Polski artysta plastyk, scenarzysta, krytyk sztuki, reżyser filmów animowanych.
Jest jednym z autorów polskiej szkoły plakatu. Swoje plakaty, rysunki i grafiki prezentował na wielu wystawach w kraju i za granicą. Otrzymał wiele nagród za twórczość plastyczną (m.in. na Międzynarodowym Biennale Plakatu w Warszawie, festiwalu filmowym w Karlovych Varach).
Lenica blisko współpracował w pierwszym okresie tworzenia filmów animowanych z Walerianem Borowczykiem. Obaj artyści uznawani są dzisiaj za pionierów surrealistycznego kina absurdu.
Jego ojcem był malarz Alfred Lenica, siostra jego natomiast – Danuta Konwicka – była ilustratorką książek dla dzieci.http://www.poster.com.pl/lenica.htm
Z góry zaznaczam, że nie jestem odbiorcą docelowym pośrednim, ani, co oczywiste, bezpośrednim. Za to lubię mocną, prostą grafikę. I to ilustracje mnie skusiły i w sumie dały najwięcej radości. Co do samych wierszy, cóż, dziecięca prostoduszność dawno już wyparowała, więc tu mi mignął brak wrażliwości, tam brak logiki. Słoń nie zjadł ananasa, bo nie miał noża... jakoś ode mnie się odbija. Ale to kwestia perspektywy.
,,Lokomotywa" po raz pierwszy została wydana w 1958 roku. Wydanie, o którym piszę, zostało opatrzone ilustracjami Jana Lenicy. Zbiór został także, podobnie jak ,,Słoń Trąbalski", został wydany dzięki uprzejmości Muzeum Książki Dziecięcej. Całość składa się z trzech utworów - ,,Lokomotywy", ,,Rzepki" oraz ,,Ptasiego radia". Wszystkie trzy teksty znałam, jednak z chęcią wróciłam do ich lektury.
Wydanie jest bardzo staranne, w dużym formacie, podłużne, ze znamienitymi, starodawnymi kultowymi ilustracjami, które dodają temu zbiorowi klimatu. Cieszę się, że tak piękne wydanie zasili moją domową biblioteczkę. Twórczość Tuwima jest nieprzeciętna i warto do niej wracać. Dzięki ,,Lokomotywie" i ,,Słoniowi Trąbalskiemu" będę miała taką okazję na co dzień.