Jeden z trzech głównych autorów tzw. kręgu Lovecrafta, publikujący m. in. w magazynie Weird Tales. Tworzył opowiadania i poezje, tłumaczył Baudelaire'a. Klasyk fantasy, o klasycznym wykształceniu, pisał bardzo bogatym i wyrafinowanym językiem, a jego wizje innych światów, zaginionych i przyszłych kontynentów do dziś robią duże wrażenie. Wpłynął na twórczość wielu pisarzy. Tłumaczony na wszystkie języki europejskie i na japoński.
Numer grudniowy prezentuje się całkiem zacnie. Publicystyka jest na podobnym poziomie co w innych numer, z wyjątkiem „Religii nowej ery” Jacka Inglota. Idea tego artykułu jest dość naiwna, a jak chce się pisać na taki temat, to warto mieć jakąś podbudowę w wiedzy historycznej i teologicznej lub religioznawczej.
Publicystyka zarówna polska i zagraniczna jest na wysokim poziomie, a na wyróżnienie zasługują opowiadania Michała Kłodawskiego „Ludzie o napędzie słonecznym” i Sohei „Ostatni android, pierwszy człowiek”.
Najgorszym elementem jak zwykle jest bezbecki „Lil i Put” – mam nadzieje, że kiedyś przestanie się ukazywać (oby dość szybko).
Z wielu powodów to był bardzo dobry numer i chyba nawet jeden z lepszych w ostatnim czasie.
Duży plus za odważną okładkę no i powrót galerii - bardzo dobry pomysł i oby galeria gościła na łamach pisma częściej!
Publicystyka na wysokim poziomie - cieszy merytoryczny artykuł o polskich planszówkach. Bardzo ciekawy i wartościowy był artykuł o literaturze japońskiej.
Opowiadania też o poziomie mam wrażenie nieco wyższym niż zazwyczaj. Niemal wszystkie co najmniej ciekawe. Zasadniczo pochłonąłem cały dział prozy właściwie na raz, co mi się nie zdarzało zbyt często w przypadku poprzednich numerów.