-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać362
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2023-02-18
2023-02-06
Wybitna powieść. Fraza Mariasa, pomimo że roi się od wielopiętrowych zdań, jest niezwykle klarowna, jak już czytelnik zgra się z jej rytmem. Wielka szkoda, że o Javierze Mariasie trzeba mówić w czasie przeszłym, ale zostawił po sobie wielki dorobek. Autor poruszył moją czułą strunę w wielu miejscach, zmusił do filozoficznych rozważań na temat życia, wyborów, i także uświadomił, jak niewielką mamy sprawczość wobec otaczającej nas rzeczywistości. Więcej nawet, tak naprawdę nie wiemy, co kryje się w zakamarkach duszy ludzi nie tylko nam bliskich, ale również tych przewijających się przez nasze życie.
Wybitna powieść. Fraza Mariasa, pomimo że roi się od wielopiętrowych zdań, jest niezwykle klarowna, jak już czytelnik zgra się z jej rytmem. Wielka szkoda, że o Javierze Mariasie trzeba mówić w czasie przeszłym, ale zostawił po sobie wielki dorobek. Autor poruszył moją czułą strunę w wielu miejscach, zmusił do filozoficznych rozważań na temat życia, wyborów, i także...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-23
Zjawiskowa powieść, której epicki, gargantuiczny rozmach dosłownie zapiera dech. A początki są niemrawe, zresztą podobnie jak w opowiadaniach Enriquez, gdzie zmiana nastroju i gatunku następuje tak nieoczekiwanie, że czytelnikowi kolokwialnie opada szczęka. Bardzo trudno jest tą historię wpisać w jakiekolwiek sztywne ramy gatunkowe, bo mamy tu istny miszmasz, wirtuozerskie granie konwencjami. Przy takiej objętości pisarz musi być niezwykle pewny swojego talentu, wręcz pyszny, bo zwykłemu wyrobnikowi nie uda się wszystkiego spiąć, ku temu trzeba tego magicznego pierwiastka, który posiadają tylko nieliczni. I Enriquez wychodzi z tego starcia absolutnie obronną ręką, powiem więcej, jestem pewny, że ona jest w stanie wznieść się jeszcze wyżej, to się czuje czytając „Naszą część nocy”, że autorka panuje nad każdym słowem, zdaniem, fragmentem, wszystko jest przemyślane i dopięte na ostatni guzik. Pewnie nie zdradzi tajników swojej pracy, ale odnoszę wrażenie, że mamy tu do czynienia z furor poeticus w czystej postaci, mistycznym natchnieniem. Tak jak u Bolaño, autorka zdaje się balansuje na cienkiej linie kiczu i maestrii, jednak nigdy z niej nie spada, i potrafi swoją prozą dyrygować niczym oswojonym dzikim zwierzęciem. Niesamowicie się to czyta. Uczyłem się kiedyś hiszpańskiego, samych podstaw, i pamiętam że to bardzo zmysłowy, namiętny język, który nawet w obliczu okrucieństwa, horroru, potrafi zamienić coś okropnego w czyste piękno. Dlatego wielkie uznanie dla tłumaczek, bo tą południowoamerykańską żywiołowość i nieokiełznanie na pewno ciężko przełożyć na nasz, choć piękny, ale nie tak wyrazisty język. Kolejna rzecz, która robi wrażenie, to wiedza autorki. Nie chodzi tu tylko o czerpanie inspiracji od Kinga, Cortazara, Borgesa czy Bolaño (i wielu innych), ale o przygotowanie merytoryczne, tj. historyczne, faktograficzne. Ba, znajomość medycyny również robi wrażenie, widać to w naszpikowanych specjalistycznym żargonem opisach operacji serca czy terapii lustrzanej opartej o tzw. neurony lustrzane stosowanej w przypadkach osób, które doznały amputacji kończyny górnej. Tło historyczne zostało genialnie odwzorowane, począwszy od burzliwego okresu dwukrotnej prezydentury zręcznego demagoga i satrapy Juana Perona przedzielonego rządami wojskowych, przez tzw. proces reorganizacji narodowej (okres rządów ostatniej junty – ultima junta militar) w latach 1976-83, aż po czasy współczesne i piętno, jakie owe lata odcisnęło na społeczeństwie argentyńskim. Enriquez posługując się okultyzmem i mistycyzmem, elementami horroru, chce unaocznić czytającemu, jak przerażający był to okres, pełen niepewności i grozy, gdzie rzeczywistość mieszała się z oniryzmem, ludzie znikali jak kamień w wodę, często pozostawały po nich tylko zdjęcia i wspomnienia (desaparecidos). Motyw bogatego rodu potomków angielskich latyfundystów, którzy dosłownie trzęśli kontynentem południowoamerykańskim, będąc w posiadaniu najbardziej żyznych ziem pod uprawę mate, jednocześnie wykorzystując biednych niczym niewolników na plantacjach bawełny, jest również frapujący. A to z tego względu, że gros tych majętnych rodzin, opowiedziała się właśnie za juntą, z oportunizmu i koniunkturalizmu, chociaż uważali ich w większości za prostaków i parweniuszy. Zresztą za Perona, którego poglądy justycjalistyczne były przykrywką dla korporacjonizmu i dyktatury w faszystowskim wydaniu, również niezbyt ucierpieli, autorka świetne to oddaje, że niczym kameleon, byli zawsze w stanie dostosować się do danej sytuacji. Postać Juana (i jego syna), medium wyciągniętego z biedy, jest tu symptomatyczna i idealnie odzwierciedla różnice pomiędzy warstwą burżuazji i arystokracji a zwykłym ludem, który traktowali jedynie jako narzędzie do swoich, często zwyrodniałych celów. Psychologia postaci to również mocna strona tej powieści. Relacje międzyludzkie, nie tylko te wewnątrzrodzinne, ale również pomiędzy poszczególnymi członkami społeczności są nieoczywiste, wiarygodne, ukazują jakim skomplikowanym tworem jest społeczeństwo, zarówno silnie rozwarstwione, jak i mające w pamięci doświadczenia nagiego terroru ze strony rządzących i znieczulicy pobratymców. O tej książce można rozprawiać bardzo długo, bo jest tu zawarte tyle interesujących zagadnień, że nie sposób wspomnieć o wszystkim. Powiem tylko, że zazdroszczę nieprzeciętnego pisarskiego talentu Marianie Enriquez. Jest to dzieło, jakie chciałby mieć w swoim dorobku każdy aspirujący i już ugruntowany pisarz. Czekam na więcej …
Zjawiskowa powieść, której epicki, gargantuiczny rozmach dosłownie zapiera dech. A początki są niemrawe, zresztą podobnie jak w opowiadaniach Enriquez, gdzie zmiana nastroju i gatunku następuje tak nieoczekiwanie, że czytelnikowi kolokwialnie opada szczęka. Bardzo trudno jest tą historię wpisać w jakiekolwiek sztywne ramy gatunkowe, bo mamy tu istny miszmasz, wirtuozerskie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-08
Moje tegoroczne odkrycie. Proza bardzo przebiegła, drocząca się z czytelnikiem, pochłaniająca swoją atypowością i nieprzewidywalnością. Autorka potrafi z niebywałą wirtuozerią zmienić charakter danej opowieści: coś, co rozpoczyna się jako opowiadanie umiejscowione w realiach współczesnego Buenos Aires (i ogólnie dzisiejszej Argentyny), nagle przeistacza się w turpistyczny horror, surrealistyczną jazdę bez trzymanki. Jestem pod ogromnym wrażeniem wyobraźni Mariany Enriquez, ale z drugiej strony zastanawiam się, jak ona może zasypiać w nocy, mając głowę przepełnioną takimi okropieństwami?(warto zaznaczyć, że sporo z tych historii oparte jest w jakimś stopniu na doświadczeniach samej autorki). Enriquez bez żadnych skrupułów i litości dla odbiorców, posuwa się dalej i dalej, nie mamy tu do czynienia z przestrzeganiem jakichkolwiek odgórne nałożonych granic i konwenansów. Ale o wyjątkowości tego zbioru nie stanowią jedynie wplecione elementy nadprzyrodzone, jest to przede wszystkim literacki majstersztyk krótkiej formy, przemyślany, z niezwykle sugestywnym i pięknym językiem. Autorka wplata w poszczególne opowiadania sporo faktów z niezwykle turbulentnej historii Argentyny, co czyni jej prozę jeszcze bardziej wartościową. Widać tu wpływy Borgesa, Vargasy Llosy, Cortazara, Kinga, dostrzegam również pewne podobieństwa z prozą Bolano.
Moje tegoroczne odkrycie. Proza bardzo przebiegła, drocząca się z czytelnikiem, pochłaniająca swoją atypowością i nieprzewidywalnością. Autorka potrafi z niebywałą wirtuozerią zmienić charakter danej opowieści: coś, co rozpoczyna się jako opowiadanie umiejscowione w realiach współczesnego Buenos Aires (i ogólnie dzisiejszej Argentyny), nagle przeistacza się w turpistyczny...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-28
Pierwsze moje spotkanie z Roberto Bolaño, i muszę przyznać, że jestem zauroczony pojemnością i doskonałym językiem tych krótkich form (na pewno spora w tym zasługa tłumacza , że tak kongenialnie potrafił oddać styl Bolaño). Zbiór można traktować jako luźno powiązaną ze sobą całość, ale równie dobrze każde z opowiadań może egzystować jako odrębny twór. Tak jak pisał ktoś poniżej, opowiadania te nie mają praktycznie suspensu, autor umiejętnie i niespiesznie odkrywa przed nami poszczególne historie, których zakończenie nie zawsze jest rozwiązaniem fabuły w klasycznym tego słowa znaczeniu, sporo tu niedopowiedzeń. Widać, że każde zdanie jest przemyślane, nie ma miejsca na wypełniacze lub tanie chwyty, wszystko się zazębia, chociaż nie w tak oczywisty sposób jakbyśmy tego chcieli. Tajemniczość, podskórny niepokój, niewypowiedziana groźba czająca się za każdym słowem, niebanalność, to na pewno znaki rozpoznawcze prozy Bolaño.
Pierwsze moje spotkanie z Roberto Bolaño, i muszę przyznać, że jestem zauroczony pojemnością i doskonałym językiem tych krótkich form (na pewno spora w tym zasługa tłumacza , że tak kongenialnie potrafił oddać styl Bolaño). Zbiór można traktować jako luźno powiązaną ze sobą całość, ale równie dobrze każde z opowiadań może egzystować jako odrębny twór. Tak jak pisał ktoś...
więcej mniej Pokaż mimo to
Javier Marias był tytanem literatury. Obydwie powieści, czyli "Berta Isla" i "Tomas Nevinson" należy czytać jako jedną całość, bo tylko tak można poznać cały zamysł i w pełni docenić maestrię autora. Na pewno jest to proza do długiego delektowania się, zadumy, niespieszna, jej walory językowe są niezaprzeczalne, także pouczająca, bo autor przemyca sporo informacji chociażby na temat "The Troubles", samej IRA, a także ETA i jej działalności. Czyta się to z wypiekami na twarzy, i momentami ciężko przestać, jak już się wejdzie w tą historię. Na pewno będę polował na inne powieści Mariasa, chyba że zostaną wznowione, oby.
Javier Marias był tytanem literatury. Obydwie powieści, czyli "Berta Isla" i "Tomas Nevinson" należy czytać jako jedną całość, bo tylko tak można poznać cały zamysł i w pełni docenić maestrię autora. Na pewno jest to proza do długiego delektowania się, zadumy, niespieszna, jej walory językowe są niezaprzeczalne, także pouczająca, bo autor przemyca sporo informacji...
więcej Pokaż mimo to