Niedzielny spacer

Okładka książki Niedzielny spacer Robert Walser
Okładka książki Niedzielny spacer
Robert Walser Wydawnictwo: Świat Literacki literatura piękna
391 str. 6 godz. 31 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Świat Literacki
Data wydania:
2005-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-01-01
Liczba stron:
391
Czas czytania
6 godz. 31 min.
Język:
polski
ISBN:
9788388612879
Tagi:
literatura szwajcarska
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
17 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach:

Swój pierwszy kontakt z Robertem Walserem uważam za bardzo udany. Do sięgnięcia po tego szwajcarskiego pisarza (1878-1956),skłonił mnie gdzieś przeczytany jego cytat: „Z zasady uwielbiam wszelki przymus, bo dzięki temu można się z góry cieszyć na wykroczenia”. I już wiedziałem, że muszę go poczytać….

W tych wybitnie wartościowych opowiadaniach jest wszystko to, co lubię, czyli wyrafinowanie stylu i wstrzemięźliwość w przedstawieniach oraz ciepła ironia wobec świata. Służy temu wyszukany język, kunsztownie złożone zdania, brak dialogów i wyraźnej fabuły. No i ten przekład Małgorzaty Łukasiewicz…

Są tu głównie refleksje artysty na temat relacji „ja i świat”, w których w miarę lektury Autor, początkowo zafascynowany tym, co wkoło – acz nigdy nie był ”człowiekiem sukcesu” - coraz silniej odczuwa swą osobność, potem inność, następnie rozgoryczenie. Doprowadzi go to do zamilknięcia a potem do zakładu zamkniętego, gdzie dokona żywota. Dziś uchodziłby za tzw. „przegrywa”.

Ktoś mógłby uznać, że to opowiadania „o niczym”, bo mocno skupione na jednostkowym losie. Nie traktują bynajmniej o jakichś wielkich ideach, są raczej wycofujące, próbują eksplorować międzyludzkie relacje i kontemplować świat, z marzeniami niemającymi szans na realizacje.

Wiele miejsca zajmuje tu piesza wędrówka (także jako coś więcej niż sam spacer ) - rzecz już zupełnie zanikła, a niegdyś tak bardzo emblematyczna dla dawnego niemieckojęzycznego świata. Ktoś trafnie napisał, że Walser trafnie opisuje rzeczywistość, acz - ku konsternacji czytelnika - jednocześnie się z niej wycofuje.

Reprezentacyjne dla Autora wydaje mi się opowiadanie „Chłopak na wędrówce”, w którym zamożna dama gości młodego wędrowca w swej górskiej willi i nawet chce go usynowić. A on na to: „Muszę odejść, muszę iść w świat, muszę się zmagać ze światem. Młody człowiek nie może się dać rozpieszczać, nie może mu się nigdy tak dobrze powodzić (...) . Tak mówił i na nic zdały się perswazje. Wesoło, tak jak tu przybył, następnego ranka odszedł i wkrótce zniknął".

Spotykamy tu także, niezwykle dla mnie miłe, polonicum: „Czy ta wybujała, obwieszona gracjami, nie do wiary szlachetnie poruszająca się gęś, nie pasowałaby do jakiejś powieści Sinkievicza”.

Jest jeszcze inny wątek z naszą literaturą związany, gdy pewna dama tłumaczy opowiadanie z polskiego. „Polski produkt wydał mi się nazbyt sentymentalny i ponury. W ogromnej noweli roiło się i furkotało przytłaczająco, miażdżąco, skrzecząco i okropnie od czarnych, czarnych i jeszcze raz czarnych kruków oraz od łez, łez i jeszcze raz łez”.

Pytanie, o który tekst chodzi (acz konkurs uważam za otwarty),jest tu drugorzędne wobec oburzenia tłumaczki co do „nadto jawnego, nieprzezornego braku poszanowania i zrozumienia dla Polski”.

Szczególnie wyróżniłbym trzy opowiadania:

„Robotnik”: „Żył sobie cicho, jak żołnierz, nie tyle dla siebie, ile dla czegoś innego, nie wiedział dokładnie, co to jest, ale wystarczało mu poczucie, ze to co coś łagodnie dźwiga go wzwyż”.

„Nikt tam nikomu nie staje na drodze. Nikt nad nikim nie triumfuje (…). Nikt tam nad nikim nie panuje, panuje tylko każdy nad sobą”.

„Nikt nie może być tam szczęśliwy, gdy wszyscy nie są szczęśliwi”.

„Nie znajdzie się tam nikt, kto życzyłby dobrze tylko samemu sobie i chciałby dobrobytu tylko dla własnej zony i własnych dzieci. Chce, żeby żona i dzieci kogoś innego też dobrze się czuły”.

”Wstydzą się cieszyć z cudzego nieszczęścia, wolą sami być poszkodowani, niż przyglądać się z uciechą, jak kto inny doznaje szkody”.

„Hölderlin”: "Jestem pewien, że Hölderlin w ostatnich trzydziestu latach swego życia wcale nie był tak nieszczęśliwy, jak to odmalowują profesorowie literatury. Móc oddawać się marzeniom w skromnym kącie bez konieczności ciągłego spełniania czyichś roszczeń to bynajmniej żadne męczeństwo. Tylko ludzie tak chcą to widzieć".

„Znalazł się teraz w schludnej mieszczańskiej klatce zamożnego domu i wziął na siebie straszliwy dla swych nieposkromionych sił obowiązek zachowywania się przyzwoicie, zręcznie i układnie”.

„Czuł zgrozę. Miał się za zgubionego, straconego i tak też było”.

”Życie poety”: „Poecie przystoi smukła sylwetka, niechaj robi wrażenie na wskroś uduchowione. Już z daleka powinno być po nim poznać, że stosunkowo bardziej zaprząta go całodzienne myślenie niż wielogodzinne uciechy materialne. Zażywni poeci to coś jakby niepodobieństwo”).

„Wiersze zaś wychodzą mu i udają się na delikatnej, skromnej i ubogiej diecie stanowczo lepiej niż na jakiejkolwiek innej”.

„W centralnym biurze pośrednictwa pracy obiekt naszego zainteresowania, o ile się nie mylimy, był postacią aż nadto znaną. Jego zjawienie się oraz jego ewentualnie nieco dziwaczna osobowość wywoływały tam regularnie coś w rodzaju ironicznego uśmiechu”.

Cytować można byłoby pół książki:

„Przed paru laty przedsięwziąłem, a było to w lecie, pierwszą dłuższą wędrówkę, w czasie której, o ile sobie przypominam, widziałem różne dziwne i piękne rzeczy. Mój rynsztunek składał się z jasnego, taniego ubrania na ciele, granatowego kapelusza na głowie i wędrownego toboła w ręce”.

„Ludzie, którzy regularnie otrzymują spadające im z nieba miesięczne i roczne pobory, co bez wątpienia jest bardzo miłe, nie potrafią wyrobić sobie należytego pojęcia o niebezpieczeństwach niezależnie tworzącego artysty”.

„Kurt był prostakiem, przynajmniej za takiego go uważano. Poprawił się i został snobem. Jako snob był bardziej prostacki niż jako prostak”.

„Na sofie w stylu drugiego cesarstwa siedziała kobieta, która byłaby piękniejsza, gdyby mniej troszczyła się o swoja urodę”.

„Ludzie traktują nas czasem szorstko, bo nas szanują, a nie chcą się do tego przyznać”.

„Niepokoje innych ludzi działają na mnie kojąco, cudze waśnie zapewniają mi spokój ducha”.

„Jak mdło wyglądają radosne twarze, a jak wesoło poważne!”.

„Cierpliwość jest poniżej twojej godności, ale niecierpliwość cię rozszarpuje”.

„Od ojca przejął źdźbło i porcję ironii, która się go trzymała i biegła za nim jak psiak podążający za panem lub panią wiernie i posłusznie, choć czasem dostają mu się baty”.

„Potrafił zdobywać się na uległość i cierpliwość, jak również miał cichy dar ironii, dzięki czemu osiągał lepsze rezultaty niż niejeden impetyk, owładnięty tak zwaną wolą mocy”.

”W trosce o dalszy pomyślny rozkwit jego wybitnych rzadkich zdolności, byliśmy zmuszeni błagać go, aby nas opuścił. Prosząc go grzecznie i usilnie, by łaskawie poszedł sobie, gdzie oczy poniosą, życzyliśmy mu wszystkiego najlepszego na dalszej niełatwej drodze życia, a skoro gotów jest się z nami rozstać, trudno nam wprost wyrazić, jak bardzo jesteśmy z niego zadowoleni”.

„Wieczorem jestem usposobiony służalczo, wczesnym rankiem władczo, a mimo to w ciągu dnia dochodzę do ładu ze sobą i otoczeniem”.

„Po ciemku nasze myśli są spokojne jak małe dzieci, gdy śpią”.

„Tęsknił za dzieciństwem i aby ponownie przyjść na świat i znów być małym chłopcem, pragnął umrzeć”.

„Pisarze nie powinni uważać się za wielkich tylko dlatego, że lgną do wielkości, powinni raczej dochodzić do znaczenia przez drobiazgi”.

„Ludzie zawsze będą ubóstwiali tego, kto umie ich zadurzyć. Jakże często okazywało się, że istnego żałosnego bałwana ślepo podziwiano, otaczano uwielbieniem i czczono jako wielkość pierwszej wody. Tępota jest dla nich jako smakowity kąsek”.

„Niejednej dziewczynie, która nie wyróżniała się ani specjalnie dobrą opinią, ani majątkiem, szacunkiem, pozycją czy sławnym nazwiskiem, zgotował chwile rozkoszy i szczerego uniesienia, przez co ostatecznie uszczęśliwiał tylko sam siebie. Cóż może nas bardziej uszczęśliwić niż szczęście, którym obdarzamy innych?”.

„Głośni potrafią narobić hałasu już samym wyglądem”.

„Gdy głośni nie mogą wydawać głosu, są nieszczęśliwi, podobnie jak cisi, gdy nie mogą oddawać się cichości”.

Swój pierwszy kontakt z Robertem Walserem uważam za bardzo udany. Do sięgnięcia po tego szwajcarskiego pisarza (1878-1956),skłonił mnie gdzieś przeczytany jego cytat: „Z zasady uwielbiam wszelki przymus, bo dzięki temu można się z góry cieszyć na wykroczenia”. I już wiedziałem, że muszę go poczytać….

W tych wybitnie wartościowych opowiadaniach jest wszystko to, co lubię,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
890
226

Na półkach:

"Niedzielny spacer" zawiera trzy zbiory opowiadań, oryginalnie opublikowane kolejno w 1917, 1920 i 1925 roku. Każdy z nich jest w dużym stopniu autobiograficzny, każdy jest też w dużym stopniu odmienny od pozostałych. Robert Walser to bowiem pisarz umykający.

Pierwszy tom składa się z bardzo krótkich, nierzadko jedno- bądź dwustronicowych historii. To zapiski o powołaniu artysty i wyzwaniach, jakie stawia ono przed młodzieńcem o jasnych oczach. Tym, co uderza przede wszystkim, jest jawnie eskapistyczny charakter tych bukolicznych notatek. Ta forma opisu, umyślnie przerysowana w podkreślaniu piękna i dobroci, od początku wygląda na autoterapeutyczne zaklinanie rzeczywistości.

Formą dystansowania się, odgradzania przez Walsera od rzeczywistości zdaje się też być zabieg operowania niedookreślonością; stwierdzenie, że mogło być tak, ale i inaczej, może zapewnić jakieś kruche poczucie bezpieczeństwa. "Jestem zadeklarowanym zwolennikiem niepewności" - stwierdza autor w jednym z opowiadań. To, co jest poza poetą, jest piękne, ale i wiecznie niepewne. To, co jest niepewne, nie może zranić, a w każdym razie prędko przeminie. Tutaj nawet deklarowana wielokrotnie niewrażliwość na pogodę zakrawa na metaforę odporności na świat zewnętrzny i presję społeczną.

W dłuższych historiach z drugiego tomu znacznie silniej wybrzmiewa tragiczny ton, nierozerwalnie związany z ciężarem egzystencji; Walserowi dużo trudniej przychodzi już przykrycie go kołderką z sielanki. Jego nieustająca potrzeba, by wciąż wędrować, pozostawać w ruchu, wyraża niechęć, a może nawet lęk wobec stałości. Postawa ta znajduje ironiczny komentarz i epilog w opowiadaniu "Hans", którego bohater wygłasza apologię stałości, by chwilę potem dowiedzieć się o wybuchu wojny. To zresztą znamienne, że od stałości odżegnuje się Walser nawet w obszarze tożsamości; mimo jawnie autobiograficznego charakteru większości opowiastek, przydaje ich bohaterom rozmaite imiona, a w jednym przypadku nawet małpią postać.

Opowiadania z trzeciego tomu charakteryzuje zaś większa dawka autotematyzmu, skłonność do absurdu, a wreszcie odsłonięcie mniej zwiewnego aspektu miłości. Poza tym pozwala sobie Walser na luźniejsze skojarzenia i luźniejszą kompozycję, zbliżając się niekiedy do strumienia świadomości. Bawi się rozpadem formy i związków logicznych między następującymi po sobie zdaniami, a jednak tajemnym sposobem poszczególne historyjki sprawiają wrażenie zamkniętych całości. Ostatnie z nich, nie zawsze udane, uporczywie drążą temat stosunków damsko-męskich oraz nieuchronnie wieńczącego je zawodu.

Bardzo charakterystyczną cechą tekstów Walsera jest piękny, a jednocześnie niebywale przeładowany język, jak zwykle bezbłędnie oddany przez niezawodną Małgorzatę Łukasiewicz. Wytworne porównania, nawet jeśli nieco zbyt podniosłe, w połączeniu ze zmysłem obserwacyjnym i bezbronnością wobec piękna dowodzą wielkiej wrażliwości szwajcarskiego pisarza. Nie bez przyczyny jedno z opowiadań pochyla się nad losem Hölderlina, z którym los młodego Walsera zdradzał pewne paralele, a los starego Walsera miał ujawnić paralele znacznie bardziej dosadne i tragiczne.

Ta wrażliwość nie obyła się bez zjawisk towarzyszących; najbardziej może spośród nich zasadniczym była nawracająca depresja. Choć jednak Walser ostatnie dwadzieścia kilka lat życia spędził (dobrowolnie) w zakładzie psychiatrycznym, wymowa jego tekstów każe mi podejrzewać, że schronił się tam raczej przed trywialnością niż przed szaleństwem.

Zresztą interpretacja w duchu psychologicznym wydaje się kusząca, a nawet poniekąd uprawniona, ale biada temu, kto w poszukiwaniu skarbów sięgnie zbyt płytko. Walser prowadzi bowiem nieustanną grę z czytelnikiem, myli tropy, żongluje konwencjami i przekornie nie pozwala się w żadnej historii zadomowić, poczuć na pewnym gruncie, co i rusz wycinając niespodziewane hołubce to fabularne, to intelektualne. Igra ze schematami literackimi i przekornie jeden po drugim je unieważnia; rzadko zdarzy się to, czego spodziewa się czytelnik, uwaga narratora kieruje się ku zupełnie nieoczekiwanym miejscom. To proza, która nieustannie wymyka się odbiorcy niczym węgorz. To wielkie dzieło pisarza umykającego.

"Niedzielny spacer" zawiera trzy zbiory opowiadań, oryginalnie opublikowane kolejno w 1917, 1920 i 1925 roku. Każdy z nich jest w dużym stopniu autobiograficzny, każdy jest też w dużym stopniu odmienny od pozostałych. Robert Walser to bowiem pisarz umykający.

Pierwszy tom składa się z bardzo krótkich, nierzadko jedno- bądź dwustronicowych historii. To zapiski o powołaniu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
57
48

Na półkach: ,

Trochę w duchu krótkich form Kafki. Zgadzam się z opinią użytkownika "julka", że niektóre historyjki na jedno kopyto. Mimo to opowiadania mają w sobie coś intrygującego. Sam autor, choć biografię znam pobieżnie, zdaje się być też postacią ciekawą. Na pewno warto zajrzeć i nawet poczytać. Opowiadanka są krótkie, idealne na przerwę obiadową albo podróż tramwajem.

Trochę w duchu krótkich form Kafki. Zgadzam się z opinią użytkownika "julka", że niektóre historyjki na jedno kopyto. Mimo to opowiadania mają w sobie coś intrygującego. Sam autor, choć biografię znam pobieżnie, zdaje się być też postacią ciekawą. Na pewno warto zajrzeć i nawet poczytać. Opowiadanka są krótkie, idealne na przerwę obiadową albo podróż tramwajem.

Pokaż mimo to

avatar
814
22

Na półkach:

jedna z lepszych do włóczęgi po lesie. trochę za dużo historyjek na jedno kopyto, nawet jeśli to oryginalne kopyto. a tymczasem to bardzo oryginalne kopyto. dałem więc 6 gwiazdek, ale nie mniej słusznie można dać ich 9, 7, lub też inne cyfry jakie tylko się państwu zamarzą. można też ich nie dać. wczoraj zabrakło mi kopru do ziemniaków, których zresztą też mi brakło. polecam łaskawej czytelniczej uwadze.

jedna z lepszych do włóczęgi po lesie. trochę za dużo historyjek na jedno kopyto, nawet jeśli to oryginalne kopyto. a tymczasem to bardzo oryginalne kopyto. dałem więc 6 gwiazdek, ale nie mniej słusznie można dać ich 9, 7, lub też inne cyfry jakie tylko się państwu zamarzą. można też ich nie dać. wczoraj zabrakło mi kopru do ziemniaków, których zresztą też mi brakło....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    67
  • Przeczytane
    27
  • Posiadam
    11
  • Teraz czytam
    2
  • Ulubione
    2
  • Beletrystyka
    1
  • Zastanawiająca
    1
  • Literatura niemiecka
    1
  • Koniecznie
    1
  • Zaczęte, niedokończone - wrócę...
    1

Cytaty

Więcej
Robert Walser Niedzielny spacer Zobacz więcej
Robert Walser Niedzielny spacer Zobacz więcej
Robert Walser Niedzielny spacer Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także