Dowodzenie na wojnie. Od Aleksandra do Szarona Martin Van Creveld 7,3
ocenił(a) na 87 lata temu Creveld co jakiś czas popełnia książkę o szeroko rozumianym obszarze wojny, zwykle robi to jednak niesztampowo - dotyka przy tym obsarów pomijanych przez innych historyków. Tak było w jego publikacji o logistyce, tak było w porównaniu siły bojowej USARmy i Wehrmachtu (choć tak właściwie to tylko Heer). Tak jest i tym razem.
Creveld analizuje kilka wybranych "przypadków", sposobów dowodzenia w wybranych momentach, jest Aleksander, są rzymskie legiony, jest Napoleon, Wojna Austriacko-Pruska czy wreszcie Pierwsza Wojna Światowa, na Wietnamie koncząć.
Dlaczego akurat tak?
Creveld pokazuje że w danym momencie historycznym bardzo rzadko zwycięzca posiadał jakąś istotną przewagę technologiczną. Parametry czołgów czy włóczni są tak naprawdę mniej istotne. W gruncie rzeczy technologia była bardzo podobna dla obu stron. Często decydujący był właśnie sposób dowodzenia. Creveld wykazuje, że wszyscy mają te same ograniczenia - zwycięża zaś ta strona która potrafi je zrozumieć i przezwyciężyć. Starożytny wódz miał ograniczenia z dotarciem swoich rozkazów do wszystkich i musiał adekwatnie do tego dowodzić, stopniowo gdy pojawiały się nowe możliwości - sposób dowodzeni musiał być dostosowywany - ale to nie jest tak że technologia nas wyzwala - przykład Wietnamu, gdzie wszyscy komunikowali się z wszystkimi tylko niewiele z tego wynikało poza skrajnym przeciążeniem nieistotnymi informacjami dowództw - jest najlepszym przykładem.
Świetny jest też sposób pisania - a raczej prowadzonej narracji. Gdy obserwujemy daną kampanię, Creveld stara się nam pokazywać dokładnie tyle informacji na temat przeciwnika - ile wiedziała dana strona. To bardzo pouczające by widzieć ile naprawdę o swoim przeciwniku wiedział Napoleon pod Jeną, albo Moltke pod Sadową (a raczej jak strasznie mało). To ukazuje także kontekst dowodzenia w aspekcie mgły wojny i podejmowaniu decyzji w sytuacji niedostatku informacji.
Dla mnie najciekawszy był też przypadek Wielkiej Wojny i analiza jak z doświadczeniami poradzili sobie Brytyjczycy i Niemcy co ciekawe mieli dokładnie te same obserwacje, ale wyciągneli z nich zupełnie inne wnioski i rekomendacje (co pokazuje z jednej strony bitw nad Sommą a z drugiej ofensywa 1918). Brytyjczycy w sytuacji chaosu i nieprzewidywalności postawili na skrajną centralizację, ścisłe precyzyjne planowanie każdego ruchu przez dowództwo Niemcy z kolei zupełnie odwrotne, chaos jest elementem bitwy i stąd dowództwo ogranicza się do postawienia zadania i pozostawienie sposobu jego wykonania, dowódcy w polu, zakładając przy tym decentralizacje i nacisk na inicjatywę.
Wnioski koncowe też nie są pocieszające - systemy dowodzenia (coraz wymyślniejsze i kosztowniejsze) dążą do tego by skrajnie przejąć całe budżety - aż w kocu osiągną poziom idealny - czyli nie będzie już nic czym będzie można dowodzić bo cała armia będzie systemem dowodzenia. To ponure wnioski. Ale Creveld generalnie dość ponuro patrzy na współczesne armie.
W mojej opinii jest to bardzo ciekawa pozycja, wbrew pozorom nie tylko dla dowódców wojskowych ;)
Aha moja ocena to tak naprawdę 7.5 (za stosunkowo najsłabsze rozdziały ostatnie o Wietnamie i Wojnie 1973),ale że nie ma połówek, dałem póki co 8.