-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
Długie powieści czy krótkie formy? Co wolicie?
Lubię ten mrok, który King zaproponował w najnowszym zbiorze opowiadań.
Uważam, że w całokształcie to naprawdę dobra książka. Ale nie dla każdego.
To są strachy dojrzałego człowieka. W “Im mroczniej, tym lepiej” nie chodzi o to, by straszyć duchami, klaunami czy nawiedzonymi domami. King opisuje moim zdaniem to, czego boi się obecnie najbardziej – czyli śmierci.
Oczywiście, jak w każdej antologii, są historie, które bardziej do mnie przemówiły, jak I te, które spodobały się mniej. Uważam natomiast, że ten zbiór opowiadań jest najbardziej równym w dorobku Kinga. Mimo tego, że są opowiadania zarówno na piętnaście, jak i na prawie dwieście stron, to każde w jakiś sposób mnie poruszyło.
A gdybym miała wybrać trzy ulubione opowiadania z tego tomu? Na pewno byłby to “Zły sen Danny’ego Coughlina”, bo to historia o niesamowitej obsesji, napisana bardzo dobrze z perspektywy psychologicznej. Wybrałabym również “Wszystkowiedzącego” i “Strzeżcie się snów”.
Podsumowując to krótko – dojrzały King to dobry King.
Długie powieści czy krótkie formy? Co wolicie?
Lubię ten mrok, który King zaproponował w najnowszym zbiorze opowiadań.
Uważam, że w całokształcie to naprawdę dobra książka. Ale nie dla każdego.
To są strachy dojrzałego człowieka. W “Im mroczniej, tym lepiej” nie chodzi o to, by straszyć duchami, klaunami czy nawiedzonymi domami. King opisuje moim zdaniem to, czego boi...
Myślę, że po lekturze “Zabij mnie, tato” do listy o nazwie literatura emocjonalna dopisać trzeba nazwisko Stefana Dardy.
Czy to kryminał? Nie byłabym tego taka pewna – bo wątek kryminalny owszem, jest obecny, ale tylko krótkimi chwilami znajduje się na pierwszym planie. Książka Dardy to moim zdaniem przede wszystkim powieść psychologiczna, stadium cierpienia, żałoby i bezradności ludzkiej.
Historia napisana niezwykle sugestywnie. Zaginięcie (kto wie, być może porwanie) dwóch dziewczynek, których nie przypilnowała starsza siostra. Emerytowany policjant, który z jednej strony prowadzi prywatne śledztwo, z drugiej strony jest ostoją dla zrozpaczonej rodziny. Tak, jak Darda opisuje wszystko pod względem emocjonalnym, jest moim zdaniem największą zaletą tej powieści.
Fabuła jest niezwykle prosta, ale również uważam to za plus książki. Nie czułam, żeby było tu wiele kombinowania, bo takie historie akurat fabularnie płyną najlepiej, jeśli są proste. Oczywiście, postać jednego z podejrzanych była dla mnie zaskoczeniem, ale została wprowadzona w odpowiednim momencie. Nie wyskoczyła zza rogu na ostatnich trzydziestu stronach.
Jedyne, co nie do końca mi siedzi w książce, to ostatnie strony. To zakończenie było dla mnie zbyt cukierkowe. Dawało bohaterom zbyt dużo szczęścia, jakby zapominając o cierpieniu, które przeszli. Ukryli je zbyt głęboko. Nadal jest to jednak dobrze napisana emocjonalnie książka.
[współpraca barterowa: @wydawnictwoczarnaowca]
Myślę, że po lekturze “Zabij mnie, tato” do listy o nazwie literatura emocjonalna dopisać trzeba nazwisko Stefana Dardy.
Czy to kryminał? Nie byłabym tego taka pewna – bo wątek kryminalny owszem, jest obecny, ale tylko krótkimi chwilami znajduje się na pierwszym planie. Książka Dardy to moim zdaniem przede wszystkim powieść psychologiczna, stadium cierpienia, żałoby i...
“Czarną kawę” kupiłam ze względu na śliczną okładkę i tytuł. Jako fanka tego trunku nie mogłam przejść obojętnie 😂
Ale sama książka nie jest najlepszym, co wyszło spod pióra Agathy Christie. Co prawda nie nudziłam się, ale wykoncypowanie, kto stał za sprawą śmierci sir Clauda, nie nastręczało mi wielu problemów. Czy to wynika z faktu, że historia została pierwotnie wymyślona jako scenariusz teatralny? Być może. Brakowało mi tu pogłębienia psychologii bohaterów i szczerze mówiąc, klimat w tej książce nie za bardzo istnieje. Brakuje mi tego, co czułam czytając chociażby “Wigilię wszystkich świętych” czy “Morderstwa w Boże Narodzenie”.
Mam ponadto wrażenie, że w tej historii było zadziwiająco mało Herculesa Poirota. Autorka za bardzo skupiła się na wszystkim wokół, chcąc stworzyć ciekawą i intrygującą fabułę, ale… ma w swoim dorobku lepsze. Co nie zmienia faktu, że to lekka i przyjemna historia dla kogoś, kto nie lubi babrać się w litrach przemocy w literaturze.
“Czarną kawę” kupiłam ze względu na śliczną okładkę i tytuł. Jako fanka tego trunku nie mogłam przejść obojętnie 😂
Ale sama książka nie jest najlepszym, co wyszło spod pióra Agathy Christie. Co prawda nie nudziłam się, ale wykoncypowanie, kto stał za sprawą śmierci sir Clauda, nie nastręczało mi wielu problemów. Czy to wynika z faktu, że historia została pierwotnie...
Jaki zapach mają książki?
Książki o książkach, szczególnie te południowokoreańskie, zdobywają w ostatnim czasie sporą popularność. Trudno się dziwić – czytelnik chciałby trafić do takiej księgarni, jak tytułowa Kuchnia Książek.
To miejsce dla każdego, kto chce przeżyć z książką piękne chwile, a nie tylko przeczytać i odłożyć. “Kuchnia książek” to miejsce komfortowe zarówno dla jej bohaterów, jak i dla czytelników tego tytułu. Nie widzę problem w tym, że historia jest przerysowana, a bohaterowie są... no cóż, tak idealnych postaci dawno nie widziałam. Ale widzę i rozumiem, dlaczego postacie zostały tak wykreowane.
Ta książka ma przynieść wytchnienie. Myślę, że spełnia swoje zadanie w stu procentach. Daje ukojenie czytelniczej wyobraźni poprzez opisy przygód osób odwiedzających Soyang-ri. Nie powiem, sama chciałabym takie miejsce odwiedzić. Kto wie, może kiedyś…
[współpraca barterowa: @wydawnictwoczarnaowca]
Jaki zapach mają książki?
Książki o książkach, szczególnie te południowokoreańskie, zdobywają w ostatnim czasie sporą popularność. Trudno się dziwić – czytelnik chciałby trafić do takiej księgarni, jak tytułowa Kuchnia Książek.
To miejsce dla każdego, kto chce przeżyć z książką piękne chwile, a nie tylko przeczytać i odłożyć. “Kuchnia książek” to miejsce komfortowe...
Zwlekałam troche z lekturą tej książki, bojąc się jej po opisie. Jednak po złapaniu książki na targach i chwili rozmowy z Autorką w Warszawie spędziłam pociągową podróż własnie z “Zawsze będziesz winna”.
To trudna książka. Nie czyta się jej lekko, z powodu wielu bolesnych, wręcz brutalnych scen. Ale uważam, że przesłanie tej książki jest niezwykle ważne.
Fabuła jest dosyć prosta. Helen jest byłą policjantką z trudną przeszłością. Jako ciężarna dziewczyna została wyrzucona z domu przez swojego ojca, a potem trafiła na przemocowego partnera. Odznaka przy piersi niestety długi czas jej nie pomogła, aż w końcu doszło do tragedii.
Ale to nie same wydarzenia są w książce najważniejsze. Najważniejsze są emocje, jakie wywołują zachowania bohaterów. A tych było multum w trakcie czytania tej dość krótkiej historii. Było intensywnie, a już po kilku stronach zaczęło się wspierać Helen z nadzieją, że choć odrobina szczęścia zagości w jej życiu.
Przyznaję również, że zakończenie mnie zaskoczyło – nie spodziewałam się, że za wszystkim stoi akurat ta osoba. Ale rozumiem jej motywację i uważam, że było to zakończenie jedyne z możliwych logicznych opcji.
Zwlekałam troche z lekturą tej książki, bojąc się jej po opisie. Jednak po złapaniu książki na targach i chwili rozmowy z Autorką w Warszawie spędziłam pociągową podróż własnie z “Zawsze będziesz winna”.
To trudna książka. Nie czyta się jej lekko, z powodu wielu bolesnych, wręcz brutalnych scen. Ale uważam, że przesłanie tej książki jest niezwykle ważne.
Fabuła jest...
Ostatnio spotkała mnie niezwykle przyjemna niespodzianka: na Legimi trzy tygodnie przed oficjalną premierą pojawił się ebook szóstej części losów Davida Redferna. Ta seria autorstwa Anny Rozenberg od pierwszego tomu zdobyła moje serducho, więc od razu złapałam za czytnik.
I to był świetny czytelniczy wieczór spędzony z Davidem, jego dziadkiem, Martą, pozostałymi policjantami i Palaczem.
To smutny tom, bo choć Linda nie była moją ulubioną postacią, to to, jak David nie umie pogodzić się z jej śmiercią, ściskało mnie za serce. A w tle sporo tajemnic i zagadek ukrytych przez uzależnioną policjantkę.
Wydaje mi się, że jest to najbardziej plastyczny pod względem opisów tom. Opisy codziennej pogody są tutaj na najwyższym poziomie, co dodatkowo buduje niepodrabialną atmosferę, a jednocześnie nie zaburza tempa akcji. Przy każdym tomie jestem niezwykle wciągnięta w świat Woking i jego okolic, ale w tym tomie czułam to najmocniej.
Uwielbiam, gdy mogę przywiązać się do bohaterów. W tej serii lubię nie tylko Davida- moje serce zawłaszczył również jego dziadek. Tym bardziej boli mnie to, co wydarzyło się w na kartach “Zabić Redferna”.
Ale najbardziej bolało mnie jednak, że ta książka tak szybko się skończyła… chcę więcej!
Ostatnio spotkała mnie niezwykle przyjemna niespodzianka: na Legimi trzy tygodnie przed oficjalną premierą pojawił się ebook szóstej części losów Davida Redferna. Ta seria autorstwa Anny Rozenberg od pierwszego tomu zdobyła moje serducho, więc od razu złapałam za czytnik.
I to był świetny czytelniczy wieczór spędzony z Davidem, jego dziadkiem, Martą, pozostałymi...
Nie spodziewałam się po sobie, że sięgnę po new adult. Ale opis najnowszej książki Marcela Mossa był naprawdę intrygujący.
Wypadek z przeszłości, bezsenność, nowa, studencka rzeczywistość. Beverly dużo przeszła w swoim życiu, zanim trafiła na Harvard. Ta dość wrażliwa dziewczyna już od pierwszych dni wpada w wir fajnego towarzystwa, imprez i adoratorów. Coś, co w wielu książkach mi przeszkadza, to właśnie mnogość potencjalnych partnerów, ale Marcel w swojej książce ograł to w sposób naturalny i szczery. Nie przeszkadzały mi nieudolne umizgi Ethana ani to, że Beverly nie chce ich zobaczyć.
Czas na kilka słów o Vianie, bo to jeden z najbardziej niesztampowych bohaterów, jakich znam. Student filozofii, odrabiający dług u swojego ojczyma i wielki fan świadomego snu. Beverly poznaje go na blogu, i choć początkowo podchodzi sceptycznie do jego teorii, to postanawia do niego napisać. I z pewnością ten krok zmienia w jej życiu wszystko.
Jestem w szoku ze względu na ten wątek. Świadomy sen to nie jest dziedzina, w której wiele wiem, więc z zaciekawieniem czytałam wiadomości Księcia i zachodziłam w głowę, czy aby to na pewno jest możliwe. Uważam więc, że do lektury tej książki musicie mieć otwarty umysł, nawet jeśli na razie uważacie to za szarlatanerię.
Na koniec: to subtelnie napisana historia. Oczywiście, są momenty, od których można się zarumienić, ale wszystko opisane jest ze smakiem. Nie było chwili, bym poczuła zażenowanie jakąś sceną. To również przyjemna w odbiorze całościowym historia, pokazująca jak prostymi słowami Autor potrafi oddać głębokie uczucia.
[Współpraca barterowa: @wydawnictwofilia]
Nie spodziewałam się po sobie, że sięgnę po new adult. Ale opis najnowszej książki Marcela Mossa był naprawdę intrygujący.
Wypadek z przeszłości, bezsenność, nowa, studencka rzeczywistość. Beverly dużo przeszła w swoim życiu, zanim trafiła na Harvard. Ta dość wrażliwa dziewczyna już od pierwszych dni wpada w wir fajnego towarzystwa, imprez i adoratorów. Coś, co w wielu...
Dzisiejsza premiera, na którą czekałam zbyt długo.
Przygoda, która kończy się zbyt szybko.
Cyryl Sone stworzył historię kompletną. Mimo wszystko polecam zacząć przygodę z Autorem od pierwszego tomu, bo choć we “Wszystkim, co widziałeś” nawiązania są subtelne i nie zaburzają fabuły, to warto je znać. Wtedy ogląd sytuacji jest szerszy i trochę jednak zmienia.
Jestem zachwycona pomysłem na fabułę tego tomu. A najbardziej cieszy mnie to, że Autor nie wyłożył wszystkich kart na stół na początku książki. Cieszę się, że bohaterowie mieli tropy, nawet mylne. Choć wydawało się, że gonią króliczka, ale go nie złapią, to kolejne strony tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że się pomylę. Ale żeby odtwarzać… (no sami musicie przeczytać)? No ja jestem zajarana tym, co tu się wydarzyło.
Poziom zbydlęcenia ludzi w tym tomie przeszedł moje wszelkie granice. Ciężko czytało się o “koceniu” nowych licealistów, o wyśmiewaniu się z nich z różnych, wyimaginowanych powodów. Autor ciekawie pokazał problemy współczesnej młodzieży. W tym cieszy też postać Patryka, który chciał faktycznie pokazać stan psychiczny społeczeństwa w swoich artykułach. Szkoda mi było jego i jego klepanych na szybko clickbaitowych nagłówków.
Mniej tu procedur, mniej siedzenia w aktach. Choć Kroon o tym nie zapomina, to wie, że złapanie mordercy było jednak najważniejsze. Nawet kosztem utracenia sprawy.
W połowie czytania “Wszystko, co widziałeś” dotarły do mnie słowa z okładki. OSTATNI tom serii o prokuratorze Konradzie Kroonie. Zaraz, zaraz, jak to ostatni…? Nie chcę, nie mam zamiaru żegnać się z tym charyzmatycznym bohaterem i jego trudnymi zawodowymi i prywatnymi losami.
Dzisiejsza premiera, na którą czekałam zbyt długo.
Przygoda, która kończy się zbyt szybko.
Cyryl Sone stworzył historię kompletną. Mimo wszystko polecam zacząć przygodę z Autorem od pierwszego tomu, bo choć we “Wszystkim, co widziałeś” nawiązania są subtelne i nie zaburzają fabuły, to warto je znać. Wtedy ogląd sytuacji jest szerszy i trochę jednak zmienia.
Jestem...
Co można napisać o książce, która jest tak intymna, że czytelnik chwilami wręcz wstydzi się ją czytać?
Ba, w której czytelnik nie czuje się czytelnikiem, a towarzyszem historii i jej bohaterów.
To nie jest ta słynna już małeckość w stylu czy w konstrukcji powieści. W tej książce jest po prostu pan Jakub Małecki.
Historia, w której szukasz siebie w bohaterach. W której czekasz, aż dotrze do Ciebie, że jesteś nimi wszystkimi i żadną z postaci jednocześnie. W której czujesz, że znalazłeś/ znalazłaś swoje miejsce, a kolejne strony “Korowodu” otulą miękimi słowami, w których czai się każda emocja, o jakieś możesz myśleć.
Jestem przeczołgana emocjonalnie ostatnimi dwiema częściami tej historii. Czuję, że tą książką weszłam w rejony, w których nigdy nie byłam. I nie chcę tego miejsca opuszczać, chcę zostać w “Korowodzie” z tymi bohaterami i dopisać swoją część, idąc ich śladami.
Co można napisać o książce, która jest tak intymna, że czytelnik chwilami wręcz wstydzi się ją czytać?
Ba, w której czytelnik nie czuje się czytelnikiem, a towarzyszem historii i jej bohaterów.
To nie jest ta słynna już małeckość w stylu czy w konstrukcji powieści. W tej książce jest po prostu pan Jakub Małecki.
Historia, w której szukasz siebie w bohaterach. W której...
Ciężko mi polubić się w jakimkolwiek stopniu z tą książką. Co boli mnie mocno, szczególnie, że film cenię bardzo.
Sam książkowy pierwowzór stoi klimatem. I niestety tylko klimatem, bo fabularnie to historia o kłamstwach i zepsuciu społeczeństwa, które zachłysnęło się bogactwem tytułowego Gatsby’ego.
O ile Autor potrafił wszystkie wydarzenia ubrać w barwne szaty powojennego świata, gdzie jazz, imprezy i tajemnice stanowią podstawę życia, o tyle sama fabuła nie wnosi wiele. Mi nie przekazała ta książka tylu przemyśleń, ilu się spodziewałam, i to mnie smuci.
Nie podoba mi się również kreacja bohaterów. O tyle o ile tolerowałam narratora historii, a pozostałe postaci, na czele z tytułowym bohaterem, wzbudzali trochę litość, trochę znużenie. Uważam, że każdy był napisany na jedno kopyto, a jedynie postać Toma była dodatkowo irytująca.
“Wielki Gatsby” to historia, na którą przychylniejszym okiem patrzę w wersji filmowej, nie książkowej.
Ciężko mi polubić się w jakimkolwiek stopniu z tą książką. Co boli mnie mocno, szczególnie, że film cenię bardzo.
Sam książkowy pierwowzór stoi klimatem. I niestety tylko klimatem, bo fabularnie to historia o kłamstwach i zepsuciu społeczeństwa, które zachłysnęło się bogactwem tytułowego Gatsby’ego.
O ile Autor potrafił wszystkie wydarzenia ubrać w barwne szaty...
Po fenomenalnej trylogii z Antonią Scott przyszedł czas na prequel serii, związany z Iriną, jedną z postaci znanej z “Czarnej Wilczycy”. Jaka jest jej przeszłość, co spowodowało, że stała się tym, kim jest obecnie? Ale również jak odnajdzie się w relacji z introwertycznym geniuszem Simonem?
Juan Gomez Jurado po raz kolejny dowozi najwyższej klasy historię akcji. Technologiczny start-up, który upadnie bez wsparcia wielkiej firmy, miłość odnaleziona na stronie internetowej, śmierć przyjaciela, mafia… dużo, co nie? Ale wszystko jest tak poukładane, tak logiczne. Czytelnik ma szansę wybrać, czy kibicuje Simonowi, czy jednak nie chce jego szczęścia. Introwertyczny bohater skupiony na algorytmach może budzić mieszane uczucia.
A co najważniejsze – mimo połączenia z trylogią o Czerwonej Królowej, nie trzeba znać historii Antonii Scott, by sięgnąć po “Bliznę”. To prequel niezależny, choć uważam, że warto znać całą twórczość Autora.
Po fenomenalnej trylogii z Antonią Scott przyszedł czas na prequel serii, związany z Iriną, jedną z postaci znanej z “Czarnej Wilczycy”. Jaka jest jej przeszłość, co spowodowało, że stała się tym, kim jest obecnie? Ale również jak odnajdzie się w relacji z introwertycznym geniuszem Simonem?
Juan Gomez Jurado po raz kolejny dowozi najwyższej klasy historię akcji....
Śmierć w świecie wydawniczym. Przypadek czy młody, perspektywiczny autor został zamo*rdowany z premerydacją?
Gdy Odra oddaje ciało zdolnego pisarza, jego matka nie może uwierzyć w przypadkową śmierć. Barbara prosi koleżankę zmarłego Huberta, Igę, o zbadanie sprawy śmierci chłopaka. Iga to młoda dziewczyna pracująca w ochronie. Ma aspiracje do prowadzenia własnej agencji detektywistycznej, ale jednocześnie ma dość niską samoocenę - do której z pewnością przyczynił się negatywny wynik testów policyjnych.
Blaski i cienie świata wydawniczego - z jednej strony popularność (granicząca z obsesją) tajemniczych autorów, z drugiej rozpaczliwe próby chociaż minimalnego sukcesu książki przez innych pisarzy. Tak działa rynek i Adam Kopacki w swojej książce bardzo dobrze to oddaje.
Część akcji “Życia za bestseller” rozgrywa się w trakcie targów książki i to się czuje. Te tłumy czytelników wpadających na Halę Stulecia we Wrocławiu - to namacalne, szczególnie jeśli bywa się na podobnych eventach.
Postać głównej bohaterki, Igi Mróz, została bardzo fajnie wykreowana. Miło czyta się o losach śledczego (nawet nieformalnego), który popełnia błędy i szuka nowych rozwiązań do rozstrzygnięcia sprawy. Ale najbardziej doceniam Autora za kreację bookstragramerki Anastazji - nie pamiętam, kiedy ostatnio jakaś postać literacka tak mnie od siebie odrzucała. Co widziałam imię bohaterki, to miałam ochotę powiedzieć jej kilka zbyt brzydkich słów, by się ogarnęła.
Bardzo przyjemnie słuchało mi się tej książki w trakcie spacerów. Przemyślana, z wciągającą fabułą, ciekawymi bohaterami i w intrygującym, wydawniczo- książkowym uniwersum.
Śmierć w świecie wydawniczym. Przypadek czy młody, perspektywiczny autor został zamo*rdowany z premerydacją?
Gdy Odra oddaje ciało zdolnego pisarza, jego matka nie może uwierzyć w przypadkową śmierć. Barbara prosi koleżankę zmarłego Huberta, Igę, o zbadanie sprawy śmierci chłopaka. Iga to młoda dziewczyna pracująca w ochronie. Ma aspiracje do prowadzenia własnej agencji...
Też się tego po sobie nie spodziewałam, ale sięgnęłam po twórczość z zakresu fantastyki.
I przy losach Dory Wilk w pierwszym tomie serii poświęconej tej bohaterce bawiłam się zacnie!
Połączenie świata magicznego i rzeczywistości ludzkiej bardzo mi odpowiada. A jeśli jest w to wpleciony seryjny porywacz i tajemnicza śmierć starszej, niekoniecznie lubianej przez otaczające towarzystwo kobiety to fajny pomysł!
Co prawda w głowie nie wyobrażałam sobie diabłów, aniołów ani wampirów, ale samo przedstawienie tego uniwersum odpowiadało mi. Dora, choć chwilami (czasami długimi chwilami) była irytująca, ale na swój sposób łaknęłam jej dalszych kroków. Czasem taka superwoman- pół-kapłanka płodności poprawia humor i tak było w przypadku “Złodzieja dusz”. Sprawa pani dewotki trochę latała po wadze priorytetów w książce, przez co sama zamotałam się, szukając odpowiedzi na pytanie “kto jest winny”, ale koniec końców i tak byłam usatysfakcjonowana odpowiedzią znalezioną na kartach ebooka.
Jako lekka historia na majówkę “Złodziej dusz” okazał się strzałem w dziesiątkę.
Też się tego po sobie nie spodziewałam, ale sięgnęłam po twórczość z zakresu fantastyki.
I przy losach Dory Wilk w pierwszym tomie serii poświęconej tej bohaterce bawiłam się zacnie!
Połączenie świata magicznego i rzeczywistości ludzkiej bardzo mi odpowiada. A jeśli jest w to wpleciony seryjny porywacz i tajemnicza śmierć starszej, niekoniecznie lubianej przez otaczające...
Początek majówki spędziłam z “lokalną” literaturą. O “Kryminalnym Wrocławiu” Izy Michalewicz myślałam od dłuższego czasu, i w końcu udało mi się sięgnąć po tę książkę.
Autorka postanowiła opisać kilka spraw, które wstrząsnęły społeczeństwem swego czasu. Najbardziej znana sprawa, to zab*jstwo Agnieszki Kotlarskiej - Miss Polski i zdobywczyni tytułu Miss International. Michalewicz umieściła w książce także sprawy związane ze “Skorpionem”, seryjnym mord*rcą, czy przestępstwo z zazdrości.
Rozstrzał spraw jest dość ciekawy, ale nie uważam, by były to najlepsze reportaże, jakie w życiu czytałam. Uważam, że część z nich była przegadana. Może Autorka miała tak dużo materiałów, i chciała użyć ich wszystkich? Przez to zainteresowanie, czy faktycznie wykryto sprawców danych przestępstw, ulatywało z każdym kolejnym rozdziałem.
Jednocześnie nie uważam, by było to wielkim błędem, bo to jednak reportaż i trzeba docenić za naprawdę mocne zresearchowanie tematów, które Autorka postanowiła umieścić w książce.
Początek majówki spędziłam z “lokalną” literaturą. O “Kryminalnym Wrocławiu” Izy Michalewicz myślałam od dłuższego czasu, i w końcu udało mi się sięgnąć po tę książkę.
Autorka postanowiła opisać kilka spraw, które wstrząsnęły społeczeństwem swego czasu. Najbardziej znana sprawa, to zab*jstwo Agnieszki Kotlarskiej - Miss Polski i zdobywczyni tytułu Miss International....
Co jakiś czas obijała mi się ta książka o uszy. W końcu dorwałam w bibliotece i siadłam do lektury.
I gdybym przeczytała ją zaraz po premierze (w Polsce książka ukazała się w 2015 roku), to byłabym zachwycona.
Teraz była nieco przewidywalna. Ale z plusem w postaci narracji, dość specyficznej.
Sama sprawa jednak nie do końca mnie wciągnęła. Czułam to, co zapewne czuł Daniel, słuchając dość niewyobrażalnej historii z ust własnej mamy. Spiski, śmierć, niesłuszne oskarżenia. Nic w “Farmie” nie jest takie, jakie się wydaje, i nawet jeśli z początku wydaje się to intrygujące, to po czasie czytelnik zaczyna odczuwać przesyt: historią, bohaterami, wszechobecnymi podejrzeniami.
Zakończenie z jednej strony uratowało tę historię, a z drugiej zostawiło mnie rozczarowaną, że większość książki nie była napisana w tak intrygujący sposób.
Co jakiś czas obijała mi się ta książka o uszy. W końcu dorwałam w bibliotece i siadłam do lektury.
I gdybym przeczytała ją zaraz po premierze (w Polsce książka ukazała się w 2015 roku), to byłabym zachwycona.
Teraz była nieco przewidywalna. Ale z plusem w postaci narracji, dość specyficznej.
Sama sprawa jednak nie do końca mnie wciągnęła. Czułam to, co zapewne czuł...
Z początku premiera “Żony lekarza” przeszła obok mnie raczej niezauważalnie. Ale gdy zobaczyłam książkę na bibliotecznej półce postanowiłam zapoznać się z historią opisaną przez Daniela Hursta.
A po lekturze nasuwa mi się głównie jedno słowo. Pretensjonalna.
Nie czułam ani nuty realizmu w tej książce. Bohaterowie szyci pod z góry określoną miarę, dokładnie tacy, jak sama bym ich stworzyła. Mąż nierozumiejący, że jest stalkerem (bo jak określić to, że przeprowadza się z żoną na wieś, by być z kochanką, która go nie chce?) i uważa swoją żonę za głupią i ślepą. Żona podejmująca jakąś chorą gierkę, zamiast odpuścić, rozwieść się i żyć dalej.
Pomysł prosty, wykonanie o nazwie “książka do przeczytania na raz”. Historia choć bolesna, opisana dość lekko, ale nie na tyle, by na długo zapaść w pamięci. Poleciłabym komuś, kto nie chce opuszczać bańki “thriller psychologiczno-obyczajowy”, ale ma ochotę na coś lżejszego.
Z początku premiera “Żony lekarza” przeszła obok mnie raczej niezauważalnie. Ale gdy zobaczyłam książkę na bibliotecznej półce postanowiłam zapoznać się z historią opisaną przez Daniela Hursta.
A po lekturze nasuwa mi się głównie jedno słowo. Pretensjonalna.
Nie czułam ani nuty realizmu w tej książce. Bohaterowie szyci pod z góry określoną miarę, dokładnie tacy, jak...
Na kolejną część “Schroniska…” czekałam właściwie od zakończenia lektury drugiego tomu. Już wtedy wiedziałam, że Sławek Gortych ma niebywały dar tworzenia wciągającej historii, dlatego praktycznie bez żadnych obaw siadłam do lektury trzeciej części.
I ponownie jestem zachwycona! Kolejna nominacja do plebiscytu LubimyCzytać jest w kieszeni “Schroniska, które spowijał mrok”.
Bo czego chcieć więcej? Dostałam to, co uwielbiam w kryminale, czyli przede wszystkim niesamowity klimat. Autor fenomenalnie opisuje Karkonosze, ma talent do ubrania w słowa tego niepodrabialnego uczucia, które ma się, będąc w polskich górach, gdzie jest się małą istotą w ogromie natury. Szczególnie widać to po kilkunastu ostatnich stronach, które u mnie spowodowały ogrom ciarek na ciele, ale również łzy w oczach.
Ponownie Sławek wplata wątek historyczny do swojej fabuły, tworząc ją wielowarstwową i nieschematyczną. Tym razem jednak oparł się nie o element niemiecki, natomiast zawarł informacje o tajnym spotkaniu Kominformu (Biura Informacyjnego Partii Komunistycznych i Robotniczych), które w 1947 roku odbyło się w Szklarskiej Porębie.
Urzekł mnie pomysł na historię głównego bohatera, Tomka. Pisarz bez weny, zmagający się z problemami w życiu osobistym, zabiera się za historię silnie związaną ze schroniskiem Strzecha Akademicka. Bada sprawę zaginionego w latach 90. XX wieku Andrzeja Czerwińskiego - co może być lepszą motywacją do stworzenia świetnego kryminału, jeśli nie realistyczne odniesienie? Niestety, tajemnice i wrogość tutejszych mieszkańców stopniowo naprowadzają na Tomka coraz większe niebezpieczeństwo.
Kolejny plus? Podział fabuły na trzy (!) perspektywy czasowe. Mamy czasy powojenne, mamy lata 90. XX wieku, gdzie Andrzej Czerwiński poszukuje informacji o swoim zaginionym ojcu i wreszcie mamy 2007 rok i prywatne śledztwo pisarza Wilczura. To już jest wieeeeeeelkim plusem, a jak dodamy do tego, że wszystko jest tak zgrabnie i z finezją połączone fabularnie, to wychodzi petarda.
Powtarzam, petarda. Proszę brać i czytać (podobnie jak poprzednie tomy!).
Na kolejną część “Schroniska…” czekałam właściwie od zakończenia lektury drugiego tomu. Już wtedy wiedziałam, że Sławek Gortych ma niebywały dar tworzenia wciągającej historii, dlatego praktycznie bez żadnych obaw siadłam do lektury trzeciej części.
I ponownie jestem zachwycona! Kolejna nominacja do plebiscytu LubimyCzytać jest w kieszeni “Schroniska, które spowijał...
Real Madryt to klub stanowiący nieodzowną część historii piłki nożnej. Czternastokrotny zwycięzca Ligi Mistrzów UEFA, 35-krotny zdobywca mistrzostwa Hiszpanii. O ostatnich latach Los Blancos pisze w tej książce Leszek Orłowski. Fan, kibic, miłośnik.
To się czuje, czytając historię ostatnich kilku lat zespołu. Smaki zwycięstwa, gorycz porażki, radość z nowych nabytków, ale też smutek z powodu odejścia gwiazd czy wieloletnich filarów. Orłowski tworząc krótkie rozdziały skupia się na rozgrywkach ligowych, na walce na arenach europejskich, ale zagląda też za kulisy. Skupia się na sercu drużyny, nie zapominając o okolicznościach wokół.
Książka przywołuje mnóstwo wspomnień z ostatnich kilku lat Realu. I wzbudza na nowo te emocje, które czuło się, oglądając mecze.
Real Madryt to klub stanowiący nieodzowną część historii piłki nożnej. Czternastokrotny zwycięzca Ligi Mistrzów UEFA, 35-krotny zdobywca mistrzostwa Hiszpanii. O ostatnich latach Los Blancos pisze w tej książce Leszek Orłowski. Fan, kibic, miłośnik.
To się czuje, czytając historię ostatnich kilku lat zespołu. Smaki zwycięstwa, gorycz porażki, radość z nowych nabytków, ale...
Michał Śmielak to już uznane nazwisko na polskiej scenie kryminałów, a mi jakoś do tej pory nie było z nim po drodze, mimo, że sporo książek mam na półkach (fizycznej i wirtualnej). Ale nominacja “Osady” to Nagrody Wielkiego Kalibru zmotywowała mnie w końcu do zapoznania się z twórczością Autora.
I, rany koguta, jeśli miałaby być przyznawana nagroda za samo tworzenie klimatu, to bezsprzecznie “Osada” i jej twórca zasługują na statuetkę. Co prawda jeśli macie zaczątki klaustrofobii, to lektura niekoniecznie będzie satysfakcjonująca, ale to, jak Śmielak oddał klimat upiornej zimy, odciętej od świata wioski w trakcie zimy (co najmniej) dziesięciolecia, a do tego włączenie wątku Mary i elementu niejako fantastycznego było… oh. Ah. Cudowne. Przy czytaniu (pod ciepłą kołderką) czułam naprawdę silne ciary, a w mojej głowie powstawały niezwykle barwne obrazy otaczającej osadę rzeczywistości.
Do tego wątek kilku niewyjaśnionych śmierci w społeczności, która zna się na wylot, brzmi… dobrze. Bardzo dobrze. W połączeniu z retrospekcjami naprawdę było fajnie.
Z jednym wyjątkiem, ale wszystkiego mieć nie można. Sama historia była całkiem przewidywalna i poprowadzenie głównego wątku fabularnego nie zaskoczyło mnie ani przez stronę. Czuję trochę niewykorzystany potencjał historii kryminalnej, ale nie zmienia to faktu, że dla klimatu książkę trzeba polecić!
Michał Śmielak to już uznane nazwisko na polskiej scenie kryminałów, a mi jakoś do tej pory nie było z nim po drodze, mimo, że sporo książek mam na półkach (fizycznej i wirtualnej). Ale nominacja “Osady” to Nagrody Wielkiego Kalibru zmotywowała mnie w końcu do zapoznania się z twórczością Autora.
I, rany koguta, jeśli miałaby być przyznawana nagroda za samo tworzenie...
O czym jest F1 Racing Confidential?
Trochę o wszystkim, z czym związana jest Formuła 1. Jest o biznesie (o czym mówią Horner czy Wolff jako szefowie zespołów), bo przecież przede wszystkim Formuła 1 jest biznesem obracającym setkami milionów dolarów, o czym opowiada również dyrektor finansowy Mercedesa.
Jest nieco o psychologii, a raczej o tym, że inżynier wyścigowy nie powinien być psychologiem swojego kierowcy. Są rozmowy o tym, jak dostać się do królowej Motorsportu. Rozmowy z osobami ze świecznika ale i z tymi, o których na codzień nie mówi się dużo, a są ważne- jak chociażby o “kretynie, który ustawia się przed bolidem” gdy też zjeżdża do pitstopu. Ciężka i odważna robota, bo nigdy nie wiesz, kiedy kierowca zahamuje.
Ale czy to książka dla każdego fana Formuły 1? Nie byłabym tego taka pewna. Nie zaskakuje w żadnym momencie, bo świadomy kibic wie wszystko (albo większość) z tego, co zostało w książce zawarte.
O czym jest F1 Racing Confidential?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTrochę o wszystkim, z czym związana jest Formuła 1. Jest o biznesie (o czym mówią Horner czy Wolff jako szefowie zespołów), bo przecież przede wszystkim Formuła 1 jest biznesem obracającym setkami milionów dolarów, o czym opowiada również dyrektor finansowy Mercedesa.
Jest nieco o psychologii, a raczej o tym, że inżynier wyścigowy nie...