Mezalians stworzony przez Busieka w pierwszym tomie został bardzo ciekawie rozwiązany. Autor popisał się sporą wyobraźnią i nie zagubił się w tej zawiłej historii.
Pojawia się nawet delikatne nawiązanie do wydanego u nas crossoveru "Nieskończoność", choć w momencie tworzenia komiksu twórcy nie wiedzieli, że kiedyś takie wydarzenie nastąpi w uniwersum Marvela.

Mezalians stworzony przez Busieka w pierwszym tomie został bardzo ciekawie rozwiązany. Autor popisał się sporą wyobraźnią i nie zagubił się w tej zawiłej historii.
Pojawia się nawet delikatne nawiązanie do wydanego u nas crossoveru "Nieskończoność", choć w momencie tworzenia komiksu twórcy nie wiedzieli, że kiedyś takie wydarzenie nastąpi w uniwersum Marvela.

Zakończenie historii o grupce Avengers wyrwanych z czasu i uwikłanych w walkę pomiędzy Kangiem, a Immortusem. Zdecydowana zwyżka formy w stosunku do poprzedniego tomu. W sensowny sposób wyjaśniono czemu wybrano takich, a nie innych bohaterów. Zwroty akcji były dla mnie autentycznie zaskakujące i nawet w miarę logiczne. Podobało mi się też, że ta historia naprawiała parę bardziej poplątanych elementów w dziejach drużyny. Z postaci tym razem najbardziej wyrazisty był dla mnie Kang - jeden zeszyt poświęcony jest w całości niemu - jest to jeden z ciekawszych czarnych charakterów jakie poznałem w komiksie superbohaterskim. Niestety parę zgrzytów psuje zabawę - w finałowej bitwie pojawia się bardzo dużo członków Avengers, ale są oni jedną wielką masą i miejscami ciężko powiedzieć, kto z kim walczy. Przez to starcie zamiast emocjonujące, było dla mnie zwyczajnie nużące. Rysunki niestety podobnie jako ostatnio były dla mnie strasznie byle jakie - mało szczegółowe i robiły wrażenie niedokończonych. No i niektóre projekty (z motorem Ricka Jonesa na czele) wyglądały strasznie tandetnie. Podsumowująca, chyba jednak za słabo znam historię Avengers by w pełni docenić tą historię. Jak dla mnie jest w porządku, ale nie powala na kolana.

Zakończenie historii o grupce Avengers wyrwanych z czasu i uwikłanych w walkę pomiędzy Kangiem, a Immortusem. Zdecydowana zwyżka formy w stosunku do poprzedniego tomu. W sensowny sposób wyjaśniono czemu wybrano takich, a nie innych bohaterów. Zwroty akcji były dla mnie autentycznie zaskakujące i nawet w miarę logiczne. Podobało mi się też, że ta historia naprawiała parę...

Po przeczytaniu części pierwszej postanowiłem nie pisać swojej opinii od razu, gdyż chciałem ocenić "Avengers: Na Zawsze" jako całość. Głównie dlatego że pierwsza część była dla mnie zbyt poplątana. Pomimo że akcji w niej nie brakowało, i tak chwilami mnie nudziła. Wprowadzono dziwne zestawienie postaci, które - gdyby nie Songbird i Yellowjacket - byłoby drętwe i nieciekawe. Zbyt długo nie było odpowiedzi na pewne pytania, które pojawią się w drugiej części, choć - bądźmy szczerzy - niektóre wytłumaczenia i powiązania są zbyt sztuczne. Pierwsza część poza niektórymi podróżami w czasie nie potrafiła zaoferować mi zbyt wiele rozrywki. Druga oferuje zaś znacznie więcej, m.in. historię Kanga Zdobywcy w pigułce, opowiedzianą przez najodpowiedniejszą do tego osobę oraz jedną z największych bitew, jakie Avengers stoczyli w całej swojej dotychczasowej historii. Moja pierwotna ocena była dość niska i zapewne gdybym kupował te zeszyty pojedynczo, to skończyłbym na numerze 1 lub 2 - straciłbym wówczas całkiem sporo. Zmieniłem zdanie dzięki poprawie w historii jaką wniósł drugi tom, przypadającym mi do gustu rysunkom i ciekawemu podejściu do pytań "Dokąd zmierza ludzkość?" (utopia czy dystopia?) oraz "Czy mamy prawo istnieć, a jeśli nie, to kto może je nam odebrać?" (sąd nad ludźmi).

Na koniec cytat, który wspaniale wpisuje się nawet w obecne czasy:
"Ludzkość sprawia wrażenie rasy skromnej... Nawet bezradnej! Jednak czas pokazuje prawdę... Ludzie podbijają lub niszczą wszystko, z czym mają kontakt... Rozprzestrzeniają się w niekontrolowany sposób, pokonują wszelkie przeszkody, które staną im na drodze."

Oceny:
Tom 1: 4/10
Tom 2: 8/10
Całość: 7/10 (w tym +1 za powyższy cytat)

Po przeczytaniu części pierwszej postanowiłem nie pisać swojej opinii od razu, gdyż chciałem ocenić "Avengers: Na Zawsze" jako całość. Głównie dlatego że pierwsza część była dla mnie zbyt poplątana. Pomimo że akcji w niej nie brakowało, i tak chwilami mnie nudziła. Wprowadzono dziwne zestawienie postaci, które - gdyby nie Songbird i Yellowjacket - byłoby drętwe i...

początek - kilka razy zasnąłem (poważnie)
3 ostatnie zeszyty - mogą być, ale to nie zmienia faktu, że z kolejnym przeczytanym zeszytem cieszyłem się, że zbliżam się ku końcowi. Według mnie to jest najgorszy komiks w całej kolekcji WKKM

początek - kilka razy zasnąłem (poważnie)
3 ostatnie zeszyty - mogą być, ale to nie zmienia faktu, że z kolejnym przeczytanym zeszytem cieszyłem się, że zbliżam się ku końcowi. Według mnie to jest najgorszy komiks w całej kolekcji WKKM