Mieszka w Aix-en-Provence od 1997 roku. Pisała o tym regionie dla „Washington Post”, „Timesa” (Wielka Brytania),„Independent” (Wielka Brytania) i czasopisma „Bon Appétit”. Jest autorką dwujęzycznego zbioru esejów Une Américaine en Provence, wydanego przez La Martinière w 2004 roku. Czas spędza w Aix, gdzie pisze, oraz w Paryżu, gdzie prowadzi kursy pisarstwa na New York University. Śmierć w Château Bremont to jej pierwsza powieść.http://mllongworth.com/blog/
Znakomita lektura dla miłośników i miłośniczek kryminałów, sztuki i gastronomii z prawdziwego zdarzenia. Autorka z detalami opisuje topografię i architekturę miast i wiosek, w których toczy się akcja - to dla mnie ogromny atut, bo, jak to bywa w dobrej literaturze, daje nam w ten sposób szansę spojrzeć na nie oczami bohaterów, dla których te elementy są z jakiegoś powodu ważne. Książka jest ciekawa poznawczo także pod kątem stosunków społecznych, które, jak się okazuje, bazują na zupełnie innych powiązaniach niż w Polsce. Tempo powieści - według mnie - idealne: rozwój śledztwa dawkowany czytelnikom stopniowo, bo przetykany wspomnianymi opisami/komentarzami na temat szeroko rozumianej kultury. Lektura wymagająca uwagi i skupienia.
Przy okazji - brawa dla tłumaczki (i korektorki) za doskonałą znajomość meandrów polszczyzny i odmianę francuskich nazwisk zgodnie z regułami.
Liczyłam na klasyczny, nieśpieszny kryminał w stylu Agathy Christie, a dostałam hymn pochwalny francuskiego stylu życia z jego umiłowaniem wina, jedzenia, cygar, dyskusji o wszystkim i o niczym, całusków na powitanie i pożegnanie. Dynamiki w tym za grosz, a od nadmiaru rozważań o rodzajach wina i do czego pasują w pewnym momencie zaczęli mi się mylić bohaterowie. W połowie książki doszłam do wniosku, że prowadzenie śledztwa jest po prostu okazją do spotkań przy posiłkach. Nawet charyzma głównego bohatera niespecjalnie na mnie działała, zwłaszcza biorąc pod uwagę
jego stosunek do kobiet. Nie, raczej nie będę kontynuować tej serii.