MilczenieLiter

Profil użytkownika: MilczenieLiter

okolice Katowic Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 4 godziny temu
313
Przeczytanych
książek
1 571
Książek
w biblioteczce
143
Opinii
823
Polubień
opinii
okolice Katowic Mężczyzna
Dodane| 1 ksiązkę
Jeśli masz duszę odkrywcy... Jeśli lubisz tajemnice i ciekawe historie... Jeśli choć trochę nudzą Cię książkowe "nowości" z identycznymi okładkami i podobną treścią - zapraszam do siebie :). Blog raczej nie o nowościach, ale o starszych książkach, do wyszukania w bibliotekach lub antykwariatach. Groza, klasyki, intrygujące historie, zapomniani autorzy. Zestawienia, rankingi, artykuły, statystyki.

Opinie


Na półkach:

KRÓTKO

"Widma i bestie" Rudyarda Kiplinga jest jednym z najlepszych zbiorów opowiadań w całej historii "Biblioteki Grozy" wydawnictwa C&T.

***
DŁUŻEJ

Kiplinga niby każdy zna: wiadomo, "Księga dżungli", bajki, Nagroda Nobla w 1907 roku (zaszczytu tego dostąpił jako 41-latek, stał się wówczas najmłodszym laureatem w krótkiej historii tej nagrody).

Do wielkich fanów jego twórczości należała m.in. Maria Skłodowska-Curie i jej córka Irena Joliot-Curie. Swego czasu, Madame Curie zaczytywała się w "Księdze dżungli", "Kim", czy "Sido". Irena z kolei przetłumaczyła jeden z wierszy brytyjskiego pisarza na francuski (The Sons of Martha).

Tymczasem okazuje się, że jak prawie każdy szanujący się pisarz, Kipling także flirtował z historiami niesamowitymi. W 2006 roku zebrano je w tomie pt. "Strange Tales".

W oryginale, "Strange Tales" zawierają 20 opowiadań, natomiast w "Widmach i bestiach" znajdziemy tylko osiem z nich. Wszystkie powstały w latach 1885 – 1915. Zadecydowały pewnie względy oszczędnościowe, co doskonale rozumiem. Nie mniej jednak, można było stosunkowo niewielkim kosztem dodać ze dwa kolejne opowiadania. Zabrakło dwóch opowieści, powszechnie uznawanych za czołówkę "Strange Tales", czyli: "The Tomb Of His Ancestors" oraz "The House Surgeon". Zamiast tego dostajemy króciutką, dość przeciętną "Przekazaną wiadomość" oraz ewidentną pomyłkę, najsłabszą w całym zbiorze opowiastkę "Uprzątnięte i przyozdobione".

Tyle narzekania, teraz pozytywy. Spodziewałem się typowych, staroświeckich opowieści o domach nawiedzonym przez duchy, seansach spirytystycznych itp., tymczasem dostałem dojrzałe, autentycznie niepokojące historie.

Sześć z ośmiu opowieści to majstersztyki literatury niesamowitej. Jestem pod wrażeniem, z jaką łatwością Kipling konstruuje dobre historie; bez silenia się na ekstrawagancję, oryginalność, czy szokujące treści. Orientalnego uroku dodają Indie, gdzie toczy się akcja pięciu opowiadań.

Najbardziej do gustu przypadła mi "Osobliwa przejażdżka Morrowbiego Jukesa". Jukes, młody brytyjski inżynier, podczas nocnej przejażdżki na swym koniu, wpada do stromej, piaszczystej rozpadliny otoczonej wysokimi na dziesięć metrów piaszczystymi wałami. Miejsce to okazuje się być legendarną indyjską wioską umarłych, gdzie trafiają ludzie uznani za umarłych i śmiertelnie chorzy, którzy z powodów religijnych nie mogą powrócić do normalnego życia jako żywi.

"Odgłos wystrzału wywabił ponad sześćdziesiąt ludzkich istot z nor borsuczych, które do owej chwili uważałem za niezamieszkane. (…) Wszyscy byli skąpo odziani w tkaniny łososiowego koloru (…) i od pierwszej chwili sprawili na mnie wrażenie gromady jakichś odrażających fakirów. Brud i ohyda tego zgromadzenia były wprost nie do opisania i zadrżałem na myśl, jaki żywot muszą wieść w swoich norach".

Wrzuceni do rowu jak śmieci, czekają na śmierć, odizolowani od świata. Organizują się w mini-społeczność, naznaczoną piętnem tragizmu. Nie tylko z racji na toczące ich choroby, ale także – a może i przede wszystkim – z racji na fakt, że nie da się stamtąd uciec. Załamany Jukes rozpoznaje w jednym z truposzowatych rezydentów swego niegdysiejszego znajomego, Gunga Dassa. Używając siły, sprytu i przekupstwa dowiaduje się, iż przed laty trafił w to miejsce inny biały człowiek, który poznał sposób na wydostanie się z tego miejsca…

"Znamię Bestii" to kolejna perła. O ile "Osobliwa przejażdżka…" oddziałowuje głównie w obszarze psychologicznym, tutaj groza jest bardziej konkretna i namacalna. Po suto zakrapianej imprezie podpity Brytyjczyk Fleete znieważa indyjską świątynię, gasząc niedopałek cygara na czole podobizny Hanumana – małpiego boga. Wkrótce Fleete dostaje drgawek, pocąc się obficie. Sytuacja staje się poważna, a wplątane w nią zostają siły, które trudno naukowo uzasadnić. Paranoiczny klimat, konkretna, elegancka narracja, i absolutnie przerażający Srebrny Człowiek czynią ze "Znamienia Bestii" jedną z ciekawszych opowiadań niesamowitych, jakie czytałem w ostatnich miesiącach.

"Wtedy, bez ostrzeżenia, z niszy za wizerunkiem bóstwa wyłonił się Srebrny Człowiek. Pomimo przejmującego zimna był zupełnie nagi, a jego ciało lśniło niczym srebrzysty szron, był bowiem kimś, kogo w Biblii nazwano "zbielałym od trądu jak śnieg". Ponadto nie miał twarzy, bo zżerająca go od lat choroba poczyniła widoczne spustoszenia. (...)

Nagle Srebrny Człowiek przecisnął się pod naszyi ramionami, wydając dźwięki podobne do popiskiwania wydry, otoczył Fleete'a ramionami i przytulił głowę do jego piersi, nim zdołaliśmy go odciągnąć. Później wycofał się w kąt i siedział, pomiaukując jękliwie, podczas gdy tłum ludzi zagrodził wszystkie drzwi".

"Powrót Imraya" utrzymuje wysoki poziom oraz pełną tajemnego uroku scenerię Indii. Imray; młody, obiecujący pracownik administracji, znika bez zapowiedzi. Nie zostawia żadnych śladów, przepadł jak kamień w wodę.

Jednego dnia widziano go całego, zdrowego i szczęśliwego, krążącego między stołami bilardowymi w jego klubie. Następnego ranka już go nie było i w żaden sposób nie dało się ustalić, gdzie mógłby przebywać. (…) Imray z człowieka stał się tajemnicą – czymś, o czym mężczyźni dyskutują przy stołach w klubie przez miesiąc, a potem zupełnie zapominają. Strickland z policyjnego urzędu (kolejne opowiadanie z jego udziałem) wynajmuje bungalow należący wcześniej do Imraya.

Mimo kilku logicznych niespójności i skondensowanej fabuły, uważam te opowiadanie za bardzo udane. Kipling nie zostawia miejsca na zbudowanie klimatu, poczucia niepewności itp., w zamian macha tasakiem jak wściekły rzeźnik. Rach! Znika Imray. Ciach! – Strickland znajduje… Trach! – okazuje się, że… I już koniec.

Wciąż dobra, choć najsłabsza z indyjskich historii jest "Widmowa riksza". Napisana ponownie tym eleganckim, kiplingowskim stylem, jednocześnie jest też z nich najbardziej stereotypowa i przewidywalna.

Główny bohater, Theobald Jack Pansay, wdaje się w romans z Agnes Keith-Wessington, żoną innego oficera. Gdy kochanka nudzi mu się, postanawia zerwać z nią kontakt i wrócić do swej narzeczonej Kitty. Wściekła Agnes nie godzi się na to; zaczyna prześladować niezdecydowanego kochanka, śledząc każdy jego ruch ze swej żółtej rikszy. Ostentacyjna niechęć i ignorancja ze strony Theobalda powoduje, że pęka jej serce i umiera. Nawet po śmierci nie przestaje nękać Pansaya, który jako jedyny widzi tytułową widmową rikszę podążającą uparcie jego śladem. Przytłoczony Pansay dziwnie się zachowuje, ludzie zaczynają go uważać go pomyleńca, a Kitty zrywa zaręczyny…

"One" to kolejny majstersztyk i chyba najbardziej poruszająca opowieść w zbiorze. Podczas samochodowej przejażdżki w okolicach Sussex, narrator przypadkowo natrafia na piękną, wiejską rezydencję z zadbanym ogrodem. Choć położona na uboczu, zdaje się być zamieszkała. Narrator słyszy (i widzi) przemykające w ogrodzie dzieci, poznaje także niewidomą panią domu i jej służącego. Dzieci wydają się bardzo płochliwe, unikają kontaktu wzrokowego i dotyku. Po krótkiej wizycie narrator żegna się i odjeżdża, jednak gnany dziwnym impulsem, za jakiś czas powraca w to miejsce.

Żeby w pełni zrozumieć tę opowieść, trzeba wiedzieć kilka rzeczy o Kiplingu. UWAGA w poniższym akapicie spojler!

Okazuje się, że nieśmiałe dzieci nie istnieją naprawdę: to duchy i emanacje zmarłych niegdyś w okolicy dzieci. Widzieć je mogą tylko ci, którzy sami stracili dziecko, tak jak narrator. W momencie, gdy zdaje sobie z tego sprawę, niewidoma pani domu wypowiada te słowa: "nie wolno tu Panu więcej wracać".

Autobiograficzny wydźwięk tej historii uderza z podwójną mocą, gdy dowiemy się, że Kipling też mieszkał w okolicach Sussex i sam stracił dziecko. Jego córka Josephine zmarła młodo w 1899 roku.

"Mary Postgate" to surowa literacka bryła, celowo wyzbyta z elementów grozy, niepokoju i niesamowitości. Mimo to wwierca się w kości, niczym wiertło chirurga-sadysty. Powoli, niemal niezauważalnie, lecz wytrwale. I dopiero sama końcówka misternie budowanej narracji tworzy potężny dysonans. Nawet dzisiaj może być uznana za szokującą. Wcześniej nie dzieje się nic poważnego; może poza ledwie namacalnym i trudnym do wytłumaczenia poczuciem dyskomfortu. Tytułowa Mary to zwyczajna, szara służąca. Gdy zrządzenie losu zasyła pod jej opiekę młodego Wyndhama Fowlera, bierze go pod swoje skrzydła i wychowuje jak matka. Mimo to, rozwydrzony Wynn ma ją za nic, wyśmiewając, poniżając i zasypując nonsensownymi zachciankami. Mary Postgate – zawsze wierna służąca i cel kpin. Czyżby?

Kipling nawiązuje tutaj do okropieństw pierwszej wojny światowej, a biografowie twierdzą, że opowiadanie jest parabolą jego strachu przed utratą syna. Rudyard Kipling napisał je w 1915 roku i faktycznie – kilka miesięcy później jego syn John już nie żył… Pisarz stracił kolejne dziecko.

Chętnie przeczytałbym "Strange Tales" w całości. Tym bardziej, że niektóre opowiadania łączą się ze sobą. Najlepiej jest to chyba widoczne w historiach indyjskich – Strickland pojawia się w "Znamieniu Bestii" i "Powrocie Imraya", a wzmiankowany krótko w "Znamieniu Bestii" doktor Dubois wróci jeszcze w "Przekazanej wiadomości".


Kipling jest różnorodny. Nie stosuje natrętnie tych samych chwytów, jak np. Lovecraft ze swoją „kosmiczną grozą”. Nie skłania się ani ku racjonalnym rozwiązaniom, ani ku nadprzyrodzonym mocom. Ponadto część opowiadań kończy się - nazwijmy to - happy endem, niektóre pieczętują tragiczny los któregoś z bohaterów, jeszcze inne z kolei urywają się, pozostawiając czytelnikowi przywilej interpretacji. Nigdy nie wiadomo, na który wariant zdecyduje się autor, co w połączeniu z faktem, że ów brak schematu wygląda jak najbardziej naturalnie i nie razi sztucznością jakiegoś artystycznego postanowienia, czyni lekturę opowiadań Kiplinga jeszcze przyjemniejszą i pełną zaskoczeń. Jego styl jest bardzo precyzyjny i konkretny. Nie bawi się w półśrodki, czy eksperymenty. Wie, co chce osiągnąć i wie, w jaki sposób to zrobić. Tylko najwięksi tak potrafią.

Podoba mi się, że Kipling unika rozwlekłych opisów przyrody – jedyny chyba taki fragment to początek opowiadania "One", ale opis lesistych wzgórz ma swoje uzasadnienie. Często unika też dosłowności. Na przykład, przywoływane wcześniej zakończenie "Mary Postgate" wskazuje na pewne wydarzenie, ale nie nazywa go wprost. Podobnie z wyjaśnieniem „zagadki” w jednocześnie niepokojącym i uroczym opowiadaniu "One".

Trzeba być przedniej klasy pisarzem, by tak stopniować napięcie, jak w "Mary Postgate"; by tak udanie odmalować nastrój grozy jak w "Znamieniu Bestii", czy nieznośny niepokój w "Osobliwej przejażdżce Morrowbiego Jukesa" – i to bez uciekania się do chwytów typowych dla tego typu literatury.

"Widma i bestie" to wielce satysfakcjonująca lektura, pełna emocji i ukrytych smaczków. Mimo upływu ponad 100 lat, historie Kiplinga wciąż potrafią przerazić. Wielkie brawa dla wydawnictwa C&T za (niestety częściowe) przybliżenie mroczniejszej strony Kiplinga.

Absolutnie, całkowicie polecam!

KRÓTKO

"Widma i bestie" Rudyarda Kiplinga jest jednym z najlepszych zbiorów opowiadań w całej historii "Biblioteki Grozy" wydawnictwa C&T.

***
DŁUŻEJ

Kiplinga niby każdy zna: wiadomo, "Księga dżungli", bajki, Nagroda Nobla w 1907 roku (zaszczytu tego dostąpił jako 41-latek, stał się wówczas najmłodszym laureatem w krótkiej historii tej nagrody).

Do wielkich fanów jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

John Steinbeck to słynny amerykański pisarz, z którym jakimś cudem było mi do tej pory nie po drodze.
Na jednej z półek wykopałem "Cudowny czwartek", przeczytałem i... zachwycony nie jestem.

"Cudowny czwartek" to dalszy ciąg perypetii bohaterów z "Ulicy Nadbrzeżnej". Zaletą książki jest bez wątpienia galeria ciekawych postaci. Wszystkie naszkicowane karykaturalną kreską; są żywe, przekonujące, potrafią zmieniać swe postępowanie i wyciągać wnioski.
Mieszkańcy Nadbrzeżnej są zżyci ze sobą, dni mijają im na wałęsaniu sie po okolicy, plotkowaniu i piciu (z przewagą tego ostatniego).

Gdy poważne życiowe dylematy osaczają lubianego przez wszystkich Doca, przyjaciele postanawiają mu pomóc.
Jest trochę humoru, narracja luźna i swobodna, szybko się czyta... ale całość płaska jak współczesne telewizory. Mam wrażenie, że ślizgałem się tylko po powierzchni, próbując się - bezskutecznie - czegoś złapać.

Steinbeck krąży wokół różnych tematów, ale boi się, lub nie chce, podejść bliżej.

W efekcie lektura "Cudownego czwartku", choć niepozbawiona przyjemności, przypomina oglądanie Big Brothera przez lornetkę.

Lekko naciągane 6,5/10.

John Steinbeck to słynny amerykański pisarz, z którym jakimś cudem było mi do tej pory nie po drodze.
Na jednej z półek wykopałem "Cudowny czwartek", przeczytałem i... zachwycony nie jestem.

"Cudowny czwartek" to dalszy ciąg perypetii bohaterów z "Ulicy Nadbrzeżnej". Zaletą książki jest bez wątpienia galeria ciekawych postaci. Wszystkie naszkicowane karykaturalną kreską;...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zabrzmi to jak obelga, ale "Doskonała próżnia" jest pierwszą przeczytaną przeze mnie książką Lema, której daleko do doskonałości.

Jest bardzo nietypowa: to nie powieść, ani opowiadanie, tylko zbiór recenzji do nieistniejących książek. Lem wymyślił dzieła, których nie ma, ich autorów, samego siebie jako recenzenta, po czym przystąpił do oceny każdego z tych tworów.

Lem musiał się dobrze bawić: zastosował podwójny blef, umieszczając w zbiorze recenzji książek zmyślonych recenzję książki w której się one znajdują, czyli właśnie "Doskonałej próżni". Ten incepcyjny chwyt umożliwia bezkarne swawolenie pod przykrywką wielkiej mistyfikacji.

Dzięki temu zabiegowi mógł sobie pozwolić na krytykę przeróżnych nurtów i trendów literackich, na którą w regularnej twórczości być może pozwolić by sobie nie mógł lub nie chciał.

Oczywiście, cały czas należy mieć z tyłu głowy, że to recenzje wydawnictw nieistniejących, co może oznaczać – ale wcale nie musi – traktowanie przytyków Lema z przymrużeniem oka.

I tak dostaje się m.in. antypowieści, która jest dla Lema niczym magik pokazujący publiczności podszewkę swych sztuczek. Mamy tez krytyczne spojrzenie na zaplanowane próby stworzenia arcydzieła lub nasączaniu książki taką ilością nawiązań i odniesień, że odczytanie ich wszystkich jest niemożliwe.
Humoru jest mniej niż w innych dziełach Lema, ale nie zniknął całkowicie:

"Joachim Fersengeld jest Niemcem, który napisał swa „Perykalipsę” po holendersku (języka tego prawie nie zna, co sam we wstępie przyznaje), a wydał ją we Francji, słynącej z podłych korekt. Piszący te słowa właściwie też nie zna holenderskiego, lecz podług tytułu książki, angielskiego wstępu i nielicznych, zrozumiałych w tekście wyrażeń uznał, że się na recenzenta przecież nadaje".

Dwie ostatnie recenzje to ostra jazda bez trzymanki. Ciężkie, niestrawne dla „zwykłego” czytelnika wywody naukowo-filozoficzne, których naprawdę nie da się czytać. Uważne przebrnięcie przez końcówkę Doskonałej próżni wymaga wiele samozaparcia. Może nadinterpretuję, ale noblowski wykład profesora Alfreda Testy, to ewidentne nawiązanie do Nikoli Tesli (który – przypomnijmy - nigdy Nobla nie dostał, a nominowany był ledwie raz i to dopiero w 1937 roku).

Jak przystało na krytyka, Lem-recenzent reaguje w różnoraki sposób. Zachwyca się niektórymi dziełami, beszta inne. To nadaje jego hochsztaplerstwu znamion prawdziwości. I do tego się chyba sprowadza sens całej Doskonałej próżni: do szukania prawdziwej wartości w literaturze, czy nawet jeszcze szerzej: do rozważań na temat autentyczności sztuki. Sztuki, która jest przecież wymyślona.

A czym się różni książka istniejąca od tej wymyślonej? Z punktu widzenia recenzji, absolutnie niczym. Recenzja może zachęcić lub zniechęcić i nie ma znaczenia, czy recenzowanego produktu można dotknąć mniej lub bardziej ciekawskim paluchem. Lemowi udała się ta sztuka; złapałem się na tym że chciałbym przeczytać niektóre z recenzowanych przez niego fantazmatów.

Szczególnie trzy z nich:

„Idiota” Gian Carlo Spallanzaniego zapowiada się jako arcyciekawe studium psychologiczne. Oto przeciętna, średniozamożna rodzina, w skład której wchodzi niedorozwinięte umysłowo dziecko. Dni mijają na rzetelnie wykonywanych, lecz rutynowych spotkaniach rodziców z lekarzami, prawnikami itp. – jednak bez większych nadziei na zmianę losu dziecka. Są to zabiegi wykonywane pro forma, niejako z przyzwyczajenia. Ciekawe rzeczy dzieją się za to na poziomie rodzinnych stosunków: ci zwyczajni rodzice opracowują system interpretacji zachowań swojego ukochanego małego „idioty”. I tak oto każdy gest, mimowolny skurcz ciała, każde bezmyślne słowo urastają do rangi celowych aktów, inteligencji, a nawet dowcipnych żartów młodziana. Dochodzi nawet do morderstwa, ale czy rodzice podejrzewają o nie swoje ukochane baby? A gdzież tam! Jak celnie pisze Lem, rodzice tym bardziej starają się podtrzymać fikcję, im bardziej rzeczywistość jej zaprzecza.

Druga intrygująca – chyba jeszcze bardziej – rzecz, to „Gruppenführer Louis XVI” autorstwa Alfreda Zellermanna. Kilka lat po II wojnie światowej Siegfried Taudlitz, uciekinier z rozbitej Rzeszy osiedla się w Argentynie. Ze sobą zabiera kufer pełen dolarów i grupę oddanych niemieckich oficerów. Po drodze dołączają do nich różnej maści awanturnicy i kobiety o równie awanturniczej reputacji. Taudlitz organizuje wyprawę w głąb argentyńskiej dżungli, gdzie znajduje opuszczone azteckie ruiny. Tam też osiedla się wraz ze swoją świtą. I tu zaczyna się najciekawsza część: z dala od cywilizacji, Taudlitz postanawia odtworzyć monarchię francuską z czasów Ludwika XVI. Mianuje się królem, tworzy własny dwór, doradców, rycerstwa i lokajów.

Taudlitz i jego świta siłą narzucają konieczność udziału w tej grze, w dworskim fałszerstwie. Po jakimś czasie zaczynają tracić kontakt z rzeczywistością i wrastać w ten wyimaginowany świat, jego słownictwo, zachowania itp.

"Pomału wszyscy wrastają w owe sztuczne skóry (…), że fałsz schodzi niejako głębiej (…). Nadal pozostaje on brednią, lecz teraz już taką, która pulsuje krwią autentycznych pożądań, nienawiści, sporów, rywalizacji, albowiem na fałszywym dworze lęgną się prawdziwe intrygi (…)".

Fascynujące będzie... ha! – byłoby, bo przecież książka nie istnieje – obserwowanie ludzkich zachowań i budowania kolejnych warstw maskarady w odizolowanym od współczesnego świata skansenie. Potencjał widzę tu ogromny, ale być może Lem uznał, że wystarczy streścić potencjalne rozgałęzienia fabuły, zamiast po prostu napisać taką książkę. Zresztą, kto wie: być może doszłoby do tego, gdyby tylko doba trwała dłużej?

Wreszcie: „Odys z Itaki” autorstwa Kuno Mlatje. Główny bohater, tytułowy Homer M. Odys, to wizjoner. Uważa, że postęp cywilizacji zawdzięczamy geniuszom, których od razu podzielił na trzy grupy. Geniusze pierwszej kategorii to osoby rozpoznawalne, cieszące się (choć nie zawsze) uznaniem, sławą a czasem i pieniędzmi. Geniusze z drugiej grupy są dla współczesnych zbyt trudni. Przez to gorzej im się powodzi. W starożytności podlegali zazwyczaj kamieniowaniu, w wiekach średnich – całopaleniu. Zostają docenieni dopiero po śmierci, czasem dopiero przez następną generację. Co więksi szczęściarze mogą liczyć na zostanie patronem jakiejś wiejskiej biblioteki. Prawdziwe ananasy to geniusze trzeciej kategorii. Tych nikt nie zna. Pozostają nierozpoznani za życia, niedocenieni po śmierci.

"Są to bowiem twórcy prawd tak niesłychanych, dostarczyciele propozycji równie przewrotowych, że na nich absolutnie nikt wyznać się nie umie".

Aby oddać przysługę ludzkości, Odys postanawia rozpocząć poszukiwania geniuszy ekstraklasowych. Zbiera ochotników, koordynuje ich wysiłki. Wkrótce śmiałkowie wyruszają na poszukiwania geniuszy, przeżywając niesamowite przygody w najdalszych zakątkach świata. Poszukiwania – dodajmy – bezowocne. Homer M. Odys dochodzi bowiem do wniosku, iż jedynym żyjącym geniuszem trzeciej kategorii jest on sam.

***

Lemowskie szarady postawiły i mnie przed zupełnie niespotykanymi dotąd dylematami.

Czy opisując fabułę zmyślonej książki, można zdradzić jej zakończenie? Czy może istnieć spojler w przypadku fałszywej publikacji? Wreszcie - jak zinterpretować fakt, że chciałoby się niektóre z tych wymyślonych książek przeczytać?

"Doskonała próżnia" jest niezmiernie ciekawym eksperymentem, w którym Stanisław Lem udzielił sam sobie pozwolenia na figle i swawole. Traktuję to jako pokaz jego mocy – za pomocą recenzji, na zasadzie lustra pokazał nam odbitą prawdę o rzeczach, które mógłby napisać. Większość z nich nosi w sobie duży potencjał na literackie dzieło. Jednocześnie, poziom recenzji jest bardzo nierówny i tak jak wspomniałem, niektóre z nich są całkowicie niestrawne.

Dlatego "Doskonała próżnia" zgrabnie łączy w sobie całkowite przeciwieństwa jako kolejny przykład geniuszu Lema, a jednocześnie dowód na jego ułomność. Mogę więc z pewna ulgą obwieścić fakt, o którego prawdziwości nie byłem wcześniej do końca przekonany: Lem był człowiekiem. Nie robotem, algorytmem, ani syntetyczną maszyną.

Zabrzmi to jak obelga, ale "Doskonała próżnia" jest pierwszą przeczytaną przeze mnie książką Lema, której daleko do doskonałości.

Jest bardzo nietypowa: to nie powieść, ani opowiadanie, tylko zbiór recenzji do nieistniejących książek. Lem wymyślił dzieła, których nie ma, ich autorów, samego siebie jako recenzenta, po czym przystąpił do oceny każdego z tych tworów.

Lem...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika MilczenieLiter

z ostatnich 3 m-cy
MilczenieLiter
2024-05-08 12:15:00
2024-05-08 12:15:00
Żywe morze snów na jawie Richard Flanagan
Średnia ocena:
7.1 / 10
177 ocen
MilczenieLiter
2024-05-08 11:52:40
2024-05-08 11:52:40
MilczenieLiter
2024-05-08 11:51:59
2024-05-08 11:51:59
Dom lalki i inne nowele August Strindberg
Średnia ocena:
7.1 / 10
37 ocen
MilczenieLiter
2024-05-06 22:07:12
MilczenieLiter
2024-05-05 10:32:06
MilczenieLiter dodał książkę Rozkład północy na półkę Chcę przeczytać
2024-05-05 10:32:06
MilczenieLiter dodał książkę Rozkład północy na półkę Chcę przeczytać
Rozkład północy Bora Chung
Średnia ocena:
8.3 / 10
14 ocen
MilczenieLiter
2024-05-04 13:31:20
MilczenieLiter i _och_man_ są teraz znajomymi
2024-05-04 13:31:20
MilczenieLiter i _och_man_ są teraz znajomymi
MilczenieLiter
2024-05-03 22:28:50
MilczenieLiter dodał książkę Ulica Nadbrzeżna na półkę Chcę przeczytać
2024-05-03 22:28:50
MilczenieLiter dodał książkę Ulica Nadbrzeżna na półkę Chcę przeczytać
Ulica Nadbrzeżna John Steinbeck
Średnia ocena:
7.2 / 10
376 ocen
MilczenieLiter
2024-05-03 22:28:26
MilczenieLiter ocenił książkę Cudowny Czwartek na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-05-03 22:28:26
MilczenieLiter ocenił książkę Cudowny Czwartek na
6 / 10
i dodał opinię:

John Steinbeck to słynny amerykański pisarz, z którym jakimś cudem było mi do tej pory nie po drodze.
Na jednej z półek wykopałem "Cudowny czwartek", przeczytałem i... zachwycony nie jestem.

"Cudowny czwartek" to dalszy ciąg perypetii bohaterów z "Ulicy Nadbrzeżne...

Rozwiń Rozwiń
Cudowny Czwartek John Steinbeck
Średnia ocena:
7.1 / 10
272 ocen
MilczenieLiter
2024-05-02 23:28:33
MilczenieLiter dodał książkę Wyspa Ø na półkę Chcę przeczytać
2024-05-02 23:28:33
MilczenieLiter dodał książkę Wyspa Ø na półkę Chcę przeczytać
Wyspa Ø Peter Balko
Średnia ocena:
7.9 / 10
15 ocen
MilczenieLiter
2024-05-02 12:03:52
MilczenieLiter dodał książkę Trylogia nowojorska na półkę Chcę przeczytać
2024-05-02 12:03:52
MilczenieLiter dodał książkę Trylogia nowojorska na półkę Chcę przeczytać
Trylogia nowojorska Paul Auster
Średnia ocena:
7.2 / 10
931 ocen

ulubieni autorzy [6]

Friedrich Dürrenmatt
Ocena książek:
7,3 / 10
20 książek
2 cykle
Pisze książki z:
23 fanów
Adolfo Bioy Casares
Ocena książek:
6,9 / 10
9 książek
0 cykli
3 fanów
Etgar Keret
Ocena książek:
6,5 / 10
59 książek
0 cykli
Pisze książki z:
319 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
313
książek
Średnio w roku
przeczytane
45
książek
Opinie były
pomocne
823
razy
W sumie
wystawione
301
ocen ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
1 545
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
40
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]