Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Czytanie tych opowiadań było dla mnie męczarnią.

Czytanie tych opowiadań było dla mnie męczarnią.

Nie zgadzam się z opisem wydawcy jakoby to było arcydzieło literatury. W sumie to rozciągnięta na 700 stron opowieść o dwóch megalomanach i egoistach. Jeden robi drugiego w wała, kręci intrygę najeżoną symbolami i odniesieniami do kultury (przypomina to spisek masoński), angażując kilkanaście osób w imię czego? doświadczenia psychologicznego?? Ale tak naprawdę nie wiadomo po co. Nadęte to wszystko do granic możliwości. Tak jakby Fowles chciał nam przez to udowodnić swoją erudycję. Bohatera-narratora trudno polubić, koniec końców ciężko stwierdzić, czy te wydarzenia dokonały w nim jakiejkolwiek pozytywnej przemiany. Śmiem twierdzić, że nie i ostatecznie pozostał zadufanym w sobie, niedojrzałym chłopcem.

Nie zgadzam się z opisem wydawcy jakoby to było arcydzieło literatury. W sumie to rozciągnięta na 700 stron opowieść o dwóch megalomanach i egoistach. Jeden robi drugiego w wała, kręci intrygę najeżoną symbolami i odniesieniami do kultury (przypomina to spisek masoński), angażując kilkanaście osób w imię czego? doświadczenia psychologicznego?? Ale tak naprawdę nie wiadomo...

Ciężko się to czytało, nie trafił do mnie styl tej książki (może kwestia tłumaczenia, ale wątpię). Nie rozumiem fenomenu tej powieści. Nie polubiłem głównego bohatera, który jest mizoginem, porównującym kobiety do kóz. I jego prostych rad na życie, które ma więcej odcieni niż tylko czern i biel, też nie polubiłem. Brak tu jakiegokolwiek humoru, choć autor co jakiś czas "podpowiada", który z wywodów Zorby miał być zabawny. Nużąca lektura.

Ciężko się to czytało, nie trafił do mnie styl tej książki (może kwestia tłumaczenia, ale wątpię). Nie rozumiem fenomenu tej powieści. Nie polubiłem głównego bohatera, który jest mizoginem, porównującym kobiety do kóz. I jego prostych rad na życie, które ma więcej odcieni niż tylko czern i biel, też nie polubiłem. Brak tu jakiegokolwiek humoru, choć autor co jakiś czas...