Znikająca Polska
- Kategoria:
- reportaż
- Wydawnictwo:
- Zysk i S-ka
- Data wydania:
- 2021-11-09
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-11-09
- Liczba stron:
- 210
- Czas czytania
- 3 godz. 30 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788382024173
Znikająca Polska to historia transformacji opowiedziana z perspektywy miasta średniej wielkości.
Włocławek to polskie Detroit, przemysłowy ośrodek, który wbija gwóźdź do własnej trumny. Zamiast wielkiej polityki mamy tu historie ludzi: od tych, którzy zbierali złom po tych, którzy flirtowali z rodzącym się kapitalizmem. W tle: zrujnowane fabryki, rodząca się drobna przedsiębiorczość i brutalna reforma administracyjna.
Miasto upada, ale w nim pozostają ludzie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Przegrani polskiej transformacji. Studium przypadku
„Jest coś wyjątkowego w ludzkich dramatach i historiach tych, którzy przegrali z kierunkiem, w jakim rozwija się kraj. Własna ojczyzna obeszła się z nimi dość beztrosko. Może dlatego, iż była tak zajęta przemianami, że zapomniała o tych, dla których ich dokonuje”.
Rok 1989 zmienił oblicze Polski. Przemiany polityczne szybko pociągnęły za sobą również te gospodarcze. Jedne były z drugimi nierozerwalnie związane. Polska Ludowa przechodziła do historii. Do życia rodziła się III Rzeczpospolita. Rodziła się w bólach, dodajmy od razu. Dużo łatwiej bowiem zmienić oficjalną nazwę państwa czy jego godło, trudniej natomiast z dnia na dzień zmienić rzeczywistość jego obywateli. Czy skutki polskiej transformacji były tylko pozytywne? Czy wszyscy ludzie na niej zyskali?
Dlaczego zaledwie cztery lata po upadku komuny do władzy powrócili komuniści – pod postacią Sojuszu Lewicy Demokratycznej? Dlaczego tak wielu ludzi tęskni za tamtym systemem? Czyżby tęsknili za pustymi półkami w klepach, niekończącymi się kolejkami czy wszechwładzą bezpieki? Raczej nie. Dlaczego więc z uporem mówią, że wtedy było lepiej? Czy byli za głupi, aby poradzić sobie z wolnym rynkiem? Może nie chcieli pracować? Może czegoś im brakło?
Odpowiedź na tak postawione pytania jest bardzo złożona i dużej mierze zależy od tego, kto jej udziela. Historycy, ekonomiści i politycy na ogół są zgodni – polska transformacja była sukcesem. Trudno się z tą ogólną tezą nie zgodzić. Wszak dziś Polska jest na zupełnie innej stopie rozwoju niż Białoruś czy Ukraina. Diabeł jednak – jak wiadomo – tkwi w szczegółach. Jeśli się w nie zagłębimy, jeśli popatrzymy na historię transformacji oczyma tak zwanych zwykłych ludzi, to zobaczymy, iż sytuacja nie wyglądała i nie wygląda wcale tak kolorowo.
Przekonujemy się o tym, sięgając po bardzo dobrą – chociaż trudną i pesymistyczną w swej wymowie – książkę Piotra Witwickiego pod jakże znamiennym tytułem „Znikająca Polska”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka. Jej autor jest absolwentem filozofii i dziennikarzem. Jego książka to niezwykła opowieść o polskiej transformacji gospodarczej na przykładzie Włocławka. To właśnie w tym mieście urodził się autor, nic zatem dziwnego, że uczynił je głównym bohaterem swojej opowieści. Opowieści bardzo gorzkiej, dodajmy od razu. Autor stawia dwie tezy, które konsekwentnie udowadnia na kartach swej publikacji. Po pierwsze, Warszawa nie jest Polską. Parafraza ta oznacza, iż poza wielkimi metropoliami w naszym kraju także żyją ludzie. Ludzie, którzy w latach 90. XX wieku zostali bardzo często pozostawieni samym sobie. Druga teza dowodzi, iż książka jest tak naprawdę uniwersalna w swej wymowie. Nie opowiada zatem o samym Włocławku. To tylko konkretny przykład tego, jaką drogą podążają polskie miasta średniej wielkości po 1990 roku.
Za komuny Włocławek był prężnym ośrodkiem przemysłowym. Funkcjonowały w nim wielkie zakłady, dające życie miastu. To właśnie w nich pracowały całe rodziny, kolejne pokolenia mieszkańców. Ich życie biegło utartym schematem. Wstawali rano i szli do fabryki. Tak wyglądała ich codzienność przez kilkadziesiąt lat. Wydawało się, że wszystko jest na swoim miejscu. Jest stabilna praca, jest poczucie sensu. Wszystko to skończyło się – czasem dosłownie z dnia na dzień – po reformach Balcerowicza. Wielkie zakłady okazywały się niewydolne, zadłużone, niepotrafiące dostosować się do wolnego rynku. Były prywatyzowane, sprzedawane lub zwyczajnie bankrutowały. W ciągu kilku lat Włocławek zmienił się nie do poznania. Pracę straciła niezliczona liczba osób. Pojawiło się bezrobocie, alkoholizm, wzrosła przestępczość. Miasto zaczęło przypominać scenerię z filmów grozy – opuszczone budynki, niezadbane kamienice, niszczejące szyldy. Ślady świata, który bezpowrotnie minął. Kto chciał lepszego życia wyjeżdżał do większego miasta, lub za granicę, co rodziło kolejne problemy – rozwody, rozpad rodzin, niepłacone alimenty.
„Znikająca Polska” to bardzo przejmująca i bardzo smutna lektura. Autor strona po stronie udowadnia, że III RP zapomniała o sporej części swoich obywateli. Wystarczyło hasło, że na wolnym rynku każdy musi radzić sobie sam. Jednak jak pokazuje Piotr Witwicki to tak nie działa. Ci, którym się nie udało nie byli wcale głupsi, mniej zaradni czy leniwi. Nie mieli po prostu szczęścia. Znaleźli się w złym miejscu i złym czasie. Dziś Włocławek umiera. Razem z nim umiera ponad sto polskich miast średniej wielkości. Razem z nimi umiera Polska. Teza ta w żadnym razie nie jest przesadzona. W naszym kraju są miasta, ludzie i problemy, których nie widać z Warszawy. Jednak Warszawa to nie wszystko. Dla harmonijnego rozwoju kraju ważne jest, aby miasta z dala od metropolii także się rozwijały, aby była tam praca, aby ludzie z nich nie wyjeżdżali. W przeciwnym razie po prostu znikną. Wraz z nimi zniknie zaś Polska. Lekturę tej książki polecam wszystkim zainteresowanym historią przemian gospodarczych w naszym kraju. Będzie doskonałym uzupełnieniem akademickich opracowań. Brawa dla autora za podjęcie jakże ważnego tematu.
Wojciech Sobański
Oceny
Książka na półkach
- 192
- 153
- 24
- 11
- 5
- 5
- 3
- 3
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo dobry reportaż, zapewne szczególnie ciekawy dla mieszkańców Włocławka.
Bardzo dobry reportaż, zapewne szczególnie ciekawy dla mieszkańców Włocławka.
Pokaż mimo toLubię zwiedzać Polskę. Zwłaszcza Polskę małych i średnich miast. Ale do Włocławka nigdy nie pojadę. Witwicki mocno mnie zniechęcił i nastraszył. Jestem zdołowany po przeczytaniu tej książki. Wyłania się z niej przygnębiający opis brudnego, zaniedbanego, zniszczonego, ponurego, depresyjnego, mrocznego miasta, a przedstawieni tam włocławianie to alkoholicy, bezrobotni, przegrani ludzie bez jakichkolwiek perspektyw i uciekający gdzie tylko się da, byle nie żyć w tym smutnym mieście, dla którego nie ma już ratunku. Witwicki opisał wszechogarniający nie tylko Włocławek, ale i całą Polskę średnich miast (a jest ich 122) marazm, brak pomysłu na zmianę, brzydotę i właściwie brak szans na przetrwanie. Te miasta systematycznie wyludniają się i starzeją. Winą za taki stan rzeczy autor obarcza przede wszystkim transformację ustrojową 1989 roku, przez którą upadły wszystkie fabryki i przedsiębiorstwa, oraz reformę administracyjną 1999 roku, przez którą m.in. Włocławek utracił status miasta wojewódzkiego. Degrengolada i brak nadziei na zmianę na lepsze prowadzi Witwickiego do nazwania Włocławka "Polskim Czarnobylem". Jeśli jedyna polska wiślana tama, która miała wytrzymać 15 lat, a stoi ponad 50, puści, czeka nas gigantyczna katastrofa ekologiczna.
Nie sposób odmówić autorowi racji w wielu miejscach. Sam pochodzę ze średniego miasta, z którego uciekłem i do którego nigdy nie wrócę. Rzeczywiście te małe i średnie ośrodki są specyficzne i nie jest to dobre miejsce do życia, zwłaszcza dla osób z wyższym wykształceniem, które studiowały w miastach wojewódzkich i widzą tam większe szanse dla siebie.
Smutna to wizja tej Polski, która sobie nie poradziła.
I na koniec mały kamyczek do ogródka autora: w drugim rozdziale popełnił błąd rzeczowy, opisując Nowy Rok, który nazwał "porankiem sylwestrowym".
Lubię zwiedzać Polskę. Zwłaszcza Polskę małych i średnich miast. Ale do Włocławka nigdy nie pojadę. Witwicki mocno mnie zniechęcił i nastraszył. Jestem zdołowany po przeczytaniu tej książki. Wyłania się z niej przygnębiający opis brudnego, zaniedbanego, zniszczonego, ponurego, depresyjnego, mrocznego miasta, a przedstawieni tam włocławianie to alkoholicy, bezrobotni,...
więcej Pokaż mimo toWłocławek jako symbol. Włocławek jako memento. Włocławek jako wyrzut sumienia. Tak by można było w skrócie podsumować ten reportaż. Autor w oszczędnych słowach przekazuje nam tezę, że transformacja ustrojowa przeprowadzona w 1989 roku nie wszędzie w naszym kraju zakończyła się sukcesem. Jest całkiem spora liczba miast i miasteczek, które na przemianach ucierpiały. I to do tego stopnia, że nie podniosły się do dziś. Zabrakło pomysłu elit rządzących. Za to była chęć szybkiej prywatyzacji zakładów produkcyjnych, niemalże grabieżcza rozsprzedaż. Autor wysuwa propozycje, co można byłoby zrobić, aby odwrócić trend. Czy zostanie wysłuchany? Czy też za dwadzieścia lat na mapie Polski pojawią się czarne dziury w miejscu, gdzie w latach osiemdziesiątych były prężnie rozwijające się miejscowosci? Zobaczymy. Przeczytać warto.
Włocławek jako symbol. Włocławek jako memento. Włocławek jako wyrzut sumienia. Tak by można było w skrócie podsumować ten reportaż. Autor w oszczędnych słowach przekazuje nam tezę, że transformacja ustrojowa przeprowadzona w 1989 roku nie wszędzie w naszym kraju zakończyła się sukcesem. Jest całkiem spora liczba miast i miasteczek, które na przemianach ucierpiały. I to do...
więcej Pokaż mimo toPamiętam Włocławek z połowy lat 90-tych, kiedy byłam tam służbowo; miasto, które należy do najstarszych w Polsce (jego początki szacuje się na IX w.) było wówczas stolicą województwa włocławskiego. Średnie, w miarę zadbane miasteczko, robiło przyjemne wrażenie. Niedawno, będąc w sanatorium Wieniec Zdrój, kilkakrotnie odwiedziłam Włocławek, którego obraz mocno mnie przygnębił. Smutne, ponure, szare, zaniedbane miasto, zastałe w marazmie, z brudnymi i zaniedbanymi kamienicami, ulicami, bez jakiejkolwiek nowoczesnej infrastruktury, przemysłu, z ludźmi snującymi się bez celu po ciemnych bramach czy bocznych uliczkach.
Przypadek sprawił, że zaraz po powrocie sięgnęłam po reportaż Piotra Witwickiego "Znikająca Polska", nie mając wcale świadomości, że opowiada ona właśnie o tym mieście, mieście które widziałam tak niedawno na własne oczy. Ten reportaż, opowiadający o degradacji potencjału przemysłowego, gospodarczego i ludzkiego we Włocławku, jest odzwierciedleniem tego, jak zmiany ustroju oraz wiążąca się z tym reforma gospodarcza, restrukturyzacja przemysłu czy wprowadzenie wolnego rynku, a w konsekwencji częste prywatyzowanie i zamykanie zakładów przemysłowych, grupowe zwolnienia i brak wparcia władz centralnych, wpłynęły na upadek mniejszych miast i miasteczek w Polsce, ich stagnację, zapaść, a w konsekwencji ubożenie mieszkańców, bezrobocie, patologie, brak pieniędzy na inwestycje czy choćby utrzymanie dotychczasowych miejsc pracy. "W skali kraju masowa produkcja towarów zamieniła się w masową produkcję bezrobotnych."
Włocławek sprzed trzydziestu lat to stuletnia Fabryka Celulozy, 140-letnia słynąca niemal na cały świat ze swych pięknych ręcznie malowanych naczyń Fabryka Fajansu "Ceramika" (dziś nota bene znajduje się w jej murach Centrum Handlowe "Wzorcownia"),Fabryka Maszyn Rolniczych, Fabryka Farb i Lakierów "Nobiles", wykupiona przez Holendrów, zlikwidowana w 2011 roku. To także włocławski oddział "Ursusa", oddany do użytku 1988 roku i zamknięty po 4 latach, to zakłady Instalchem, Korchem, KaZeteM i Drumet. Dziś nie ma żadnego z nich, nie ma pracy, bezrobocie sięga niemal 20 lub więcej procent, ludzie nie mają motywacji, chęci i nadziei; młodsi wyjechali za granicę lub do większych miast, licząc na lepsze życie, a starzy czy bez wykształcenia nie potrafili znaleźć się w nowej rzeczywistości.
Do upadku Włocławka i innych mu podobnych miast, których jest setki, przyczyniła się również reforma administracyjna, która pozbawiła 33 miasta statusu miasta wojewódzkiego, ograniczając im środki i możliwości rozwojowe, nie wspierając ich w transformacji ustrojowej lub po prostu nie mając na nią pomysłu. Smutny i przygnębiający reportaż, wart mimo to polecenia.
Pamiętam Włocławek z połowy lat 90-tych, kiedy byłam tam służbowo; miasto, które należy do najstarszych w Polsce (jego początki szacuje się na IX w.) było wówczas stolicą województwa włocławskiego. Średnie, w miarę zadbane miasteczko, robiło przyjemne wrażenie. Niedawno, będąc w sanatorium Wieniec Zdrój, kilkakrotnie odwiedziłam Włocławek, którego obraz mocno mnie...
więcej Pokaż mimo toNa te książkę natknąłem się niedawno, całkiem przypadkiem. Na stronach GW wyświetlił mi się jakiś archiwalny tekst. Całe szczęście ze natrafiłem na te książkę, bo yo świetny reportaż a małym miasteczku i okresie transormacji.
Na te książkę natknąłem się niedawno, całkiem przypadkiem. Na stronach GW wyświetlił mi się jakiś archiwalny tekst. Całe szczęście ze natrafiłem na te książkę, bo yo świetny reportaż a małym miasteczku i okresie transormacji.
Pokaż mimo toBardzo smutna tematyka. Tym bardziej że dotyka miasta z którym związane są moje młodzieńcze lata.
Szkoda tej naszej Polski.
Bardzo smutna tematyka. Tym bardziej że dotyka miasta z którym związane są moje młodzieńcze lata.
Pokaż mimo toSzkoda tej naszej Polski.
Dobrze, że takie książki powstają, bo niektórych pola poznawcze kończą się na rogatkach metropolii. A na prowincji też jest życie. Mniejsze ośrodki czasami lepiej, czasami gorzej przeszły transformację, ale Włocławek nie jest odosobniony. Głos Piotra Witwickiego i innych autorów podnoszących tematy prowincji powinien być lepiej słyszalny zarówno w Warszawie, jak i w opinii publicznej.
Dobrze, że takie książki powstają, bo niektórych pola poznawcze kończą się na rogatkach metropolii. A na prowincji też jest życie. Mniejsze ośrodki czasami lepiej, czasami gorzej przeszły transformację, ale Włocławek nie jest odosobniony. Głos Piotra Witwickiego i innych autorów podnoszących tematy prowincji powinien być lepiej słyszalny zarówno w Warszawie, jak i w opinii...
więcej Pokaż mimo toKsiążkę bardzo lekko się czyta. Mały wyciąg z historii transformacji od strony politycznej, przeplatany dość mocnymi historiami pozwalającymi dość mocno wczuc się w klimat średniego miasta powiatowego. Książka wysuwa trafne diagnozy problemu z nielicznymi propozycjami rozwiązań. Autor z dość duża czułością pisze o swoim mieście Włocławku, jednak opisy zawarte w książce można utożsamić z resztą miast w zapasci demograficzno-ekonomicznej. Zwraca uwagę na ważne problemy struktury społecznej, niewidzialne na ogół z bańki wielkiego miasta.
Książkę bardzo lekko się czyta. Mały wyciąg z historii transformacji od strony politycznej, przeplatany dość mocnymi historiami pozwalającymi dość mocno wczuc się w klimat średniego miasta powiatowego. Książka wysuwa trafne diagnozy problemu z nielicznymi propozycjami rozwiązań. Autor z dość duża czułością pisze o swoim mieście Włocławku, jednak opisy zawarte w książce...
więcej Pokaż mimo toJuż w opisie mamy porównanie Włocławka do Detroit, nie sposób więc nie uciec od zestawienia "Znikającej Polski" z "Detroit: Sekcją Zwłok Ameryki" Charliego LeDuffa.
I w jednym i w drugim przypadku autor jest związany z upadłm miastem i z empatią przeprowadza czytelnika przez przyczyny upadku, pokazuje, na czym polega jego rozkład.
Włocławek jest znany z tamy przy której wrzucono zwłoki ks. Popiełuszki, klubu koszykarskiego Anwil Włocławek, czy zabetonowania jednego z głównych placów w ramach "rewitalizacji". Kiedyś z dużych zakładów pracy, które nie przetrwały transformacji. Killa razy zdarzyło mi się być w tym mieście. Uderzające były widoki ruder znajdujących się tuż koło głównych punktów miasta. Autor zaprowadza nas w te zakamarki, pokazuje dramaty ich mieszkańców.
Trochę szkoda, że książka Witwickiego jest tak cienka, to raptem 220 stron małego formatu o dużej czcionkce, często porozdzielanych zdjęciami.
Niewątpliwie jest to ważny głos. Los miast średnich, skutków reformy terytorialnej, wymaga pogłębionych studiow i wyjścia z warszawskiej banieczki, która niestety wciąż dominuje.
Już w opisie mamy porównanie Włocławka do Detroit, nie sposób więc nie uciec od zestawienia "Znikającej Polski" z "Detroit: Sekcją Zwłok Ameryki" Charliego LeDuffa.
więcej Pokaż mimo toI w jednym i w drugim przypadku autor jest związany z upadłm miastem i z empatią przeprowadza czytelnika przez przyczyny upadku, pokazuje, na czym polega jego rozkład.
Włocławek jest znany z tamy przy której...
Dobre zobrazowanie wpływu transformacji lat. 90. na przykładzie miasta średniej wielkości. Jest też trochę danych i liczb.
Dobre zobrazowanie wpływu transformacji lat. 90. na przykładzie miasta średniej wielkości. Jest też trochę danych i liczb.
Pokaż mimo to