Booknięty

Profil użytkownika: Booknięty

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 1 tydzień temu
152
Przeczytanych
książek
323
Książek
w biblioteczce
150
Opinii
693
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Wystarczyło przeczytać "Rekursję", żeby Crouch kupił mnie całkowicie. Wątek podróży w czasie, zmian rzeczywistości, alternatywnych wszechświatów i linii czasowych to coś, o czym zawsze, nie ważne jak zmęczony – chętnie czytam. Pod warunkiem oczywiście, że jest to dobrze napisane. Naiwnie założyłem, że będzie tak samo w przypadku "Upgrade’u". Autor miał bowiem pomysł na całość, natomiast tak mniej więcej od połowy najwidoczniej odechciało mu się pisać. I choć odrobił lekcje z genetyki wzorowo to wystrzelał się bardzo szybko z asów, których też długo nie chował przed czytelnikiem w rękawie, a resztę powieści sprowadził do sztampowej potencjalnej postapokaliptycznej wizji świata z czasem akcji na chwilę przed nią.

Logan Ramsey – kochający i kochany ojciec i mąż, a także Agent Ochrony Genów na jednej z misji ulega poważnemu wypadkowi. Wydaje się, że tylko cud uchronił go od śmierci, ponieważ intensywne obrażenia są dosyć rozległe. Podczas gdy lekarze, co do diagnozy mają więcej pytań niż odpowiedzi, Logan zauważa zachodzące w ciele i umyśle zmiany. Staje się bystrzejszy, potrzebuje mniej snu niż zwykle, zmniejsza się jego próg bólu, a wytężony umysł pozwala oszacować z olbrzymią dawką prawdopodobieństwa zachowanie jego rozmówców. Mężczyzna, choć nie z własnej woli - został genetycznie zmodyfikowany. Pytanie komu na tym zależało.

Kontynent Afrykański, w skrajnym ubóstwie zamieszkuje cztery miliardy ludzi bez zapewnionej ciągłości zaopatrzenia w żywność. Przerwy w dostawach żywności, a także gigantyczny poziom bezrobocia w związku z zastępowaniem ludzi sztuczną inteligencją dotyka również Ameryki. Swoją drogą, Ameryki, która niczym u Orwella wydaje się być pod stałym, wszechobecnym nadzorem. Żeby przeżyć, zaczęto produkować syntetyczną żywność. (to akurat mi się podoba). W związku z okresem Wielkiego Głodu, drastycznie wzrosły ceny mięsa. Niektóre restauracje wobec tego, raz zamknięte już nigdy nie otworzyły się ponownie. Większość Miami oraz część Nowego Jorku została zalana, a po Oceanie Indyjskim dryfuje wyspa plastiku wielkości Islandii. To fantastycznie tło powieści Croucha, ale nie różni się ono wiele od potencjalnej bliskiej przyszłości świata rzeczywistego.

„Koniec homo sapiens jest bliski. Dostrzegamy go w tysiącach wymiarów” –
Logan wierzył w to twierdzenie egoistycznej (czy na pewno?) matki. Teraz jednak, kiedy jego umysł wskoczył na tytułowy wyższy poziom, postanowił to sprawdzić.

„Nawet najprostsze zmiany genetyczne mają niezamierzone i nieprzewidziane konsekwencje, czyli możliwość – prawdopodobieństwo wręcz – szkodliwych genetycznych skutków ubocznych, które mogły, na dobre lub złe, unicestwić pierwotny cel działania danego genu, starannie ukształtowany przez naturę na przestrzeni er i epok w procesie ewolucji.”
Ktokolwiek to zrobił z Loganem, „nadpisywał programowanie dokonane przez naturę i przejmował kontrolę nad ewolucją.” Jego „genom zawierał informacje zakodowane w celu lepszej lub gorszej, ale jednak samoregulacji, zwalczania chorób, toksyn, zagrożeń środowiskowych i dysfunkcji organizmu – wszystko w celu przetrwania gatunku. Edycje genów i genetyczne wstawki, które wyostrzały jego umysł, mogły też zaburzyć całą, delikatną równowagę genomu i zagrozić przez to jego życiu”.

„Gdy Watson, Crick i Franklin we wczesnych latach pięćdziesiątych XX wieku odkryli budowę podwójnej helisy DNA, zmienił się sposób myślenia nauki o odrębności gatunków. W latach osiemdziesiątych XX wieku Niles Eldredge i Joel Cracraft wysunęli hipotezę, że biorąc pod uwagę definicję filogenetyczną, wystarczy, żeby DNA dwóch gatunków zwierząt różniło się o 2%, byśmy skategoryzowali je jako odrębne gatunki.”
Czym zatem stał się główny bohater powieści, skoro jego DNA od innych reprezentantów gatunku ludzkiego różniło się o sporo więcej niż tylko 2%?

„Upgrade. Wyższy poziom” to powieść, w której ludzie wykorzystują swoją wyszlifowaną inteligencję, bawiąc się w Boga, a pojęcie słuszności, moralności, podążania za ideałami lub odwrotnie – barbarzyństwa, wynaturzenia, szkodliwości są mocno subiektywne. Podejmowane decyzje nie mają tu barwy czarnej ani białej, ale odcienie szarości. Są jednocześnie konieczne i niemożliwe do podejmowania. Zimna technologia zastępuje kręgosłup moralny, a większe uczucia wyparowują wraz z empatią. Książkę oceniam na sześć z dziesięciu możliwych oczek dlatego, że Crouch na prawdę się postarał, odrobił lekcje, zaciekawił, zaintrygował, następnie postanowił uciec w sztampę zupełnie Croucha nieprzypominającą, robiąc z tego familijne kino akcji.

PS. Podobał mi się motyw szybkiego czytania. Tę umiejętność nabył Logan po wzmocnieniu. Jeżeli do mojego kodu dostałby się marker, który zmieniłby ten genom odpowiedzialny za większą i szybszą przyswajalność wiedzy, wiedzcie, że zaszywając się w największej na świecie bibliotece, ratowanie świata to ostatnia sprawa, o której bym pomyślał.

Wystarczyło przeczytać "Rekursję", żeby Crouch kupił mnie całkowicie. Wątek podróży w czasie, zmian rzeczywistości, alternatywnych wszechświatów i linii czasowych to coś, o czym zawsze, nie ważne jak zmęczony – chętnie czytam. Pod warunkiem oczywiście, że jest to dobrze napisane. Naiwnie założyłem, że będzie tak samo w przypadku "Upgrade’u". Autor miał bowiem pomysł na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sekret Andrew Child, Lee Child
Ocena 6,5
Sekret Andrew Child, Lee C...

Na półkach: , ,

Jestem po przeczytaniu trzech z czterech pozycji napisanych przez Childa z bratem. Nie jest chyba tajemnicą, że stary dobry Lincoln jedynie sygnował te powieści swoim nazwiskiem, a cały piekielnie dobry cykl o blisko dwumetrowym żandarmie przechodzi swój bliski zmierzchowi okres przekazywania autorskiej pałeczki. Z twórczością Pana Lee Childa jest trochę tak, jak z graniem na konsoli z o wiele młodszym bratem. Jeżeli nie chcemy, żeby nam popsuł frajdę z rozgrywki, a z jakiegoś powodu musimy z nim grać, niech to robi najlepiej na odłączonym padzie. W szerokim gronie zwolenników opinii na temat spadku jakości cyklu o Reacherze w momencie przekazywania pałeczki Panu Andrew nie jestem bynajmniej sam. Ten odgrzewany kotlet, który zawsze, bo już od 24 tomów smakował wybornie, nagle się przejadł, ponieważ zaczął smakować inaczej. Po prostu kto inny zaczął go przyrządzać. W ten schemat wpisuje się czwarta napisana wspólnie (czy na pewno wspólnie?), a dwudziesta ósma ogólnie książka braci Child pt. „Sekret”. Jaki sekret ukryli przed nami autorzy i czy dane będzie nam je poznać? W sumie tak. I to już praktycznie na początku powieści.

Mamy rok 1992. Stany Zjednoczone. Dwie siostry w akcie bezmyślnej zemsty oraz sukcesywnych, usilnych próbach dotarcia do prawdy o swoim ojcu mordują naukowców, zamieszanych w tajny rządowy projekt realizowany w Indiach 23 lata temu. Zdegradowany ze stopnia majora Jack Reacher aktywnie służy w armii. Ten Reacher, którego znamy z większości powieści nie interesowałby się raczej sprawą, która go nie dotyczy. Ten Reacher z „Sekretu” interesuje się, ponieważ zainteresował się tym Departament Obrony Stanów Zjednoczonych. Ten sam Departament w związku z powyższym tworzy grupę śledczą, której potencjalnym celem jest zdemaskowanie oprawców oraz zapobieżenie śmierci kolejnych naukowców, a w której skład wchodzi agentka FBI, agent CIA, przedstawiciel Departamentu Skarbu oraz przedstawiciel armii… Reacher właśnie.

Powieść przeczytałem w kilka dni, a zazwyczaj takie „Czajldy” czytam w kilka godzin, do jednego dnia maksymalnie. Dlaczego? Chyba troszkę mi zabrakło Reachera w Reacherze i szybko traciłem zainteresowanie kontynuacją. „Sekret” to jedna z niewielu powieści, z cyklu, w której więcej i intensywniej czytamy o antagonistach niż o wielkim wojskowym wymierzającym im sprawiedliwość, zatem jako pisany przez Andrew Childa zupełnie nowy cykl, luźno związany z Jackiem, czytałoby się to lepiej niż jako pełnoprawna dwudziesta siódma kontynuacja jego przygód. Wielka szkoda, że nie dostaliśmy więcej Reachera w Reacherze, zwłaszcza, że panowie Childowie zdecydowali się już na osadzenie powieści w czasach jego służby w żandarmerii, a tego czasu akcji w całym cyklu jest niezwykle mało.

Na niezbyt chlubną uwagę zasługuje prostoliniowość w myśl skreślania przez oprawczynie kolejnych nazwisk z ich listy śmierci. Czy to nie nazbyt oczywiste, że tym, który cokolwiek wie na temat tajnego indyjskiego Projektu 192 okaże się ten ostatni do skreślenia?

Mimo, że Sekret odwrotnie do „Umrzeć próbując”, „Elity zabójców”, „61 godzin” i dwudziestu kilku pozostałych powieści, nie wywołał tego choćby chwilowego stanu, w którym robi się zimno, oddech zostaje wstrzymany, bądź wręcz przeciwnie – przyspiesza, a wzrok wodzi po kolejnych linijkach tekstu z zatrważającą prędkością, to jestem w stanie wydobyć z niego pewne plusy. Historia całkiem dobrze przemyślana i jak na cykl o Reacherze to w sumie i pasująca. Zakończenie raczej nieprzewidywalne i jak to bywało w wielu poprzedniczkach – z dnem ukrytym pod innym dnem przeplatają się ostatecznie zwroty akcji. Da się nawet z tej pozycji cieszyć, ale to, w jaką stronę zmierza ulubiony przez wszystkich „Childfanów” prawie dwumetrowy, bezdomny, emerytowany czy wciąż aktywny wojskowy nie napawa optymizmem. Panie Andrew, proszę, stwórz Pan swój cykl. Reachera zostaw proszę w spokoju.

Jestem po przeczytaniu trzech z czterech pozycji napisanych przez Childa z bratem. Nie jest chyba tajemnicą, że stary dobry Lincoln jedynie sygnował te powieści swoim nazwiskiem, a cały piekielnie dobry cykl o blisko dwumetrowym żandarmie przechodzi swój bliski zmierzchowi okres przekazywania autorskiej pałeczki. Z twórczością Pana Lee Childa jest trochę tak, jak z graniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Mimo, że otoczka niewątpliwie kosmiczna, to odczucia niestety przyziemne. Wstyd mówić, ale trzecia odsłona kanonu literatury science-fiction, jakim jest Odyseja Kosmiczna (moim zdaniem) nie dotrzymuje kroku swoim poprzedniczkom. Pamiętam, jak z wielkim zapałem zabrałem się za Odyseję 2001. To była niezwykła podróż w kierunku Saturna od pierwszej do ostatniej strony. Nie inaczej było przy okazji doświadczenia Odysei 2010 i wypadu na Jowisz. Miałem wtedy wrażenie, że każda sekunda spędzona z Floydem, HALem czy po prostu na statku Discovery albo gdzieś przy wielkim czarnym tajemniczym monolicie jest inspirująca, ważna i przyjemna. Nadeszła Odyseja 2061 i… po przeczytaniu czuję się tak, jakby ktoś mnie zahibernował i bez mojej zgody zabrał w kosmos. W takim wypadku nie miałem okazji doświadczyć tego, co przy okazji poprzednich części chłonąłem całym sobą. Jeżeli pewne kwestie były nudne, to znaczy, że nie były ważne, a jeśli były ważne i nie nudne, to i tak umykały gdzieś z głowy po zaledwie kilku czy kilkunastu stronach dalej.

Literacki świat to niestety nie youtube, w którym wystarczy przez jakiś czas kontentem przyciągać do siebie ludzi, a kiedy grono odbiorców urośnie do pożądanej wielkiej liczby, karmić ich czymkolwiek. Po pewnym czasie nie będą już zainteresowani naszym kanałowym pomysłem, a nami samymi właśnie. Wystarczy, że będziemy, a odbiorcy już będą zadowoleni. W Odysei 61’ niewystarczające okazało się początkowe zaciekawienie czytelnika HALem, dziwnym czarnym tworem, garstką osobliwych postaci, żeby potem zwyczajnie wrzucić ścisło umysłową inteligencję w statek kosmiczny i… niech sobie będą, czytelnik i tak to kupi. Da się to kupić, ale tylko z jednego powodu. Clarke zachwycił nas poprzedniczkami i pokazał swoje możliwości. Myślę, że zdecydowanie gorzej było by wtedy, kiedy to trzeci tytuł czteroksięgu zająłby miejsce pierwszego.

Do rzeczy jednak. O czym w dużym skrócie jest tak naprawdę Odyseja kosmiczna 2061? Poniekąd o łamaniu zasad. Floyd, któremu już nie wypada śpiewać urodzinowych 100 lat (ma 103 lata) wbrew powiedzeniu „Sky is the limit” postanawia na statku Universe wylądować na komecie Halleya. W tym samym czasie inny statek kosmiczny – Galaxy wbrew ostrzeżeniu z nieznajomego źródła – parafrazie boskiego nakazu „wszystkie światy są Wasze, z wyjątkiem Europy” – ląduje na Europie właśnie i… woła o pomoc. W zasadzie fabularnie to wszystko. Cała ta otoczka, w której skąpana jest fabuła to rozmyślania przez kilka dwuwymiarowych, niestanowiących integralnej części, a jedynie dopełnienie, postaci na temat tego, czy coś się zrobić da, czy nie, w oparciu o zasadę: jeżeli coś jest głupie, ale działa – nie jest głupie. Nie można powiedzieć, że opowieść do połowy książki wyhamowuje, żeby następnie przyspieszyć, ponieważ od samego początku praktycznie się nie porusza. Za połową, czyli mniej więcej wtedy, kiedy dowiadujemy się o kłopotach załogi statku Galaxy, zaczyna po prostu biec ciut szybciej.

Zastanawiam się, czy jeżeli 95% tej pozycji rozczarowuje, to jeśli zakończenie okaże się bardzo do reszty powieści podobne – można powiedzieć, że (zakończenie) również rozczarowało? Przecież tego można się było spodziewać, sugerując się trzystoma stronami wstecz. W takim wypadku zakończenie rozczarowałoby chyba w sposób pozytywny, jeżeli okazałoby się inne niż cała reszta powieści. Niestety – tu zakończenie nie jest pozytywnie rozczarowujące. Rozczarowuje zatem tak samo, jak cała Odyseja 2061. To przykre.

Jak bardzo źle nie wyglądało by wszystko, co z tą częścią związane, autorowi należy się szacunek za stworzenie arcydzieła jako całokształt i warto powtórzyć za okładkowym „The New York Times Book Review” :

„Clarke pozostaje mistrzem w opisywaniu wszechświata, łączącym wierność naukowym faktom z pisarskim artyzmem”.

Mimo, że otoczka niewątpliwie kosmiczna, to odczucia niestety przyziemne. Wstyd mówić, ale trzecia odsłona kanonu literatury science-fiction, jakim jest Odyseja Kosmiczna (moim zdaniem) nie dotrzymuje kroku swoim poprzedniczkom. Pamiętam, jak z wielkim zapałem zabrałem się za Odyseję 2001. To była niezwykła podróż w kierunku Saturna od pierwszej do ostatniej strony. Nie...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Booknięty

z ostatnich 3 m-cy
Booknięty
2024-04-29 11:54:44
Booknięty i Netti są teraz znajomymi
2024-04-29 11:54:44
Booknięty i Netti są teraz znajomymi
Booknięty
2024-04-29 09:13:51
Booknięty ocenił książkę Ślepnąc od świateł na
7 / 10
2024-04-29 09:13:51
Booknięty ocenił książkę Ślepnąc od świateł na
7 / 10
Ślepnąc od świateł Jakub Żulczyk
Średnia ocena:
7.2 / 10
8934 ocen
Booknięty
2024-04-29 09:10:34
Booknięty dodał książkę Korona śniegu i krwi na półkę Chcę przeczytać
2024-04-29 09:10:34
Booknięty dodał książkę Korona śniegu i krwi na półkę Chcę przeczytać
Korona śniegu i krwi Elżbieta Cherezińska
Średnia ocena:
7.7 / 10
4426 ocen
Booknięty
2024-04-29 09:10:32
Booknięty dodał książkę Płomienna korona na półkę Chcę przeczytać
2024-04-29 09:10:32
Booknięty dodał książkę Płomienna korona na półkę Chcę przeczytać
Płomienna korona Elżbieta Cherezińska
Średnia ocena:
8.1 / 10
1626 ocen
Booknięty
2024-04-29 09:03:42
Booknięty i mikro_czytelnia są teraz znajomymi
2024-04-29 09:03:42
Booknięty i mikro_czytelnia są teraz znajomymi
Booknięty
2024-04-29 09:03:40
Booknięty i Robson Kite są teraz znajomymi
2024-04-29 09:03:40
Booknięty i Robson Kite są teraz znajomymi
Booknięty
2024-04-29 07:48:04
Booknięty i Anna są teraz znajomymi
2024-04-29 07:48:04
Booknięty i Anna są teraz znajomymi
Booknięty
2024-04-27 19:24:06
Booknięty i Fawaris są teraz znajomymi
2024-04-27 19:24:06
Booknięty i Fawaris są teraz znajomymi
Booknięty
2024-04-27 17:08:43
Booknięty i _och_man_ są teraz znajomymi
2024-04-27 17:08:43
Booknięty i _och_man_ są teraz znajomymi

statystyki

W sumie
przeczytano
152
książki
Średnio w roku
przeczytane
17
książek
Opinie były
pomocne
693
razy
W sumie
wystawione
150
ocen ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
965
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
21
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]