-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
„Morderstwo o poranku” to retro kryminał ze sporą dozą humoru, tak zwany cosy crime. Kiedyś unikałam, teraz jako doświadczona i zapalona czytelniczka, sięgam chętnie. Na początku muszę zaznaczyć, że to było tak bardzo brytyjskie jak tylko mogło być. Wszystko pasowało do siebie jak ulał, a miejsca opisywane przez autorkę sprawiały, że czułam bryzę morską na policzkach i wiatr angielski we włosach. To lekka opowieść o morderstwie, którą zdecydowanie można nazwać odskocznią, odchyleniem od gatunku. Bohaterowie - ciekawi, dzięki którym z pewnością nie wieje nudą, z ciętym językiem i miłością do książek (ona właścicielka księgarni, on pisarz) bawią się w detektywów - amatorów. Do tego dość komicznie opisane sceny zbrodni, szaleni sąsiedzi i tajemnica z przeszłości, która wciąż kładzie cień na teraźniejszość. Czytając miałam wrażenie, że jest niewiele rzeczy, które autorka traktuje poważnie, oczywiście w pozytywnym znaczeniu. To po prostu absolutnie nieszablonowa i fascynująca lektura, w której nic nie jest takie do jakiego przywykliśmy. Główna bohaterka przyciąga morderstwa już od pierwszej części (to trzecia, ale można czytać samodzielnie) i rozbroiła mnie swoją uczynnością i zaangażowaniem w rozwiązanie zagadki. Rozkoszna, pełna urokliwych widoków, barwnych bohaterów i interesujących rozwiązań.
Flora to pracoholiczka, której praca jest także pasją, wyrusza na wakacje! I to z nie byle kim. Jack planuje napisać nowy kryminał w ustronnym miejscu. Wyruszają do Kornwalii, jednak wszystko szybko zaczyna się komplikować - obok domu który wynajmują znajdują ciało. Wymarzony urlop zamienia się w koszmar.
„Morderstwo o poranku” to retro kryminał ze sporą dozą humoru, tak zwany cosy crime. Kiedyś unikałam, teraz jako doświadczona i zapalona czytelniczka, sięgam chętnie. Na początku muszę zaznaczyć, że to było tak bardzo brytyjskie jak tylko mogło być. Wszystko pasowało do siebie jak ulał, a miejsca opisywane przez autorkę sprawiały, że czułam bryzę morską na policzkach i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
O Barbarze Wysoczańskiej słyszałam już dawno. Miałam ją w planach, ale wiecie jak to jest z książkowymi planami. Piętrzą się, a końca kolejki nie widać. Niesamowicie cieszę się, że w końcu udało mi się sięgnąć po powieść jej pióra, pisaną prosto z serca, pięknym językiem, doprawioną szczyptą historii. Ta opowieść nie tylko poszerzy Wasze horyzonty, rozgrzeje serca, sprawi że się wzruszycie, ale także zajmie w Waszym książkowym sercu specjalne miejsce. Ta historia ma naprawdę sporo zalet, chłonęłam ją całą sobą starając się zapamiętać jak najwięcej. Dzieje się naprawdę dużo, a kłopoty w jakie wpada nasza główna bohaterka nie mają końca. Autorka przenosi nas do wojennej Warszawy, prowadzi uliczkami, opowiada o bestialstwie, ale pragnie także zauważyć że naród to ludzie, wojna nigdy nie jest dobra, a cierpią tak naprawdę wszyscy, nie tylko przegrani. Ta historia skłoni Was do refleksji, sprawi że po raz kolejny będziecie stali nad mogiłami w katyńskim lesie, że będziecie opłakiwać ludzi których tak naprawdę nie znaliście, ale którzy zginęli w imię wolności. Pisarka poruszyła wiele spraw bliskich memu sercu, ta opowieść rozgościła się w mojej duszy i będę bardzo ciepło ją wspominać. Opowiada o waleczności, stracie, tęsknocie, samotności i miłości, która nigdy się nie kończy. Jest po części brutalna, przerażająca, ponieważ w wojnie nie ma nic wzniosłego, ale jest także pełna walecznych bohaterów, natchniona patriotyzmem i polskością. Fenomenalna.
Karolina, młoda żona polskiego oficera, czeka w Warszawie na powrót męża. Nie jest łatwo gdy wojna szaleje obok, ale tak naprawdę jej piekło rozpoczyna się w dniu w którym oficer SS przejmuje dom jej teściów, a chwile później w lasku katyńskim Niemcy odnajdują tysiące zwłok polskich oficerów…
O Barbarze Wysoczańskiej słyszałam już dawno. Miałam ją w planach, ale wiecie jak to jest z książkowymi planami. Piętrzą się, a końca kolejki nie widać. Niesamowicie cieszę się, że w końcu udało mi się sięgnąć po powieść jej pióra, pisaną prosto z serca, pięknym językiem, doprawioną szczyptą historii. Ta opowieść nie tylko poszerzy Wasze horyzonty, rozgrzeje serca, sprawi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ten zmyślny thriller psychologiczny w stylu domestic noir przyprawił mnie o zawroty głowy. Odkładając „Tam gdzie pada cień” byłam zdezorientowana, myśli wirowały mi w głowie, wszystko szalało i mieszało się. Tytuł wspaniale oddaje fabułę tej powieści. To było absolutnie pokręcone i nieprawdopodobnie nieszablonowe. Przez niemal całą lekturę zastanawiałam się kim tak naprawdę są bohaterowie i czy chociaż jednego można nazwać dobrym. Są ludzcy, prawdziwi, niepewni w swych wyborach, pełnokrwiści. Miejcie oczy i uszy szeroko otwarte, przyglądajcie się, pamiętajcie jednak, że na wszystko spuszczona jest zasłona milczenia. Kłamstwo wcale nie ma tak krótkich nóg, a mylenie bohaterowie opanowali do perfekcji. Każdy z nich ma bardzo wiele za uszami, są nieprzewidywalni i specyficzni. Autorka co rusz podważa to co uważamy za pewne, nic tu nie jest oczywiste. Złowrogi klimat i niepokojąca atmosfera odczuwalna jest niemal na każdej karcie tej powieści. To lektura idealna na wieczór, gdy wszystko spowija mrok, dokładnie tak samo jak w książce, wtedy można poczuć nawet dreszcze. To opowieść o nieprzepracowanych traumach i zagubionych duszach, o tym jak wiele możemy poświecić aby dostać to co dla nas wymarzone, pełna manipulacji i niepewności. Zapraszam do domu pełnego grozy, w którym pachnie sekretem i w którym nic nie jest normalne.
Główna bohaterka od zawsze pragnęła tylko jednego – założyć szczęśliwą rodzinę. I w pewnym sensie jej się to udało, ale tylko wtedy gdy spoglądamy przez okno, gdy wejdziemy do środka, wszystko sypie się jak domek z kart.
Ten zmyślny thriller psychologiczny w stylu domestic noir przyprawił mnie o zawroty głowy. Odkładając „Tam gdzie pada cień” byłam zdezorientowana, myśli wirowały mi w głowie, wszystko szalało i mieszało się. Tytuł wspaniale oddaje fabułę tej powieści. To było absolutnie pokręcone i nieprawdopodobnie nieszablonowe. Przez niemal całą lekturę zastanawiałam się kim tak naprawdę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Koronczarki” to powieść subtelnie opisująca walkę kobiet o samodzielność, samowystarczalność i możliwość decydowania o sobie. To przepięknie napisana historia siedmiu pokoleń kobiet, które nie boją się zmian i buntu; które brną do przodu pomimo wszystko. Pozycja o kobietach, dla kobiet, opisana przez kobietę - bardziej kobieco już nie może być. Tak mocno wsiąkłam w fabułę, że czułam się sfrustrowana nie mogąc pomóc jednej z bohaterek, z której los okrutnie zadrwił. Odczuwałam wszystko nie tylko jak świadek wydarzeń opisanych przez autorkę, ale po części także jako bohaterka, ponieważ mocno przeczytałam historię, którą nas uraczyła. Pisarka z ogromną wrażliwością wykłada prawdy o życiu, o miłości, przyjaźni, o religii. Z nadmierną wnikliwością pisze o tym co razi ją w społeczeństwie, w którym kobieta nie może mieć swojego zdania, w którym nie może o sobie decydować. Pokazuje różnice pomiędzy naszą codziennością, a ich egzystencją. Podkreśla je, mówi o walce, opisuje odwagę i niezłomność bohaterek, które nie chcą sie podporządkować. Koronka staje się tutaj po części bohaterem, symbolem buntu, tajemnicą, którą zgłębić mogą tylko nieliczni, zwiastunką wielkiej więzi i drogowskazem. Pomysł dotyczący klątwy, która miałaby niejako wisieć nad bohaterkami dodaje całości blasku. Jest nostalgicznie, nastrojowo, refleksyjnie i inspirująco.
Szczególnie ujęła mnie historia Eugenii, która nie potrafi odnaleźć się w aranżowanym małżeństwie i zrobi wszystko aby uciec. Na szczęście posiada lojalną przyjaciółkę - Ines nie opuści jej w potrzebie. Historia tych dwóch dziewczyn zaczęła się jednak dużo wcześniej, w świecie w którym koronczarstwo było tajemną sztuką, która stała się przepustką do lepszego życia.
„Koronczarki” to powieść subtelnie opisująca walkę kobiet o samodzielność, samowystarczalność i możliwość decydowania o sobie. To przepięknie napisana historia siedmiu pokoleń kobiet, które nie boją się zmian i buntu; które brną do przodu pomimo wszystko. Pozycja o kobietach, dla kobiet, opisana przez kobietę - bardziej kobieco już nie może być. Tak mocno wsiąkłam w fabułę,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Gdy zamknę oczy” to już kolejny tytuł Marcela Mossa po który sięgnęłam. W zasadzie przeczytałam sporą większość. Dotychczas zawsze byłam usatysfakcjonowana lekturą, jest to pisarz który nie boi się trudnych tematów, a jego powieści zazwyczaj się po prostu połyka. Tak było i tym razem - NEW ADULT i oniryzm. Bardzo podoba mi się pomysł na fabułę związany ze świadomym snem. Jeśli chodzi o ten temat naprawdę niewiele przed lekturą mogłam powiedzieć. Wydaje mi się, że autor świetnie podszedł do tego zjawiska, przygotowywał się i opisał wszystko w sposób ciekawy i oryginalny. To było naprawdę ciekawe doświadczenie, czytałam z rumieńcami na twarzy, a dodatkowo poszerzyłam swoją wiedzę. Ten motyw sprawił, że książka ma swój niepowtarzalny klimat. Marcel Moss zagłębił się także w żałobę, opisuje codzienność młodej dziewczyny, która nie potrafi ruszyć do przodu, która rozpamiętuje i szuka sposobu na rozmowę z siostrą, której nie ma już wśród żywych. Jej historia jest poruszająca. Pisarz wnika w psychikę głównej bohaterki - postać jest konsekwentna, chociaż zagubiona. Jeśli chodzi o wątek romantyczny, mogę nadmienić że było to po prostu urocze i delikatne, a tło czyli przyjaciele, życie studenckie oraz dorastanie przyjemnie opisane. Lubię jak Marcel Moss zaczyna eksperymentować, nie odpuszczę sobie kolejnej jego książki.
Beverly straciła siostrę. Nie potrafi wrócić do codzienności. Walczy z bezsennością oraz traumą. Próbując ruszyć do przodu rozpoczyna studia. To tam poznaje tajemniczego chłopaka, który wie o śnie zadziwiająco dużo. Rozpoczynają mroczną grę.
„Gdy zamknę oczy” to już kolejny tytuł Marcela Mossa po który sięgnęłam. W zasadzie przeczytałam sporą większość. Dotychczas zawsze byłam usatysfakcjonowana lekturą, jest to pisarz który nie boi się trudnych tematów, a jego powieści zazwyczaj się po prostu połyka. Tak było i tym razem - NEW ADULT i oniryzm. Bardzo podoba mi się pomysł na fabułę związany ze świadomym snem....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W twórczości Magdaleny Krauze zakochałam się czytając „Zdradzoną” i od tej pory bez wahania sięgam po jej powieści. Znajduję w nich to, co najbardziej lubię w obyczajówkach z nutką romansu. „Nigdy za ciebie nie wyjdę” to absolutnie urocza opowieść o różnych odmianach miłości. To polski obyczaj do tańca i do różańca i to dosłownie, chociaż można pokusić się o stwierdzenie, iż to komedia romantyczna! Uwielbiam humor, który autorka wlewa na karty swych powieści. Tym razem sporo żarcików sytuacyjnych prosto ze stacji benzynowej- absolutnie poczułam ten klimat i uśmiechałam się bez ustanku. Tym razem największą zaletą okazali się być bohaterowie, różni wiekiem i doświadczeniem cudownie spinali całość tej opowieści. Na pierwszym planie dwójka zabawnych młodych ludzi, którzy zdążyli już zostać poturbowani przez życie. Największym wsparciem dla nich okazali się być dziadkowie, którzy w tej powieści głośno i wyraźnie zaznaczają swą obecność. Bardzo podobało mi się to, że całość jest realna, prawdziwa, przesiąknięta miłością, sielskością i wsią. Nie brakuje momentów słodko - gorzkich, czasu na zadumę, łez i smutku. Jest dojrzale, wesoło i przyjemnie. Czyta się szybko, nawet nie spostrzeżecie, a już będziecie ją zamykać. 7.5⭐️.
Liwia ma plan na życie i nie ma tam miejsca dla facetów. Gdy poznaje Mateusza nic się nie zmienia. Za to on jest nią oczarowany i zrobi wszystko, aby ta zwróciła na niego uwagę. Tło stanowią dwie zabawne staruszki i szalona przyjaciółka ze stacji benzynowej. Nie ma nudy!
W twórczości Magdaleny Krauze zakochałam się czytając „Zdradzoną” i od tej pory bez wahania sięgam po jej powieści. Znajduję w nich to, co najbardziej lubię w obyczajówkach z nutką romansu. „Nigdy za ciebie nie wyjdę” to absolutnie urocza opowieść o różnych odmianach miłości. To polski obyczaj do tańca i do różańca i to dosłownie, chociaż można pokusić się o stwierdzenie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Lato o smaku miłości” to zdecydowanie wyjątkowa powieść o przewrotności losu. O tym, że nie zawsze to co wydaje nam się być bezpieczniejsze jest lepsze, o tym że nie zawsze warto być ostrożnym, czasami trzeba zaryzykować, po to aby wykraść szczęście. Uwielbiam prozę Edyty Świętek, wszystkie jej opowieści są dla mnie niczym plaster na złamane serce, zawsze mnie otulają i sprawiają, że czuję się błogo. Dodatkowo zazwyczaj są to historie bliskie memu sercu, często odpowiadające o wiejskiej sielskości i tym co w życiu jest najważniejsze i najcenniejsze, czyli rodzinie. Tak też było i tym razem. Autorka próbuje dać nam do zrozumienia, że istnieją różne miłości, że należy szukać i wybrać tę właściwą, że nie można się bać. Ta opowieść umościła się w moim sercu, rozgrzała je do czerwoności, a także i rozśmieszyła. To niezwykle ciepła, kobieca i piękna historia o dziewczynie, która ryzykuje, mimo ogromnego strachu i bojąc się, że jeśli coś pójdzie nie tak, to już się nie pozbiera. To powieść idealna na ten letni czas, warto czytać ją wśród zieleni i w blasku słońca, otuli was jak kocyk i sprawi, że spojrzycie w dal i docenicie to co macie. Myślę, że warto podarować tę pozycję mamie, babci, cioci i można się nią zachwycić. Znajdziecie tu sporo ciekawych wątków pobocznych, bohaterów uroczych i takich na których nie warto się wzorować oraz mnóstwo letniego, wiejskiego klimatu. Jestem na tak!
Wiktoria ucieka swojemu narzeczonemu sprzed ołtarza. Postanawia zaryzykować i zrobić coś dla siebie, zawalczyć o wielkie szczęście. Udaje się na wieś, do babci, w miejsce gdzie kiedyś ktoś już złamał jej serce, po to aby sprawdzić czy jest jeszcze szansa by była szczęśliwa?
„Lato o smaku miłości” to zdecydowanie wyjątkowa powieść o przewrotności losu. O tym, że nie zawsze to co wydaje nam się być bezpieczniejsze jest lepsze, o tym że nie zawsze warto być ostrożnym, czasami trzeba zaryzykować, po to aby wykraść szczęście. Uwielbiam prozę Edyty Świętek, wszystkie jej opowieści są dla mnie niczym plaster na złamane serce, zawsze mnie otulają i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Pani do sprzątania” to naprawdę krwista i ciekawa lektura, która z pewnością zadowoli bardzo szerokie grono odbiorców. Ten thriller psychologiczny rewelacyjnie pokazuje jak wiele rzeczy można sprowadzić do błahostki, wystarczy, że wmówimy sobie coś czego nie ma. Pisarka naprawdę dobrze wykonała zadanie. Główna bohaterka to postać oryginalna, która swoją autentycznością wabi czytelnika i usypia jego czujność. Maria nie jest oczywista, ułożona czy zwyczajna, uważnie się jej przyglądnijcie. Ta powieść niesie ze sobą niesamowitą aurę tajemniczości, z pewnością ma klimat i sprawia, że wokół nas momentalnie zapada zmrok. Dwie linie czasu, wspomnienia, sny, niedopowiedzenia i mroczne myśli – to wszystko sprawia, że tę książkę czyta się jeszcze lepiej i z jeszcze większym zainteresowaniem. Naprawdę nie trudno się w niej zatracić, od tej historii nie można się oderwać. Nie wszystko wiemy od razu, dopiero z biegiem stron dowiadujemy się kim jest Maria i co sprawiło, że jest w tym konkretnym miejscu i w tym konkretnym czasie. Co ciekawe Tina dorzuca także sporą szczyptę humoru i ironii, mimo że padną trupy, będziecie się także szeroko uśmiechać.
Maria to naprawdę dobra sprzątaczka. Wiele osób korzysta z jej usług. Nie jest jednak dobra tylko w ogarnianiu pomieszczeń, jest także całkiem niezła w sprzątnięciu tych, którzy z jakiegoś powodu jej nie odpowiadają.
„Pani do sprzątania” to naprawdę krwista i ciekawa lektura, która z pewnością zadowoli bardzo szerokie grono odbiorców. Ten thriller psychologiczny rewelacyjnie pokazuje jak wiele rzeczy można sprowadzić do błahostki, wystarczy, że wmówimy sobie coś czego nie ma. Pisarka naprawdę dobrze wykonała zadanie. Główna bohaterka to postać oryginalna, która swoją autentycznością...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Kiedy cię spotkałam” to niezwykle życiowa i kobieca opowieść. Ciepła i otulająca serducho. Dająca nadzieję na lepsze dni. Pod płaszczem spraw zwyczajnych autorka skrywa wiele życiowych prawd. Tak naprawdę to opowieść o troskach, potknięciach, smutkach, niedociągnięciach, tym jak się z nich otrząsnąć, tym jak wstać z kolan silniejszym. Uśmiecham się pisząc tę recenzję, bo mimo że w tej książce nie wszystko jest kolorowe (jak w życiu zresztą) kilka wątków zasługiwało na szczęśliwe zakończenie i je otrzymało. Nie jest to jednak powieść cukierkowa, a wartościowa i dojrzała. Najbliżsi są naszą tarczą, miękkim ładowaniem, kimś przy kim nie trzeba wstydzić się naszych porażek - to piękna prawda płynąca z tej historii. Krystyna Mirek ma niebywałą lekkość i wyjątkowość pióra. Jej opowieści są nie do podrobienia, to z pewnością nie ostatnie moje spotkanie z jej twórczością. Podsumowując to słodko - gorzka opowieść o tym co tak naprawdę liczy się w życiu. Dostarczy Wam uśmiechu i radości, porównałabym ją do promienia słońca w gorszy dzień. Książka dla kobiet o kobietach, tak babska jak tylko się da. Zastanawiam się także czy będzie kontynuacja, ponieważ niektóre wątki zostały niedokończone? Ja w każdym razie czekam!
Trzy kobiety. Mnóstwo trudności i zabawnych sytuacji. I miłość, której każda z nich pragnie.
„Kiedy cię spotkałam” to niezwykle życiowa i kobieca opowieść. Ciepła i otulająca serducho. Dająca nadzieję na lepsze dni. Pod płaszczem spraw zwyczajnych autorka skrywa wiele życiowych prawd. Tak naprawdę to opowieść o troskach, potknięciach, smutkach, niedociągnięciach, tym jak się z nich otrząsnąć, tym jak wstać z kolan silniejszym. Uśmiecham się pisząc tę recenzję, bo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Nie zawiedź mnie, tato” to jeden z tych kryminałów, który można sklasyfikować jako nieszablonowy. Wyobraźcie sobie, że ta historia zaczyna się epilogiem. To świetna zachęta dla czytelnika i absolutnie oryginalny pomysł. W ciągu poprzedniej lektury Stefana Dardy bardzo polubiłam się z emerytowanym funkcjonariuszem biura spraw wewnętrznych policji, czyli ze Zdzisławem Mokryną. To bohater nieoczywisty, pełnokrwisty i tajemniczy. Chyba stanie się jednym z moich ulubionych jeśli chodzi o serie kryminalne. Co ciekawe ten mocny kryminał wywołał u mnie także wzruszenie. Autor poruszył temat utraty dziecka, co dla mnie było ogromnym zaskoczeniem i zapewniło sporą dawkę emocji, co tylko zwiększyło moje zadowolenie z lektury. Narracja pierwszoosobowa daje nam szeroki pogląd na fabułę. To naprawdę wciągająca historia, bardzo szeroka, opisująca wiele różnych miejsc, osób, perspektyw i linii czasu. Warstwa obyczajowa jest tutaj mocno rozwinięta, ale nic na siłę, wszystko współgra. Autor świetnie opisuje nastrój grozy, warto czytać tę pozycję wieczorem! Ogromnie wyczekuję części drugiej, szczególnie rozwiązania pewnej zagadki, które mnie nurtuje, a poza tym z chęcią spotkam się znowu z piórem autora, które mnie po prostu zadowala.
Główny bohater potrzebuje spokoju i oddechu. Zaszywa się na wsi w Bieszczadach, ale śmierć bliskiej osoby niweczy jego plany. Szybko okazuje się, że być może ktoś maczał palce w tej zbrodni. Chwilę później dzieje się coś jeszcze, coś bardziej dramatycznego. Emeryt próbuje rozwiązać zagadkę.
„Nie zawiedź mnie, tato” to jeden z tych kryminałów, który można sklasyfikować jako nieszablonowy. Wyobraźcie sobie, że ta historia zaczyna się epilogiem. To świetna zachęta dla czytelnika i absolutnie oryginalny pomysł. W ciągu poprzedniej lektury Stefana Dardy bardzo polubiłam się z emerytowanym funkcjonariuszem biura spraw wewnętrznych policji, czyli ze Zdzisławem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Ani słowa o rodzinie” to opowieść tak życiowa jak tylko może być dobra obyczajówka. Autorka próbuje odpowiedzieć sobie i nam na pytanie jak ważna jest rodzina, na ile nas kształtuje, na ile ma wpływ na to jakie decyzje podejmujemy. Czy trudno stawia się kroki w życiu dorosłym, kiedy nie wiemy praktycznie nic o naszych korzeniach, o naszym pochodzeniu? Z pewnością. Historia młodej dziewczyny, która zupełnie zagubiona decyduje się odnaleźć swoich ostatnich żyjących bliskich, porzucając wszystko co dotąd znała, jest po prostu pouczająca. Życie pisze najróżniejsze scenariusze, czasami los rzuci nas w miejsce, które jest nam zupełnie nieznane, ale chcąc nie chcąc trzeba odnaleźć się w nowej sytuacji. Pisarka rozłożyła na czynniki pierwsze instytucje rodziny. Polubiłam tę książkę za to, że jest na wskroś polska, przesiąknęła tą naszą polskością, kulturą, ludźmi, światopoglądem. Tak naprawdę jesteśmy wszyscy do siebie w wielu aspektach bardzo podobni. Każda narodowość czymś się odznacza, autorka fenomenalnie wlała naszą polską duszę na karty tej powieści. To urocza, piękna opowieść o odnajdywaniu tego co nawet nie było dla nas zagubione, o poszukiwaniu tego co jest nam potrzebne do spójnego funkcjonowania. To opowieść, którą czyta się ekspresowo, ale niech Was to nie zmyli, tak naprawdę opowiada o wielu bardzo ważnych i istotnych kwestiach, daje szansę na wyciszenie i wyciągnięcie kilku ciekawych wniosków. Refleksyjna, pełna prawd i życiowa.
„Ani słowa o rodzinie” to opowieść tak życiowa jak tylko może być dobra obyczajówka. Autorka próbuje odpowiedzieć sobie i nam na pytanie jak ważna jest rodzina, na ile nas kształtuje, na ile ma wpływ na to jakie decyzje podejmujemy. Czy trudno stawia się kroki w życiu dorosłym, kiedy nie wiemy praktycznie nic o naszych korzeniach, o naszym pochodzeniu? Z pewnością. Historia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
WOW. ”Utracony” to tom drugi serii Odmieńcy z West Emerald. Podobał mi się dużo bardziej niż poprzedni, a wszystko to przez bohaterów, którzy od pierwszej wzmianki dotyczącej ich relacji skradli mi serce.Zagubiona dziewczyna, która zawsze robi to co powinna i szalony chłopak, który drwi z konwencji. Uwielbiam tę iskrę, która pojawia się pomiędzy nimi. Dosłownie czujemy jak wszystko płonie. Ta relacja zapewnia sporo emocji i uśmiechu. Pokochałam te ich przepychanki słowne i maski za którymi się ukrywają. Cora Brent napisała powieść, która Was pochłonie i sprawi, że zaczniecie niespokojnie oddychać. Jest piekielnie dobra w pisaniu romansów, które są obezwładniające. Pomimo tego, że w zasadzie to cegiełka czyta się ekspresowo, dzieje się tak wiele i w tak krótkim czasie, że czytelnik nie odczuwa znużenia, a jedynie zaciekawienie. Punkt kulminacyjny tej części sprawił, że wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia, to było mocne i totalnie zaskakujące. Nie brakuje mafijnych porachunków, toksycznych relacji, wielkiej zdrady, sekretu z przeszłości i sporej dawki polityki. To było kapitalne, poproszę tom trzeci na dziś!
Micah chodzi własnymi ścieżkami. Przeżył sporo i odbiło się to na jego zachowaniu w dorosłości. Obowiązkowa córka burmistrza powinna go unikać. Tym bardziej, że tych dwoje nie pała do siebie sympatią…
WOW. ”Utracony” to tom drugi serii Odmieńcy z West Emerald. Podobał mi się dużo bardziej niż poprzedni, a wszystko to przez bohaterów, którzy od pierwszej wzmianki dotyczącej ich relacji skradli mi serce.Zagubiona dziewczyna, która zawsze robi to co powinna i szalony chłopak, który drwi z konwencji. Uwielbiam tę iskrę, która pojawia się pomiędzy nimi. Dosłownie czujemy jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Masters of death” jest z pewnością jedną z najpiękniej wydanych książek na mojej półce. Barwione brzegi, gruba oprawa, kościotrupy i inne dodatki zdobiące stronnice… to wydanie to po prostu majstersztyk. Jednak nie tylko to przyciągnęło moją uwagę. W tamtym roku czytałam książkę tej autorki i była po prostu wspaniała. Lubię jej styl opisywania nie tylko tła wydarzeń, ale także postaci, wszystko trochę na wzór sztuki teatralnej. I w tej powieści ciekawych bohaterów nie brakuje. Ba! Dzięki autorce przenosimy się do świata stworzeń nadprzyrodzonych, takich które związane są nie tylko z wiarą, ale także i ze śmiercią. Medium, duchy, wampir, śmierć, żniwiarz, anielica - to naprawdę niezłe połączenie! Każdy z bohaterów jest inny, nieszablonowy, zupełnie nie do podrobienia. Wszyscy razem stanowią niezły mix i ekipę nie do zatrzymania. To fantasy, w którym nie brakuje świetnego humoru i ironii, ciekawych rozwiązań i zaskakujących momentów, nie brakuje także nutki tajemnicy i szczypty romansu. Czyta się wręcz ekspresowo, a wszystko to za sprawą ciekawego wątku głównego. Nieśmiertelni bowiem mają swoją grę, w którą nie będzie bał się zagrać także i śmiertelny. Pisarka z pewnością zapewni Wam mnóstwo emocji i wrażeń. To lektura jedyna w swoim wydaniu, wszyscy fani fantasy będą usatysfakcjonowani! Okładkowe sroki - musicie ją mieć! Czytanie takiej książki to przyjemność sama w sobie. Mam nadzieję, że już wkrótce zostanie wydana kolejna książka tej autorki, już dziś wiem, że muszę ją mieć.
Viola jest agentką nieruchomości, ale nie taką zwyczajną, jest także wampirzycą. Musi sprzedać pewien dom, a stanowi to nie lada wyzwanie, ponieważ szaleje w nim widmo zabitego panicza. Postanawia poprosić o pomoc chrześniaka śmierci. Wtedy zaczyna się niezła zabawa!
„Masters of death” jest z pewnością jedną z najpiękniej wydanych książek na mojej półce. Barwione brzegi, gruba oprawa, kościotrupy i inne dodatki zdobiące stronnice… to wydanie to po prostu majstersztyk. Jednak nie tylko to przyciągnęło moją uwagę. W tamtym roku czytałam książkę tej autorki i była po prostu wspaniała. Lubię jej styl opisywania nie tylko tła wydarzeń, ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Wybacz. To dla twojego dobra” to autorka, którą znam i uwielbiam w zupełnie nowej odsłonie. Odrazu zostałam zaintrygowana, a w mojej głowie padło pytanie jak Bianca poradziła sobie z thrillerem. Ta autorka to dla mnie zawsze pewniaczek, a po tej lekturze jestem przekonana, że może pisać po prostu wszystko. Okazuje się, że pisarka jest wszechstronna i i potrafi stworzyć thriller psychologiczny, w którym nic nie jest oczywiste, a nawet to co wydaje się pewnikiem, jest otulony kłamstwem. Było przerażająco i brutalnie. To opowieść o obsesji, o czymś co tworzy wielki cień, który pada na wszystko co znamy i kochamy. Pisarka wodzi czytelnika za nos, miesza i kręci, długo nie chce zdradzić prawdy. Toksyczne relacje i przemoc psychiczna to jedne z ciekawszych tematów jest chodzi o książkowe wątki. Autorka miała naprawdę spore pole do popisu i skorzystała z niego. Fabuła została dobrze przemyślana, a czytelnik czuje na karku powiew grozy i niedopowiedzeń. Wstawki z przeszłości wcale nie pomagają nam poruszać się w tej mgle pełnej wspomnień pewniej, wręcz przeciwnie, mieszają nam w głowie, nie wiemy już komu ufać i co myśleć.
Duszna atmosfera, mnóstwo ślepych uliczek, pytania bez odpowiedzi i strach, który gości nie tylko w sercu głównej bohaterki, ale i czytelnika. Komu zaufać gdy wszystko się komplikuje, a każdy wydaje się być podejrzany?
„Wybacz. To dla twojego dobra” to autorka, którą znam i uwielbiam w zupełnie nowej odsłonie. Odrazu zostałam zaintrygowana, a w mojej głowie padło pytanie jak Bianca poradziła sobie z thrillerem. Ta autorka to dla mnie zawsze pewniaczek, a po tej lekturze jestem przekonana, że może pisać po prostu wszystko. Okazuje się, że pisarka jest wszechstronna i i potrafi stworzyć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Wiatr” podobał mi się z wielu względów. Przede wszystkim auta tajemniczości, która towarzyszy niemal każdemu rozdziałowi tej powieści, udziela się także czytelnikowi. To powieść nieodkładalna. Bardzo polecam czytanie tej książki właśnie wieczorem. Najlepiej samotnie i w ciszy. Ciemność, krople deszczu czy wiatr i to w jaki sposób autor opisuje pogodę, to jak to współgra z akcją, sprawiło, że miałam ciarki. Także bohaterowie są tutaj ogromną zaletą tej powieści. Absolutnie nieszablonowi, pokiereszowani przez los, tajemniczy i posiadający brudne sekrety. Do szpiku kości prawdziwi. Wielu z nich znalazło się po prostu w nieodpowiednim miejscu i czasie, co daje tej historii jeszcze więcej autentyczności. Nie sposób rozwiązać tę zagadkę bez pomocy autora. Czytałam z zapartym tchem i uważnie śledziłam pracę policjantów. Z pewnością można nazwać tę książkę klimatyczną. Małomiasteczkowa społeczność, ludzie, którzy milczą, atmosfera pełna niedopowiedzeń. To dobry i mrożący krew w żyłach kryminał, który zostawi Was z wieloma przemyśleniami i zmarszczonym czołem. Opowieść o zemście, która wylała wszystko co dobre. Wiatr sprawia, że odczuwamy niepokój zupełnie jak wtedy gdy czytamy powieść Marcina Silwanowa.
W lesie zostają odnalezione zwłoki młodej dziewczyny. Rozpoczyna się śledztwo, trudno jednak ustalić coś konkretnego. Gdy zostaje odnalezione drugie ciało, zaczyna się robić coraz poważniej…
„Wiatr” podobał mi się z wielu względów. Przede wszystkim auta tajemniczości, która towarzyszy niemal każdemu rozdziałowi tej powieści, udziela się także czytelnikowi. To powieść nieodkładalna. Bardzo polecam czytanie tej książki właśnie wieczorem. Najlepiej samotnie i w ciszy. Ciemność, krople deszczu czy wiatr i to w jaki sposób autor opisuje pogodę, to jak to współgra z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Ocaleni dla miłości” to absolutnie chwytająca za serce i przepiękna historia o uczuciu, które rozkwitło w najtrudniejszym momencie życia dwójki młodych osób. Na wojnie, wśród strachu, lęku i śmierci, tych dwoje odnalazło miłość. Uwielbiam pióro tej autorki. Za każdym razem gdy rozpoczynam przygodę z jej książką wpadam do zupełnie innego świata i trzymam za rękę bohaterów z krwi i kości, zatracam się w ich problemach i kibicuję im z całego serca. Książki Anny Rybakiewicz z pewnością łamią mi serce, ale dają także nadzieję i budzą we mnie gdzieś głęboko schowane pragnienia i uczucia. Nie wiem którą z książek mogłabym uznać za ulubioną, z pewnością historie przez nią napisane są bliskie mojemu sercu i będę o nich długo pamiętać. Tym razem moje serce zostało złamane dwa razy, a ja miałam ochotę wykrzyczeć swój ból. I płakałam, wzruszałam się, ale odczuwałam także spokój i szczęście. Ta pozycja to wartościowa, niezwykle dojrzała i bolesna opowieść o młodości w cieniu wojny. Dwie linie czasu sprawiają, że czytamy z jeszcze większym zaciekawieniem, a jej zakończenie sprawia, że jest jeszcze bardziej życiowa i autentyczna.
Henia zrobi dla swojego ukochanego po prostu wszystko. Ryzykuje własne życie i pomaga mu w ucieczce z getta. To jednak nie koniec, lecz początek ich tragicznej miłości, której czas próby przypadają na okres wojenny.
„Ocaleni dla miłości” to absolutnie chwytająca za serce i przepiękna historia o uczuciu, które rozkwitło w najtrudniejszym momencie życia dwójki młodych osób. Na wojnie, wśród strachu, lęku i śmierci, tych dwoje odnalazło miłość. Uwielbiam pióro tej autorki. Za każdym razem gdy rozpoczynam przygodę z jej książką wpadam do zupełnie innego świata i trzymam za rękę bohaterów z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Trudno pisze się opinie o takiej książce. Nie ma emocji ani słów, którymi można by opisać te przerażające zbrodnie, która wydarzyła się naprawdę wiele lat temu. Nie będę więc rozwodzić się nad tym jak bardzo to było przerażające i jak bardzo wstrząsnęło wszystkimi, którzy o tej sprawie wiedzieli. Ja chciałabym pogratulować autorce i zwrócić Waszą uwagę na ten ogrom pracy, który wykonała. aby zgłębić się w ten jakże trudny i bolesny temat. Nie można przejść koło tego tytułu obojętnie i nie można porzucić tej lektury, choćby na chwilę. Tylko z pozoru jest krótka, tak naprawdę nie myślimy o niej tylko wtedy gdy czytamy tę pozycję, ta historia zostaje z nami na dłużej, rozmyślamy, główkujemy, próbujemy odpowiedzieć sobie na pytania, na które tak naprawdę nie ma odpowiedzi. Rzetelna i mocna. Pióro autorki przeniesie Was w zupełnie inne miejsce i czas, sprawi że nie będzie istniało nic innego tylko ta jakże wstrząsająca historia. Jeżeli jest tutaj jeszcze ktoś kto nie przeczytał tej książki, bądź nie ma jej w swoich czytelniczych planach, musicie zmienić zdanie. Autorka dotarła do dokumentów do których wcześniej nikt nie dotarł, rozmawiała ze sprawczynią, opisała te zbrodnie tak, że ja miałam dreszcze na całym ciele. Z całą świadomością mogę napisać, że jestem fanką tej autorki i sięgnę po każdą jej kolejną powieść.
Opowieść oparta na faktach o zbrodni, która Was przerazi. Dwoje licealistów, brutalna zbrodnia i śledztwo, które odpowiada na wiele pytań.
Trudno pisze się opinie o takiej książce. Nie ma emocji ani słów, którymi można by opisać te przerażające zbrodnie, która wydarzyła się naprawdę wiele lat temu. Nie będę więc rozwodzić się nad tym jak bardzo to było przerażające i jak bardzo wstrząsnęło wszystkimi, którzy o tej sprawie wiedzieli. Ja chciałabym pogratulować autorce i zwrócić Waszą uwagę na ten ogrom pracy,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przypominam dzisiaj o książce, która miała premierę już jakiś czas temu, ale wierzę, że jeszcze uda mi się kogoś zachęcić. „Pastwa” była moim pierwszym spotkaniem z tą autorką jeśli chodzi o jej kryminalne odsłonę. Z pewnością niektóre wątki zapamiętam na dłużej, a raczej ich rozwiązanie. Zawiłe śledztwo i strona psychologiczna bohaterów to z pewnością coś co zasługuje na wielkie brawa. W żaden sposób nie domyślicie się kto namieszał tam najwięcej. Pisarka perfekcyjnie ukryła szczegóły i skomplikowała intrygę. Podejrzewałam chyba każdego z wyjątkiem tej jednej, konkretnej osoby. To co wydarzyło się na końcu tej powieści, absolutnie mnie zszokowało i przeraziło jednocześnie. Autorka sporo czasu poświęciła także na warstwę obyczajową dotyczącą policjantów zamieszanych w śledztwo. Wiem, że komisarz Sonia znana jest z poprzedniej książki autorki, która również podobała się bardzo wielu czytelnikom. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję i po nią sięgnąć. Ale, żeby nie przedłużać, jeżeli szukacie ciekawego kryminału i jeżeli macie ochotę, na to, aby autorka wywiodła Was w pole, to zdecydowanie jest to lektura dla Was!Przepadniecie, a zaskoczenie jest gwarantowane. Czytając tę lekturę, miałam wrażenie jakbym poruszała się we mgle. Było tajemniczo i złowrogo, a atak mógł nastąpić z każdej strony.
Pan młody rozpływa się w powietrzu podczas swojego wesela. Trudno dowiedzieć się czegoś więcej, ponieważ większość gości była pod wpływem i panowało duże zamieszanie. Podczas śledztwa na jaw wychodzą dziwne sprawy związane z jego rodziną i z nim samym. A to dopiero sam początek…
Przypominam dzisiaj o książce, która miała premierę już jakiś czas temu, ale wierzę, że jeszcze uda mi się kogoś zachęcić. „Pastwa” była moim pierwszym spotkaniem z tą autorką jeśli chodzi o jej kryminalne odsłonę. Z pewnością niektóre wątki zapamiętam na dłużej, a raczej ich rozwiązanie. Zawiłe śledztwo i strona psychologiczna bohaterów to z pewnością coś co zasługuje na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
WOW. Jeśli miałabym podać polskiego autora, którego trzeba znać, podałabym dwa nazwiska, w tym to. Maciej Siembieda według mnie należy do czołówki najlepszych polskich pisarzy. Jego powieści sensacyjne to nie tylko świetna i pieczołowicie przygotowana opowieść, ale i ogromna wiedza historyczna. Wpadam w pełen zachwyt gdy pochylam się nad jego powieściami. Są jak ciekawa lekcja historii oprószona dobrym humorem. Obok tego tytułu nie możecie przejść obojętnie, to prawdziwy majstersztyk. Nie potrafię znaleźć słów, aby opisać zachwyt, który mi towarzyszył podczas tej lektury. Uwielbiam teorie spiskowe, a w książkach z udziałem Jakuba Kani aż się od nich roi. Nikt nie potrafi zaciekawić mnie tak jak ten pisarz, gdy zasiadam do kolejnych jego dzieł czuję podekscytowanie i wiem, że to będzie udana przygoda, która dodatkowo poszerzy me horyzonty. Tutaj wszystko jest dopieszczone - od kreacji bohaterów, przez przygody rozgrywające się na przestrzeni wieków, po dialogi, które wielokrotnie przywołują uśmiech lub marszczenie brwi. Po lekturze zawsze buszuje po internecie, aby pogłębić wiedzę. Postać Władysława Warneńczyka od zawsze była dla mnie jedną z tych bardziej fascynujących jeśli chodzi o polską historię, ta jego tajemnicza i zagadkowa „śmierć”, cieszę się ogromnie, że właśnie o nim w powieści „444” tak wiele. Czułam rumieńce, które wypłynęły na moją twarz. To było absolutnie fenomenalne. Życzę sobie więcej takich historii i dziękuję.
Istnieje przepowiednia dotycząca możliwości pojednania islamu z chrześcijaństwem. Mogą to jednak zrobić tylko nieliczni i to co 444 lat od 1000 roku. Dlaczego do dzisiaj nikomu się to nie udało i co ma z tym wszystkim wspólnego zaginiony obraz „Chrzest Warneńczyka”? CZYTAJCIE!
WOW. Jeśli miałabym podać polskiego autora, którego trzeba znać, podałabym dwa nazwiska, w tym to. Maciej Siembieda według mnie należy do czołówki najlepszych polskich pisarzy. Jego powieści sensacyjne to nie tylko świetna i pieczołowicie przygotowana opowieść, ale i ogromna wiedza historyczna. Wpadam w pełen zachwyt gdy pochylam się nad jego powieściami. Są jak ciekawa...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to