-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać1
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
Biblioteczka
2024-05-14
2024-05-11
49/180/2024
Super zbiór! Im głębiej w las, tym mniejszy bezpośredni związek z pierwowzorem - i bardzo dobrze. Dopiero by to było nudne, jakby wszystkie historie kopiowały wersję Dostojewskiego.
Najbardziej urzekła mnie historia z Poznania lat 30-tych, w której pojawiają się policjanci Różycki i Zygalski oraz świadek Rejewska.
Rejewski, Zygalski i Różycki to ci, którzy wybili zęby Enigmie. Hołubieni w Poznaniu od jakiegoś czasu, albowiem wszyscy trzej w nim studiowali. Bardzo miły pomysł na przypomnienie ich nazwisk :-)
Nie wiem tylko, czy w latach 30-tych już w Polsce czytywało się powieści Agathy Christie. Jakoś nie znalazłam od razu w internecie, a głębiej nie chce mi się kopać. Już dziś wyrwałam zielsko i posadziłam rabarbar, więc prac ziemnych mam aż nadto.
A opowiadania polecam.
49/180/2024
Super zbiór! Im głębiej w las, tym mniejszy bezpośredni związek z pierwowzorem - i bardzo dobrze. Dopiero by to było nudne, jakby wszystkie historie kopiowały wersję Dostojewskiego.
Najbardziej urzekła mnie historia z Poznania lat 30-tych, w której pojawiają się policjanci Różycki i Zygalski oraz świadek Rejewska.
Rejewski, Zygalski i Różycki to ci, którzy...
2024-05-08
48/180/2024
Jes, jes, jes! doczekałam się! kilka tomów temu postulowałam, aby rozmemłany Daniel, król niedecyzyjności herbu ojejku-co-mam-zrobić palnął sobie w czerep i nas wszystkich od siebie uwolnił. Jo.
Wprawdzie nie całkiem w czerep, ale jednak żywot marny zakończył, i teraz sobie leży w mogiłce obok ukochanej Emilii. Co to ją na dobre sobie ukochał dopiero jak kipła... I weź go lub, człowieku.
"Żadanicę" chwaliłam ostatnio, ale niestety "Zgłoba" znów obniżyła loty. Po pierwsze - rozmiar. Znowu za gruba. Po drugie, Sara Król i jej anglojęzyczne wtręty. Kto mówi na swojego chłopaka / partnera / faceta boyfriend?? Na szczęście stała się Sara jedną z ofiar, pardąsik, one of the victims, więc szybko zamilkła. Po trzecie "szmata". Naprawdę tak policjanci mówią na swoją legitymację służbową? Po czwarte, i najważniejsze, niewiarygodny morderca i jego motywy. I to już niestety kaplica...
Tym razem matula Daniela rozsiewa ciasteczka na mniejszą skalę (zapewne dlatego, że rzadko się pojawia), a pod koniec powieści propozycja jej pierniczka nawet mnie rozśmieszyła.
No i powieść jest perspektywiczna, bo skoro klątwa została rzucona na cały ród, a wciąż jeszcze żyją dwa potomki (synowie dwóch Emilii, sióstr przyrodnich, jakkolwiek wariacko to brzmi...), to zawsze można do niej wrócić! Bo kto powiedział, że odczynianie uroków na końcu powieści zadziałało?
Może i ostatnią czarownicę spalono w Reszlu, może w powieściowym Puszczykowie, a może jeszcze gdzieś, ale za to pierwszą na Chwaliszewie, dzisiejszej części poznańskiego Starego Miasta.
Nie wiem, czym się tak chwalę, jak jaka durna...
48/180/2024
Jes, jes, jes! doczekałam się! kilka tomów temu postulowałam, aby rozmemłany Daniel, król niedecyzyjności herbu ojejku-co-mam-zrobić palnął sobie w czerep i nas wszystkich od siebie uwolnił. Jo.
Wprawdzie nie całkiem w czerep, ale jednak żywot marny zakończył, i teraz sobie leży w mogiłce obok ukochanej Emilii. Co to ją na dobre sobie ukochał dopiero jak...
2024-05-04
47/180/2024
Lepsza niż trzy poprzednie, chociaż trup pojawia się dopiero w połowie powieści. Powieści chudszej, należy z uznaniem podkreślić!
Jest wichura i pełnia księżyca. A jak wichura i pełnia, to wiadomo. Wilki wyją, samochody padają, ludzie wariują...
Chociaż pewne rzeczy są niezmienne. Matka Daniela jak zwykle usiłuje upaść swoimi wypiekami każdego, kto się nawinie, bo wszyscy wszak bledziutcy, szczuplutcy, słabiutcy... Chociaż na plus trzeba zaliczyć to, że pojawia się rzadziej niż poprzednio. A więc pasie słodkim mniej. A więc jest bardziej strawna.
"Kopp czasem nie mogła oprzeć się wrażeniu, że oni wszyscy żyli tu niczym w brazylijskiej telenoweli." Witaj w klubie, Kopp, piona!
No dobra, nie ma co narzekać, jeno lecieć sprawdzić, czy kolejna część już czeka na półce. Bo zakończenie "Żadanicy" jakieś nie tenteges...
47/180/2024
Lepsza niż trzy poprzednie, chociaż trup pojawia się dopiero w połowie powieści. Powieści chudszej, należy z uznaniem podkreślić!
Jest wichura i pełnia księżyca. A jak wichura i pełnia, to wiadomo. Wilki wyją, samochody padają, ludzie wariują...
Chociaż pewne rzeczy są niezmienne. Matka Daniela jak zwykle usiłuje upaść swoimi wypiekami każdego, kto się...
2024-05-03
46/180/2024
Jak to w Ustce u Jadowskiej. Jak się zjawią trzy babuchy, to ani policja nie poradzi, ani strażak, ani włamywacz, o psie nie wspominając.
Okropnie lubię jadowskie kryminały, szkoda, że pisze je niejako pobocznie. Ale za to czekam na kolejne dwie części. W końcu nie wiemy, co to za trup zmumifikowany się znalazł, ani jaką tajemnicę skrywa Agata. Akurat na dwie kolejne części trylogii :-)
46/180/2024
Jak to w Ustce u Jadowskiej. Jak się zjawią trzy babuchy, to ani policja nie poradzi, ani strażak, ani włamywacz, o psie nie wspominając.
Okropnie lubię jadowskie kryminały, szkoda, że pisze je niejako pobocznie. Ale za to czekam na kolejne dwie części. W końcu nie wiemy, co to za trup zmumifikowany się znalazł, ani jaką tajemnicę skrywa Agata. Akurat na dwie...
2024-05-02
45/180/2024
"Dwanaście współczesnych bestsellerowych autorek"?? Że co? Obiła mi się o uszy jedno Ruth Ware...
Ale nie szkodzi, nic a nic, wszak to nie bestselleryzm świadczy o udanej twórczości. A te opowiadania są bardzo udane. Panna Marple bryka w nich jak dzika, to Włochy, to Singapur, to Stany, o różnych kątach rodzimej Wielkiej Brytanii nie wspominając. Pojawia się cała banda znajomków z dawnych lat: pastor z chichoczącą żoneczką, Dolly Bantry (już nie jako pani na włościach), siostrzeniec Raymond, inspektor Slack, a także ten stary ze Schotland Yardu, zapomniało mi się jego nazwisko... Brakuje tylko tego z Karaibów, co to potem zlecił pannie Nemezis wyjaśnienie sprawy jego synka, wojennego pilota...
Nie wiem, jak wy, ale ja nie zauważyłam zupełnie, że te opowiadania nie wyszły spod ręki Agathy Christie. A to dla mnie zaleta kolosalna!
45/180/2024
"Dwanaście współczesnych bestsellerowych autorek"?? Że co? Obiła mi się o uszy jedno Ruth Ware...
Ale nie szkodzi, nic a nic, wszak to nie bestselleryzm świadczy o udanej twórczości. A te opowiadania są bardzo udane. Panna Marple bryka w nich jak dzika, to Włochy, to Singapur, to Stany, o różnych kątach rodzimej Wielkiej Brytanii nie wspominając. Pojawia się...
2024-05-01
44/180/2024
Bardzo udany początek nowej serii. Wprawdzie jak bohaterka jest biedna, to musi zapoznać bogatego, a także mieć nie tylko bogatą, ale także ustosunkowaną psiapsi, ażeby razem z nią pojechać na luksusowe wakacje (w naszej Wiśle, nie na Malediwach, jednak nadal luksusowe), ale luksusów wymaga intryga powieściowa, więc się nie czepiam.
Niepodobne do Matyszczak jest to, że nie ma w tej książce zwierząt. Prawie :-)
Miła rozrywka, polecam każdemu, kto lubi kryminały na wesoło. Czekam na dalszy ciąg. I to szybko, bo ciekawa jestem dalszego ciągu!
44/180/2024
Bardzo udany początek nowej serii. Wprawdzie jak bohaterka jest biedna, to musi zapoznać bogatego, a także mieć nie tylko bogatą, ale także ustosunkowaną psiapsi, ażeby razem z nią pojechać na luksusowe wakacje (w naszej Wiśle, nie na Malediwach, jednak nadal luksusowe), ale luksusów wymaga intryga powieściowa, więc się nie czepiam.
Niepodobne do Matyszczak...
2024-04-29
43/180/2024
Jest ok. Intryga niezła, jak zwykle chyba u tego autora, Watykan jest siedzibą wszelkiego zła :-)
Tylko słaba korekta, literówki, zdania jakieś pokraczne, wydaje się że czasem nawet pogubione słowa. Może wydawnictwo raczkowało dopiero...
43/180/2024
Jest ok. Intryga niezła, jak zwykle chyba u tego autora, Watykan jest siedzibą wszelkiego zła :-)
Tylko słaba korekta, literówki, zdania jakieś pokraczne, wydaje się że czasem nawet pogubione słowa. Może wydawnictwo raczkowało dopiero...
2024-04-26
42/180/2024
Jejku, piękna opowieść! Nie zrażajcie się tytułem, tytułowy święty to tylko pretekst do odkrywania tajemnic zwykłego człowieka, ustalania prawdziwej wersji zdarzeń, dochodzenia do prawdy. Jak w prawdziwym kryminale!
Ksiądz prałat z pomocnikiem-wikarym prowadzą postępowanie, którego celem jest ustalenie, czy zmarły dwanaście lat wcześniej po ciężkiej chorobie nowicjusz (tak chyba się nazywa kandydat na zakonnika...) rzeczywiście przyczynił się do cudów. Jeśli tak, mógłby zostać świętym.
Prałat jest sceptyczny. Cuda są lipne. Powołanie chyba szczere, ale choroba mogła być leczona. Ale nie była. Bo czy wyleczony może sprawiać cuda? Jak nie cierpiał za życia, to co z niego za święty?
Prawie cała akcja powieści dzieje się w 1943 roku, od lata do Bożego Narodzenia. W dochodzenie prałata wkracza więc wielka polityka. ŚWIĘTY MUSI BYĆ, BO JEST WĘGROM BARDZO POTRZEBNY. Nieważne, że świątobliwy żywot i cuda są naciągane. Nieważne, że prałat mocno wątpi. ŚWIĘTY MUSI BYĆ! Czy prałat się ugnie? Czy poniesie konsekwencje swojej decyzji? I jakie?
Wyczytałam w internecie, że powieść została przez autora dostosowana do wystawienia an scenie. Pod koniec lat 70-tych prałata grał Zygmunt Kęstowicz. Młodzi nie kojarzą, ale starsi pamiętają: jeśli nie właściciela piątkowego psa Pankracego, to na pewno seniora roku Lubiczów. Klanu Lubiczów :-)
42/180/2024
Jejku, piękna opowieść! Nie zrażajcie się tytułem, tytułowy święty to tylko pretekst do odkrywania tajemnic zwykłego człowieka, ustalania prawdziwej wersji zdarzeń, dochodzenia do prawdy. Jak w prawdziwym kryminale!
Ksiądz prałat z pomocnikiem-wikarym prowadzą postępowanie, którego celem jest ustalenie, czy zmarły dwanaście lat wcześniej po ciężkiej chorobie...
2024-04-24
41/180/2024
Bardzo udana. Oczywiście, tak uroczą książkę jak tę o Kubusiu Puchatku nie jest łatwo zepsuć tłumaczeniem. Hmmm, a może jednak odwrotnie? Może właśnie tym łatwiej sknocić? Muszę się zastanowić. Może jutro pomyślę :-)
Znana wszystkim i bogata w kultowe cytaty opowieść dzięki tłumaczeniu na gwarę nabiera nowego uroku. Niby czytamy to co świetnie znamy, ale jednak nie całkiem to samo. Dla mnie z tej serii (trzyczęściowej, dwa Kubusie Puchatki i Mały Książę) największym odkryciem był Mały Książę. Po pierwsze na pewno dlatego, że była to pierwsza powieść w gwarze, którą czytałam. Ale przede wszystkim z tego powodu, że ta zleżała ramota (Mały Książę nigdy mnie nie zachwycał, chyba najpierw byłam za smarkata na te filozoficzne opowiastki, a potem już za stara na takie oczywistości...) dzięki gwarze stracił całą swą dętą napuszoność, a zyskał świeżość. I humor.
W Puchatku humor jest w oryginale, ale po poznańsku każde zdanie staje się zabawne. Gdy Tygrys spróbował ostu (wtedy, gdy uważał, że Tygrysy lubią wszystko, a z chwili na chwilę okazywało się, że jednak nie), degustacja zakończyła się tak:
"Usiodł się i wetknął łapę do paszczy.
- Co się stanęło? - spytoł się Szpeniolek.
- Ugigło mnie - wypeploł Tygryś."
No i przypomniane mi z dzieciństwa "jasne z modrym" (czyli odpowiednik "jasny gwint" albo innego lekkiego przekleństwa): moja babcia tak mówiła! Całkiem zapomniałam!
A wiecie, w ostatnim rozdziale, gdy wszystkie zwierzaki podpisują wierszyk pożegnalny dla Krzysia, robią to na ilustracjach prawymi łapkami. Wszystkie! Ciekawe, jak dziś wyglądałby taki obrazek :-)
41/180/2024
Bardzo udana. Oczywiście, tak uroczą książkę jak tę o Kubusiu Puchatku nie jest łatwo zepsuć tłumaczeniem. Hmmm, a może jednak odwrotnie? Może właśnie tym łatwiej sknocić? Muszę się zastanowić. Może jutro pomyślę :-)
Znana wszystkim i bogata w kultowe cytaty opowieść dzięki tłumaczeniu na gwarę nabiera nowego uroku. Niby czytamy to co świetnie znamy, ale jednak...
2024-04-22
40/180/2024
Wyzwanie LC kwiecień 2024 - Książka, która przenosi
Teleportowałam się do czasów przedwojennych, do początków osiedla (a nawet dawniej, ale dawniej to tylko na momencik). I stamtąd spacerkiem doturlałam się aż do dziś. To jest od kilkunastu lat mój fyrtel, więc książkę uznaję za bardzo, bardzo ciekawą. Dla nietutejszych może być zbyt drobiazgowa i hermetyczna. Ale który nietutejszy będzie czytał o historii osiedla Warszawskiego / Chrobrzyna? No właśnie.
Dowiedziałam się wielu absolutnie niepotrzebnych rzeczy, i drugie tyle potrzebnych. Na przykład, skąd się wzięły w Poznaniu (a nawet w Polsce) bakłażany i kabaczki. Na której ulicy mieszkała Ada Rusowicz z rodziną. Jakie były przerażające plany budowy estakad w tej okolicy. Który budynek (bardzo blisko mnie) ma pod sobą wentylowany schron. Że witraż w kościele przedstawia Paruzję (hmmm, dla mnie to był dotąd po prostu Chrystus z trąbiącymi archaniołami po bokach...). A także, kto, co i kiedy zbudował, wymyślił, zaprojektował, dofinansował, zorganizował, wyremontował... ufff. Podziwiam autorkę za ogrom mrówczej pracy. I polecam. Może znajdziecie w bibliotece, bo kupić się nie da.
A najlepsze jest to, że bardzo wiele informacji pochodzi od tutejszych. Tych, co to na własne oczy widzieli i własnymi ręcami budowali. O. To jest historia.
A nie te tam odsiecze wiedeńskie.
40/180/2024
Wyzwanie LC kwiecień 2024 - Książka, która przenosi
Teleportowałam się do czasów przedwojennych, do początków osiedla (a nawet dawniej, ale dawniej to tylko na momencik). I stamtąd spacerkiem doturlałam się aż do dziś. To jest od kilkunastu lat mój fyrtel, więc książkę uznaję za bardzo, bardzo ciekawą. Dla nietutejszych może być zbyt drobiazgowa i hermetyczna....
2024-04-21
39/180/2024
Podoba mnie się, że amerykański autor umieszcza akcję powieści (całej serii) w Europie. A także, że do sensacyjnego wątku wplata tematykę malarstwa. A w ogóle to mi się Gabryś Allon podoba, chociaż ma już ze sto lat. A Szamron to już ze sto trzydzieści. Mimo tego są bardzo realistyczni, pewnie dlatego, że nie skaczą jak młodziki przez płoty, tylko głównie pracują mózgami. Wciąż sprawnymi.
Tłumacz trochę poległ na "saved by the bell", bo to znaczy uratowany w ostatnim momencie, w ostatniej chwili, a nie przez dzwon... Ale nic innego mi nie zazgrzytało, czyli jest w porządku.
"Wołodia bez dwóch zdań przegrywa tę wojnę [na Ukrainie, pod koniec 2022 r.] - oświadczył Morozow. - Ale w gruncie rzeczy nigdy jej nie przegra."
"Przede wszystkim używał iPhone'a. Gabriel zaatakował go Proteusem i wczesnym popołudniem ściągnął wszystkie dane zapisane w pamięci urządzenia - mejle, esemesy, historię przeglądania internetu, metadane telefonu i dane lokalizacyjne GPS. Poza tym komórka Magnusa służyła teraz za przekaźnik audio i wideo (...)." Zapomniał SIlva jeszcze napisać, że Proteus umożliwia modyfikację treści :-)
"Demonstranci sformowali kolumnę od Bramy Brandenburskiej pod przywództwem szwedzkiej małolaty, która stała się nową maskotką ich ruchu."
Ale, oczywiście, wszelkie podobieństwo do osób żyjących, bądź martwych, przedsiębiorstw, firm, zdarzeń i miejsc akcji jest całkowicie przypadkowe." Jasne. Przecież nie ma programu Proteus. A szwedzka małolata już nie jest małolatą.
39/180/2024
Podoba mnie się, że amerykański autor umieszcza akcję powieści (całej serii) w Europie. A także, że do sensacyjnego wątku wplata tematykę malarstwa. A w ogóle to mi się Gabryś Allon podoba, chociaż ma już ze sto lat. A Szamron to już ze sto trzydzieści. Mimo tego są bardzo realistyczni, pewnie dlatego, że nie skaczą jak młodziki przez płoty, tylko głównie...
2024-04-19
38/180/2024
To jest seria współczesna, więc gwary nie ma. Za to dzieje się na początku wojny na Ukrainie, więc dość dużo jest rosyjskich odzywek (spoko, w przypisie są tłumaczenia). Gdyby nie ponura tematyka, mogłabym nawet się w niektórych momentach pośmiać. szczególnie z gangu Olsena :-) I jeszcze pijaczek Gracjan o kwiecistym języku, boski! Proszę go dawać w każdej książce, panie autorze.
Jeśli już zapomnieliście, jacy byliśmy fajni na początku wojny, to przy tej książce sobie przypomnicie. Szkoda, ze jak zwykle u nas, szybko się skończyło.
38/180/2024
To jest seria współczesna, więc gwary nie ma. Za to dzieje się na początku wojny na Ukrainie, więc dość dużo jest rosyjskich odzywek (spoko, w przypisie są tłumaczenia). Gdyby nie ponura tematyka, mogłabym nawet się w niektórych momentach pośmiać. szczególnie z gangu Olsena :-) I jeszcze pijaczek Gracjan o kwiecistym języku, boski! Proszę go dawać w każdej...
2024-04-16
37/180/2024
Słucham podcastu pana Jurasza (i ubolewam nad zmianą formuły, wolałam go solo, chociaż rozumiem, że odświeżenie jest potrzebne, no i ile można samemu gadać...), więc większość treści była mi znajoma. Ale jednak oczami wchłania się inaczej niż uszami, a zatem polecam.
Wiele o tym, jak powinno się uprawiać politykę międzynarodową, na niższym, konkretniejszym poziomie. Opowieść o katastrofie smoleńskiej ciekawa, chociaż około rocznicy w 2022 r. autor jeszcze więcej zeznał w podcaście (nie wiem, czy dostępny za darmo, ale uważam, że warto go odsłuchać). Dużo ciekawostek z codziennej pracy w dyplomacji, która jest mi obca kompletnie, więc czytałam z zaciekawieniem. No i porządnie wydania, błędów nie zauważyłam. Chociaż gdyby trochę odchudzić marginesy, to by była chudsza, i mniej papieru by się zużyło. MOJE LEWACKIE SERDUSZKO (zawsze zgrzytam, gdy to słyszę z ust Jurasza, do tego z przekąsem) może nie krwawi z tego powodu, ale po co tyle tego wolnego miejsca po bokach, a?
37/180/2024
Słucham podcastu pana Jurasza (i ubolewam nad zmianą formuły, wolałam go solo, chociaż rozumiem, że odświeżenie jest potrzebne, no i ile można samemu gadać...), więc większość treści była mi znajoma. Ale jednak oczami wchłania się inaczej niż uszami, a zatem polecam.
Wiele o tym, jak powinno się uprawiać politykę międzynarodową, na niższym, konkretniejszym...
2024-04-16
36/180/2024
W pierwszym opowiadaniu ("Popiersie cesarza") natrafiamy na znane m. in. z "Marszu Radetzky'ego" tęsknoty za Austro-Węgrami: "W złudnej nadziei, że uda mu się ten stan zapomnieć za granicą, postanowił hrabia Morstin udać się jak najrychlej w podróż. Lecz oto ku swemu zdumieniu dowiedział się, że musi posiadać paszport i zabiegać o tak zwane wizy, by dostać się do krajów, które sobie obrał za cel podróży." Oczywiście, były to kraje powstałe po rozpadzie Austro-Węgier, przed wojną podróżował bowiem hrabia bez przeszkód do Sarajewa, do Wiednia, do Pragi...
A gdy postanowił pan hrabia pochować tytułowe popiersie cesarza, trumnę zrobił stolarz ukraiński, orła w mosiądzu wykuł polski kowal, a żydowską modlitwę napisał, wiadomo, żyd. Duchowni trzech wyznań odprawili modły.
"Moja stara ojczyzna, Monarchia, była domem o wielu drzwiach i wielu komnatach dla różnego rodzaju ludzi. I oto dom ten podzielono i zniszczono. Nie ma w nim już nic do szukania. Nawykłem żyć w domu, a nie w kabinach."
Te wątki u Rotha lubię najbardziej. CK Monarchia jako sielankowa kraina mlekiem i miodem płynąca... wiadomo, że nie była idealna. A jednak chciałoby się trochę w niej pobyć, pojeździć koleją między Lwowem, Timisoarą, Splitem, Pragą, Salzburgiem, Miszkolcem, Budapesztem, Lublaną, Krakowem, Wiedniem, Sarajewem, Egerem, Bratysławą, Braszowem, Triestem...
Drugie opowiadanie jest w zupełnie innym klimacie: nic o słodkiej monarchii Habsburgów, za to wiele o miłości Austriaka do Rosjanki. Bardzo pięknej miłości. I - jak to bywa w przypadku pięknej miłości - również nieszczęśliwej. A na deser - też jakby opowiadanie miłosne - o afekcie do korali. Prawdziwych. Dobrych na każdą pogodę, na dolę i niedolę, od święta i na co dzień. Oj tak.
Uwielbiam tę melancholię Rotha. To mnie samą bardzo zadziwia, bo znam wielu autorów, których oskarżam o smęcenie, zanudzanie i babranie się w przeszłości, która se ne vrati. A u Rotha widzę melancholię. Smutną, ale jakże piękną... To pewnie przez tego ichniego cysorza. Lub też jego nieszczęsną Sissi...
36/180/2024
W pierwszym opowiadaniu ("Popiersie cesarza") natrafiamy na znane m. in. z "Marszu Radetzky'ego" tęsknoty za Austro-Węgrami: "W złudnej nadziei, że uda mu się ten stan zapomnieć za granicą, postanowił hrabia Morstin udać się jak najrychlej w podróż. Lecz oto ku swemu zdumieniu dowiedział się, że musi posiadać paszport i zabiegać o tak zwane wizy, by dostać się...
2024-04-14
35/180/2024
Wcześniej znałam tylko Teeta Kallasa i jego powieść "Corrida", którą bardzo polecam. Teraz widzę, że ciekawych autorów estońskich jest znacznie więcej. Najmniej mi się podobała tytułowa "Kochanka diabła", ale dało się przebrnąć. A poza tym - bardzo przyjemne. I Polska się pojawia, w bardzo malutkim zakresie.
Wiecie, jak zbiór jest różnorodny (a ten jest bardzo), to każdy znajdzie coś dla siebie. Kożdyn jedyn. A zatem niech teraz kożdyn jedyn czyta.
35/180/2024
Wcześniej znałam tylko Teeta Kallasa i jego powieść "Corrida", którą bardzo polecam. Teraz widzę, że ciekawych autorów estońskich jest znacznie więcej. Najmniej mi się podobała tytułowa "Kochanka diabła", ale dało się przebrnąć. A poza tym - bardzo przyjemne. I Polska się pojawia, w bardzo malutkim zakresie.
Wiecie, jak zbiór jest różnorodny (a ten jest bardzo),...
2024-04-13
34/180/2024
Eeeee. Niby pomysł dobry: opowieść o tym samym (tu akurat jakby o niczym, może to też wpływa) z perspektywy kilku osób. Świetnie wychodziło to pani Magdzie Szabó. Pani DD się nie udało. Nuda i tyle, co tu ściemniać. "Parada hipokrytek" tej samej autorki jest znacznie lepsza.
34/180/2024
Eeeee. Niby pomysł dobry: opowieść o tym samym (tu akurat jakby o niczym, może to też wpływa) z perspektywy kilku osób. Świetnie wychodziło to pani Magdzie Szabó. Pani DD się nie udało. Nuda i tyle, co tu ściemniać. "Parada hipokrytek" tej samej autorki jest znacznie lepsza.
50/180/2024
Wyzwanie LC maj 2024 - Literatura piękna
Piękna opowieść o dziejach rodziny i kraju, którego już nie ma. Jugosławia. Zdaje się, że nigdy za sobą poszczególne narodowości nie przepadały (Chorwaci może trzymali się ze Słoweńcami, bo zawsze byli w orbicie wpływów habsburskich, a więc między innymi katolickich, ale Serbowie, Bośniacy, Macedończycy, Czarnogórcy, Kosowarzy... oni częściej żyli chyba pod butem tureckim niż austriackim. Albo pozostali prawosławni od czasów bizantyjskich, albo za Turka przeszli na islam. Sklejenie ich wszystkich na siłę w jedno państwo faktycznie nie mogło trwać długo). Wracając jednak do powieści: poznajemy historię trzech pokoleń - narratora, jego rodziców i jego dziadków. Trochę w czasach przedwojennych, potem komunistycznych, potem wojennych (z lat 90-tych) i współczesnych. Ale czy jest to historia prawdziwa?
"Wiesz, ze nie ma zdjęcia z ich ślubu? Żadnych fotografii z czasów, kiedy byli młodzi. (...) Ich historia nie została uwieczniona. Znamy ją tylko taką, jaką nam opowiedzieli. Jak w książkach. Nikt nam nie może opowiedzieć ich historii inaczej niż tak, jak sami chcieli to zrobić. Czy to nie piękne? Całkiem jak w bajce. (...) Dzisiaj, kiedy wszystko fotografuje się i filmuje, kiedy się wszystko notuje, każdy będzie mógł opowiadać nasze historie i każdy będzie myślał, że może to zrobić, a na końcu to, co sami o osobie opowiemy, pogubi się w mnóstwie innych historii." Piękny fragment. Podobnie jak ten, pod koniec książki, w którym poznajemy historię zapominania. Czy z powodu uszkodzenia mózgu po udarze, czy z powodu tego wrednego Niemca Alzheimera, nieważne. Ważne, że straszne i przejmujące. Ale opisane pięknie.
Jeśli ktoś szuka smaczków z życia codziennego w Jugosławii, też znajdzie. Jednak nie tyle, ile melancholijnych wspomnień.
Fiata 126p, naszego kultowego malucha, Słoweńcy nazywali "pchłą"!!! No wiecie!! Takie auto, takie auto! Wszędzie się nim dojechało, z całym dobytkiem można było, a oni, że pchła??
Mimo tej obelgi gorąco polecam.
50/180/2024
więcej Pokaż mimo toWyzwanie LC maj 2024 - Literatura piękna
Piękna opowieść o dziejach rodziny i kraju, którego już nie ma. Jugosławia. Zdaje się, że nigdy za sobą poszczególne narodowości nie przepadały (Chorwaci może trzymali się ze Słoweńcami, bo zawsze byli w orbicie wpływów habsburskich, a więc między innymi katolickich, ale Serbowie, Bośniacy, Macedończycy, Czarnogórcy,...