-
Artykuły[QUIZ] Harry Potter. Sprawdź, czy nie jesteś mugolemKonrad Wrzesiński17
-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik5
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać60
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant4
Biblioteczka
2024-04-22
2024-03-29
,,Sowek" - to popularne w Rosji określenie na człowieka ukształtowanego przez Związek Radziecki i jego sowiecką ideologię. Dla nas homo sovietikus to nie tylko nazwanie specyficznej grupy społecznej, ale przede wszystkim to sam sposób myślenia, reagowania i wykrzywiony odbiór rzeczywistości. Trudno nam dziś wyobrazić sobie, czym dla ludzi urodzonych, wychowanych na ideologii komunistycznej i żyjących w Związku Radzieckim był kres ich państwa związkowego, a wraz z nim gospodarki centralnie sterowanej i brutalne zetknięcie się z kapitalistyczną, gangsterską wręcz rzeczywistością nowego świata. Dla typowego ,,Sowka" był to z pewnością koniec świata i prawdziwy dramat.
Mistrzowskie reportaże Swietłany Aleksijewicz zawarte w książce ,,Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka" z początku mogą zdumiewać, wzbudzać niedowierzanie, ale przy dalszej lekturze zaczynają szturchać, kłuć i zwyczajnie po ludzku bolą. Boli przede wszystkim dramatyczny los, historie beznadziei, które dotknęły zwykłych, często niewinnych, prostych ludzi. Świat dziecka urodzonego i osieroconego w łagrze, los nastolatki i jej matki, które zostały oszukane i straciły dom, miłość Ormianki i Azera w czasach nienawiści i wojny. "Czasy secondhandu" to nie kolorowa bajka, to nie sen o lepszym świecie, o lepszej przyszłości. To ogrom rozczarowania, frustracji, rozpaczy, braku nadziei.
Nie łatwo z perspektywy bieżących wydarzeń związanych z wojną na Ukrainie patrzeć ze współczuciem na mieszkańców Rosji. Jednak czytając historie, które miały miejsce piętnaście, dwadzieścia, trzydzieści lat temu trudno tak po ludzku nie ulec wzruszeniu i empatii. Zagłębienie się w historie opisane w reportażach pozwala zajrzeć w rosyjską duszę, w której przez siedemdziesiąt lat trwania Związku Radzieckiego miejsce Boga i cara zajęła ideologia komunizmu i dyktat Stalina. Tu nie może być dobrego zakończenia.
,,Sowek" - to popularne w Rosji określenie na człowieka ukształtowanego przez Związek Radziecki i jego sowiecką ideologię. Dla nas homo sovietikus to nie tylko nazwanie specyficznej grupy społecznej, ale przede wszystkim to sam sposób myślenia, reagowania i wykrzywiony odbiór rzeczywistości. Trudno nam dziś wyobrazić sobie, czym dla ludzi urodzonych, wychowanych na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-07
,,Moskwa- Pietuszki" to mistrzowski opis alkoholowej podróży w głąb rosyjskiej duszy. Podróż koleją to tylko pretekst do zanurzania się w historię własnego życia, to ucieczka od radzieckich, a więc wielce specyficznych i niełatwych realiów. Jest i śmiesznie i tragikomicznie. Jednak przez całą tą dziwaczną opowieść przenika egzystencjonalny ból, żal zmarnowanego życia i tęsknota za prawdziwą wolnością. Na deser i otarcie łez pozostaje czytelnikowi przepis na specyficzny koktajl "Łzy konsomołki", który odbiera pamięć, ale przywraca zdrowy rozsądek.
Tak naprawdę powieść Wieniedikta Jerofiejewa lepiej się słucha niż czyta. Polecam sięgnąć do archiwum Teatru Telewizji i obejrzeć sztukę w wykonaniu Mariana Opani.
,,Moskwa- Pietuszki" to mistrzowski opis alkoholowej podróży w głąb rosyjskiej duszy. Podróż koleją to tylko pretekst do zanurzania się w historię własnego życia, to ucieczka od radzieckich, a więc wielce specyficznych i niełatwych realiów. Jest i śmiesznie i tragikomicznie. Jednak przez całą tą dziwaczną opowieść przenika egzystencjonalny ból, żal zmarnowanego życia i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-30
Rosja nigdy nie przestaje zadziwiać. Twór państwowy, który powstał po rozpadzie Związku Radzieckiego przeobraża się nieustannie i nikt, kto bacznie nie śledzi zdarzeń wewnętrznych nie jest w stanie określić w jakim kierunku on zmierza.
Peter Pomerantsev z pochodzenia Rosjanin, ale wychowany i wykształcony w Wielkiej Brytanii dziennikarz telewizyjny podejmuje próbę opisania świata absurdów, które mają jeden mianownik - Nową Rosję.
Mamy więc Witalija Dimoczkę, gangstera, szefa mafii, który postanowił kręcić filmy w stylu hollywoodzkim o sobie samym. W jego filmach wszystko jest autentyczne, strzelanina, pościgi, napady, bijatyka. Prawdziwe reality show, które dobrze sprzedaje się w telewizji. W barze przy stacji metra przesiaduje Dinara z Dagestanu prostytutka, która nie mogła się zdecydować czy zostać tak jak jej siostra wahhabitką, czy jednak zarabiać ciałem na ulicy. O sprawiedliwość walczy Jana, której wydało się, że jest kobietą sukcesu, dopóki nie trafiła do więzienia fałszywie oskarżona o używanie narkotyków do produkcji środków czystościowych. Władisław Surkow - demiurg z Kremla przy pomocy telewizji i szczodrego finansowania wszystkich i wszystkiego, co może poprawić wizerunek prezydenta wykreował świat iluzji w którą wierzy większość Rosjan.
Początkowo reportażowy styl Pomerantseva lekko bawi, wydaje się satyryczny, ale im dalej próbujemy wedrzeć się w owo ,,jądro dziwności" przestaje być ,,smiszno", a zaczyna być ,,straszno". Ostatnie rozdziały wydają się brzmieć złowieszczo i złowrogo. Wojna z Ukrainą, którą wywołał Putin nie jest tylko konsekwencją obłąkańczych wizji jakiegoś szaleńca. Otumanione sączącą się z mediów ideologią Świętej Rusi i Trzeciego Rzymu rosyjskie społeczeństwo ślepo wierzy swojemu przywódcy.
Przebrnięcie przez ,,Jądro dziwności" może być traumatycznym doświadczeniem, ale myślę, że bardzo potrzebnym żeby zrozumieć jakie wielkie niebezpieczeństwo czyha na świat zachodni tuż za jego wschodnią granicą.
Rosja nigdy nie przestaje zadziwiać. Twór państwowy, który powstał po rozpadzie Związku Radzieckiego przeobraża się nieustannie i nikt, kto bacznie nie śledzi zdarzeń wewnętrznych nie jest w stanie określić w jakim kierunku on zmierza.
Peter Pomerantsev z pochodzenia Rosjanin, ale wychowany i wykształcony w Wielkiej Brytanii dziennikarz telewizyjny podejmuje próbę...
2023-06-29
Chciałem zagłębić się w postapokaliptyczną wizję świata, który po katastrofie wojny atomowej musiał zejść do podziemi i zamknąć się w przepastnych tunelach moskiewskiego metra. Chciałem poznać życie, które na nowo musieli układać sobie ludzie na poszczególnych stacjach pozbawieni światła dziennego, otwartej przestrzeni i poczucia bezpieczeństwa. Dmitry Glukhovsky zwiódł mnie swoją wizją, ale raczej nie przekonał do niej...
Dość opasłe dzieło (niemalże 600 stron) jest w rzeczywistości opisem nieco męczącej podróży, odysei młodego żołnierza Artema, który za namową tajemniczego Huntera wyrusza ze swej rodzinnej stacji WONG do mitycznego Polis, by przekazać jego mieszkańcom ostrzeżenie. Ano właśnie… Ostrzeżenie przed czym? Nadchodzi jakieś tajemnicze zagrożenie, nowy gatunek stworzeń zwanych Czarnymi. Artem przemieszcza się pomiędzy stacjami, które są oddzielnymi organizmami administracyjnymi, w których rządzą albo kupcy zrzeszeni w Hanzie, albo jacyś nikczemni faszyści, tudzież weseli komuniści z brygad międzynarodowych. Istnieją też opuszczone stacje, stacje ukryte, zapomniane. Pomiędzy nimi są posterunki wojskowe, skupiska sekciarskie, wyznawcy kultu pierwotnego. Z tym wszystkim zapoznaje się Artem, który cudem uchodzi z każdej opresji. Tylko jaki sens jest w niesieniu ostrzeżenia o niebezpieczeństwie płynącym z zewnątrz, podczas kiedy tak naprawdę większe zagrożenie jawi się w destrukcyjnych strukturach wewnątrz samego świata w metrze?
Artem, choć kreowany na postać wybrańca, w rzeczywistości jest bieda kalką Neo z Matrixa. Trwającą dwa tygodnie podróż w jedną stronę główny bohater w drodze powrotnej pokonuje w kilka godzin. Gloryfikowanie rosyjskich wojskowych ze Specnazu w dobie brutalnej wojny w Ukrainie budzi dziś raczej niesmak. Przyznam się, że wymęczyłem tę książkę i z ulgą dobrnąłem do jej końca. Nie mniej doceniam fakt stworzenia całego uniwersum podziemnego świata w metrze. To niezwykle ciekawa wizja, choć mam wrażenie, że trochę słabo opowiedziana.
Chciałem zagłębić się w postapokaliptyczną wizję świata, który po katastrofie wojny atomowej musiał zejść do podziemi i zamknąć się w przepastnych tunelach moskiewskiego metra. Chciałem poznać życie, które na nowo musieli układać sobie ludzie na poszczególnych stacjach pozbawieni światła dziennego, otwartej przestrzeni i poczucia bezpieczeństwa. Dmitry Glukhovsky zwiódł...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-04-28
,,Amur zdaje się nieuchwytny. Nawet pochodzenie jego nazwy pozostaje niejasne. Zachód postrzega go jako odległy i niedostępny; mało kto o nim słyszał".
Angielski pisarz i podróżnik - Colin Thubron stara się uzupełnić naszą wiedzę o jednej z największych rzek świata. Nie jest to jednak zwyczajna wyprawa samotnego turysty. Począwszy od konnej eskapady po mongolskich bagnach Thubron zmaga się z przeciwnościami srogiego klimatu, kontuzją stopy, biurokratyczną machiną pogranicznych kontroli a nawet podejrzeniami o szpiegostwo. Ma przed sobą do pokonania prawie trzy tysiące kilometrów zanim dotrze nad wybrzeże Morza Ochockiego. Rusza w podróż zaopatrzony w bogatą wiedzę na temat historii, politycznych zawiłości granicy rosyjsko-chińskiej, ale i także wiedzy etnograficznej i przyrodniczej.
Nie jest to powieść typowo przygodowa. Opisy rosyjskiego i chińskiego brzegu rzeki Amur skłaniają do smutnej refleksji, że brutalna ingerencja polityki, czy chęci ekonomicznych zysków niszczy to, co naturalne, co od wieków było zgodne z naturą.
Szkoda wielka, że do książki nie zostały dołączone zdjęcia z wyprawy. A może to specjalny zabieg, by pobudzić naszą wyobraźnię? Dla mnie czytelnicza podróż z Colinem Thubronem (Tu-be-longiem - jak go nazywał chiński przewodnik Liang) była fascynującym wyzwaniem. Wiele z niej wyniosłem.
,,Amur zdaje się nieuchwytny. Nawet pochodzenie jego nazwy pozostaje niejasne. Zachód postrzega go jako odległy i niedostępny; mało kto o nim słyszał".
Angielski pisarz i podróżnik - Colin Thubron stara się uzupełnić naszą wiedzę o jednej z największych rzek świata. Nie jest to jednak zwyczajna wyprawa samotnego turysty. Począwszy od konnej eskapady po mongolskich...
Młody niemiecki dziennikarz Stephan Orth wyrusza na trzy tygodnie w głąb największego państwa świata. Zaczyna od Moskwy, aby przez anektowany Krym i niespokojne Zakaukazie południowym szlakiem ocierającym się o stepy Mongolii dotrzeć do Władywostoku. Do przenocowania wystarczy mu kawałek podłogi lub zwykła kanapa. Takie są zasady couchsurfingu. W podróży jednak nie są najważniejsze krajobrazy i mijane egzotyczne miejsca, ale ludzie, których Orth spotyka, u których nocuje, którzy oferują mu podwózkę. Ci ludzie, to niezwykłe historie, które nieustająco dziwią młodego przedstawiciela zachodniego świata, który musi się zmierzyć z realiami postsocjalistycznej mentalności. Na miejscu Ortha dziwiłbym się zapewne trochę mniej, co jednak nie przeszkadza mi uważać, że książka jest fascynująca i połykana na jednym wydechu.
https://panksiazka.blogspot.com/
Młody niemiecki dziennikarz Stephan Orth wyrusza na trzy tygodnie w głąb największego państwa świata. Zaczyna od Moskwy, aby przez anektowany Krym i niespokojne Zakaukazie południowym szlakiem ocierającym się o stepy Mongolii dotrzeć do Władywostoku. Do przenocowania wystarczy mu kawałek podłogi lub zwykła kanapa. Takie są zasady couchsurfingu. W podróży jednak nie są...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-05-14
Czytając zapis telewizyjnych reportaży jakie tworzyła Barbara Włodarczyk w latach 2004-2015 można rzeczywiście dojść do wniosku, że ,,nie ma jednej Rosji". Tak, jak wielki jest ten kraj rozciągnięty na dwa kontynenty, tak bardzo różni od siebie są bohaterowie poszczególnych odcinków: kreatorka mody Julia i Lidia z potiomkinowskiej wioski, milioner German i bezdomny Wasia z Dworca Jarosławskiego, Iskander motorniczy z moskiewskiego metra i myśliwy Wadim znad Bajkału, pogromca imigrantów Tasak i czarnoskóry radny z głubinki -Jean. Wszyscy oni, choć mają różne poglądy na świat, różne doświadczenia życiowe, tak naprawdę tworzą wielką mozaikę, swoisty kalejdoskop w którym czytelnik może od wewnątrz podglądać współczesną Rosję. Autorka nie tylko opisuje poszczególnych bohaterów ale zagląda do ich mieszkań, chodzi z nimi do pracy, na spotkania. Widzimy biedę prowincji zwanej głubianką, ciasnotę blokowisk w Moskwie, rezydencje bogaczy, domostwo myśliwego, obskurne warunki egzystencji ludzi wysłanych na margines społeczeństwa. I choć w ciągu ostatnich lat wiele się w Rosji zmieniło (nie koniecznie na lepsze), to warto sięgnąć po tę ciekawą książkę by jeszcze lepiej zrozumieć, że Rosja to nie tylko kraj i jego obywatele. Rosja to specyficzny stan umysłu.
Czytając zapis telewizyjnych reportaży jakie tworzyła Barbara Włodarczyk w latach 2004-2015 można rzeczywiście dojść do wniosku, że ,,nie ma jednej Rosji". Tak, jak wielki jest ten kraj rozciągnięty na dwa kontynenty, tak bardzo różni od siebie są bohaterowie poszczególnych odcinków: kreatorka mody Julia i Lidia z potiomkinowskiej wioski, milioner German i bezdomny Wasia z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-15
Andriej ma sześć lat gdy wraz z rodzicami i starszym bratem Dimą opuszcza Związek Radziecki i wyjeżdża na stałe do Nowego Jorku. Wraca do Moskwy po dwudziestu siedmiu latach by zająć się dobiegającą osiemdziesiątki babcią Sewą Efraimową, która niedomaga i ma pierwsze oznaki demencji. Jest rok 2008, a pogrążona w drapieżnym kapitalistycznym i paragangsterskim amoku Moskwa w niczym nie przypomina jego sentymentalnych, osnutych na klasycznej, rosyjskiej literaturze wyobrażeń o ojczystej krainie. Sama babcia wmawia wnukowi, że Rosja to "straszny kraj". Andriusza zostaje zmuszony do konfrontacji z brutalną rzeczywistością miasta, brakiem większej gotówki, poczuciem osamotnienia i znalezieniem przyzwoitego zajęcia. Ponadto opieka nad staruszką jest bardzo wymagająca i kłopotliwa. Minie wiele miesięcy zanim Andriej przełamie pierwsze bariery i pozna ludzi, dzięki którym zacznie dostrzegać, że życie w Moskwie może być na swój sposób interesujące.
Niestety, wbrew opisom na okładce książka sama w sobie nie jest ani tak pasjonująca, ani tak zabawna, żeby nie można było się od niej oderwać. Humoru w niej tyle co na babcine lekarstwo, a akademickie dyskursy autora o systemie szkolnictwa wyższego zwyczajnie nużą czytelnika. Niemniej fabuła stopniowo wciąga, a finał warty jest dobrnięcia do końca książki.
Dla mnie ta powieść miała swój dodatkowy walor sentymentalny. Miałem możliwość dwukrotnego pobytu w Moskwie mniej więcej w tym samym czasie, co fabuła książki. Opisane w niej sytuacje dają rzeczywisty, prawdziwy obraz stolicy Rosji, który dla ,,inostrańca" może być prawdziwym szokiem. Dodatkowo, dziś w dobie rosyjskiej agresji na Ukrainę, tytuł książki nabiera niemalże symbolicznego znaczenia.
Andriej ma sześć lat gdy wraz z rodzicami i starszym bratem Dimą opuszcza Związek Radziecki i wyjeżdża na stałe do Nowego Jorku. Wraca do Moskwy po dwudziestu siedmiu latach by zająć się dobiegającą osiemdziesiątki babcią Sewą Efraimową, która niedomaga i ma pierwsze oznaki demencji. Jest rok 2008, a pogrążona w drapieżnym kapitalistycznym i paragangsterskim amoku Moskwa w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-01-04
Amerykański pisarz Amor Towles stworzył przepiękną opowieść o człowieku, który na przekór historycznym zawieruchom oraz okolicznościom w których się znalazł, pozostał sobą i zachował żelazne zasady cechujące prawdziwego dżentelmena. Hrabia Aleksander Iljicz Rostow w czasie rewolucji październikowej zamiast uciekać z Rosji wybrał odwrotną drogę. Z Paryża przybył do Moskwy. W roku 1922 bolszewicki sąd skazał go na areszt domowy i uwięził w najbardziej znakomitym moskiewskim hotelu ,,Metropol”. Mijały kolejne dziesięciolecia, wiatr historii hulał za oknami, a hrabia wciąż niezmiennie pozostawał hotelowym rezydentem, stając się w końcu jednym z jego etatowych pracowników.
Powieść porywa swoim subtelnym urokiem, niespiesznie rozwijającą się akcją, wysmakowaną niczym najlepiej zaserwowane danie w słynnej restauracji ,,Bojarskiej”. Pełno w niej smaczków ze świata arystokracji, który bezpowrotnie przemijał, ale i też obserwacji nowego porządku, który nastawał. W tym wszystkim jest miejsce na niezwykłe przyjaźnie, wierność zasadom, miłość i rozbudzony instynkt ojcowski. I na tym trzeba się skupić przy czytaniu, dać ponieść opowiadaniu jak pięknej baśni. Niestety, to tylko baśń z amerykańskiego snu autora, która w brutalnej rzeczywistości stalinowskiego terroru nie miała prawa wydarzyć się naprawdę.
Amerykański pisarz Amor Towles stworzył przepiękną opowieść o człowieku, który na przekór historycznym zawieruchom oraz okolicznościom w których się znalazł, pozostał sobą i zachował żelazne zasady cechujące prawdziwego dżentelmena. Hrabia Aleksander Iljicz Rostow w czasie rewolucji październikowej zamiast uciekać z Rosji wybrał odwrotną drogę. Z Paryża przybył do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10-21
,,Łagierniczka" to zapis osobistych wspomnień Anny Szyszko vel Anna Norska z pobytu łagierniczego w Workucie w latach 1945-1956. Jako młoda łączniczka AK została aresztowana przez sowieckich żołnierzy podczas obławy pod Wilnem. Przeszła odważnie przez śledztwo i więzienie w Wilnie, a potem na Łubiance w Moskwie. Została skazana na 20 lat katorgi i odesłana bydlęcym wagonem na daleką, zimną północ. Przeszła przez prawdziwe lodowe piekło, gdzie ludzi niszczył nie tylko surowy klimat, ale przede wszystkim ciężka praca w kopalniach. We wspomnieniach Anny przerażający obraz nieludzkich warunków egzystowania więźniów miesza się z opowieściami o drobnych przyjemnościach, radościach i niezwykłych przyjaźniach, które się wówczas rodziły.
Trudno oceniać osobiste zapiski dające wyobrażenie o rzeczach, o których przez całe dziesięciolecia panowało tabu. Powieść ,,Łagierniczka" nie jest literaturą z gatunku "wysokich lotów". Choć wspomnienia są dość obszerne, często podawane są dość chaotycznie, a opisy osób i niektórych wydarzeń mieszają się i można się pogubić w ich zrozumieniu. Cóż, to tylko i aż tylko wspomnienia... Czytając je ma się wrażenie słuchania długiej opowieści starszej już osoby, dla której osobiste przeżycia i uczuciowe doznania mają ważniejszą rangę od faktów i detali o znaczeniu dokumentalnym. Niewątpliwie dużym atutem książki są załączone fotografie robione ukradkiem w Workucie przez późniejszego męża Anny.
,,Łagierniczka" to zapis osobistych wspomnień Anny Szyszko vel Anna Norska z pobytu łagierniczego w Workucie w latach 1945-1956. Jako młoda łączniczka AK została aresztowana przez sowieckich żołnierzy podczas obławy pod Wilnem. Przeszła odważnie przez śledztwo i więzienie w Wilnie, a potem na Łubiance w Moskwie. Została skazana na 20 lat katorgi i odesłana bydlęcym wagonem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-15
Kontynuacja przygód leningradzkiego milicjanta Zajcewa z książki ,,Towarzyszu mój". Tym razem Zajcew zostaje oddelegowany do nietypowej sprawy tajemniczego zgonu rasowego konia wyścigowego Pierniczka. To, że przy okazji zginął także jeździec - niejaki Perłowy wydaje się nikogo w milicji nie obchodzić. Nikogo oprócz Zajcewa, który nie nawykł odpuszczać sobie sprawy, którą się zajmuje.
Pierwsza część ,,Towarzyszu mój" zachwyciła mnie swoją oryginalnością i społeczno-obyczajowym tłem leningradzkiego życia w dobie stalinowskiego terroru. Niestety ,,Czerwony jeździec" jest już tylko wytworem wtórnym z niezbyt porywającą akcją i przydługimi wywodami starych kawalerzystów rozpamiętujących carskie czasy.
Zajcew wyrusza w delegację na południe Związku Radzieckiego w kraj doniecki, który według propagandy sowieckiej mlekiem i miodem płynie. Jest rok 1931, a komunistyczne rządy dosłownie rujnują ,,spichlerz Europy" powodując widmo klęski głodu. Zajcew zderza się na prowincji z brutalną rzeczywistością, jakże odmienną od tego o czym piszą gazety. Na dodatek towarzyszką jego podróży jest ideowa komunistka Zoja. Wszystko to jest o wiele ciekawsze od głównego wątku, którym miało być śledztwo w sprawie Pierniczka. W ogóle nie za bardzo uwierzyłem w sens całej kryminalnej intrygi, tak jakby książka była zupełnie o czymś innym. Dobry milicjant Zajcew za wszelką cenę i na przekór ponurym czasom stara się być uczciwy, dobry oraz empatyczny. Trochę to za bardzo naciągane...
Mimo wszystko, nie uważam czasu spędzonego na tej lekturze za stracony. Bez zachwytu, ale z szacunkiem dla autorskiego trudu.
Kontynuacja przygód leningradzkiego milicjanta Zajcewa z książki ,,Towarzyszu mój". Tym razem Zajcew zostaje oddelegowany do nietypowej sprawy tajemniczego zgonu rasowego konia wyścigowego Pierniczka. To, że przy okazji zginął także jeździec - niejaki Perłowy wydaje się nikogo w milicji nie obchodzić. Nikogo oprócz Zajcewa, który nie nawykł odpuszczać sobie sprawy, którą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-27
Moda na retro kryminały dotarła także i do Rosji. Julia Jakowlewa zanurza się w mroczne lata komunistycznego terroru doby stalinowskiej. Podpaść wszechwładnemu aparatowi bezpieczeństwa OGPU może każdy, nawet najbardziej oddany milicjant leningradzkiego wydziału kryminalnego - towarzysz Zajcew. Ratuje go jedynie to, że jest wybitnym specjalistą, który może rozwiązać ponurą zagadkę serii morderstw, w których ofiary są dziwnie stylizowane w artystyczne pozy. Zajcew zabiera się ostro do pracy i czuje, że rozwiązanie zagadki jest bardziej skomplikowane niż to się wydaje jego przełożonym. Na domiar złego dawni koledzy z milicji odsuwają się od niego podejrzewając, że OGPU nie wypuściło go z więzienia tak bezinteresownie.
To, co mi się w tej kryminalnej powieści podobało najbardziej, to realizm sytuacyjny. Te wszystkie opisy życia leningradczyków w latach 30-stych minionego wieku, mieszkania komunalne, walka o przetrwanie, zdobycie czegokolwiek, dewastacja społeczna i gospodarcza jaką przyniosła rewolucja komunistyczna w Rosji. Opisy nie wybielają ponurego czasu, ale pokazują też ludzkie tęsknoty za normalnością, za zaspokajaniem zwykłych potrzeb: przyzwoitości, miłości, życia kulturalnego. Akcja kryminalna, choć równie ciekawa i wciągająca jest tylko lejtmotywem dla powieści o codziennych zmaganiach się towarzysza Zajcewa z prozą komunistycznego życia w Sowieckiej Rosji. Dla mnie to wielki plus i ukłon szacunku dla twórczości pisarskiej Julii Jakowlewowej.
Moda na retro kryminały dotarła także i do Rosji. Julia Jakowlewa zanurza się w mroczne lata komunistycznego terroru doby stalinowskiej. Podpaść wszechwładnemu aparatowi bezpieczeństwa OGPU może każdy, nawet najbardziej oddany milicjant leningradzkiego wydziału kryminalnego - towarzysz Zajcew. Ratuje go jedynie to, że jest wybitnym specjalistą, który może rozwiązać ponurą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-20
Władimir Władimirowicz już nie rządzi Rosją. Z uwagi na pogarszającą się demencję starczą został odsunięty od władzy i zamknięty na pilnie strzeżonej daczy pod Moskwą. Wbrew jednak intrygującemu tytułowi nie jest to opowieść o agonii despoty, którego nie wymienia się z nazwiska ani razu na kartach tej powieści. Głównym bohaterem jest Nikołaj Iljicz Szermietiew – pielęgniarz, który opiekuje się zniedołężniałym starcem. To on, po sześciu latach wzorowej, nienagannej służby, przymuszony sytuacją rodzinną, zaczyna z zaskoczeniem odkrywać prawdę o wszystkich machlojkach i pokątnych interesach, które mają miejsce na daczy.
Powieść Michaela Honiga nie odsłania przed czytelnikiem żadnych tajemnic kremlowskiej machiny władzy. Wszystko, o czym autor pisze między dialogami jest nam doskonale znane. Jak hamletowskie cienie w rezydencji pojawiają się zjawy: Koljakowa - skorumpowanego biznesmena budującego autostrady wokół Moskwy, Monoarowa, zaufanego kagiebisty do zadań specjalnych, oligarchy Trikowskiego, który przy pomocy imperium medialnego próbuje zdobyć władzę, starego komunisty - ideologa Raszczewa. Oprócz tego mamy pogląd na małych kombinatorów, czyli obsługę rezydencji: gospodynię Galinę Barkowską, kucharza Stiepanina, szefa ochrony Artura Łukaszwili, ogrodnika Goriewa i kierowcę Elejekowa. W pewnym stopniu książka jest satyrą na obyczajowość rosyjskiego społeczeństwa nauczonego kombinatorstwa, pogrążonego w nieformalnych układach i zależnościach, dążącego do szybkiego wzbogacania się w niekoniecznie uczciwy sposób. Groteskowo przedstawiona wojna o kurczaki między Stiepaninem, a Barkowską doskonale obrazuje sposób myślenia, że wygrywa zawsze ten, kto jest silniejszy i bardziej zdeterminowany. Prostoduszny Szeremietiew nie będzie potrafił do końca odnaleźć się w tym świecie, choć zostanie niechcąco porwany w wir intryg i mafijnych rozgrywek.
Książka wciąga swoją narracją budując stopniowo napięcie, które pod koniec fabuły nie pozwala wręcz oderwać się od czytania. Chciałoby się kibicować głównemu bohaterowi, życzyć mu powodzenia, wierzyć, że mu się uda… Ale czy w tej atencji nie ma już zasianego ziarna zepsucia? Bo jeśli Szeremietiew przeprowadzi swój plan działania, to czy nie stanie się tak jak inni, złodziejem i oszustem? To intrygujące pytanie warte przynajmniej dziewięciu gwiazdek dla tej powieści.
Władimir Władimirowicz już nie rządzi Rosją. Z uwagi na pogarszającą się demencję starczą został odsunięty od władzy i zamknięty na pilnie strzeżonej daczy pod Moskwą. Wbrew jednak intrygującemu tytułowi nie jest to opowieść o agonii despoty, którego nie wymienia się z nazwiska ani razu na kartach tej powieści. Głównym bohaterem jest Nikołaj Iljicz Szermietiew –...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-03-05
Po pierwsze - bardzo sobie cenię pracę reporterską Barbary Włodarczyk. Pamiętam jej cykl telewizyjny ,,Szerokie tory" w którym opisywała współczesną rosyjską prowincję. Po drugie moja lektura ,,Szalonej miłości. Chcę takiego jak Putin" zbiegła się z początkiem inwazji Rosji na Ukrainę. To wszystko sprawiło, że książka od pierwszej do ostatniej strony przykuła bacznie moją uwagę .
Nie da się zrozumieć współczesnej Rosji bez poznania fenomenu popularności wśród jej mieszkańców byłego kagiebisty Władimira Władymirowicza Putina. Nie da się zrozumieć autorytarnych rządów samego Putina bez poznania przeobrażeń społecznych w Rosji po upadku Związku Radzieckiego. Barbara Włodarczyk z mistrzowską precyzją, bez zbędnych analiz politycznych rozpracowuje oba zagadnienia. Rozmawia zarówno z przedstawicielami władzy, jak i jej krytykami z Moskwy czy Petersburga, z dziennikarzami, artystami, studentami. Najciekawsze są jednak rozmowy z mieszkańcami ,,głubinki", czyli rosyjskiej prowincji. Podoba mi się bezpośredniość Włodarczyk w zadawaniu pytań: ,,dzień dobry, jak wam się tu mieszka", ,,za co lubicie Putina", ,,dlaczego uważacie, że aneksja Krymu była dobra dla Rosji".
Po lekturze tego zbioru reportaży można lepiej zrozumieć wszystko to, co się teraz dzieje w Rosji. Wiedza ta jednak poraża i wprowadza w stan głębokiego zadziwienia, a w kontekście wojny z Ukrainą jest wręcz przerażająca.
Po pierwsze - bardzo sobie cenię pracę reporterską Barbary Włodarczyk. Pamiętam jej cykl telewizyjny ,,Szerokie tory" w którym opisywała współczesną rosyjską prowincję. Po drugie moja lektura ,,Szalonej miłości. Chcę takiego jak Putin" zbiegła się z początkiem inwazji Rosji na Ukrainę. To wszystko sprawiło, że książka od pierwszej do ostatniej strony przykuła bacznie moją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-12-15
Thriller polityczny, który czyta się jak najlepszą powieść sensacyjną. Jednak książka nie jest fikcyjną opowieścią, ale smutną i przerażająca relacją o gigantycznej skali korupcji i nepotyzmie w Rosji oraz stricte mafijnych powiązaniach władzy rosyjskiej z biznesem. Wszystko to opisuje Bill Browder, amerykański biznesmen z brytyjskim paszportem, który na początku XXI wieku był największym, zachodnim inwestorem finansowym w Rosji. Nie chcąc iść na korupcyjne układy naraził się władzom rosyjskim i jak sam to opisuje stał się wrogiem publicznym numer jeden Władimira Putina.
Już sama biografia Browdera jest niezwykle interesująca i ukazuje amerykański mit robienia kariery ,,od zera do milionera". Browder w pewnym momencie swego życia zaryzykował i zainwestował w rynki finansowe państw dawnego bloku komunistycznego (ciekawy jest tu wątek Polski z fabryką ,,Autosanu"). Tam gdzie inni bali się ryzyka on zbijał fortunę. Wszystko mogłoby się potoczyć jak w bajce, gdyby nie kilku rosyjskich oficerów służby bezpieczeństwa FSB, którzy zainteresowali się osobiście bajeczną fortuną Amerykanina. Od tej chwili zaczyna się niebezpieczna gra, która niczym w sensacyjnym, szpiegowskim kryminale toczy się na śmierć i życie. Niestety... Wątek prawnika Siergieja Magnitskiego, jego bohaterskiej walki o prawdę i sprawiedliwość nie kończy się happy endem. Bill Browder pisząc tę książkę oddaje hołd temu dzielnemu człowiekowi, który postawił się całemu systemowi skorumpowanej rosyjskiej władzy. Dlatego ta książka jest wyjątkowa i godna polecenia.
Thriller polityczny, który czyta się jak najlepszą powieść sensacyjną. Jednak książka nie jest fikcyjną opowieścią, ale smutną i przerażająca relacją o gigantycznej skali korupcji i nepotyzmie w Rosji oraz stricte mafijnych powiązaniach władzy rosyjskiej z biznesem. Wszystko to opisuje Bill Browder, amerykański biznesmen z brytyjskim paszportem, który na początku XXI wieku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-17
Political fiction - Rosja w 2028 roku. ,,Cukrowy Kreml" to zbiór opowiadań ukazujących obraz społeczeństwa Rosji doby izolacjonizmu od Zachodu (budowa wielkiego muru rosyjskiego). Z jednej strony Rosja na bazie nacjonalizmu chce stwarzać wrażenie silnego, potężnego państwa nad którym sprawuje władzę potężny Monarcha i jego dwór, z drugiej jednak strony to skostniałe, niemalże feudalne, bogobojne struktury społeczne drenowane przez chiński przemysł i kulturę. Książkę czyta się bardzo dobrze, z pewnym przymrużeniem oka, ponieważ życie w Rosji nawet za dziesięć, czy sto lat nadal będzie miało swój niepowtarzalny urok znany nam z opowiadań Czechowa, Bułhakowa, Jerofiejewa. Każde z opowiadań przedstawia jakby inne okienko otwierane przed nami na świat obywateli Wielkiej Rosji: mieszkańców blokowiska, bywalców baru, domów publicznych, opryczników, pracowników w fabryce, więźniów z obozu pracy, gadatliwych kolejkowiczów, opozycjonistów-narkoleptyków, wieśniaków. Wszystkie te opowiadania łączy jeden obiekt pożądania - limitowana w przydziałach słodycz ,,cukrowy Kreml". Jego lizanie, spożywanie jest jakby symbolem dotykania jestestwa każdego Rosjanina. Chwila drobnej ekstazy. A potem: ,,no, prawosławni, do roboty, żeby nam stójkowy nie wlepił paru batów!"
https://panksiazka.blogspot.com/
Political fiction - Rosja w 2028 roku. ,,Cukrowy Kreml" to zbiór opowiadań ukazujących obraz społeczeństwa Rosji doby izolacjonizmu od Zachodu (budowa wielkiego muru rosyjskiego). Z jednej strony Rosja na bazie nacjonalizmu chce stwarzać wrażenie silnego, potężnego państwa nad którym sprawuje władzę potężny Monarcha i jego dwór, z drugiej jednak strony to skostniałe,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-23
Porażająca opowieść o bestialskim systemie upadlania i niewolniczej pracy stworzonym przez sowiecki reżim komunistyczny. To także oparta na faktach historia o nadludzkiej woli przetrwania i planowanej z mozołem ucieczce do Finlandii rodziny Sołniewiczów ojca, jego brata i syna. Książkę czyta się jak rasową powieść sensacyjną o nadziei, która pozwala wyrwać się z miejsca z którego wydawać by się mogło, że nie ma ucieczki.
Przebywający w łagrze na północy Rosji Iwan Sołniewicz, znany animator sportu w Związku Sowieckim, proponuje naczelnikowi GUŁAGU zorganizowanie olimpiady łagiernickiej. W tym celu musi stworzyć kadrę sportowców, dla których wystarał się o zwolnienie z przymusowych prac i lepsze racje żywnościowe. Do drużyny sportowej przydziela swojego syna. Jako główny koordynator zawodów ma przepustki, aby podróżować między obozami. Dzięki temu zapoznaje się z topografią terenu, tworzy mapy i skrytki z żywnością. To wszystko służy jednemu - zaplanowanej ze skrupulatnością ucieczce.
Niesamowite jest to, że wszystko działo się naprawdę. Drobiazgowo dopracowany plan i ucieczka. Ale to, co najbardziej poraża w książce, to opis życia obozowego i życia w ogóle w komunistycznej Rosji przed II wojną światową. Obraz małej dziewczynki ze wsi, która na mrozie boso, w łachmanie wystaje przed obozowymi drutami w nadziei, że łagiernicy rzucą jej coś do jedzenia, jest kwintesencją tamtych ponurych czasów.
System komunistyczny stworzony z myślą o wyzyskiwanym człowieku, stał się w Rosji największym przekleństwem tego człowieka. Szczęśliwi ci, którym udało się od niego uciec.
https://panksiazka.blogspot.com/
Porażająca opowieść o bestialskim systemie upadlania i niewolniczej pracy stworzonym przez sowiecki reżim komunistyczny. To także oparta na faktach historia o nadludzkiej woli przetrwania i planowanej z mozołem ucieczce do Finlandii rodziny Sołniewiczów ojca, jego brata i syna. Książkę czyta się jak rasową powieść sensacyjną o nadziei, która pozwala wyrwać się z miejsca z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-08-23
Książka opowiada o autentycznych przeżyciach autora. Dlatego niesamowita historia odysei młodego chłopka ze Lwowa, który poprzez sowieckie więzienia trafia do armii Andersa broni się sama. Niesamowicie zajmujący opis kilkuletniej podróży po nieludzkiej ziemi, naznaczonej nieustanną walką o przetrwanie, szczęśliwie dobiega końca w momencie ewakuacji armii polskiej do Persji.
Zrozumieć państwo sowieckie ,,biez wodki" - ,,niewazmożno"!
Książka opowiada o autentycznych przeżyciach autora. Dlatego niesamowita historia odysei młodego chłopka ze Lwowa, który poprzez sowieckie więzienia trafia do armii Andersa broni się sama. Niesamowicie zajmujący opis kilkuletniej podróży po nieludzkiej ziemi, naznaczonej nieustanną walką o przetrwanie, szczęśliwie dobiega końca w momencie ewakuacji armii polskiej do Persji....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-05
,,Mastier i Margarita" to klasyka literacka do której warto powrócić po latach. W moim przypadku to prawie trzy dekady. Dziś już mnie ta powieść tak nie zachwyca jak w okresie przed maturą. Nie mniej wdzięczny jestem Bułhakowowi, że dzięki tej książce zaczęła się moja fascynacja literaturą rosyjską. Karykaturalnie obmalowany obraz środowiska literackiego doby wczesnego komunizmu po dziś dzień budzi moją wesołość. Domyślam się jedynie, że ze strony autora mogła być to zawoalowana reakcja na opresyjny charakter stalinowskich rządów.
Zgadzam się z tymi czytelnikami, którzy uważają, że powieść jest nierówna, miejscami może i trochę nużąca oraz niekonsekwentna w sposobie narracji. Trzeba jednak pamiętać, że Bułhakow tworzył ją przez dwanaście lat. Sklejał zapewne ze zlepków różnych pomysłów i zmieniał pod wpływem chwilowego natchnienia. Całość dała oryginalny koncept na odwiedziny w ateistycznej Moskwie szatana i jego świty. Większość ówczesnych światłych inteligentów - komunistów, wszelkiej maści aparatczyków, pseudo-literatów nie wierzy w Boga, a przynajmniej ,,zapomniało" już o swojej religijności. Tymczasem na ulicach pojawia się szatan, czyli kusiciel, zły duch, który urządza sobie jawną kpinę z ateistycznej ideologii. To także demaskacja komunistycznej doktryny, która w ówczesnych latach głosiła, że Związek Sowiecki - państwo rządzone przez klasę robotniczą - jest najszczęśliwszym miejscem na ziemi. Tymczasem w owym raju sprawiedliwości społecznej panują stare ludzkie grzechy i przywary: chciwość, zazdrość, pycha, kłamstwo. To wszystko obśmiewa Bułhakow.
Żal jedynie mam autorowi, że w książce zarówno miłość, jak i dobro są uzależnione od zła. Tylko szatan daje jakoby nadzieję na lepszy świat. I w tej logicznej niekonsekwencji grzęźnie niestety fabularne zakończenie. Chyba, że uwierzymy w słowa Mefistofelesa z ,,Fausta": Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni.
,,Mastier i Margarita" to klasyka literacka do której warto powrócić po latach. W moim przypadku to prawie trzy dekady. Dziś już mnie ta powieść tak nie zachwyca jak w okresie przed maturą. Nie mniej wdzięczny jestem Bułhakowowi, że dzięki tej książce zaczęła się moja fascynacja literaturą rosyjską. Karykaturalnie obmalowany obraz środowiska literackiego doby wczesnego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
,,Dzienniki Kołymskie" to mistrzostwo. Przede wszystkim to mistrzostwo reportażu. Czytając relacje Jacka Hugo-Badera z wyprawy po Trakcie Kołymskim z Magadanu do Jakucka (2025 km) ma się wrażenie, że jesteśmy współuczestnikami tejże wyprawy. Razem ponosimy trud autostopowej jazdy w nieznane, razem smakujemy tuszonki i pierogów w smrodliwej kabinie Kamaza, czujemy smak herbaty zrobionej z wody spuszczonej z kaloryfera, odczuwamy kaca po suto zakrapianej nocy spędzonej z kapitanem Dimą i jego towarzyszami. Czujemy przenikliwe zimno i strach podczas przeprawy motorówką po zamarzającym Ałdanie.
,,Dzienniki Kołymskie" to mistrzostwo krótkiej formy. Historie drogi opowiedziane z punktu widzenia spotykanych osób, tak zwanych paputczików. To ich zwyczajno-niezwyczajne opowieści z życia malują obraz współczesnych mieszkańców tej nieludzkiej ziemi.
Odwaga reporterska samego Jacka Hugo-Badera to osobna kategoria mistrzostwa. Brnąc samotnie w krainie Dzikiego Wschodu, gdzie jeśli nie podpadnie się miejscowym oligarchom, lub innym przedstawicielom władzy, to trafić można na uzbrojone bandy poszukiwaczy złota lub w ostateczności na szatuna, czyli niedźwiedzia polującego na ludzkie mięso.
Po raz drugi po blisko dekadzie wczytuje się w te niezwykłe opowieści i jestem nimi kompletnie pochłonięty. Słowo ,,oczarowany" nie pasuje do historii o drodze budowanej przez setki tysięcy więźniów kołymskiego gułagu. Ta droga to jak mówi sam autor ,,najdłuższy na świecie cmentarz". Dlatego pozostanę przy określeniu ,,pochłonięty".
,,Dzienniki Kołymskie" to mistrzostwo. Przede wszystkim to mistrzostwo reportażu. Czytając relacje Jacka Hugo-Badera z wyprawy po Trakcie Kołymskim z Magadanu do Jakucka (2025 km) ma się wrażenie, że jesteśmy współuczestnikami tejże wyprawy. Razem ponosimy trud autostopowej jazdy w nieznane, razem smakujemy tuszonki i pierogów w smrodliwej kabinie Kamaza, czujemy smak...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to