czyta i już!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ciekawa historia, interesująco napisana, troszkę na początku gubiła rytm, choć może miała. W końcu free jazz powinien być poplątany. Polecam, i to bardzo, szczególnie podążanie różnymi literackimi tropami. Autor wtrąca je, jak muzycy, którzy cytują pojedyncze nuty i akordy, wplatając je w improwizacyjny, instrumentalny melanż. Czyta się to znakomicie, polecam!

Bardzo ciekawa historia, interesująco napisana, troszkę na początku gubiła rytm, choć może miała. W końcu free jazz powinien być poplątany. Polecam, i to bardzo, szczególnie podążanie różnymi literackimi tropami. Autor wtrąca je, jak muzycy, którzy cytują pojedyncze nuty i akordy, wplatając je w improwizacyjny, instrumentalny melanż. Czyta się to znakomicie, polecam!

Pokaż mimo to

Okładka książki Oko słonia Delia Owens, Mark James Owens
Ocena 8,3
Oko słonia Delia Owens, Mark J...

Na półkach:

Książka jest ważna, na pewno. Przetłumaczona z dbałością o słownictwo. Każdy tłumacz i każda tłumaczka przekładająca angielskie słowo (tylko bez politycznych konotacji, proszę :) ) "tusk" na polskie "cios", zyskuje miejsce w moim serduszku. Miałem, niestety, wrażenie, że czytam kolejną, nieco tylko unowocześnioną Karen Blixen, czy Joy Adamson. Trzeba oczywiście pamiętać od dacie wydania: 32 lata temu. To widać, słychać i czuć :(. Początek mnie zachwycił, potem było już duuuuużo gorzej.

Książka jest ważna, na pewno. Przetłumaczona z dbałością o słownictwo. Każdy tłumacz i każda tłumaczka przekładająca angielskie słowo (tylko bez politycznych konotacji, proszę :) ) "tusk" na polskie "cios", zyskuje miejsce w moim serduszku. Miałem, niestety, wrażenie, że czytam kolejną, nieco tylko unowocześnioną Karen Blixen, czy Joy Adamson. Trzeba oczywiście pamiętać od...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Żubr Monografia przyrodnicza Małgorzata Krasińska, Zbigniew Krasiński
Ocena 7,0
Żubr Monografi... Małgorzata Krasińsk...

Na półkach:

Ksiązka z gatunku "must read" dla każdego, kto o przyrodzie mówi, myśli, i dla którego nasze rodzime gatunki są ważne. Mnóstwo wiedzy. Cenię sobie monografie naszych krajowych gatunków. Trudno dać ocenę, ale polecam przeczytaniu. Z tego, co wiem, to książka ma być dostępna w wersji elektronicznej, jako lektura otwarta.

Ksiązka z gatunku "must read" dla każdego, kto o przyrodzie mówi, myśli, i dla którego nasze rodzime gatunki są ważne. Mnóstwo wiedzy. Cenię sobie monografie naszych krajowych gatunków. Trudno dać ocenę, ale polecam przeczytaniu. Z tego, co wiem, to książka ma być dostępna w wersji elektronicznej, jako lektura otwarta.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor opowiada, wręcz gawędzi o ptakach, ale i o całej otaczającej go, i nas, przyrodzie. Gatunki i obserwacje jakie czyni mogą być w każdej chwili naszymi, a wiedza, jaką przy okazji, po cichu przemyca, te nasze obserwacje ubogaca. Kolejna z serii książek tego wydawnictwa, która trafia, w punkt, w moje czytelnicze, ale i zawodowe, potrzeby.

Autor opowiada, wręcz gawędzi o ptakach, ale i o całej otaczającej go, i nas, przyrodzie. Gatunki i obserwacje jakie czyni mogą być w każdej chwili naszymi, a wiedza, jaką przy okazji, po cichu przemyca, te nasze obserwacje ubogaca. Kolejna z serii książek tego wydawnictwa, która trafia, w punkt, w moje czytelnicze, ale i zawodowe, potrzeby.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chciałem napisać, że podobała mi się, ale to nie jest dobre słowo. Ta książka nie może się "podobać" - zbyt jest okrutna i zbyt, w swoim okrucieństwie, prawdziwa. Odziera ze złudzeń na temat ludzkiej natury i przypomina, że ani świat ani ta właśnie natura nie uległy zmianie. Od lat. I pewnie nie ulegną. Mądrzejsi ode mnie znaleźli u McCarthy'ego: Faulknera, Melvillego i Dantego. Ja znalazłem jeszcze Conrada. Ta podróż przez Meksyk jest jak podróż przez Kongo. A sędzia? Pierwszy obraz, jaki pokazała mi wyobraźnia to Marlon Brando w roli Kurtza u Coppoli.

Chciałem napisać, że podobała mi się, ale to nie jest dobre słowo. Ta książka nie może się "podobać" - zbyt jest okrutna i zbyt, w swoim okrucieństwie, prawdziwa. Odziera ze złudzeń na temat ludzkiej natury i przypomina, że ani świat ani ta właśnie natura nie uległy zmianie. Od lat. I pewnie nie ulegną. Mądrzejsi ode mnie znaleźli u McCarthy'ego: Faulknera, Melvillego i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trudno oceniać taką książkę, do której ma się stosunek osobisty, która opisuje lata młodości. Miejsce, ludzi, niektórych już nie ma.

Trudno oceniać taką książkę, do której ma się stosunek osobisty, która opisuje lata młodości. Miejsce, ludzi, niektórych już nie ma.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdyby nie momentami, w mojej opinii, kompletnie nie zredagowany tekst przekładu byłaby ósemka. (jedno z moich ulubionych wydawnictw - co się stało ? - czyżby znowu ktoś nie dopracował ebooka? WL się nie zdarzało - jak dotąd). Książka bardzo ważna, idee w niej zawarte pojawiały się już w dyskursie, tu są jednak w miarę uporządkowane, a przynajmniej zebrane razem.
Momentami ironiczna, nawet autoironiczna. Z pewnością pozwoli zrozumieć sposób myślenia mieszkańców kilku rejonów kontynentu. Tytuł odżegnuje się od afrykańskiego uogólniania, objętość jednak chwilami wymusza syntezę. Chciałoby się więcej.

Gdyby nie momentami, w mojej opinii, kompletnie nie zredagowany tekst przekładu byłaby ósemka. (jedno z moich ulubionych wydawnictw - co się stało ? - czyżby znowu ktoś nie dopracował ebooka? WL się nie zdarzało - jak dotąd). Książka bardzo ważna, idee w niej zawarte pojawiały się już w dyskursie, tu są jednak w miarę uporządkowane, a przynajmniej zebrane razem. ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie zawsze należy wracać do licealnych fascynacji po trzydziestu, z górą, latach :). Przeczytałem powtórnie, skuszony tym, co emituje teraz PR2 w ramach wieczornej powieści i straszne rozczarowanie. Pretensjonalne to nieznośnie. No nie da się czytać po prostu.

Nie zawsze należy wracać do licealnych fascynacji po trzydziestu, z górą, latach :). Przeczytałem powtórnie, skuszony tym, co emituje teraz PR2 w ramach wieczornej powieści i straszne rozczarowanie. Pretensjonalne to nieznośnie. No nie da się czytać po prostu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie sposób nie zderzyć książki Yakova Z. Mayera z "Księgami Jakubowymi". Fałszywy Mesjasz ze Smyrny je spina, jak klamra. Ciekawa historia, jednak... Nie wiem, na ile to subiektywne wrażenie ( i trudne dla mnie laika do precyzyjnego określenia), ale nie "czyta się" tak potoczyście jak Olgi Tokarczuk, czy też dziejącego się kilkaset lat później "Golema" Macieja Płazy. Czy to kwestia przekładu, czy wręcz nieprzekładalności niektórych wyrazów? Może brak mojej wiedzy, który sprawiał, że musiałem szukać wyjaśnień. Sam nie wiem. Dzielę się więc wrażeniem.

Nie sposób nie zderzyć książki Yakova Z. Mayera z "Księgami Jakubowymi". Fałszywy Mesjasz ze Smyrny je spina, jak klamra. Ciekawa historia, jednak... Nie wiem, na ile to subiektywne wrażenie ( i trudne dla mnie laika do precyzyjnego określenia), ale nie "czyta się" tak potoczyście jak Olgi Tokarczuk, czy też dziejącego się kilkaset lat później "Golema" Macieja Płazy. Czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Łatwa książka do czytania to nie jest. Opisy wędrówki - kojarzyły mi się trochę z wędrówką Dedalusa po Dublinie, choć bohater raczej nie szuka partnerki. Przyszło mi do głowy, że szuka śmierci... Nie przez jeden dzień, trwa to dłużej. Interesujący literacki eksperyment autorki. Przy odrobinie skupienia otwiera wyobraźnię i oddziałuje na zmysły. Lubię takie wyzwania.

Łatwa książka do czytania to nie jest. Opisy wędrówki - kojarzyły mi się trochę z wędrówką Dedalusa po Dublinie, choć bohater raczej nie szuka partnerki. Przyszło mi do głowy, że szuka śmierci... Nie przez jeden dzień, trwa to dłużej. Interesujący literacki eksperyment autorki. Przy odrobinie skupienia otwiera wyobraźnię i oddziałuje na zmysły. Lubię takie wyzwania.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezależnie od tego, czy debiutancka, czy nie - jest po prostu dobra. Czy jest zabawą formą lub zestawem wprawek, tego nie wiem, ale jako czytelnikowi pasuje mi zarówno pierwsze, jak i drugie rozwiązanie. Warto podłubać i poczytać ją z kluczem, lub całym ich pękiem - otwierają drzwi, których nie spodziewaliście się otworzyć.

Niezależnie od tego, czy debiutancka, czy nie - jest po prostu dobra. Czy jest zabawą formą lub zestawem wprawek, tego nie wiem, ale jako czytelnikowi pasuje mi zarówno pierwsze, jak i drugie rozwiązanie. Warto podłubać i poczytać ją z kluczem, lub całym ich pękiem - otwierają drzwi, których nie spodziewaliście się otworzyć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałem, bardziej, jako wprawkę do innej książki autora, ale nie zawiodłem się. Każde z opowiadań wciąga. Każde na swój sposób. Oczywiście, kto czytał późniejsze powieści, ten pewnie będzie troszkę rozczarowany, niemniej polecam.

Przeczytałem, bardziej, jako wprawkę do innej książki autora, ale nie zawiodłem się. Każde z opowiadań wciąga. Każde na swój sposób. Oczywiście, kto czytał późniejsze powieści, ten pewnie będzie troszkę rozczarowany, niemniej polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałem wcześniej późniejsze powieści Twardocha. Jestem zaskoczony, jak mimo upływu lat, świeża jest ta proza. Oczywiście nie tak rozbudowana, jak kolejne, ale czyta się ją doskonale.

Czytałem wcześniej późniejsze powieści Twardocha. Jestem zaskoczony, jak mimo upływu lat, świeża jest ta proza. Oczywiście nie tak rozbudowana, jak kolejne, ale czyta się ją doskonale.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, która od pierwszych wersów będzie wam wysyłać dobro, i przekonywać o tym, że jest ono wszędzie, jak promieniowanie kosmiczne. Autor budzi tym we mnie ogromny szacunek. Nie jest to jednak moja wizja świata. U mnie jest znacznie ciemniej i bardziej ponuro. Zwłaszcza ostatnio. Niemniej polecam, zwłaszcza miłośnikom "Małego Księcia" .

Książka, która od pierwszych wersów będzie wam wysyłać dobro, i przekonywać o tym, że jest ono wszędzie, jak promieniowanie kosmiczne. Autor budzi tym we mnie ogromny szacunek. Nie jest to jednak moja wizja świata. U mnie jest znacznie ciemniej i bardziej ponuro. Zwłaszcza ostatnio. Niemniej polecam, zwłaszcza miłośnikom "Małego Księcia" .

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba trąci myszką. Co ciekawe, w przypadku przeczytanej jakiś czas temu "Karafki La Fontaine'a" nie miałem takiego odczucia. Język i sposób przekazu, rzecz jasna, "miód na uszy moje".

Chyba trąci myszką. Co ciekawe, w przypadku przeczytanej jakiś czas temu "Karafki La Fontaine'a" nie miałem takiego odczucia. Język i sposób przekazu, rzecz jasna, "miód na uszy moje".

Pokaż mimo to