-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska2
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
2019-01-06
2019-01-01
Wszystkie przedstawione historie są niewyobrażalnie złe i okrutne, jednak sposób narracji sprawiał, że lektura mi się dłużyła i nie była aż tak, hm, emocjonalna, jak tego oczekiwałam. W pewnym momencie zaczęłam mieć wrażenie, że czytam mniej-więcej podobne historie, przynajmniej w odniesieniu do trucicielek. Mąż, syn, ojciec, matka, kłócąca się sąsiadka, szczekający pies - wszyscy zostali uraczeni arszenikiem. Ślub - śmierć - ślub - śmierć. Autorka zarzuca, że widzimy kobiety-morderczynie przez pryzmat erotyczny, albo pozbawiamy ich człowieczeństwa nazywając je wampirami, czarownicami. Cóż, pamiętając o czasach, w których żyły opisane morderczynie - w sumie nie ma się czemu dziwić. Na pewno poznałam kilka ponurych nazwisk i kryjącymi się za nimi historii, ale to… trochę nie jest to, czego oczekiwałam. Albo po prostu pewna powtarzalność sprawiła, że się zmęczyłam pod koniec. Czyta się tę książkę jak trochę takie wymyślone, krótkie opowiadania i wielokrotnie musiałam sobie przypominać, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Sposób narracji, w moim odczuciu, odziera te morderstwa z pewnej mroczności. A może z perspektywy seryjnych zabójczyń to właśnie tak wygląda: „zabiłam i już. Nic wielkiego.”
Wszystkie przedstawione historie są niewyobrażalnie złe i okrutne, jednak sposób narracji sprawiał, że lektura mi się dłużyła i nie była aż tak, hm, emocjonalna, jak tego oczekiwałam. W pewnym momencie zaczęłam mieć wrażenie, że czytam mniej-więcej podobne historie, przynajmniej w odniesieniu do trucicielek. Mąż, syn, ojciec, matka, kłócąca się sąsiadka, szczekający pies -...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-28
Bernard Cornwell na tyle umiejętnie poprowadzi narrację, że - tak samo, jak większość ludzi współczesnych właścicielowi Excalibura - w dużej mierze wierzyłam Arturowi. Kibicowałam mu i temu, by żył zgodnie ze swoimi marzeniami. Z przejęciem czytałam opisy coraz to kolejnych wojen, zastanawiając się, jak to wszystko się skończy i co się stanie z Arturem, którego tak bardzo polubiłam? I byłam pozytywnie zaskoczona, że Aelle okazał się dość w porządku dla Derfla, pomimo, że byli wrogami. Bardzo wiele dzieje się w ostatnim tomie trylogii arturiańskiej; dowiadujemy się jeszcze więcej o magii, Nimue coraz bardziej oddaje się swemu szaleństwu… Ludzie stają przed rozterkami: wierzyć bardziej w Bogów, czy w siebie? Do tego wszystkiego, Mordred również decyduje się namieszać, zaskakując wszystkich - młody król wykazał się przebiegłością, a może to ktoś obmyślił ten plan w jego imieniu?
Smutno było mi żegnać się z Arturem i Ginewrą, a samo w sobie odejście bohatera trylogii zostaje okryte mgłą i nie wiemy, czy dalej czekało go szczęśliwe życie? Legendarny wojownik odchodzi w sposób legendarny, zostawiając nas, a przynajmniej - mnie - z wieloma pytaniami. Czy Artur nareszcie odnalazł spokój, którego już nikt nigdy więcej nie zaburzył?
Bernard Cornwell na tyle umiejętnie poprowadzi narrację, że - tak samo, jak większość ludzi współczesnych właścicielowi Excalibura - w dużej mierze wierzyłam Arturowi. Kibicowałam mu i temu, by żył zgodnie ze swoimi marzeniami. Z przejęciem czytałam opisy coraz to kolejnych wojen, zastanawiając się, jak to wszystko się skończy i co się stanie z Arturem, którego tak bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-05
Kolejna książka Murakamiego w krótkim czasie i kolejny zachwyt. :) Nie byłam pewna, jak autor poradzi sobie z formą kryminału(?), ale zrobił to w sposób bardzo typowy dla siebie. Narracja bardzo długo nie rozwiązywała zagadki z owcą, a że niczego się nie domyśliłam, zakończenie mnie zaskoczyło. Mam wrażenie, że mimo tego, że czuć w tym Murakamiego, to jest w tym też coś trochę innego i świeżego. Bardzo dobra, właśnie dla takich pozycji sięgam po twórczość tego autora.
Kolejna książka Murakamiego w krótkim czasie i kolejny zachwyt. :) Nie byłam pewna, jak autor poradzi sobie z formą kryminału(?), ale zrobił to w sposób bardzo typowy dla siebie. Narracja bardzo długo nie rozwiązywała zagadki z owcą, a że niczego się nie domyśliłam, zakończenie mnie zaskoczyło. Mam wrażenie, że mimo tego, że czuć w tym Murakamiego, to jest w tym też coś...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-21
Zupełnie inne niż inne dzieła Tolkiena, ale jakie dobre! Lekkie, pełne humoru, bardzo dobre na ponury, zimny wieczór. Łatwość i zwiewność formy nie ujmuje jednak jej innych walorów i wartości i są to dość mądre historyjki opowiedziane przenośniami.
Zupełnie inne niż inne dzieła Tolkiena, ale jakie dobre! Lekkie, pełne humoru, bardzo dobre na ponury, zimny wieczór. Łatwość i zwiewność formy nie ujmuje jednak jej innych walorów i wartości i są to dość mądre historyjki opowiedziane przenośniami.
Pokaż mimo to2018-12-12
Nie wiem, co myśleć. W sumie zmuszałam się do dalszej lektury, a jednocześnie ciekawiło mnie, jak to się zakończy (a zakończyło się w sumie szybko i bezproblemowo). Miała dobre momenty i sam pomysł na fabułę cudowny, jednak prowadzenie fabuły podobało mi się już o wiele mniej. Nie wiem, czy to wina tego, że to narracja dla dzieci/młodszej młodzieży, ale jeśli tak, to już wiem, że powinnam unikać tego typu pozycji. Na pewno nie sięgnę po pierwszy tom… wszystko jest zbyt proste i zbyt szybko wszystkie problemy są rozwiązywane.
Nie wiem, co myśleć. W sumie zmuszałam się do dalszej lektury, a jednocześnie ciekawiło mnie, jak to się zakończy (a zakończyło się w sumie szybko i bezproblemowo). Miała dobre momenty i sam pomysł na fabułę cudowny, jednak prowadzenie fabuły podobało mi się już o wiele mniej. Nie wiem, czy to wina tego, że to narracja dla dzieci/młodszej młodzieży, ale jeśli tak, to już...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-18
2018-11-07
2018-10-24
Kiedy zobaczyłam kolejną książkę od Siri Pettersen, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. I przemiana głównej, 12-letniej bohaterki jest niesamowita. Chociaż przez bardzo długi okres naprawdę denerwuje… jak to nastolatka. Kine jednak zaczyna dostrzegać swoje błędy i spełniająca życzenia bańka uczy ją kilku bardzo istotnych rzeczy o życiu. Bardzo spodobał mi się pomysł na fabułę. Czasem trochę się nudziłam, ale może dlatego, że zdecydowanie nie jestem "młodszym nastolatkiem". (Miałam też wątpliwości, czy książka, gdzie padają słowa jak "szlag by to", "cholera" czy "gówno" jest książką dla nastolatków… ale szczerze pisząc, sama w tym wieku używałam gorszych słów…).
Kiedy zobaczyłam kolejną książkę od Siri Pettersen, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. I przemiana głównej, 12-letniej bohaterki jest niesamowita. Chociaż przez bardzo długi okres naprawdę denerwuje… jak to nastolatka. Kine jednak zaczyna dostrzegać swoje błędy i spełniająca życzenia bańka uczy ją kilku bardzo istotnych rzeczy o życiu. Bardzo spodobał mi się pomysł na...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-22
Druga część trylogii arturiańskiej okazała się zaskakująco lepsza od pierwszego tomu. Zdecydowanie polubiłam postać Artura!
Sytuacja w Brytanii polepsza się dzięki Arturowi, który zaprowadził na ziemiach króla Mordreda pokój. Jednak sprawy nabierają nieoczekiwanego obrotu i czym bliżej końca, tym bardziej emocjonująca była lektura. W jednym momencie nawet uroniłam trochę łez.
Jeśli ktoś nie jest przekonany, czy czytać "Nieprzyjaciela Boga" po lekturze "Zimowego Monarchy": zdecydowanie polecam.
Druga część trylogii arturiańskiej okazała się zaskakująco lepsza od pierwszego tomu. Zdecydowanie polubiłam postać Artura!
Sytuacja w Brytanii polepsza się dzięki Arturowi, który zaprowadził na ziemiach króla Mordreda pokój. Jednak sprawy nabierają nieoczekiwanego obrotu i czym bliżej końca, tym bardziej emocjonująca była lektura. W jednym momencie nawet uroniłam trochę...
2018-10-22
To get through text got me quite few days longer than I expected, but because it's big and heavy book, I could read it only sitting by the desk.
I own both "The Art of the Lord of the Rings" and "The Art of the Hobbit", but because I didn't read "Hobbit" just yet, I decided to read this one first. Maybe it's not exactly what I expected from title ("the art" suggests, well, art). But as someone who loves both art and calligraphy, I enjoyed the illustrations enough. Reading let me learn more about process of creating my favourite trilogy, I started to wonder how he managed to correct the text with so many changes, minimising all errors (because there are some, of course)? I wish to know what the world looked in Tokien's imagination, how he saw it all in his mind. The book just proves how much effort was put in almost every detail of the book, including maps, alphabet and also dust covers.
To get through text got me quite few days longer than I expected, but because it's big and heavy book, I could read it only sitting by the desk.
I own both "The Art of the Lord of the Rings" and "The Art of the Hobbit", but because I didn't read "Hobbit" just yet, I decided to read this one first. Maybe it's not exactly what I expected from title ("the art" suggests, well,...
2018-10-18
"Dzieci Hurina" to powieść opowiadająca o synu Hurina, Turinie. Jeśli wcześniej przeczytało się "Silmarillion", to zna się krótszą wersję tej historii. Fabuła jest nieskończenie smutna i wprawiła mnie w pewien melancholijny nastrój. O dziwo jednak, czytało mi się tę pozycję o wiele lepiej, przyjemniej (?) niż "Władcę Pierścieni". Wiele razy miałam też łzy w oczach, ale na pewno warto było sięgnąć po tę książkę.
"Dzieci Hurina" to powieść opowiadająca o synu Hurina, Turinie. Jeśli wcześniej przeczytało się "Silmarillion", to zna się krótszą wersję tej historii. Fabuła jest nieskończenie smutna i wprawiła mnie w pewien melancholijny nastrój. O dziwo jednak, czytało mi się tę pozycję o wiele lepiej, przyjemniej (?) niż "Władcę Pierścieni". Wiele razy miałam też łzy w oczach, ale na...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-14
Od 250 strony zaczyna się bibliografia a potem indeks nazw, więc właściwa lektura ma 249 stron.
Momentami czyta się tę książkę dość ciężko - po prostu są to streszczenia wydarzeń które poznajemy w książkach Tolkiena. Jednak cały świat Śródziemia jest na tyle rozbudowany, że taki atlas w ogóle mógł powstać! Niesamowite. Znajdziemy tutaj nie tylko mapy z zaznaczonymi trasami wędrówek, ale również możemy zobaczyć, jak klimatycznie rożniło się Śródziemia, jakie porastała je roślinność, itp. Mogłabym powiedzieć, że książka przypomina bardziej atlas świata rzeczywiście istniejącego, będący np. dopełnieniem podręcznika historycznego dla uczniów szkoły na poziomie licealnym. Co tylko świadczy o niesamowitej ilości detali, które można znaleźć w dziełach Tolkiena.
Moim największym zarzutem jest… format. Mam wrażenie, że mapy prezentowałyby się o wiele lepiej i czytelniej, gdyby były wydrukowane na większym formacie. Ograniczenie się tylko do czerni, bieli, odcieni szarości i niebieskiego sprawia, że czasem dość trudno wyczytać cokolwiek z map. Osobiście, więcej pożytku miałam tekstu, niż z map, jednak te drugie uzmysłowiły mi bardziej obrazowo wiele rzeczy.
Osobiście przeczytałam po prostu od deski do deski, ale myślę, że używanie go podczas rzeczywistej lektury "Silmarillionu", "Hobbita" czy "Władcy Pierścieni" daje o wiele więcej radości i jest bardziej satysfakcjonująca.
Od 250 strony zaczyna się bibliografia a potem indeks nazw, więc właściwa lektura ma 249 stron.
Momentami czyta się tę książkę dość ciężko - po prostu są to streszczenia wydarzeń które poznajemy w książkach Tolkiena. Jednak cały świat Śródziemia jest na tyle rozbudowany, że taki atlas w ogóle mógł powstać! Niesamowite. Znajdziemy tutaj nie tylko mapy z zaznaczonymi trasami...
2018-10-13
Oj nie potrafię polubić się z tą serią, nie potrafię… Muszę przyznać, że „Więzień Azkabanu” jest lepszy, niż dwie poprzednie pozycje, ale nadal niezbyt mnie zachwyca. Przez filmy większość fabuły mniej-więcej znam, więc nudzę się, czytając… A szczerze pisząc, poza Lupinem, Syriuszem i może trochę Hermioną, nikogo tam nie lubię, co nie ułatwia mi lektury. Zwalam to wszystko na zbyt późne czytanie serii o młodym czarodzieju (strasznie dużo rzeczy wydaje mi się słabych, albo wręcz złych) i, szczerze pisząc, naprawdę nie lubię Harry'ego jako postaci. Wiele rzeczy uchodzi mu płazem, tylko dlatego, że jest Harrym Potterem. Nie lubię takiego faworyzowania.
Oj nie potrafię polubić się z tą serią, nie potrafię… Muszę przyznać, że „Więzień Azkabanu” jest lepszy, niż dwie poprzednie pozycje, ale nadal niezbyt mnie zachwyca. Przez filmy większość fabuły mniej-więcej znam, więc nudzę się, czytając… A szczerze pisząc, poza Lupinem, Syriuszem i może trochę Hermioną, nikogo tam nie lubię, co nie ułatwia mi lektury. Zwalam to wszystko...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-09
„Bardowie opiewają miłość i bohaterstwo wojowników, wychwalają królów i schlebiają królowym, ale gdybym ja był poetą, sławiłbym przyjaźń.”
„Zimowy Monarcha” to otwierająca trylogię książka opowiadająca o osiągnięciach Króla Artura z perspektywy Derfla: starego, chrześcijańskiego mnicha, który w latach młodości był włócznikiem i służył sławnemu Arturowi. Główny bohater wraz z powieścią dorasta i z chłopca zmienia się w mężczyznę. Derfel w swej opowieści opowiada nam nie tylko o walkach i Arturze, ale też o przyjaźniach, miłości i zdradach. W tle chrześcijaństwo i „pogańskie” religie nadal ze sobą rywalizują i stanowią istotny element fabuły.
Trochę czasu zajęło mi przywyknięcie do pełnego opisów języka. Muszę przyznać, że narracja momentami bardzo mnie nudziła, ale bardziej wartkie fragmenty powieści wynagradzały mi to na tyle, że byłam w stanie dalej brnąć w lekturę. Ba!, na pewno zapoznam się z pozostałymi tomami trylogii. Cornwell przedstawia legendę o Królu Arturze w sposób realny — jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że kolejne wydarzenia mogłyby właśnie tak wyglądać.
Mój ulubiony element! Magia, która również wydaje się… rzeczywista. Wszystkie magiczne elementy to siła zakorzenionych przekonań i stereotypów, dająca druidom możliwość zmieniania decyzji władców i decydowania o losach niejednej bitwy. Wiara jest siłą napędową tych ludzi, motywacją, kiedy wszystko inne zawiodło. Dodatkowo uwielbiam postawę Artura, akceptującego wszystkich Bogów!
Z chęcią dowiem się czegoś więcej o Arturze, ponieważ nadal nie jestem w stanie stwierdzić, czy go lubię, czy bardzo mocno za nim nie przepadam.
„Bardowie opiewają miłość i bohaterstwo wojowników, wychwalają królów i schlebiają królowym, ale gdybym ja był poetą, sławiłbym przyjaźń.”
„Zimowy Monarcha” to otwierająca trylogię książka opowiadająca o osiągnięciach Króla Artura z perspektywy Derfla: starego, chrześcijańskiego mnicha, który w latach młodości był włócznikiem i służył sławnemu Arturowi. Główny bohater wraz...
2018-02-13
2018-02-14
2018-03-04
Sięgając po tę książkę, byłam dość sceptycznie nastawiona. Pokazywanie jak mało jeszcze wiemy o wszechświecie brzmiało ponuro i dołująco, ale jak bardzo się pomyliłam! Pozycja pełna humoru, który akurat do mnie trafił idealnie - co chwilę śmiałam się z żarcików autorów. Jak o żartach mowa - spotkałam się z opinią, że jeśli nie miało się nigdy styczności z pojęciami z zakresu fizyki kwantonowej, ciężko jest zweryfikować, co jest żartem, a co jest faktem - jestem po lekturze i „Wszechświata w twojej dłoni” jak i po „Astrofizyce dla zabieganych”, więc ciężko mi ocenić czy tak faktycznie jest - ale być może.
Wiele razy musiałam przerywać czytanie, ponieważ niektóre zagadnienia, pomimo, że je kojarzę, są (nadal!) dla mnie na tyle szokujące, że kiedykolwiek o nich pomyślę, to muszę wewnętrznie krzyknąć „CO?!”. Książka niszczy pewne poczucie, że na pewno wiemy, co nas otacza - co cóż, nie wiemy, a raczej wiemy tylko w 5%.
Dodam jeszcze, że bibliografia jest również napisana w inny sposób, ale wg mnie jest przystępna i zachęcająca do zagłębiania się w temat (co jest super!). Cóż, kiedy autorzy żartowali, że „mózg nam właśnie wybucha”, to rzeczywiście miałam takie odczucie. Wybuchł, zamienił się w czarną dziurę i wyparował (to ma być opisanie tego, jak bardzo zszokowały mnie niektóre fakty i teorie). Czy polecam? Zdecydowanie.
Sięgając po tę książkę, byłam dość sceptycznie nastawiona. Pokazywanie jak mało jeszcze wiemy o wszechświecie brzmiało ponuro i dołująco, ale jak bardzo się pomyliłam! Pozycja pełna humoru, który akurat do mnie trafił idealnie - co chwilę śmiałam się z żarcików autorów. Jak o żartach mowa - spotkałam się z opinią, że jeśli nie miało się nigdy styczności z pojęciami z...
więcej Pokaż mimo to