Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Ostatnia podróż Valentiny" to książka na której premierę czekałam, ponieważ to kolejna powieść Santy Montefiore z akcją umieszczoną we Włoszech, choć rozpoczynającą się w Londynie lat 60.
Główną bohaterką jest Alba, córka angielskiego porucznika Thomasa Arbuckle’a i Włoszki imieniem Valentina. Wie o matce jedynie tyle, że zginęła w wypadku samochodowym we Włoszech krótko po jej urodzeniu. Alba czuje się zaniedbana i osamotniona, gdyż ojciec unika tematu matki, a i z macochą się nie potrafi dogadać. Przez długi czas trudno ją polubić, gdyż nie przejmuje się konsekwencjami swoich działań, myśląc tylko o własnej przyjemności, czerpie satysfakcję z dóbr materialnych i powierzchownych związków.
Akcja powieści nabiera tempa, gdy Alba odkrywa, skąd pochodziła jej matka i wyrusza na Wybrzeże Amalfi w poszukiwaniu swojej rodziny.
Od tego momentu opisy bieżących wydarzeń przeplatają są ze wspomnieniami Thomasa z czasów II wojny światowej, gdy był członkiem brytyjskiego oddziału specjalnego działającego we Włoszech. Podążając za śladami przeszłości, Alba stopniowo odkrywa coraz więcej sekretów i zbrodni z przeszłości, które wpłynęły na losy jej rodziny. Okazuje się, że tajemnice Valentiny miały ogromny wpływ na to, co stało się w jej życiu i w życiu jej córki.
Dowiaduje się również, jak doświadczenie wojny zmienia ludzi, wpływa na ich wartości, priorytety i sposób patrzenia na świat. Z czasem jednak zaczyna coraz bardziej doceniać wartość prawdziwych relacji, odrzuciła swoje dotychczasowe nawyki, zrozumiała ból i cierpienie, które przeżył jej ojciec. Zaczęła dostrzegać swoje błędy i konsekwencje swojego postępowania. W końcu zrozumiała, że życie nie polega tylko na przyjemnościach i zabawie. Doceniła wartość prawdziwej miłości i związku opartego na zaufaniu i szacunku. Zrezygnowała z flirtów i krótkotrwałych romansów, skupiając się na budowaniu głębokiej relacji z przyjacielem , a później partnerem - Fritzem. Zaczęła być bardziej odpowiedzialna i empatyczna. Jej historia pokazuje, że nawet osoby, które z pozoru mogą wydawać się płytkie czy materialistyczne, mają potencjał do głębokiej przemiany i odnalezienia prawdziwych wartości w życiu.
"Ostatnia podróż Valentiny" nie jest ckliwym romansem. To poruszająca opowieść o miłości, zdradzie, tęsknocie i odkrywaniu własnej tożsamości. Przenosząca czytelnika do magicznej atmosfery włoskiego krajobrazu, pogrążająca w emocjach bohaterów, która wciąga czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Zaskakujące zwroty akcji i nieoczekiwane odkrycia sprawiają, że książka trzyma w napięciu do samego końca, zostawiając po sobie niezapomniane wrażenie.

"Ostatnia podróż Valentiny" to książka na której premierę czekałam, ponieważ to kolejna powieść Santy Montefiore z akcją umieszczoną we Włoszech, choć rozpoczynającą się w Londynie lat 60.
Główną bohaterką jest Alba, córka angielskiego porucznika Thomasa Arbuckle’a i Włoszki imieniem Valentina. Wie o matce jedynie tyle, że zginęła w wypadku samochodowym we Włoszech krótko...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Odlecieć jak najdalej" to wydana przez Dom Wydawniczy Rebis, fascynująca powieść, która doskonale oddaje atmosferę lat 60. XX wieku w Polsce. Autorka, Ałbena Grabowska, w ciekawy sposób przedstawia losy głównej bohaterki, przygotowującej się właśnie do matury Oli Czerniawskiej. Dziewczynę wychowuje babcia, ponieważ jej matka na skutek traumy po powstaniu od lat przebywa w zakładzie zamkniętym, a ojciec nie żyje. Zdając sobie sprawę z tego, jak jej babcia ciężko pracuje i stara się, by zapewnić jej lepszą przyszłość, chce jednak samodzielnie decydować o swoim życiu i wybrać ścieżkę zawodową, pozwalającą spełnić marzenia o studiach związanych z handlem zagranicznym i wyjeździe na Zachód. Ola na swej życiowej drodze spotyka różnych ludzi, którzy pomagają jej w trudnych chwilach, ale również takich, którzy próbują ją zatrzymać. Ma swoje tajemnice, lecz nie tylko ona w rodzinie Czerniawskich. Tajemnice skrywają także ludzie w ich najbliższym otoczeniu, przez co kobiety wzbudzają zainteresowanie organów bezpieczeństwa. Olę i jej babcię obserwuje TW "Czyżyk", którego raporty wypaczają rzeczywistość. Tym samym autorka skłania nas do refleksji, czy czasem nie byłoby lepiej wyjawić skrywane tajemnice, oczyścić swoje sumienie i zacząć od nowa, nawet jeśli boimy się konsekwencji. Boimy się tego, co nas czeka, gdy wyjdziemy z naszej strefy komfortu, gdy odkryjemy prawdę. Okazuje się również, iż choć od wojny i powstania minęły dwie dekady, proces gojenia się psychicznych ran mieszkańców stolicy wciąż trwa. Pani Ałbena pomiędzy historię rodzinną wplata trudy codziennego życia, różnice społeczne i powiew wielkiego świata, natomiast pojawiające się w tle autentyczne postaci - Ella Fitzgerald, Nina Andrycz, Józef Cyrankiewicz, czy Jadwiga Grabowska - dyrektora artystyczna Mody Polskiej dodają powieści jeszcze większej wiarygodności.
Bardzo widoczny jest w powieści motyw ucieczki, odzwierciedlający pragnienie każdego człowieka o wolności i odkrywaniu siebie, o odnalezieniu miejsca, gdzie można być sobą, kochać i spełniać swoje marzenia bez zaglądania postronnych osób w ich prywatność. To przypomina, jak ważne jest dbanie o te wartości i nie poddawanie się pokusie autorytaryzmu czy dyktatury. Jednocześnie pokazuje, jak wiele cierpienia i krzywdy mogą wyrządzić reżimy totalitarne. Przykład Krystyny (mamy Oli) przypomina nam o krzywdzie i cierpieniu, ale też o duchu walki i niezłomności powstańców, dzięki którym ich potomkowie zdobywali siłę i determinację do walki o godność i niepodległość swojego kraju, uciskanego przez komunistów. Dobrze, że książka ukazała się w przededniu wyborów do Parlamentu Europejskiego, bo właśnie w tym czasie mamy szansę wybrać przedstawicieli, którzy będą reprezentować nasze interesy na arenie międzynarodowej, dążyć do utrzymania i wspierania wolności oraz demokracji nie tylko w naszym kraju, ale również na całym świecie. Mając w tyle głowy konflikt na wschodniej granicy UE, fakt, że na terenach takich jak Ukraina czy Białoruś, ludzie walczą nie tylko o swoje prawa i godność, ale także o możliwość samostanowienia i wyboru własnej przyszłości. Powinniśmy zatem być wdzięczni za możliwość życia w wolnym i demokratycznym społeczeństwie oraz pamiętać o kruchości tych fundamentalnych czynników istnienia.
Książka opowiada historię z przeszłości, która może być inspirująca i pouczająca dla młodszych czytelników. Mam nadzieję, że przeczytanie jej pozwoli im lepiej zrozumieć pewne zdarzenia i wydarzenia historyczne, oraz nauczy doceniać wartość wolności i demokracji. Dla starszych czytelników zaś, może to być okazja do powrotu do tamtych czasów i przypomnienia sobie pewnych ważnych faktów, które mieli szansę przeżyć. Jestem przekonana, iż będzie ona inspirująca i budząca emocje dla wszystkich, którzy ją przeczytają, gdyż porusza ważne tematy. Z pewnością przypadnie do gustu wielbicielom literatury pięknej. Zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę, mimo że zakończenie pozostawia nas z niedosytem i nadzieją na powstanie kontynuacji!

"Odlecieć jak najdalej" to wydana przez Dom Wydawniczy Rebis, fascynująca powieść, która doskonale oddaje atmosferę lat 60. XX wieku w Polsce. Autorka, Ałbena Grabowska, w ciekawy sposób przedstawia losy głównej bohaterki, przygotowującej się właśnie do matury Oli Czerniawskiej. Dziewczynę wychowuje babcia, ponieważ jej matka na skutek traumy po powstaniu od lat przebywa w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Zagadka nawiedzonej kamienicy Marta Guzowska, Asia Gwis
Ocena 8,0
Zagadka nawied... Marta Guzowska, Asi...

Na półkach:

Mali czytelnicy będą zachwyceni drugim tomem serii detektywistycznej "Zagadka nawiedzonej kamienicy", który my tym razem poznaliśmy w formie audiobooka, ponieważ to jedyny tom cyklu, którego niestety nie ma w filii naszej biblioteki miejskiej. Choć mój syn woli książki papierowe, wciągnął się w świat bohaterów bez reszty. Autorka Marta Guzowska z ilustratorką Asią Gwis, kontynuują historię Anki, Piotrka i Jagi, którzy rozpoczęli badanie zjawisk nadprzyrodzonych. Po niezwykłych wydarzeniach w ruinach zamczyska Ogrodzieniec, bohaterowie trafili do starej warszawskiej kamienicy, gdzie odkryli ducha...

piszącego po ścianach napisy nawołujące do dbania o kamienicę i jej otoczenie 👻

Seria "Detektywi z Tajemniczej 5" łączy w sobie przygodową fabułę, elementy wiedzy historycznej i sztuki oraz interaktywną formę, która angażuje małego czytelnika do logicznego myślenia i rozwiązywania zagadek. Przygoda, tajemnica i napięcie czekają na wszystkich miłośników literatury detektywistycznej! 

Jestem przekonana, iż dzieciom, które pokochały przygody tej zgranej ekipy i zaproponowaną przez autorkę formę na pewno się nimi nie znudzą. Zróbcie więc im przyjemność i podsuńcie tę książkę już teraz, np. jako prezent na Dzień Dziecka! 📚🔍 
Wspólnie odkryjecie kim jest owy duch i co kryje się za opowieścią o duchu.

My z przyjemnością sięgniemy po najnowszą część "Zagadka Łysej Góry". 

Przypominamy, że poszczególnych tomów nie trzeba czytać chronologicznie.

Mali czytelnicy będą zachwyceni drugim tomem serii detektywistycznej "Zagadka nawiedzonej kamienicy", który my tym razem poznaliśmy w formie audiobooka, ponieważ to jedyny tom cyklu, którego niestety nie ma w filii naszej biblioteki miejskiej. Choć mój syn woli książki papierowe, wciągnął się w świat bohaterów bez reszty. Autorka Marta Guzowska z ilustratorką Asią Gwis,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Dorosłość. Wyznania Lisa Aisato, Linn Skåber
Ocena 7,1
Dorosłość. Wyz... Lisa Aisato, Linn S...

Na półkach:

Dorosłość nie musi być nudna, szara i przewidywalna. Może być pełna niespodzianek, emocji i przygód, o ile zapomnimy o schematach, o wyznaczonych ścieżkach, o oczekiwaniach innych, damy sobie szansę na bycie sobą. Może być jak bajka, którą tworzymy sami, wraz z bohaterami, którymi stajemy się w różnych momentach życia. Sięgając po tę książkę, zachwycona poprzednią, pt. "Młodość" liczyłam, że prócz bolączek dotykających dorosłych, znajdę też ich przeciwwagę, bo przecież dorosłość nie musi być i nie jest tylko nudna, szara i przewidywalna. Liczyłam, że te historie wpłyną na nasze spojrzenie na starzenie się, byśmy zobaczyli je jako okazję do rozwoju i spełnienia, a nie jako coś negatywnego czy strasznego. Że warto cieszyć się każdym dniem, korzystać z życia i być otwartym na wszystko, co przyniesie przyszłość. Piszę to z ogromnym żalem, ale ta książka Lin Skåber, w moim odczuciu nie jest obrazem, który zachęca do przeżywania dorosłości z uśmiechem na twarzy i otwartym sercem. Jest to raczej obraz emanujący melancholią i beznadzieją, który może wywołać uczucie przytłoczenia i smutku, bądź depresji.
Cóż, czasami nawet najlepsze recenzje i pierwsze wrażenie nie są gwarancją, że książka przypadnie nam do gustu. Pozycję tę ratują jedynie piękne ilustracje Lisy Aisato, które wzbogacają treść i sprawiają, iż jest atrakcyjniejsza dla odbiorcy.

Dorosłość nie musi być nudna, szara i przewidywalna. Może być pełna niespodzianek, emocji i przygód, o ile zapomnimy o schematach, o wyznaczonych ścieżkach, o oczekiwaniach innych, damy sobie szansę na bycie sobą. Może być jak bajka, którą tworzymy sami, wraz z bohaterami, którymi stajemy się w różnych momentach życia. Sięgając po tę książkę, zachwycona poprzednią, pt....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kontynuowanie serii może przynieść nowe pomysły, wątki i przygody, które mogą dać sporą frajdę zarówno autorowi, jak i fanom. Jednakże istnieje ryzyko, że kontynuacja może nie dorównać poziomowi poprzednich książek i zepsuć wizerunek serii jako całości. Jak to wyszło Piotrowi Borlikowi? Czy 4 tom serii z Agatą Stec, pt. "Moc obietnic" spełniła moje oczekiwania?

Książka skupia się na Agacie, która nie jest już policjantką i próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Nie przypomina już kobiety, którą poznaliśmy we wcześniejszych tomach, co wywołało we mnie mieszane uczucia, zdaję się, że i jej samej ta zmiana nie do końca odpowiada. Gdy Gdańskiem wstrząsa wieść o brutalnie zamordowanym nastolatku, a do Agaty zgłasza się ojciec zaginionego chłopaka w podobnym wieku, Stec nie odwróca głowy. Podejmuje dziennikarskie śledztwo, co zmusi ją do zmierzenia się nie tylko z brutalnym mordercą, lecz także ze swoimi własnymi demonami i obietnicami, które kiedyś złożyła, a także prowadzi do serii zawiłych wydarzeń, w których każdy bohater skrywa swoje własne tajemnice, wychodzące na jaw wraz z rozwojem akcji. Tak więc razem z postaciami przenosimy się w podróż przez mroczne zakamarki ludzkiej duszy, świat brutalnych zbrodni, tajemnic i wyborów, którymi rządzą się bohaterowie. Fabuła jest wciągająca, trzymająca napięcie, natomiast zaskakujące zwroty akcji sprawiają, że nie sposób oderwać się od lektury tej książki. Borlikowi udało się utwierdzić mnie i myślę, że innych czytelników także w przekonaniu, iż Artur Kamiński (którego jestem większą fanką niż Agaty) był osobą inteligentną, przebiegłą i zdolną do manipulowania emocjami innych dla osiągnięcia własnych celów, nie zawsze działającą zgodnie z zasadami etycznymi. Nie czuję więc niedosytu jego fizycznej nieobecności.
Zakończenie wskazuje na to, że autor planuje kolejne tomy, co na pewno jest dla fanów świetną wiadomością. Jestem ciekawa, w jaki sposób zaznaczy w nich obecność Artura Kamińskiego, bez którego nie potrafię sobie tego cyklu wyobrazić. Raczej możemy być pewni, że kolejne części serii będą równie wciągające i pełne nieoczekiwanych zwrotów akcji, które kochamy. O ile "Baltica" była nieporozumieniem, o tyle "Moc obietnic" polecam, tak jak i wcześniejsze części serii. Udana kontynuacja i majówka spędzona z audiobookiem.

Kontynuowanie serii może przynieść nowe pomysły, wątki i przygody, które mogą dać sporą frajdę zarówno autorowi, jak i fanom. Jednakże istnieje ryzyko, że kontynuacja może nie dorównać poziomowi poprzednich książek i zepsuć wizerunek serii jako całości. Jak to wyszło Piotrowi Borlikowi? Czy 4 tom serii z Agatą Stec, pt. "Moc obietnic" spełniła moje oczekiwania?

Książka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Program Lebensborn powstał jako jeden z najbardziej mrocznych aspektów ideologii nazistowskiej, dążącej do stworzenia "czystej rasy" aryjskiej. Życia kobiet i dzieci uczestniczących w tym programie po wojnie, zarówno w Polsce, jak i innych krajach europejskich, naznaczone były traumą, ostracyzmem oraz brakiem poczucia tożsamości. Owa tragedia znajduje swoje odzwierciedlenie w różnych opracowaniach literackich, także w serii napisanej przez Sabinę Waszut zatytułowaną "Matki Rzeszy".
W jej drugim tomie "Czas ucieczki" autorka opisuje dramatyczne sytuacje, w jakich znalazły się bohaterki (zmuszone do ewakuacji, zamarzające na wozach, głodujące, gwałcone przez rosyjskich żołnierzy) - Niemki próbujące ocalić siebie i swoje dzieci. Każda z nich musi podjąć trudne decyzje, świadoma, że ich życie zależy od jej własnych wyborów.
Ruth, wiedząc o teczkach polskich dzieci ukrytych w gasthausie Neumannów, postanawia wrócić z bezpiecznego Bad Reinerz wraz z córeczką do Kunzendorfu i odnaleźć je. To dla niej ważne zadanie, które może przynieść zadośćuczynienie ofiarom, a także spełnić obietnicę daną ukochanemu Tobiasowi.
Dla Annabelle i Brygid życie po wojnie również jest trudne. Muszą zmagać się z traumą, strachem i brakiem perspektyw na lepsze jutro. Mimo to, nie tracą nadziei i próbują przetrwać za wszelką cenę.
Książka skupia się na kobietach, które na swoje barki musiały wziąć ciężar powojennej rzeczywistości. To one musiały być silne, odważne i zaradne, by przetrwać okrucieństwa wojny, zachować swoją godność, empatię i miłość do bliskich, nawet w najtrudniejszych chwilach. Musiały stawić czoła własnym demonom, społeczeństwu przez pewien czas złożonemu z dwóch narodów - wśród którego znajdowali się ludzie nieufnie patrzący na mających związek z reżimem Hitlera, czy też z poczuciem wyrządzonych krzywd przez ich własny naród.
Kobiety te są różne. Każda ma swoje wady i zalety, co sprawia, iż są one bardziej realistyczne. Czytelnicy natomiast mogą sami zdecydować, jak je ocenić i jakie wnioski wyciągnąć z ich zachowań. Również zastanowić się nad własnymi wartościami i postawą wobec innych ludzi. Odpowiedzieć na pytania: Czy można ocenić je za to, że próbowały przetrwać za wszelką cenę, nawet jeśli oznaczało to współpracę z okupantem? Czy potrafimy zrozumieć desperację, ból i strach, z którymi musiały się zmagać codziennie? Brak sprzeciwu wobec polityki Hitlera?
Odpowiedzi na powyższe i wiele innych nasuwających się w trakcie czytania pytań znajdują się w tej powieści. Powieści, która przybliża nam ogrom cierpienia tych, którzy byli ofiarami i sprawcami nazistowskiego terroru. Opowieści o sile, determinacji, przyjaźni i miłości, które są potrzebne do przetrwania najcięższych czasów.
Warto było przeczytać "Czas ucieczki", chociaż książka nie porwała mnie tak, jak tom pierwszy. Niewątpliwie jest ona lekcją historii opowiedzianą sposób, w jaki nie uczy się jej w szkołach oraz przypomnieniem o tym, że życie nie jest czarno - białe. Zakończenie wzbudziło we mnie ciekawość, dlatego chętnie sięgnę po kolejną część cyklu.

Program Lebensborn powstał jako jeden z najbardziej mrocznych aspektów ideologii nazistowskiej, dążącej do stworzenia "czystej rasy" aryjskiej. Życia kobiet i dzieci uczestniczących w tym programie po wojnie, zarówno w Polsce, jak i innych krajach europejskich, naznaczone były traumą, ostracyzmem oraz brakiem poczucia tożsamości. Owa tragedia znajduje swoje odzwierciedlenie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Emily zdaje się, że straciła wszystko…
Ojciec porzucił rodzinę, gdy była jeszcze dzieckiem, matka zmarła, zanim osiągnęła pełnoletność, a niedawno odeszła również jej babcia.
Czarę goryczy wypełnia utrata pracy felietonistki.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak może się czuć.
Pewnego dnia idąc za swą dziennikarską ciekawością, postanawia zgłębić historię swojej rodziny i wyrusza w podróż, aby odkryć prawdę ukrytą za portretem młodej kobiety na polu trzciny cukrowej na tle purpurowego nieba, w której rozpoznaje swoją babcię. Do obrazu dołączony jest krótki liścik: "Pani dziadek nigdy nie przestał jej kochać". Podczas swojej przygody Emily odkrywa rodzinne tajemnice, które odmienią jej życie na zawsze. Walka o prawdę, miłość, lojalność i odwaga prowadzi ją do odkrycia nie tylko historii swojej rodziny, ale również do znalezienia samej siebie i stawienia czoła skrywanym w głębi duszy własnym tajemnicom.
"A gdy znów się spotkamy" porusza wiele ważnych tematów, takich jak miłość, wojna, rodzinne relacje, poszukiwanie własnej tożsamości i przebaczenie. To powieść mówiąca o tym, iż poszukiwanie szczęścia i sposobu na dobre życie warto czasem zacząć od posprzątania przeszłości.
Zachęca czytelnika do refleksji nad własnym życiem i relacjami z innymi. Jest prawdziwą rodzinną powieścią, która dzięki lekkości, z jaką pisze Harmel, tworzy różnorodne postaci i emocje odwracające uwagę od pewnych niedoskonałości, wciąga czytelnika bez reszty. Charakterystyczne dla autorki są również nawiązania do historii II Wojny Światowej. W tej książce fascynująco opowieść o relacjach międzyludzkich połączyła z mało znanym tematem obozów jenieckich rozrzuconych po różnych miejscach Stanów Zjednoczonych, w których przebywało blisko 400 tys. niemieckich żołnierzy walczących na frontach europejskim i afrykańskim, a których wykorzystywano do przymusowej pracy, by uzupełnić niedobory siły roboczej, np. na plantacjach trzciny cukrowej.
Gorąco polecam tę lekturę każdemu, kto szuka inspiracji i wzruszeń.

Emily zdaje się, że straciła wszystko…
Ojciec porzucił rodzinę, gdy była jeszcze dzieckiem, matka zmarła, zanim osiągnęła pełnoletność, a niedawno odeszła również jej babcia.
Czarę goryczy wypełnia utrata pracy felietonistki.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak może się czuć.
Pewnego dnia idąc za swą dziennikarską ciekawością, postanawia zgłębić historię swojej rodziny i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dzisiejsza premiera - "Juno" Anny Dziewit - Meller to bardzo dobrze poprowadzona historia.
Brawurowo napisana, inteligentna proza, raz zabawna, a raz smutna. Niesamowicie wiarygodna, wciągająca opowieść o dwóch siostrach urodzonych nad jeziorem Juno na Mazurach.
Są różne. Łączą je więzy krwi, przed którymi nie da się uciec. Spotykają się jedynie od święta. Obie na swych barkach dziwgają problemy codzienności, z którymi radzą sobie na swój sposób. Oczywiście każda inne. Młodsza - Marianna, również niemożliwe do wymazania z pamięci poczucie winy, towarzyszące jej od dziecka, prowokujące czytelnika i ją samą do pytania o niejednoznaczność pojmowania winy. Pojawiające się odniesienia do naszej współczesności i rzeczywistości, do zmian zachodzących w społeczeństwie, różnic w wychowaniu dzieci, aspiracji do awansu społecznego, metod poczęcia dziecka, mediów społecznościowych, pozwalają ironicznie i przestrzennie spojrzeć nie tylko na relacje rodzinne, ale też ogólnie międzyludzkie.
"Juno" jest głosem pokolenia milenialsów, do którego należę.
Opowieścią o ludziach pozornie szczęśliwych, manifestujących niedosyt miłości i rodzicielskiego ciepła. Przepełnionych żalem do losu, próbujących wyrwać dla siebie z życia to, co najlepszego ma do zaoferowania, niejednokrotnie marzących o innym życiu, byciu kimś innym. Zastanawiających się co by było gdyby. Starających się, by coś osiągnąć, ponieważ nic im nie należy się ot tak, po prostu. Także dzięki świetnie skonstruowanym drugoplanowym postaciom, jest zbiorowym portretem ludzi wychowywanych surowo, do posłuszeństwa - nie do indywidualności, dla których było oczywiste, że "dzieci i ryby głosu nie mają", czy "jak nie będziesz się uczył – będziesz rowy kopać", a niektórzy za swą odmienność i nieposłuszeństwo wobec tego, co dorośli uznawali za właściwe byli winni całemu złu świata, a nawet wyrzucani z domu. Uczonych, że najważniejsza jest rodzina, potem praca. Nigdy nie potrafiących zrobić czegoś dla siebie. Zmęczonych. W głębi duszy zazdroszczących jeden drugiemu, tego co ma ten drugi. Wielu z nas może identyfikować się z ich przeżyciami i odczuciami. Sama mogłabym pozbierać coś od każdego z bohaterów.
Unoszący się nad nimi ciężar odchodzenia ojca (teścia), a wreszcie śmierci, która nieuchronnie musi nadejść, staje się prowokatorem zdarzeń. Siłą napędową refleksji nad dotychczasowym życiem, bagażem doświadczeń, czy przemijaniem. Zrobieniem bilansu zysków i strat. Powodem miotania się między skrajnymi uczuciami i wspomnieniami.
Dziewit-Meller efektownie łączy przeszłość z teraźniejszością, miesza przyczyny i skutki podejmowanych decyzji lub niedomówień.
W tej opowieści odnajdziemy również fascynację autorki do dobrej literatury, pisania książek, kreślenia portretów kobiet zapomnianych przez historię – tu Marii Cunitz, zwanej "Śląską Pallas", największej astronomki XVI-wiecznej Europy, nawiązania do Śląska i śląskości (pojawia się też moje miasto).
Od dawna obserwuję profil Anny Dziewit-Meller i jej męża w socialmediach. Kilkukrotnie zdarzało mi się korzystać z ich książkowych polecajek. Nie wiem, dlaczego wcześniej nie przeczytałam żadnej książki jego żony, ani jego samego, choć ich tytuły widnieją na mojej długiej liście powieści "do przeczytania".
Po tej lekturze postaram się szybciej sięgnąć chociaż po jeden z nich, gdyż spodobał mi się styl, zabawa formą, interakcja z czytelnikiem, w którym buduje poczucie, iż ma realny wpływ na rozwój wątków, podejmowane przez bohaterów decyzje, na zakończenie, które ostatecznie pisze życie. To genialny zabieg, z jakim chyba do tej pory się nie spotkałam.
Wielu ludziom ta powieść może pomóc odnaleźć i zrozumieć okaleczenia własnej duszy, zrobić bilans dotychczasowego życia, by sprawdzić, czy konta "winien" i "ma" równoważą się, czy po którejś ze stron możemy zapisać większy ciężar. Uświadomi, że wszyscy jesteśmy ułomni i zależni od losu, nic nie dzieje się bez przyczyny, a wszystko, czego doświadczamy, ma jakiś sens, hartuje nas i kształtuje. Może też stać się antyseptykiem łagodzącym podrażnienia, przyspieszającym gojenie przewlekłych ran.
Polecam! To naprawdę dobra książka!

Po raz pierwszy współpracuję również z Wydawnictwem Literackie.
Chciałabym zatem podziękować za zaufanie i egzemplarz recenzencki.

Dzisiejsza premiera - "Juno" Anny Dziewit - Meller to bardzo dobrze poprowadzona historia.
Brawurowo napisana, inteligentna proza, raz zabawna, a raz smutna. Niesamowicie wiarygodna, wciągająca opowieść o dwóch siostrach urodzonych nad jeziorem Juno na Mazurach.
Są różne. Łączą je więzy krwi, przed którymi nie da się uciec. Spotykają się jedynie od święta. Obie na swych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Baltica" - prequel trylogii z komisarz Agatą Stec.
Piotr Borlik poza tą mistrzowską serią, popełnił jeszcze kilka bardzo dobrych książek, dzięki którym znalazł się w gronie moich ulubionych polskich pisarzy kryminałów, thrillerów, powieści sensacyjnych, przez co doprawdy nie wiem, co się stało, że "Baltica" jest tak słaba.
Książka jest mocno pokręcona. Słuchając audiobooka, miałam wrażenie, jakby nie tylko jej bohaterowie byli pod wpływem środków odurzających: marihuany, grzybków, bądź innych dopalaczy, ale i ja sama. Z reguły nie porzucam czytanych/słuchanych powieści, więc i w tym przypadku dotrwałam do końca, choć szczerze mówiąc nie wiem, jakim cudem. 
Dopiero ostatnie trzy, czy cztery rozdziały przypominały poziomem pozostałe tomy cyklu, udowadniając, że Artur (którego jestem większą fanką niż Agaty) naprawdę rewelacyjnym manipulatorem był. 
Przepraszam Piotr, ale moja opinia nie może być inna. Tym razem nie zagrało.

Drodzy czytelnicy, jeśli lubicie nieszablonowe i bardzo pokręcone thrillery, sięgnijcie po tę pozycję (nie trzeba znać innych tomów), być może Was zachwyci.

"Baltica" - prequel trylogii z komisarz Agatą Stec.
Piotr Borlik poza tą mistrzowską serią, popełnił jeszcze kilka bardzo dobrych książek, dzięki którym znalazł się w gronie moich ulubionych polskich pisarzy kryminałów, thrillerów, powieści sensacyjnych, przez co doprawdy nie wiem, co się stało, że "Baltica" jest tak słaba.
Książka jest mocno pokręcona. Słuchając...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Córka z Grecji" - trzecia część cyklu "Utracone córki" Sorai Lane.
W każdej książce z serii główne bohaterki otrzymują na spotkaniu w londyńskiej kancelarii prawnej, znalezione w domu zmarłej kobiety, która przed laty prowadziła placówkę dla samotnych matek, tajemnicze pudełko z sentymentalnym drobiazgiem, który należał do członka ich rodziny. W najnowszej powieści Ella spogląda na wyblakłą czarno-białą fotografię nieznanej kobiety i dziecka leżącą obok pożółkłego fragmentu nut. Bohaterki podejmują się odkrycia tajemnic swoich rodzin i swego dziedzictwa, przy okazji odnajdując własną drogę i szczęście. Powieści łączy również akcja rozgrywająca się w dwóch planach czasowych w najpiękniejszych zakątkach świata, w tym przypadku w Grecji. Oczywiście także lekki i przyjemny styl autorki, dzięki któremu przepadałam słuchając poprzednich dwóch części.
Z niecierpliwością czekałam na trzecią, niestety ta historia mnie nie zachwyciła aż tak bardzo.
O ile w poprzednich tomach cyklu miejsca stanowią równie ważną rolę, co bohaterowie, o tyle tutaj jest inaczej. Za dużo w niej Anglii, a za mało opisów greckiej wyspy Skopelos (znanej z filmu "Mamma Mia") - najbardziej zielonej, cieszącej turystów swym tradycyjnym urokiem i spokojną atmosferą. Wyspy z licznymi białymi kościółkami z charakterystycznymi szaro-białymi kopułami i pokrytymi łupkiem dachami. Pełnej tawern wzdłuż portu oferujących świeże owoce morza i dania rybne. Pełnej malowniczych miejsc, bogatej w zabytki i kulturalne imprezy. Zatem pole do pisarskiego popisu jest ogromne. Czytając "Córkę z Włoch" i "Córkę z Kuby" miałam ochotę poznać opisane przez Lane miejsca i ludzi, tym razem nie poczułam chęci wybrania się w podróż do Grecji, by wędrować śladami bohaterów, posmakować tego, co oni, poznać miejscową społeczność, obyczaje i lokalną historię.
Sam wątek królewskiego rodu, zmuszonego do opuszczenia swojego kraju i rozpoczęcia nowego życia w Londynie jest bardzo ciekawy, lecz według mnie również zbyt skąpo poprowadzony. Zabrakło mi też tego czegoś, co sprawiło, że od poprzednich części nie mogłam się oderwać. Emocji, czy zwrotów akcji, dzięki którym ta historia zapadłaby głęboko w mojej pamięci.
Naprawdę polubiłam cykl "Utracone córki", dlatego z ogromnym bólem piszę słowa, iż to najsłabsza jego część.
Mimo to, z ciekawością przeczytam bądź wysłucham kolejny, pt. "Córka z Genewy".

"Córka z Grecji" - trzecia część cyklu "Utracone córki" Sorai Lane.
W każdej książce z serii główne bohaterki otrzymują na spotkaniu w londyńskiej kancelarii prawnej, znalezione w domu zmarłej kobiety, która przed laty prowadziła placówkę dla samotnych matek, tajemnicze pudełko z sentymentalnym drobiazgiem, który należał do członka ich rodziny. W najnowszej powieści Ella...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Skazani na ból" to moje drugie spotkanie z twórczością Agnieszki Lingas - Łoniewskiej. Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ bardzo przypadła mi do gustu "Randka z Hugo Bosym", która wciągnęła mnie od pierwszej strony, była pełna sarkastycznego humoru (który uwielbiam), emocji i erotycznego napięcia, a nawet potrafiąca zaskoczyć. Ponieważ miała być pełna wzruszeń, rozłożyć czytelnika emocjonalnie na łopatki, sprawić, że z oczu będą lały się łzy, tymczasem nie potrafię zrozumieć skąd nad nią tyle zachwytów. Jedynie sceny opisujące brutalne zachowanie Aleksa i jego kompanów skinheadów potrafiły we mnie wzbudzić jakiekolwiek odczucia. Całość wypada dość słabo. Jest płytka, napisana takim stylem, jakby pisała ją nastolatka posiadająca umysł dojrzałej osoby, pełen życiowej mądrości, co jakoś się gryzło z zachowaniami bądź co bądź nastoletniej Amelii, a do tego dość przewidywalna. Pamiętam czasy kiedy ulice były pełne narkomanów, skinów i panków, którzy budzili postrach, dlatego Aleks też wydaje mi się nierzeczywisty. Przecież wartości, w które wierzą i lojalność wobec kumpli to dla nich świętość!! Czy naprawdę można tak skrajnie się zmienić pod wpływem dziewczyny?! Do tego Żydówki? Zakończenie nawiązujące do wydarzeń kilkanaście lat później zupełnie niepotrzebne i przesłodzone. Niestety tym razem nie było flow. "Skazani na ból" to raczej historia dla nastolatek marzących o wielkiej pierwszej miłości, która będzie trwać do grobowej deski, wierzących w rzeczy, które są mało prawdopodobne w realnym życiu, a jeśli już to stanowią wyjątek od reguły. Widać ja już jestem na takie historie za stara.

"Skazani na ból" to moje drugie spotkanie z twórczością Agnieszki Lingas - Łoniewskiej. Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ bardzo przypadła mi do gustu "Randka z Hugo Bosym", która wciągnęła mnie od pierwszej strony, była pełna sarkastycznego humoru (który uwielbiam), emocji i erotycznego napięcia, a nawet potrafiąca zaskoczyć. Ponieważ miała być pełna wzruszeń, rozłożyć...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Polowanie na Hitlera” to ostatni tom trylogii nazistowskiej autorstwa Steve’a Mahhews’a, która jest bezpośrednią kontynuacją drugiego tomu, czyli losów Führera i jego świty oraz jego osobistej kucharki – Klary Koch, przysięgającej, iż widziała go, jak ucieka z berlińskiego bunkra.

Pisząc fikcję historyczną, Matthews wybiera te fakty historyczne, które pasują do stworzonej opowieści, natomiast opierając się na godzinami analizowanych filmach, materiałach dokumentalnych, książkach oraz wydarzeniach kształtujących życie największych zbrodniarzy wojennych: Hitlera, Klausa Barbiego, Otto Skorzenego, Ilse Koch, Waltera Rauffa, Ericha Priebkego, a także pozostałych autentycznych postaci, zdaje się całkiem trafnie oddaje ich cechy osobowości i charakteru. Podoba mi się, że bezceremonialnie zobrazował, jak Rosjanie świętowali zwycięstwo, nie pomijając brutalnych gwałtów na kobietach. Że nie narzuca swojego punktu widzenia, pozwalając by każdy z czytelników sam rozstrzygnął, czy Hitler popełnił samobójstwo 30 kwietnia 1945 r., strzelając sobie w głowę, czy też tworząc fabułę ze zlepków różnych mitów, plotek, półprawd, konfabulacji, zeznań świadków, a nawet akt FBI uciekł z bunkra tajnym tunelem, następnie dla zmylenia aliantów poszukujących nazistowskich notabli oraz dowodów jego śmierci, wysłał do Argentyny swego sobowtóra o pseudonimie Wolf, jednocześnie ukrywał się w klasztorze w Ustce na polskim wybrzeżu, gdzie planował budowę IV Rzeszy. Wplótł też w wydarzenia Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, organizację “Die Spinne”, jak i postać biskupa Aloisa Hudala, który z ich pomocą odegrał kluczową rolę w ukrywaniu nazistowskich zbrodniarzy, organizował dokumenty i ułatwiał zmianę tożsamości, pomagające w ucieczce tzw. “szlakiem szczurów” do Ameryki Południowej. Pokazuje tym samym, iż w łonie kościoła zdarzały się przypadki godne pogardy, jednak Matthews w przypisie od autora zaznacza, “że niektórzy członkowie kościoła pomagali Żydom i otwarcie występowali przeciw nazistowskiemu reżimowi.”. Wątek Klary i jej siostry Natalii - mieszkającej w Krakowie, współpracującej z polskim rządem, tropiącej i wykonującej egzekucje byłych nazistów jest dość skąpy, ponieważ książka w głównej mierze skupia się na losach największych bestii III Rzeszy po jej upadku, aczkolwiek jest istotny, bo to Klara pomaga sprawdzić, czy to rzeczywiście Hitler ukrywa się w Usteckim klasztorze.

Śmiało można stwierdzić, iż "Polowanie na Hitlera" jest najbardziej sensacyjną częścią całego cyklu, bowiem wywołuje w czytelniku poczucie napięcia i do końca zaskakuje zwrotami akcji. Pozwala zadać sobie kilka naprawdę istotnych pytań niestety również w odniesieniu do współczesnych czasów i wszystkich tych, którzy dokonują zbrodni przeciwko ludzkości. Przeanalizować rolę tych, którzy na różne sposoby wspierali nazistów, bądź dziś sprzyjają zbrodniarzom, jak Hitler widzących w sobie wybrańca przeznaczenia. Napomina, że izraelskie tajne służby niestrudzenie poszukiwały na całym świecie niemieckich zbrodniarzy. Nie pomija również roli aliantów, zwłaszcza amerykańskich służb wywiadowczych, które na początku zimnej wojny werbowały byłych agentów SS, co ukazuje patologiczny obraz ich moralności oraz wstrząsający kontrast pomiędzy długoletnim cierpieniem ofiar a wygodnym, bezpiecznym życiem ich oprawców. Z pewnością nie dający poczucia sprawiedliwości.

Co ważne, można ją przeczytać bez znajomości poprzednich tomów, natomiast, czytając wszystkie trzy, można dokładnie przyjrzeć się tragedii wojny przez pryzmat doświadczeń stworzonych przez autora bohaterów wplątanych w wir prawdziwych wydarzeń i stykających się z autentycznymi postaciami.

“Polowanie na Hitlera” to ostatni tom trylogii nazistowskiej autorstwa Steve’a Mahhews’a, która jest bezpośrednią kontynuacją drugiego tomu, czyli losów Führera i jego świty oraz jego osobistej kucharki – Klary Koch, przysięgającej, iż widziała go, jak ucieka z berlińskiego bunkra.

Pisząc fikcję historyczną, Matthews wybiera te fakty historyczne, które pasują do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Jestem głód" to druga wydana w Polsce, najbardziej autobiograficzna książka Petry Dvorakovej - czeskiej autorki bestsellera "Wrony". Zupełnie inna, ale zdecydowanie jest książką równie dobrą, bolesną i poruszającą ważne społecznie tematy. Na pewno jest pozycją dojrzalszą, szczerą, przeznaczoną dla starszego czytelnika.
Bohaterka - Basia - wychowująca się w opresyjnej rodzinie dziewczynka, uzdolniona plastycznie poszukuje własnej drogi, własnych uczuć, własnego ja. Wie, że aby pozostać sobą i nie zatracić się w dusznej relacji z matką, musi uciec, dokądkolwiek i jak najszybciej. Autorka jako czternastolatka wstąpiła do klasztoru, chcąc uciec od rodzinnych problemów, zmagała się z anoreksją, przez dwa lata obawiała się o życie ciężko chorego na białaczkę syna, jej małżeństwo się rozpadło, sama też walczyła o życie. To wszystko spotkało Basię, dlatego można twierdzić, że poprzez książkę "Jestem głód" Petra opowiada nam trzydzieści dwa lata ze swojego intymnego świata, w szczególności mierząc się z mitami i przekazami na temat anoreksji. Z wnikliwością pokazuje, iż jest ona jedynie wierzchołkiem góry, pod którym kryją się inne trudności sprzyjające jej pojawieniu się oraz braku chęci by wyzdrowieć. Ostatecznie daje nadzieję, gdyż mimo, że to poważne i potencjalnie zagrażające życiu zaburzenie – jest uleczalne!
Jak już wspomniałam Dvorakova zwraca uwagę na wiele trudnych tematów, które można analizować całymi godzinami, a nawet dniami. Kolejno po anoreksji ponownie porusza temat skomplikowanych więzi rodzinnych i traum. Unikalnej relacji matka - córka, którą można łatwo zniszczyć, a toksyczne zachowania matki mogą wpływać na całe życie córki. My czytelnicy możemy oceniać bohaterkę, bądź samodzielnie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy przypisywanie winy za wszystkie niepowodzenia i trudności rodzicom, a w szczególności – matce jest tylko pretekstem do wytłumaczenia własnych życiowych porażek, być wymówką do uwikłania się w zakazany związek, albo trwania w małżeństwie, w którym seks zamiast pogłębieniem wspólnych relacji i zbliżeniem się do siebie, staje się gwałtem małżeńskim?.
Dvorakova "Jestem głód" uszyła poprzez Basię swoim życiem. Pragnieniami, których szukała przez przez długie lata, które wpierw musiała sobie uświadomić, aby na nowo funkcjonować, by z powycinanych i pozszywanych skrawków swego świata stworzyć nowy - świadomy swego ciała, kobiecości, poczucia własnej godności, szacunku wobec siebie, pewności siebie oraz wyswobodzony ze świadomej rezygnacji z jedzenia. Po prostu szczęśliwy nie tylko z pozoru. Opinie o książce są różne. Jednym się podoba, innym nie. Mnie się podobała bardziej niż "Wrony", więc polecam ją Waszej uwadze.

"Jestem głód" to druga wydana w Polsce, najbardziej autobiograficzna książka Petry Dvorakovej - czeskiej autorki bestsellera "Wrony". Zupełnie inna, ale zdecydowanie jest książką równie dobrą, bolesną i poruszającą ważne społecznie tematy. Na pewno jest pozycją dojrzalszą, szczerą, przeznaczoną dla starszego czytelnika.
Bohaterka - Basia - wychowująca się w opresyjnej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Reportaż "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" autorstwa Joanny Kuciel-Frydryszak, opowiadający o dramacie wiejskich kobiet w międzywojniu skończyłam czytać kilka dni temu. Od tego czasu zastanawiałam się, co o nim napisać, ponieważ poruszył w moim sercu wiele strun, zrodził także sporo bardzo osobistych refleksji.
Dzieciństwo i młodość mojej mamy to czasy dalekie od międzywojnia, lecz z jej opowieści wnioskuję, iż życie wielu dzieci oraz kobiet na wsi i wówczas było podobne do życia niektórych bohaterek/ów książki. Śmiem twierdzić, że w niektórych regionach i wiejskich domach wciąż niewiele się zmieniło. Ja wieś wspominam z dużym sentymentem przez pryzmat wakacji spędzanych u śp. dziadków na przełomie lat 80 i 90, gdyż był to czas wspinania się na drzewa, zabaw w kurniku, stodole, biegania od rana do wieczora na świeżym powietrzu, niepowtarzalnego smaku potraw gotowanych na kaflowym piecu, malin i jerzyn jedzonych prosto z krzaka w drodze do lasu czy czereśni siedząc na gałęzi drzewa, pierwszych przyjaźni, ale i trudów związanych z brakiem bieżącej wody, łazienki oraz załatwiania się w wychodku. Czyli czymś, co w porównaniu z mieszkaniem na osiedlu z wielkiej płyty, było bardzo atrakcyjne, natomiast dla moich dzieci, urodzonych i wychowanych w mieście to już zupełnie nieznany świat, jakże inny od im współczesnego, który mogą poznać już tylko dzięki moim wspomnieniom i takim lekturom. Wiecie, wielu ludzi od lat dziwi się, że nasza liczna rodzina trzyma się blisko, wspiera w trudnych chwilach i wszyscy, nawet wnuki moich kuzynek i kuzynów się znają, utrzymują kontakt, spotykają (nie tylko na weselach lub pogrzebach), choć nie mieszkamy blisko siebie, a część rodziny rozsiało po Europie. Myślę, że to właśnie dzięki wychowywaniu się naszych rodziców na wsi, czego tak wiele osób, mieszkających w mieście się dzisiaj wstydzi. Pokolenie mojej mamy poprzez doświadczenie wiejskiego życia, braku udogodnień, nieczęsto biedy, życia w małej społeczności, ale też podporządkowania rodzicielskiej kontroli nauczyło się wielu rzeczy, m.in.: uczciwości, odpowiedzialności, kreatywności, umiejętności poszukiwania sposobów, by rozwiązać problem, oszczędności, szacunku do pracy i drugiego człowieka, czy też właśnie szczególnego przywiązania do rodziny. Sporo tych cech przekazało też nam. Ma to swoje plusy ale i minusy, które zrozumiałam czytając tę książkę. Dotarło też do mnie głęboko ukryte znaczenie pewnego staropolskiego powiedzenia: "Człowiek ze wsi wyjdzie, wieś z człowieka nigdy". Rzeczywiście, mimo ogromnej transformacji społecznej, rozwoju technologicznego, upływu czasu, wciąż tkwi w nas bardzo głęboko wiele pokoleniowych traum, nawyków, wzorców, zaprogramowanych w nas przekazów, które dopiero obecne młode pokolenie próbuje zmienić. Nie wiem, dlaczego akurat ta książka otworzyła mi oczy na pewne aspekty.l, bo przecież nie jest pierwszą książką, którą przeczytałam na temat dawnego życia na wsi.
Może dlatego, iż Joanna Kuciel - Frydryszak przyjęła rolę kronikarza
zapisków konkretnych kobiet, opowieści rodzin o losach swych przodkiń, uzupełniając je fotografiami, umiejętnie splecionymi z informacjami z innych źródeł, nie pozbawiając ich emocji, wywołując autentyczne zainteresowanie ich uczuciami?. Wnikając w ich intymny świat, przejmujący i smutny oraz wiejskie życie, przydała wagi bohaterkom książki. Oddała głos tysiącom polskich kobiet i ich rodzinom. Nie znam historii życia moich babek i prababek, ale mam poczucie, że w jakimś stopniu i im. Pokładam nadzieję w tym, że tak duże zainteresowanie społeczeństwa lekturą, jak i spływające na autorkę laury, spowodują, iż państwo zainteresuje się potrzebami współczesnych kobiet (zarówno mieszkającymi na wsi, jak i w mieście) zechcąc na nie adekwatnie odpowiedzieć. Przecież mimo, że dziś słowa "kobieta mieszkająca na wsi" brzmią dumnie, nad wsią nadal unoszą się echem głosy kobiet, które pozostają niewidoczne i niesłyszane. Chcę wierzyć, że jednak Polska zmienia się na lepsze i w przyszłości takie historie zupełnie nie będą miały miejsca.

Reportaż "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" autorstwa Joanny Kuciel-Frydryszak, opowiadający o dramacie wiejskich kobiet w międzywojniu skończyłam czytać kilka dni temu. Od tego czasu zastanawiałam się, co o nim napisać, ponieważ poruszył w moim sercu wiele strun, zrodził także sporo bardzo osobistych refleksji.
Dzieciństwo i młodość mojej mamy to czasy dalekie od...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wczoraj obchodziłyśmy Międzynarodowy Dzień Kobiet, niestety walka o prawa kobiet to nasze tragiczne dziedzictwo, które trwa od wielu pokoleń w wielu krajach.

“Cena wolności” autorstwa Barbary Wysoczyńskiej zdaje się być nawet nie, wspomnieniem czasów zniewolenia naszego kraju, w którym ludzie walczyli o byt i o wolność, gdzie nie wolno było mówić ojczystym językiem, nie było miejsca na prawa kobiet, co hołdem oddanym w szczególności kobietom. Kobietom takim, jak główna bohaterka powieści - Klara Tyszkowska, młoda aktywistka, feministka, buntująca się przeciw tradycji oraz carskiemu uciskowi. Kobietom uważanym za skandalistki, mącicielki, często dotykane ostracyzmem ze strony społeczeństwa, a nawet najbliższych: ojców, braci, a nawet matek. Skupiając jej życie wokół autentycznego tygodnika “Bluszcz” prezentującego program emancypacji kobiet, z którym współpracowały m.in. Maria Konopnicka, Eliza Orzeszkowa i Maria Dąbrowska, jak i Latającego Uniwersytetu, czyli kursów dokształcających po ukończeniu żeńskich pensji, dzięki którym z racji tego, iż kobietom nie wolno było studiować, stawały się one pionierkami na wielu obszarach, ukazuje ich pomysłowość, odwagę, siłę i determinację w osiągnięciu niezależności, możliwości kształcenia się na kierunkach, które je pasjonowały, natomiast były zarezerwowane jedynie dla mężczyzn, mówieniu głośno o swoich uczuciach, potrzebach i poglądach. Życiu po swojemu.

Zorganizowana przez PPS w listopadzie 1904 roku na Placu Grzybowskim w Warszawie przeciwko mobilizacji, będąca pierwszym od czasu Powstania Styczniowego, zbrojnym wystąpieniem przeciwko carskiej władzy, zakończyła się tragicznie dla jej uczestników po obu stronach. Miała też swoje konsekwencje dla Klary i jej przyjaciela Jędrzeja Witebskiego. Na jej drodze staje bowiem rosyjski kapitan Aleksander Kirsanov, przez którego życie młodej kobiety diametralnie się zmieni. Los, który ją dotknął pozwala zrozumieć jej, ale i czytelniczkom, czym tak naprawdę jest wolność, a także fakt, że trzeba za nią czasami zapłacić wysoką cenę, bo wszystko, co jest w życiu naprawdę ważne, ma swój konkretny koszt. Jest świadectwem ceny, jaką płaci się za wolność i miłość, nawet jeśli nie chce się do niej przyznać.

My, współczesne kobiety musimy pamiętać i być wdzięczne naszym przodkiniom za ich determinację i poświęcenie, na często trudnej i pełnej wyzwań drodze w walce o prawa, które dziś traktujemy, jako oczywistość. Docenić postępy i pracować dalej, aby osiągnąć równouprawnienie. By mężczyźni nie decydowali za nas o nas, naszych ciałach i byśmy były za naszą pracę sprawiedliwie wynagradzane.

“Cena wolności” to książka refleksyjna, pełna tragizmu i bólu. Podejmuje bardzo ważne tematy i chociaż nie jest wybitnym dziełem literatury, polecam po nią sięgać, gdyż dziedzictwo walki o niepodległość oraz prawa kobiet jest zarówno tragiczne, jak i inspirujące. Jeśli chcemy osiągnąć to o czym wspomniałam powyżej, musimy odważnie iść w ślady kobiet takich, jak Tyszkowska.

Wczoraj obchodziłyśmy Międzynarodowy Dzień Kobiet, niestety walka o prawa kobiet to nasze tragiczne dziedzictwo, które trwa od wielu pokoleń w wielu krajach.

“Cena wolności” autorstwa Barbary Wysoczyńskiej zdaje się być nawet nie, wspomnieniem czasów zniewolenia naszego kraju, w którym ludzie walczyli o byt i o wolność, gdzie nie wolno było mówić ojczystym językiem, nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza część dylogii autorstwa Katarzyny Misiołek pt.: "Ostatni dzień roku" przeczytałam ładnych parę lat temu. Sięgnęłam po nią, ponieważ temat zaginięć i poszukiwań osób zaginionych był mi bliski, a nieczęsto jest poruszany w literaturze. Przyznam, że przedstawienie tematu, przez to, co w takiej sytuacji przechodzi rodzina zrobiło na mnie na tyle duże wrażenie, iż do dziś pamiętałam nie tylko głównych bohaterów, ale też część wydarzeń. Ponieważ mam w tym roku mocne postanowienie doczytać kolejne tomy rozpoczętych serii, a akurat "Dziewczyna, która przepadła" znalazła się w zasięgu mego wzroku na bibliotecznym regale, nie mogłam nie skorzystać z okazji, by zacząć ten plan realizować.

Tym razem autorka przedstawia historię Moniki z jej punktu widzenia. To ona opowiada, jak została uprowadzona. Przez co przeszła w ciągu ostatnich ośmiu lat, będąc przetrzymywaną pod dachem psychopaty, a także o tym, jak czuła się, kiedy została cudem uwolniona i wróciła do rodzinnego domu.

Książka do czasu uwolnienia Moniki trzymała w napięciu. Dość realistycznie przedstawiała motywy i zachowanie oprawcy oraz ofiary. Można było wczuć się w jej sytuację, towarzyszące obojgu emocje, czy też zrozumieć, dlaczego kobieta nie wykorzystała okazji, by zabić zwyrodnialca, który codziennie ją poniżał psychicznie i fizycznie, bezlitośnie obdzierał z godności i zdegradował do roli zabawki.
Trudno jednak wyobrazić sobie traumę z jaką musiała się zmierzyć. Jak ciężko musiało jej być odnaleźć się w zmienionej rzeczywistości. Wśród bliskich, którzy z biegiem wydarzeń i lat również się zmienili, a po jej odzyskaniu stali się nadopiekuńczy. Również pogodzić się z odejściem męża. Uporać z zainteresowaniem mediów, ciekawością ludzi oraz osobami żerującymi na jej dramacie. Do tego odkrywając rodzinne, szokujące tajemnice.
Myślę, że w sporej części Pani Kasi udało się przekazać towarzyszące Monice uczucia, lęki i obawy, lecz jestem przekonana, iż byłoby to bardziej wiarygodne, gdyby proces oswajania się z powrotem do rzeczywistości, odzyskiwania siebie, był bardziej rozłożony w czasie i równie emocjonalnie opisany, jak okres, w którym była więziona. Mam poczucie, że tu działo się to za szybko, a Monika w mgnieniu oka zaczęła zachowywać się, jakby nic się nie stało. Jakby nie wymazano z jej życiorysu ośmiu lat, lecz co najwyżej kilka miesięcy. Towarzyszy mi również wrażenie, iż w pewnym momencie przestała być główną bohaterką, a na pierwszy plan wybiły się jej matka, siostra, a nawet Kuba - (teoretycznie były) mąż. Wszyscy bohaterowie, łącznie z Moniką początkowo wzbudzają sympatię i współczucie, później okazują się nie być kryształami, jakby pisarka chciała nam uświadomić, że ludzie w pewien sposób są źli.
To sprawia, że otrzymujemy połączenie thrillera psychologicznego z literaturą obyczajową.
"Dziewczyna, która przepadła" wciąga i zaskakująco szybko się czyta. Zostało w niej ujętych kilka tematów zmuszających do refleksji, aczkolwiek sam temat przewodni, czyli uprowadzeń i poszukiwań osób zaginionych jest powodem, dla którego warto sięgnąć po obie pozycje. Bez przeszkód można je czytać w dowolnej kolejności, bo jak widać nawet po latach da się odnaleźć w tej historii.
Według mnie można tę opowieść potraktować, jako przestrogę przed porwaniem. Zobrazowanie konsekwencji podejmowanych przez nas decyzji i działań, które odbijają się zwykle bardzo szerokim, bolesnym echem.

Pierwsza część dylogii autorstwa Katarzyny Misiołek pt.: "Ostatni dzień roku" przeczytałam ładnych parę lat temu. Sięgnęłam po nią, ponieważ temat zaginięć i poszukiwań osób zaginionych był mi bliski, a nieczęsto jest poruszany w literaturze. Przyznam, że przedstawienie tematu, przez to, co w takiej sytuacji przechodzi rodzina zrobiło na mnie na tyle duże wrażenie, iż do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć na moim stosie hańby znajdują się książki Magdy Knedler, swą przygodę z jej twórczością zaczynam od audiobooka “Medea z Wyspy Wisielców”, który czyta Filip Kosior.

To historia, wobec której nie mogłam przejść obojętnie, ponieważ bohaterami wplecionymi w fabułę, oprócz autentycznej postaci wybitnej Niemki żydowskiego pochodzenia – Pauli Olendorf, była rodzina Tiele-Wincklerów, silnie związana z wsią, w której mieszkali moi dziadkowie, jak i z dzielnicą miasta, w którym mieszkam. Opowieść, której niesamowity klimat tworzy oprócz tytułowej Wyspy Wisielców, znajdującej się na Jeziorze Sławskim (dawniej woj. Dolnośląskie), czy zamku w Niemodlinie, także należący do wspomnianego arystokratycznego rodu Pałac w Mosznej.

Powieść nawiązuje do mitu o Medei, który Knedler uwspółcześnia poprzez przeniesienie go do Breslau i Dolnego Śląska z początku XX wieku. Główna bohaterka – Medea (Mada) Steinbart została sierotą, kiedy jej matka zmarła, a ojciec nie potrafiący poradzić sobie z problemami najpierw powiesił pięcioro dzieci, a później popełnił samobójstwo i tylko ją udało się uratować. Wychowywała się w żydowskim Domu dla Samotnych Kobiet i Maltretowanych Żon, prowadzonym przez wspomnianą Paulę. To ona opowiadała Madzie o świecie, uczyła ją kilku języków obcych. Samotna dziewczyna, imała się różnych zajęć, próbując przetrwać realia trudnych czasów, pełnych społecznych niesprawiedliwości. Była wielokrotnie poniżana, bezradna, a także pozbawiona perspektyw na lepsze życie. Chciała być kochana i wieść spokojne życie. Została zmuszona do robienia nagannych rzeczy, przez co stała się postacią wywołującą skrajne odczucia. Raz chce się jej współczuć, a za chwilę jej zachowanie skrytykować. Mityczna postać to niezależna kobieta, rządzona swoimi wielkimi pasjami, która potrafi podejmować własne decyzje, stanowi wzór niezależności i jest kobietą, która raczej nie ma skrupułów. Czy bohaterka powieści Knedler jest taka sama? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami.
Losy Medei są niewątpliwie przedstawieniem brutalnych czasów, w których kobieta z nizin społecznych dla wyższych sfer nie znaczyła nic, nawet jeśli znała największe dzieła literatury, języki obce i dysponowała większą wiedzą niż przemysłowcy i właściciele ziemscy, posiadających rozległe dobra i ogromne majątki. Mimo, że wydarzenia opisane przez panią Magdę są fikcyjne, pokazują, iż część ludzi dążyła do zajmowania pozycji w wyższych sferach, sięgając po różne narzędzia, np. intrygi, knowania czy manipulacje. Ci, którym się powiodło, często deprawowała zdobyta pozycja, władza i pieniądze. Wyzbywali się wartości, które powinny być priorytetem: empatia, rodzina, miłość, stateczne życie. Potrafili w jednej chwili kogoś kochać ponad wszystko, nawet zabić z tej miłości, a za chwilę ukochaną osobą pogardzać.
Czyż owy wątek nie jest wciąż aktualny? Po przeczytaniu książki możemy też postawić sobie pytanie, jak duży wpływ na nasze losy mają nie tylko czasy, w których żyjemy, ale też ludzie, którzy nas otaczają?.
Nie mam porównania do poprzednich pozycji autorki, ale tę zdecydowanie mogę zaliczyć jako najlepszą, najwartościowszą i najciekawszą powieść przeczytaną/wysłuchaną do tej pory w 2024 roku. Z niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnych dwóch tomów tworzących trylogię. Przez nią też już zawsze zupełnie inaczej będę patrzyła na członków rodziny Tiele - Winklerów, którzy kojarzą się z ogromnym rozwojem posiadanych gmin, a przez to, jak traktowali ludzi i angażowali się w działalność charytatywną do dziś cieszą się szacunkiem. Czytajcie! Warto sięgnąć po wersję papierową, która zachwyca nie tylko zawartością. Wydawnictwo Zwierciadło zadbało bowiem o niepowtarzalne i eleganckie wydanie z barwionymi brzegami, które będzie się ładnie prezentować na półce.

Choć na moim stosie hańby znajdują się książki Magdy Knedler, swą przygodę z jej twórczością zaczynam od audiobooka “Medea z Wyspy Wisielców”, który czyta Filip Kosior.

To historia, wobec której nie mogłam przejść obojętnie, ponieważ bohaterami wplecionymi w fabułę, oprócz autentycznej postaci wybitnej Niemki żydowskiego pochodzenia – Pauli Olendorf, była rodzina...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zafascynowana pierwszym spotkaniem z twórczością Jakuba Małeckiego ("Święto ognia"), wybrałam "Sąsiednie kolory" spośród nominowanych w plebiscycie Książka Roku 2023 w kategorii literatura piękna, licząc na równie zachwycającą lekturę, na którą będę mogła oddać swój głos. Audiobook czytany przez moją ulubioną aktorkę Danutę Stenkę oraz Filipa Kosiora, wzbogacony o efekty dźwiękowe słuchało mi się z dużą przyjemnością, jednak mimo świetnego pisarskiego warsztatu autora, wyjątkowego klimatu przedwojennego małego miasteczka - Koła - nie jestem w stanie stwierdzić, o czym właściwie ta książka jest. Nie potrafiłam związać się emocjonalnie z żadnym z bohaterów, jak było to w przypadku "Święta ognia". Los każdej postaci, naznaczony jest kolorem melancholii, przygnębienia, smutku, tęsknoty, a uczucia te
udzieliły mi się w trakcie słuchania. Ta ponurość i smutek nie stwarzają poczucia dynamiki, więc chyba dlatego nie dostrzegłam tego, w jaki sposób ich ścieżki życia powiązały się ze sobą wraz z rozwojem wydarzeń. Niestety powieść nie pozostawiła też po sobie nic, co skłoniło by mnie do głębszej refleksji. Jak dla mnie za dużo w niej nierzeczywistości, bajkowości, fantastyki, a tego w literaturze nie lubię. Zwłaszcza w takiej, która porusza temat ważny, mało wdzięczny i mało medialny, o którym nieczęsto się o mówi i pisze.
Fabuła książki po prostu toczy się leniwie, nie wyróżniając się niczym szczególnym, jest jak życie jej bohaterów. Być może kiedyś sięgnę po nią kolejny raz, ale w wersji tradycyjnej. W tej chwili cieszę się, że jeszcze sporo z pisarskiego dorobku autora mam do nadrobienia.

Zafascynowana pierwszym spotkaniem z twórczością Jakuba Małeckiego ("Święto ognia"), wybrałam "Sąsiednie kolory" spośród nominowanych w plebiscycie Książka Roku 2023 w kategorii literatura piękna, licząc na równie zachwycającą lekturę, na którą będę mogła oddać swój głos. Audiobook czytany przez moją ulubioną aktorkę Danutę Stenkę oraz Filipa Kosiora, wzbogacony o efekty...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Głosujecie w książkowych plebiscytach? Ja często.
Nie wiem jednak, czy zrobię to w tegorocznej edycji plebiscytu Książka Roku 2023 lubimyczytac.pl, ponieważ wiele z nominowanych książek nie udało mi się przeczytać lub wysłuchać w formie audiobooka, a zostało tylko kilkana dni na oddanie głosu.

“Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej” Ewy Wilczyńskiej to reportaż wydany przez Wydawnictwo Agora, nominowany w kategorii debiut.

Opowiada o historii oraz konsekwencjach makabrycznego gwałtu, do którego doszło w noc sylwestrową 31 grudnia 1996 roku. 15-letnia Małgosia bawiła się z koleżankami w dyskotece Alcatraz w Miłoszycach pod Wrocławiem. W pewnej chwili wyszła przed budynek klubu. Kilkanaście godzin później znaleziono ją martwą na prywatnej posesji naprzeciwko dyskoteki, pozostawioną nagą, na siarczystym mrozie, choć jak się okazało błagała o pomoc. Zmarła wskutek wyziębienia i rozległych ran. W tej sprawie oskarżono i niesłusznie skazano Tomasza Komendę, który po 18 latach odbywania kary został oczyszczony z zarzutów i uniewinniony. Niestety niedługo było mu dane cieszyć się życiem na wolności, które nie okazało się bajką. Dwa dni temu, w wieku 46 lat zmarł, przegrywając walkę z nowotworem. Wiadomość o jego śmierci usłyszałam stawiając w recenzji ostatnią kropkę.

Autorka od początku wciąga czytelnika w wydarzenia związane bezpośrednio z zaginięciem i śmiercią dziewczyny. Wykonała kawał reporterskiej pracy latami zbierając materiały, by obiektywnie, z punktu widzenia wielu osób przedstawić fakty dotyczące m.in. prowadzonego śledztwa, próbach dochodzenia prawdy przez rodziców Małgosi, życia Komendy w więzieniu i po wyjściu na wolność, czy też dotyczące nacisków polityków, np. Lecha Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro, którzy również na tej sprawie zbijali polityczny kapitał. Przedstawia sylwetki oraz życie prawdziwych winnych gwałtu ze szczególnym okrucieństwem i zabójstwa - Ireneusza M. oraz Norberta Basiury, których dopiero po 20 latach aresztowano, mimo że można było ich zatrzymać już kilka dni po dokonaniu zbrodni, gdyby nie zaniedbania Policji i Prokuratury, gdyby nie znikały dowody, świadkowie nie byli zastraszani, a śledczy nie lekceważyli rodziców oraz ich pełnomocniczki mecenas Ewy Szymeckiej, zwracających uwagę na nieścisłości w zeznaniach świadków, w tym wyżej wymienionych skazanych. Dziś wiadomo, że skazanie tych dwóch mężczyzn na 25 i 15 lat (w październiku 2023 r. Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok w mocy) więzienia nie kończy sprawy. Prokuratura podkreśla, że ślady zabezpieczone na ubraniu Małgosi należą do przynajmniej trzech osób, dlatego zamierza prowadzić śledztwo, do momentu wyjaśnienia wszystkich możliwości dowodowych i ostatecznego zamknięcia sprawy, tak więc niestety, ani Małgosia, ani jej bliscy wciąż nie mogą zaznać spokoju, bo ból będzie towarzyszył im do końca życia. Bardzo im współczuję. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, przez co od tylu lat przechodzą. Tak naprawdę, ofiarą tego bestialstwa nie była jedynie ta biedna, młoda dziewczyna, choć bez wątpienia była pierwszą i największą. To tragedia, która odcisnęła ogromne piętno na życiu wielu osób, a Wilczyńska pokazuje nam ich emocje, codzienność, próby radzenia sobie z traumą, medialnym szumem, system oraz codziennością. W książce znajdziemy również doniesienia o innych zbrodniach, także wstrząsających, które miały miejsce w tamtym czasie w okolicy Miłoszyc i w kraju. Autorka opowiada też o grupach internetowych detektywów, którzy wykazują duże zainteresowanie zbrodnią miłoszycką, analizują ją i wymieniają się swoimi spostrzeżeniami. Nie wiem, czy jakakolwiek inna zbrodnia aż tak zainteresowała opinię publiczną i tego typu grupy, ale być może to pozwoli doprowadzić śledztwo do końca.

Ta sprawa jest bulwersująca pod wieloma względami. Wywołuje wiele skrajnych emocji, a w obliczu zmian prowadzonych przez odsuniętą od władzy 15 października 2023 r. prawicę szczególnie uwrażliwia nas na to, jak ważna jest rzetelność, zaangażowanie, kompetencje i obiektywizm organów ścigania oraz wymiaru sprawiedliwości. Za ich brak - płacimy wszyscy, a najwięcej ci, którym bezpośrednio rujnuje życie. Reportaż jest naprawdę świetnym reporterskim debiutem, który warto przeczytać, bądź wysłuchać w formie audiobooka, nawet jeśli znało się sprawę zbrodni miłoszyckiej z medialnych doniesień. Polecam

Głosujecie w książkowych plebiscytach? Ja często.
Nie wiem jednak, czy zrobię to w tegorocznej edycji plebiscytu Książka Roku 2023 lubimyczytac.pl, ponieważ wiele z nominowanych książek nie udało mi się przeczytać lub wysłuchać w formie audiobooka, a zostało tylko kilkana dni na oddanie głosu.

“Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej” Ewy Wilczyńskiej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Zagadka upiornego lasu Marta Guzowska, Joanna Gwis
Ocena 8,0
Zagadka upiorn... Marta Guzowska, Joa...

Na półkach:

“Detektywi z Tajemniczej 5. Zagadka Upiornego lasu” to czwarty tom niesamowitych przygód Anki, Piotrka i uroczej Jagi. Teraz do ekipy detektywistycznej dołącza Lidka (którą poznaliśmy w poprzedniej części) ze swoim psem - Lucyną. By wyjaśnić kolejną zagadkę i napisać reportaż z miejsca, w którym straszy, detektywi wybierają się do Nawiedzonego Lasu pod Krakowem, gdyż tam zabłądziła we mgle i nigdy nie wróciła do domu grupa studentów. Czy na pewno zaginęli? Co się wydarzyło naprawdę? Może zostali porwani przez upiory? A może przez kosmitów? Czy las w Witkowicach skrywa jakąś mroczną tajemnicę? Nasi przyjaciele spotykają w lesie hydrologa – Pana Jaromira oraz dwójkę badaczy z Towarzystwa Badań Zjawisk Paranormalnych - Helenę Wiśniewską i Pana Dębskiego, którzy znaleźli się tam w tym samym celu - by wyjaśnić zagadkę zniknięcia studentów. Nieoczekiwanie śledztwo zmienia kurs, bo dzieciakom w czasie, w którym poznawali nowych towarzyszy, ktoś kradnie plecaki ze śpiworami, jedzeniem, bielizną i szczoteczkami do zębów. Znika również Lidka! Sami widzicie, że i tym razem dużo się dzieje. Można się nawet pogubić, jak najmłodsza - Jaga, która nic z tego, co się dzieje nie rozumie. Oczywiście na końcu przeczytamy o tym, co naprawdę wydarzyło się w lesie w Witkowicach odkrywając historię, o której nawet ja - dorosła osoba nie słyszałam. Polecamy i czekamy na kolejny tom “Zagadka Łysej Góry”.

“Detektywi z Tajemniczej 5. Zagadka Upiornego lasu” to czwarty tom niesamowitych przygód Anki, Piotrka i uroczej Jagi. Teraz do ekipy detektywistycznej dołącza Lidka (którą poznaliśmy w poprzedniej części) ze swoim psem - Lucyną. By wyjaśnić kolejną zagadkę i napisać reportaż z miejsca, w którym straszy, detektywi wybierają się do Nawiedzonego Lasu pod Krakowem, gdyż tam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to