Dzień Ojca Ewelina Woźniak 7,5
ocenił(a) na 63 lata temu „Dzień ojca” to całkiem niezła obyczajówka. Przedstawia ona historie kilku rodzin, w których członkowie zmagają się z różnymi problemami. Autorka opisała je zwięźle i konkretnie, bez wchodzenia w szczegóły. Pisząc, skupiła się na stworzeniu fabuły, w której część kłopotów ma swe źródło w teraźniejszości, a część jest konsekwencją sytuacji mających miejsce w przeszłości. Dzięki temu historie te wyraźnie pokazują, że czasami wystarczy jedna zła decyzja (niekoniecznie własna),aby z jej skutkami musieć zmagać się przez całe życie.
Głównymi bohaterkami jest tutaj pięć kobiet – Janka, Ela, Hanka, Maja i Weronika.
Janka jest osobą samotną (ale nie z wyboru). Wszelkie próby, jakie podejmowała w kierunku ułożenia sobie życia, skutecznie dusiła w zarodku jej zaborcza matka, odstraszając każdego mężczyznę, który pojawił się w życiu córki. I to samo usiłuje zrobić teraz z Wojtkiem. Jednak tym razem Janka postanawia wreszcie przeciwstawić się matce i zawalczyć o własne szczęście.
Ela, choć jest już dojrzałą kobietą, nie potrafi sobie poradzić z przeżyciami z dzieciństwa. Jako wychowanka domu dziecka nigdy nie zaznała rodzicielskiej miłości. Nikt jej nie nauczył co to dom, miłość i rodzina. Dlatego też, teraz nie do końca odnajduje się w roli żony i matki. Kobieta popełnia wiele błędów, które niszczą jej relacje z mężem i dziećmi.
U Hanki spokojne życie rodzinne wywraca do góry nogami pojawienie się (po 15 latach nieobecności) biologicznego ojca jej syna. Nastolatek pragnie spędzać z nim cały czas, garnie się do niego, zabiega o uznanie. I cierpi widząc, że ojciec niezbyt się nim interesuje. Dodatkowo złością reaguje na każdą próbę przetłumaczenia mu, że jego ojciec nie jest dobrym człowiekiem i lepiej zerwać z nim kontakt, a nie o niego zabiegać.
Majka w dzieciństwie nigdy nie zaznała uczucia bliskości z matką, dla której ważniejsza od dziecka była kariera i własne przyjemności. Teraz, dorosła już Maja nieświadomie popełnia te same błędy przy wychowywaniu swych córek. I co gorsze, nie przyjmuje do wiadomości uwag męża, gdy ten usiłuje jej to uświadomić.
Natomiast Weronice świat się zawalił w momencie, gdy u jej syna wykryto śmiertelną chorobę. Kobieta, aby ratować dziecko musi odszukać i prosić o pomoc jego ojca, który przed laty nie chciał mieć nic wspólnego ani z nią ani synem.
Na początku historie tych kobiet mocno mnie zaciekawiły i poruszyły. Jednak później zaczęło się to zmieniać, i im bliżej końca, tym większe czułam zniechęcenie. Fabuła zaczęła mnie nużyć, a bohaterowie denerwować. Za dużo było tych wszystkich problemów – ten bohater nie radził sobie z tym, ten nie radził sobie z tamtym. Poturbowani psychicznie potrzebują pomocy, ale nie chcą tego przyjąć do wiadomości. Miotają się w miejscu, niszcząc życie sobie i swoim bliskim. Zaczęło to wszystko przytłaczać i denerwować. Przez to, że prym wiodły tutaj negatywne emocje, to z każdą kolejną stroną coraz trudniej mi się tę książkę czytało. Ostatecznie jednak, oceniam ją jako dobrą. Ma ona wady, ale ma też zalety. Myślę, że jej najmocniejszą stroną jest położenie przez autorkę nacisku na pokazanie, jak ważną rolę w życiu dzieci odgrywają ojcowie. Pisarka w ciekawy sposób pokazała , że są oni równie ważni, jak matki. Że ich rola w życiu rodzinnym nigdy nie powinna być umniejszana, jak to czasami bywa. O matkach głośno, a ojcowie stoją gdzieś tam w cieniu, choć nie powinni, bo nierzadko to oni scalają rodzinę. I chociażby dla tego wątku warto po książkę sięgnąć.