rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Jak wiele pamiętasz z czasów szkoły średniej? Te przyjaźnie, emocje, problemy. Po przeczytaniu książki „Plecy które chcę kopnąć” uświadomiłam sobie, że niewiele pamiętam. Ale to co wróciło do mnie, było bardzo odświeżające i mocne.
Główna bohaterka Hatsu jest inteligentną nastolatką. Trafiła do klasy licealnej wraz ze swoją przyjaciółką, Kinuyo. Jednak w tym momencie ich drogi rozchodzą się. Kinuyo stała się członkiem nowej grupy. Zachęcała Hatusu by do nich dołączyła. Jednak dziewczyna zupełnie nie chciała dostosować się do większości. Tamto towarzystwo nie pasowało do niej a ona również nie zamierzała dostosować się. Wolała spędzać czas tylko ze swoją przyjaciółką, albo sama.
Na jednym z zajęć poznała kolejnego outsidera, Ninagawę. Była nim wyraźnie zaintrygowana. Chłopak był idolem modelki Orchan i potrafiłby mówić tylko o niej. Oboje są skupieni na sobie. Ona ma trudny charakter a on ciągle odlatuje myślami w inny świat. Czy tych dwoje może nawiązać więź? Czy to swoiste wykluczenie z towarzystwa wystarczy do budowy przyjaźni?
Dawno nie czytałam takiej błyskotliwej i prawdziwej książki. Przypomniałam sobie, jak to jest być nastolatką. Przeżywać pewne wydarzenia, zmagać się z emocjami, których nie rozumiem ale je czuję. Nastolatki tak mają: mówią coś i zanim jeszcze dokończą zdanie, nie rozumieją dlaczego tak powiedziały. Nie pojmują swoich skrajnych emocji, sympatii do kogoś a w kolejnej sekundzie złości czy nienawiści. Są pogubione i często wycofują się.
Autorka stworzyła przejmującą analizę młodego człowieka w zderzeniu z różnymi problemami. Samotności, wykluczenia, samoakceptacji, agresji, krytyki i oceny innych … Jestem pod wielkim wrażeniem talentu autorki. Chętnie sięgnę po jej kolejną powieść.

Jak wiele pamiętasz z czasów szkoły średniej? Te przyjaźnie, emocje, problemy. Po przeczytaniu książki „Plecy które chcę kopnąć” uświadomiłam sobie, że niewiele pamiętam. Ale to co wróciło do mnie, było bardzo odświeżające i mocne.
Główna bohaterka Hatsu jest inteligentną nastolatką. Trafiła do klasy licealnej wraz ze swoją przyjaciółką, Kinuyo. Jednak w tym momencie ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Ja …. Ewa ….. oświadczam że od dzisiaj rozpoczynam pracę nad rozwojem osobistym i samoakceptacją…” to pierwsze słowa książki pt „Praca z cieniem”. A tak naprawdę przed sobą mam ćwiczeniówkę do zadań specjalnych. Bo najważniejsza funkcja tej publikacji to rzeczywiście praca nad sobą. Ale od początku.

Książka została już okrzyknięta fenomenem, bestsellerem. Przyjrzyjmy się jej bliżej. Podzielona jest na cztery części: wstęp, ćwiczenia, wskazówki i rozdział o dojrzewaniu do źródeł swojego cienia. Czym jest cień pewnie się zastanawiasz. Są w naszym życiu rzeczy o których wolimy nie wspominać, emocje, zdarzenia, Są też te rzeczy których w sobie nie lubimy. To tak jak cień. Trochę to my, ale trochę też nie. Ma nasz kształt i porusza się tak jak my ale nami nie jest. Musimy zdać sobie sprawę z jego istnienia i zaakceptować go.

Czy są w twoim życiu bolesne przeżycia, które być może starałaś się zapomnieć? Chcesz czy nie mają one wpływ na twoje aktualne życie. Utarte wzorce, impulsywne zachowania, pułapki myślowe to wszystko wpływa na twoje zachowanie. Wiedz jednak, że wcale nie musi tak być. Możesz wziąć życie w własne ręce i raz na zawsze rozprawić się z tym. Kolejny poradnik nic nie zmieni. Bo rzadko kiedy możesz wprowadzać tą wiedzę w życie. Tu natomiast masz wiele zadań do wykonania. Publikacja opiera się w dużej mierze na ćwiczeniach. Kiedy już przeczytasz wstęp w którym wszystko szczegółowo jest wyjaśniane, przychodzi czas działać.

Ćwiczenia są różnorodne. Ważne jest aby każdemu poświęcić spokojny czas oraz dać sobie miejsce na refleksję. Moje ulubione to uzupełnij luki. Czyli mamy zadnie w którym brakuje wyrazów i uzupełniamy po swojemu. Są też pytania do przemyślenia, listy, uzupełnianie pól. Obszerne miejsce na prowadzenie dziennika ale skierowanego na konkretne tematy. Np. „wewnętrzny nastolatek. Co chciałbyś aby ktoś ci powiedział, gdy byłeś nastolatkiem?”. W ostatnim rozdziale możesz rozpracować źródła swojego cienia. Zastanowić się skąd się bierze, jakie myśli i emocje mu towarzyszą.

Ta pozycja to bez wątpienia bardzo użyteczny podręcznik do pracy nad sobą. Zdecydowanie pomoże ci w lepszym i głębszym poznaniu siebie. W analizie swoich działań i emocji. Może odkryje przed Toba rejony w których nigdy nie byłaś. Warto poświęcić czas na solidne zgłębienie zagadnień zaproponowanych przez autorkę. Polecam.

Ps Wiadomo, jeśli twoje problemy są znaczne warto udać się do specjalisty.

„Ja …. Ewa ….. oświadczam że od dzisiaj rozpoczynam pracę nad rozwojem osobistym i samoakceptacją…” to pierwsze słowa książki pt „Praca z cieniem”. A tak naprawdę przed sobą mam ćwiczeniówkę do zadań specjalnych. Bo najważniejsza funkcja tej publikacji to rzeczywiście praca nad sobą. Ale od początku.

Książka została już okrzyknięta fenomenem, bestsellerem. Przyjrzyjmy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeśli posłuchasz szeptu swojego ciała, nie będziesz musiał słuchać jego krzyku” Autor nieznany

Chciałabym Wam powiedzieć że nie potrzebuję tej książki. Chciałabym również abyście i Wy jej nie potrzebowali. Jednak rzeczywistość jest całkiem inna. Ta książka przyszła do mnie w idealnym momencie. Ponad 6 lat jestem zmęczona. Nie wiedziałam, że bycie pełnoetatową matką i house menager pociąga za sobą taki deficyt energii.

Autorka przeszła podobną drogę. Wiele lat bagatelizowała sygnały swojego ciała aż była w miejscu w którym musiała DZIAŁAĆ! Przebyła długą drogę. Najważniejsze jest to, że wyszła na prostą, a swoją wiedzą dzieli się ze swoimi pacjentami. Teraz także z nami, poprzez swoją książkę.

„Jak pokonać swoje zmęczenie” rozpoczyna się od wsłuchania w nasze ciało. Dlaczego jesteśmy zmęczeni i gdzie uchodzi z nas moc, chęć do działania. Co dokładnie dzieje się w naszym ciele. Jakie procesy w nim zachodzą. Te na które mamy wpływ i te niezależne od nas. Jakie znaczenie na energię mają różne choroby. Byłam zaskoczona jak bardzo praca mózgu (nawet w czasie spoczynku) zabiera nam sił. Czyli zamartwiając się, złoszcząc zabiegamy sobie nieświadomie energię co powoduje zmęczenie. Lekarz widzi objawy, przepisuje leki ale rzadko dochodzi do głównych przyczyn złego stanu pacjenta.

Są jednak dobre wiadomości. Jest WIELE działań które możemy sami wprowadzić w życie, Dzięki którym poprawimy komfort życia. Jednym z nich jest zmiana żywienia. Ja jakiś rok temu zmieniałam dietę. Lekarz doradzał czego nie jeść ale nie mówił jak i co jeść. Wiedzy szukałam wszędzie: w książkach, Internecie, u znajomych… Teraz widzę olbrzymią różnicę. Tylko to jeszcze za mało. Teraz po przeczytaniu książki to wiem. Bo o ile jedzenie to lwia część o tyle są inne czynniki wpływające na mój sen i siły.

Książka pokaże ci w jaki sposób całościowo spojrzeć na problem. Wypunktuje jakie są kroki do pokonania zmęczenia. Co można zrobić od razu – i co często jest bardzo proste a zapominamy o tym. Podoba mi się, że wiele teorii które przedstawia autorka jest poparte badaniami. Na końcu każdego rozdziału jest podsumowanie, które zostało nazwane ZZNP (zbyt zmęczony, nie przeczytałem) dla osób które na razie są zbyt zmęczone i nie mają siły przeczytać całego rozdziału. To swoisty spojler, który może pomóc tym najbardziej zmęczonym.

Publikacja wyjaśniła mi dlaczego ważne jest zwrócić uwagę na różne aspekty i ich nie zaniedbywać. To moja skarbnica wiedzy. Informacjami z niej podzieliłam się już z trzema osobami.

Jeśli posłuchasz szeptu swojego ciała, nie będziesz musiał słuchać jego krzyku” Autor nieznany

Chciałabym Wam powiedzieć że nie potrzebuję tej książki. Chciałabym również abyście i Wy jej nie potrzebowali. Jednak rzeczywistość jest całkiem inna. Ta książka przyszła do mnie w idealnym momencie. Ponad 6 lat jestem zmęczona. Nie wiedziałam, że bycie pełnoetatową matką i house...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To jest idealne zakończenie roku. Książka która dostarczyła mi ogromu emocji. „Fałszywe intencje” to moje pierwsze spotkanie z autorem Mike Omerem. Wcale się nie dziwię że jego książki są na liście bestsellerów „New York Timesa”. Dla takiej historii warto było zarwać kilka nocy. Całe 490 stron smakowało wybornie.

Powieść zaczyna się bardzo intrygująco. Mamy zwiastuny dwóch historii. Jedna z nich to podpalenie budynku w którym znajdowała się sekta. Drugi opowiada o wielbicielu spiskowych teorii. Te wątki łączą się z podstawową fabułą. Pewnego dnia trzy osoby które określają się obserwatorami, postanawiają wkroczyć do szkoły w ramach interwencji. Mają podejrzenie, że w szkole dzieją się straszne rzeczy, że krzywdzone są tam dzieci! Zależy im na uratowaniu ofiar i wskazaniu napastników. Nic jednak nie idzie po ich myśli. Szukają tropów ale nie mogą ich znaleźć. Jeden z nauczycieli zostaje przypadkowo postrzelony. Robi się coraz bardziej gorąco. Prawie wszyscy uciekają w popłochu. Jednak obserwatorzy zabierają kilku zakładników i trzech uczniów.

Do tej trudnej sytuacji wezwana jest najlepsza negocjatorka Abby Mullen. Kobiecie bardzo szybko udaje się zaskarbić zaufanie jednego z porywaczy. Jednak zostaje osunięta od negocjacji kiedy okazuje się że jednym z zakładników jest jej córka. Możecie sobie wyobrazić dramat tej matki? Z jednej strony wie, że to ona sama jest najlepsza w takiej sytuacji a drugiej stronie nie jest w stanie trzymać emocji na wodzy. Na szczęście może dalej brać udział w trudnym śledztwie. Czy uda jej się na czas odkryć zależności między porywaczami, oraz powody takich decyzji? Czy to pomoże w ocaleniu zakładników? Zwłaszcza tego najbardziej cennego dla niej?

Każda postać w historii jest wyrazista, a główna bohaterka Abby od razu zaskarbiła moją sympatię. Uwielbiam jej wypowiedzi, niektóre są niezwykle pouczające. Negocjacje nie są łatwym tematem ale ona radzi sobie doskonale. Ten motyw jest niezwykle interesujący. Jak przekonać kogoś do czegoś. Jak naprowadzić na wybrane przez nas rozwiązanie. J Jak mówić do trudnych ludzi. Jak zaskarbić sobie przychylność wrogo nastawionych osób. Do tego trzymające w napięciu śledztwo. Poszlaki. Pojawiające się czasem wątki z początku książki. Przy tej lekturze nie będziecie się nudzili. Ta pozycja powędrowała wysoko na mojej liście ulubionych kryminałów. Cieszę się, że będę mogła sięgnąć po kolejne książki tego autora. A tą polecam Wam z czystym sercem <3

To jest idealne zakończenie roku. Książka która dostarczyła mi ogromu emocji. „Fałszywe intencje” to moje pierwsze spotkanie z autorem Mike Omerem. Wcale się nie dziwię że jego książki są na liście bestsellerów „New York Timesa”. Dla takiej historii warto było zarwać kilka nocy. Całe 490 stron smakowało wybornie.

Powieść zaczyna się bardzo intrygująco. Mamy zwiastuny dwóch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co może robić prywatny detektyw w małej miejscowości? Pewnie nudzić się i odpoczywać. Taki miała zamiar Dobrosława Machniewicz przyjeżdżając do domu rodzinnego w Trzcinicy. Jednak ledwie pojawiła się a już w lesie znaleziono zwłoki kobiety. Detektywka stara się nie angażować w śledztwo, chce trzymać się z dala. Nie jest to jednak takie łatwe. Zamordowana Karolina to pijaczka, którą znała Dobrosława. Zresztą wszyscy znają się w tak małej miejscowości. Siostra pani detektyw Ludmiła, staje się dosyć nerwowa kiedy jest pytana o stare dzieje. Dawno temu w tej małej miejscowości znaleziono zamordowaną nastolatkę Darię. Jej siostry nigdy nie odnaleziono. Czy tamta sprawa ma coś wspólnego z obecnym śledztwem? Dobrosława zaczyna widzieć powiązania. Jest poproszona przez siostrę Karoliny o wyjaśnienie tej sprawy.
Na miejscu pojawia się znajomy komisarz Marcin Czarnecki. Bardzo szybko trafia na podobne tropy i zaczyna się swoista współpraca tych dwojga. Niestety nic nie może iść zgodnie z planem. Znika matka zamordowanej. A chwilę później bliźniaki Ludmiły. Teraz to śledztwo jest dodatkowo niezwykle ważne. Siostrzeńcy Pani detektyw mają dla niej najwyższy priorytet. Dla kogo ważne było porwać dwójkę dzieciaków i jaki to ma związek z tymi tragicznymi wcześniejszymi wydarzeniami? Czy coś łączy te zbrodnie? Czas tyka.
Uwielbiam pióro pisarki. Jest przyjemne i lekkie. Cała historia jest niezwykle misterna. Przeszłość łączy i miesza się z teraźniejszością. Na jaw wychodzi wiele wydarzeń na temat których ludzie do tej pory milczeli. Nie przyznawali się, że wiedzą o krzywdach, o wymuszeniach, o gwałtach , o wywożeniu nastolatek do „pracy” w Niemczech. Co się dzieje jeśli ludzie milczą, Zgadzają się na zło. Nie reagują. Teraz jest czas na pokutę i zemstę.
Niech dręczyciele zostaną ukarani. Każdego kto nabrał wody w usta dosięgnie gniew ofiary. Czy to jest sprawiedliwe? Z pewnością nie. Ale czy znamy pobudki mściciela aby go oceniać? Z pewnością je poznamy.
Podoba mi się prawdziwość śledztwa. Czasem Dobrosława i Marcin, trafiają za zły trop, są zmyleni, idą po omacku. Czasem działają na postawie przeczucia. Trafiają również na zastój. Od połowy śledztwa pani detektyw towarzyszą dodatkowe emocje związane z dwójką dzieciaków. Zresztą kiedy pojawia się komisarz, kobieta jest dosyć zdystansowana w związku z poprzednim dochodzeniem. Czy może Marcinowi zaufać? Tym bardziej, że stawka jest bardzo wysoka.
Autorka trzyma nas w napięciu do samego końca. Kiedy myślimy, że wszystko zostało wyjaśnione, akcja robi wielkiego fikołka. Nie dajcie się nabrać. Dacie się z pewnością zaskoczyć. Jeśli pani Anna Kusiak napisze kolejną książkę, ja już staje w kolejce do zakupu. Zapamiętajcie jej imię i nazwisko. A „Prochy” koniecznie zapiszcie na listę do przeczytania. Nie możecie pominąć tego kryminału.

Co może robić prywatny detektyw w małej miejscowości? Pewnie nudzić się i odpoczywać. Taki miała zamiar Dobrosława Machniewicz przyjeżdżając do domu rodzinnego w Trzcinicy. Jednak ledwie pojawiła się a już w lesie znaleziono zwłoki kobiety. Detektywka stara się nie angażować w śledztwo, chce trzymać się z dala. Nie jest to jednak takie łatwe. Zamordowana Karolina to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jesień to czas moich ulubionych premier. Jak grzyby po deszczu pojawiają się najbardziej smaczne kryminały. Mam dla Was jeden z nich. Zapraszam do spróbowania tej smakowitej fabuły.
„Na uwięzi” Katarzyny Bonda to kolejna powieść z serii o prywatnym detektywie Jakubie Sobieskim. Tym razem, późnym wieczorem przychodzi do niego nieco podejrzane małżeństwo z prośbą o odszukanie córki. Zaniepokojeni matka i ojczym wprawdzie złożyli zawiadomienie o zaginięciu na policji ale nie ufają, że policja poradzi sobie z odnalezieniem nastolatki. Pokazują obraz prześladowanej, wzorowej uczennicy. Ale młody detektyw im bardziej zaczyna badać okoliczności tym bardziej stwierdza sprzeczność wizerunku dziewczyny podany przez rodziców. Rozpytuje o nią wśród znajomych a także w szkole. Dziwi się z jak skrajnymi emocjami się spotyka. Kiedy weryfikuje dane z zleceniodawcami, wychodzą na jaw kolejne elementy układani. Każdy zarzeka się że mówi prawdę. Jednak dane i ustalenia nie pokrywają się.
Jakub podczas swojego śledztwa ma styczność z osobami które prowadzą dochodzenie. To dobrze mu znana Osa, Dorota Osińska oraz znienawidzony przez niego Drabik. Mogą wspierać się wspólnymi działaniami albo wchodzić sobie w drogę. Każdemu jednak leży na sercu dziewczyna, która jest porwana. Na ile prawo pozwala ( a policjanci przymykają oko) na tyle Jakub może pomagać i wspierać śledztwo. Czas się kurczy a w międzyczasie ginie kolejna nastolatka. Wnioski do jakich dochodzi detektyw ze swoją nieodłączną świtą zaczynają być coraz bardziej przerażające. A w tle brutalne zabójstwo syna znanego reżysera, który był oskarżony o pedofilię.
A to jeszcze nie koniec. Powieść ma wiele wątków. Przez chwilę myślałam że całość się nie zepnie. Ale autorka jest prawdziwą królową. Nie wiem jak wygląda proces twórczy ale pewnie wszystkie powiązania i tropy rozpisane są na wieeelkiej karcie. Całość tworzy intrygujący i kunsztowny wzór. Warto poczekać do ostatniej litery aby zobaczyć dzieło w pełni.
I tym razem nie zawiodłam się na naszej rodzimej pisarce. Napięcie, fabuła, wątki poboczne, śledztwo, jest bez zarzutów. Coraz bardziej doceniam książki o tej wielkości i dynamice. Jeśli chodzi o kryminały, opasłe tomiska nadwyrężają moją niecierpliwość 
Autorka wprowadza nas kolejny raz do śledztwa. Nie szukamy tylko mordercy czy wyjaśniamy przyczyny zbrodni. Zegar tyka bo w tle jest zagrożone życie kilku osób. Nie ma spania. Sprawdzamy tropy, łączymy kropki. Czy Jakubowi uda się ocalić zagrożone osoby? Na deser dodam tylko że relacja Jakuba z Adą zmienia charakter … Nie możecie przegapić i tej części 

Jesień to czas moich ulubionych premier. Jak grzyby po deszczu pojawiają się najbardziej smaczne kryminały. Mam dla Was jeden z nich. Zapraszam do spróbowania tej smakowitej fabuły.
„Na uwięzi” Katarzyny Bonda to kolejna powieść z serii o prywatnym detektywie Jakubie Sobieskim. Tym razem, późnym wieczorem przychodzi do niego nieco podejrzane małżeństwo z prośbą o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niewielka książka o ogromnym uczuciu. O miłości. Cudownie zilustrowana i ciepła. Kolejna perełka z Wydawnictwa Natuli.

„Zobacz jakwilka jest miłość” to opowieść tym wspaniałym uczuciu. Każde dziecko nosi je w sercu i wydaje się pozornie niewielkie. Ale to uczucie rośnie i staje się ogromne. Tak duże że wychodzi poza małego człowieka. Miłość rozprzestrzenia się na innych ludzi, zwierzęta i obejmuje kolejne miejsca. To ta sama która jest w sercu każdego z nas. Miłość jest żywa. Wypełnia, obejmuje, przepływa…

Książka oprócz krótkiego tekstu ma urocze ilustracje. Moje dzieci mają wielką przyjemność oglądając ją raz po raz. Są tu rodzice bawiący się z dzieckiem w piaskownicy, jest sprytny piesek, mama przytulająca córeczkę, ciekawska dziewczynka i śpiący chłopczyk. (…) Wszystko w słonecznym, czarodziejskim wręcz klimacie. Na obrazkach widać czułość, intymność, zaufanie, radość, spokój.

Mądra, budująca treść spodoba się każdemu dziecku. Będzie przyjemna również dla rodzica. Idealnie nada się na prezent dla ukochanej małej istotki. Matowa, twarda okładka i materiałowy brzeg przypomina mi stare klasyki literatury. Mocne strony a na nich żywe, kolorowe obrazki dopełniają całości. Bardzo lubię kiedy czcionka jest spora. Dzięki temu możemy czytać również wieczorem przy mniejszym świetle.

Niewielka książka o ogromnym uczuciu. O miłości. Cudownie zilustrowana i ciepła. Kolejna perełka z Wydawnictwa Natuli.

„Zobacz jakwilka jest miłość” to opowieść tym wspaniałym uczuciu. Każde dziecko nosi je w sercu i wydaje się pozornie niewielkie. Ale to uczucie rośnie i staje się ogromne. Tak duże że wychodzi poza małego człowieka. Miłość rozprzestrzenia się na innych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy jesteście gotowi na naprawdę mocną książkę? Czy jesteście w stanie zmierzyć się z prawdą? Czy chcecie wyjść ze swojej bezpiecznej skorupki i wreszcie odważyć się powiedzieć co myślicie? Zapraszam Was do lektury kontrowersyjnej książki „ Radykalna szczerość” Brada Blantona od Natuli.

Autor jest bardzo bezpośredni w swoim języku. Jeśli ci to nie przeszkadza to super, jeśli jest to dla Ciebie trudne nie zniechęcaj się. Książka może wpłynąć na Twoje życie dlatego uważam, że warto ją przeczytać.

„Wszyscy kłamiemy jak jasna cholera. To nas wykańcza. Jest to główne źródło całego ludzkiego stresu.”

W naszym codziennym życiu zdarza nam się kłamać. Czasem nie przywiązujemy do tego uwagi, jakieś drobiazgi którymi chcemy złagodzić rzeczywistość. Czasem to kłamstwa wysokiego kalibru. Kłamstwa które mogą zmienić czyjeś życie. Czy wiecie że one powodują bóle w ciele czy choroby. Kiedy masz sekret to ukrywanie tego również pociąga za sobą podobne konsekwencje. To pułapka którą sami na siebie zakładamy.

Autor książki jest terapeutą . Jego założenie jest takie że aby uporać się z problemem należy zacząć od porządków w życiu. Trzeba zderzyć się z trzema poziomami prawdy. Pierwszym jest przyznanie się pozatajanych faktów przeszłości. Poziom drugi to szczere wyrażanie się na temat tego co aktualnie czujesz. A trzeci to ujawnianie fikcji. Brzmi interesująco? Z pewnością ja nie przedstawiłam Wam jeszcze nawet jednej trzeciej zagadnień poruszonych w książce.

Naturalnie mi mogło braknąć tu opisów konkretnych sytuacji i przykładów. Dzięki temu sami możemy zastanowić się czy historie opisywane w książce są nam bliskie. Czy dotykają jakiś struna w naszym sercu, czy czujemy podobnie, czy podobnie robimy. Książka ma w pewnym momencie formułę zachęcającą do ćwiczeń. Jak bardzo potraktujesz je serio tak wiele z nich wyniesiesz.

Nie ze wszystkimi tezami autora się zgadzam. Nie wszystkie przyjmuję, ale chcę je wysłuchać aby doprowadziły mnie do pewnych wniosków, które mnie interesują. Rozdział odnośnie bytu był dla mnie trudny do przyjęcia. Nie mam tu jedności z autorem. Dzięki temu mogłam przemyśleć jego hipotezy i próbować zrozumieć jego punkt widzenia.

Ta lektura jest mocna. Jeśli zechcecie się nad nią pochylić i wprowadzić w życie rady autora na pewno zobaczycie różnicę. Może wydać Wam się trudna. Ale praca nad sobą nie jest prosta. Jednak warto to zrobić. Polecam.

Czy jesteście gotowi na naprawdę mocną książkę? Czy jesteście w stanie zmierzyć się z prawdą? Czy chcecie wyjść ze swojej bezpiecznej skorupki i wreszcie odważyć się powiedzieć co myślicie? Zapraszam Was do lektury kontrowersyjnej książki „ Radykalna szczerość” Brada Blantona od Natuli.

Autor jest bardzo bezpośredni w swoim języku. Jeśli ci to nie przeszkadza to super,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dziś chcę Wam przedstawić kolejną perełkę z rodziny Natuli.”Jak zrozumieć nastolatka” napisana została przez trenerkę która zajmuje się komunikacją miedzy nastolatkami i rodzicami. Jest również coachem i terapeutą. A nade wszystko ważne jest dla niej empatyczne porozumienie.

Publikacja pokazuje nam co się dzieje z naszym uroczym dzieckiem podczas procesu dorastania. Kiedy już przerobiliśmy bunt dwu i trzylatka ;) teraz czeka nas nowe wyzwanie. Dorastanie jest jednym z trudniejszych okresów w życiu młodego człowieka. To czas kiedy zmienia się nie tylko ciało ale również umysł. Uczucia biorą górę, nieskoordynowane ruchy nie pomagają a pryszcz na czole może zburzyć harmonię. Ciekawa jestem swoją drogą czy pamiętacie jak to było u Was… Ja pamiętam, że nie bardzo rozumiałam co się ze mną dzieje. Byłam zła bez konkretnego powodu, wkurzały mnie rzeczy kt dotychczas lubiłam. I tak faktycznie jest. Trudno opisać całą przygodę jaką jest dojrzewanie. Jeśli od strony „medycznej” wszystko można rozpisać. Co robią hormony i inne neutrony, to trudniej jednoznacznie opisać co dzieje się w głowie młodego człowieka.

Autorka krok po kroku przedstawia nam cały proces. Najpierw poznajemy historyczne metody wchodzenia w dorosłość, później oswajamy się z cielesną zmianą naszych pociech i płciową tożsamością. Po drodze zahaczamy o bunt nastolatka i miejsce dla rodzica w nowej przestrzeni. Gdzie jest miejsce na relacje i jak dążyć do porozumienia a jak unikać czy rozwiązywać konflikty. To że będą jest pewne. Dlatego warto wiedzieć jak rozmawiać z emocjonalnym nastolatkiem. Co zrobić kiedy jednak dojdzie do złamania relacji i trudnej sytuacji. Jak na nowo odbudować bliskość. Na końcu autorka podaje kilka przepisów na konkretne problemy. Np. kiedy dziecko „ciągle siedzi na telefonie”. ;)

Podobają mi się wnioski z książki. Ja jak zawsze zaznaczyłam sporo miejsc do których z pewnością wrócę. Są też takie które są dla mnie pomocne już teraz. Jedno wiem że książka zbudowana jest na rzetelnej wiedzy oraz doświadczeniu. A to chyba dwa kluczowe czynniki które powinny decydować o wyborze takiej publikacji.

W dzisiejszym świecie w którym coraz więcej zagrożeń ale również trudności ( lockdown, wojna) młodzież czuje się jeszcze bardziej rozdarta. Ten okres dojrzewania jest często dodatkowo podkręcony przez social media. W tym miejscu rodzice muszą spełniać rolę ostoi i kotwicy oraz zbudować zaufanie z dzieckiem. Dlatego ta publikacja jest niezwykle ważna oraz aktualna. To bardzo rzeczowy poradnik. Nastawiony na osiągnięcie porozumienia poprzez miłość i empatię, zrozumienie drugiego człowieka. Refleksje są celne i prowadzą do wypracowania dobrych i bezpiecznych ścieżek.

Rozdziały podzielone są tematycznie. Lubię kiedy słowa klucze wyeksponowane są grubszą czcionką. Lubię tabelki, wypunktowania i zaznaczenia – dzięki temu wygodniej mi się czyta i łatwiej odnajduję interesującą mnie treść. Każdy z 10 rozdziałów kończy się ćwiczeniami dla rodzica, czyli pytaniami przygotowanymi do refleksji i doświadczeniem. Jak to co przeczytamy wpływa na mnie, jak mogę to użyć w praktyce, co dalej z tym zrobić. Pojawiają się również jak w całej serii rodzicielskiej sympatyczne ilustracje. Całość opakowana jest w twardą oprawę. Wiadomo książka ma pracować i być używana więc nawet jej wykonanie jest na najwyższym poziomie.

#wspolpracareklamowa

Dziś chcę Wam przedstawić kolejną perełkę z rodziny Natuli.”Jak zrozumieć nastolatka” napisana została przez trenerkę która zajmuje się komunikacją miedzy nastolatkami i rodzicami. Jest również coachem i terapeutą. A nade wszystko ważne jest dla niej empatyczne porozumienie.

Publikacja pokazuje nam co się dzieje z naszym uroczym dzieckiem podczas procesu dorastania....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Koszmar każdej mamy – to porwane dziecko. Nie wiem czy może coś innego w taki sposób złamać nam serce. Obok „Źródliska” Ewy Przydrygi nie mogłam przejść obojętnie. Książka jak zawsze pobudziła u mnie cały wachlarz emocji. A napięcie nie opuszczało mnie do samego końca, tak zaskakującego jak nigdy dotąd.

Historia zapowiadała się pozytywnie. Główna bohaterka Lila wygrała w konkursie radiowym. Nagrodą jest weekendowy wyjazd z rodziną do luksusowego domu. Kobieta zabiera ze sobą męża i dziecko oraz siostrę i ojca. Oto cała jej rodzina. Kiedy docierają na miejsce okazuje się że dom ukryty jest w głębi lasu. Dom jest dosyć osobliwy, pomimo braku zasięgu, posiada sieć wewnętrzną. Taki nowoczesny i inteligentny dom, którym można sterować: oświetlenie, temperatura, nawet rolety… Wybudowany w niepokojącym sąsiedztwie źródliska. Czy w tym miejscu można spokojnie odpocząć . Tak im się wydaje . Tym bardziej że wieczorem wszyscy bardzo szybko zasypiają zmęczeni.

Pierwszego dnia Lila wstaje i nie może odnaleźć swojego dziecka. Adasia nie ma w całym domu. Niemożliwe jest aby kilku letnie dziecko mogło samo wyjść z domu. Podejrzenie pada na Lilę, ale szybko ta teoria jest obalona. W czajniku rodzina odnajduje proszki nasenne. Ich wieczorne zmęczenie nie było przypadkowe ale celowe. Ktoś porwał ich dziecko. Nagle najważniejsze dla wszystkich staje się odzyskanie Adasia.

Porywacz zaczyna nierówną grę z rodziną. Inteligentny dom staje się pułapką z której mogą wyjść tylko na jego zasadach. A gra odkrywa sekrety rodziny. Czy powodem zamknięcia właśnie tej konkretnej rodziny jest coś co wydarzyło się w przeszłości? Czy to kara? A może pokuta? Czy gra toczy się tylko o życie małego chłopca?

Autorka jak zawsze przygotowała dla nas szalony rollercoaster. Przerażającą wizję dla każdego rodzica. Napięcie rośnie ze strony na stronę. Pomimo, że akcja dzieje się w jednym miejscu, mam wrażenie, że całość może eksplodować od napięcia. To nie tylko strach i niepokój ale także negatywne emocje między bohaterami. Poznajemy urywki z przeszłości rodziny. Dzięki nim wiemy jakimi są ludźmi i czym się kierują. Żadna z postaci nie jest jednoznaczna. Akcja dzieje się tak szybko, że trudno mi powiedzieć czy którąś postać polubiłam, utożsamiłam się z nią. Duszna okolica wody i lasu sprawia, że nawet zwykłe dialogi podszyte są lękiem.

Uwielbiam takie thrillery. Książki z zagadką, z emocjami i napięciem. Niech Was nie zwiedzie termin premiery. To nie książka na sezon ogórkowy. Ale porządna powieść psychologiczna z świetnie nakreślonymi postaciami oraz zaskakującą fabułą. Jeśli weźmiecie ją na plażę może Was zmrozić! Nie wahajcie się sięgnąć po nią jeśli jesteście spragnieni mocnej lektury!

Polecam!

Koszmar każdej mamy – to porwane dziecko. Nie wiem czy może coś innego w taki sposób złamać nam serce. Obok „Źródliska” Ewy Przydrygi nie mogłam przejść obojętnie. Książka jak zawsze pobudziła u mnie cały wachlarz emocji. A napięcie nie opuszczało mnie do samego końca, tak zaskakującego jak nigdy dotąd.

Historia zapowiadała się pozytywnie. Główna bohaterka Lila wygrała w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niedługo półmetek wakacji. Ciekawa jestem czy wakacyjny wyjazd macie już za sobą, czy te cudowne chwile jeszcze przed Wami? Jakkolwiek jest warto, abyście zwrócili uwagę na nowość z Naszej Księgarni. „W podróży. Moja pierwsza encyklopedia polsko-angielska z okienkami” to publikacja, która idealnie sprawdzi się również w czasie wakacyjnym. Pobudzi wasze dzieciaki do działania i nauki. Jeśli jesteście już po wyjeździe, będzie można przy niej powspominać wyjazd. Kiedy wakacje są dopiero w planach, zobaczycie co może Was spotkać.

Kiedyś encyklopedie kojarzyły mi się z nieprzystępnymi tomiskami. Teraz czasy się zmieniły i encyklopedia dla dzieci to coś, po co chętnie wyciągają rączki. U mnie encyklopedia polsko-angielska wzbudziła duże zainteresowanie.

W książce są bardzo przyjemne dla oka kolorowe ilustracje. Wielobarwne elementy strony wprowadzają dzieci do różnych światów. Jesteśmy w trasie, nad morzem, w górach, w wielkim mieście a nocujemy w hotelu. Odwiedzamy również inne ciekawe miejsca związane z podróżowaniem. W sumie 12 stron zaprasza nas do obejrzenia interesujących zakątków, które spotkamy np. podczas wakacji czy wyjazdów.

Kartki dostosowane są do małych rączek. To kartonowe mocne strony, z których co rusz wyskakują otwierane okienka. I tak, to jest hit. Dzieciaki uwielbiają je otwierać. A pod nimi możemy zobaczyć, co się dzieje w środku szopy, wagonika, a także za kamieniem, czy latawcem. Tych tajemnic do odkrycia jest aż 50! Na każdej rozkładówce mamy około 40 słów. Te słowa napisane jest po angielsku większą czcionką. Poniżej mamy odpowiednik w języku polskim, mniejszą czcionką. Wszystkie słowa związane są i użyteczne podczas podróży.

Nie mogę nie wspomnieć o śmiesznych i wesołych motywach. Na przykład stado słodkich kotków czy świnka pod parasolką. Możecie być pewni, że tych smaczków najdziecie dużo więcej. Dla młodszych dzieci jest wielki fan w odkrywaniu nowych wyrazów. A starsze chętnie poznają je również w innym języku.

Książka zdecydowanie skupia uwagę dzieci i jest dla nich atrakcyjna. Ilość okienek jest wystarczająca, aby pobudzić ciekawość, ale nie rozpraszają uwagi. Na stronie jest kilkanaście słów, dzięki czemu nie czujemy się przytłoczeni. Od razu można poczuć dobrą zabawę a przy okazji nauczyć się kolejnych słów w języku angielskim.

Niedługo półmetek wakacji. Ciekawa jestem czy wakacyjny wyjazd macie już za sobą, czy te cudowne chwile jeszcze przed Wami? Jakkolwiek jest warto, abyście zwrócili uwagę na nowość z Naszej Księgarni. „W podróży. Moja pierwsza encyklopedia polsko-angielska z okienkami” to publikacja, która idealnie sprawdzi się również w czasie wakacyjnym. Pobudzi wasze dzieciaki do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakie są najczęstsze motywy zbrodni? Pieniądz, zazdrość, władza, kobiety? Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach znika lokalny biznesmen, nikt nie przypuszcza, że zaledwie kilkanaście tygodni później zostanie odnaleziony martwy. „Miłość pokonuje śmierć” Katarzyny Bondy to książka, która oparta jest na prawdziwej historii.

W małej miejscowości pod Częstochową ojciec Radosława Skowrona, bogatego przedsiębiorcy zaczyna się niepokoić. Syn nie odbiera jego telefonów. Żona Anna bagatelizuje całą sytuację. Kiedy zapada decyzja o zgłoszeniu tego na policję, wyprzedza działania swojego teścia i sama biegnie zgłosić zaginięcie. W komendzie pracuje jej sympatia z młodości Nikodem Ferenc. To on zajmie się poszukiwaniami zaginionego. Od razu zauważa dziwne zachowanie Anny. Jednak sympatia i wzgląd na stare czasy zamydla mu pełny obraz. Jak to mówią, stara miłość nie rdzewieje. Wszyscy są zaangażowani w poszukiwania tylko nie żona. Ona twierdzi, że Radek wyjechał odpoczywać w samotności.

Śledztwo posuwa się dosyć opornie. Nie ma dowodów na nic. Człowiek rozpłynął się w powietrzu, a przecież nie mógł. Przesłuchiwani mają różne hipotezy. Aż do momentu, kiedy kilkaset kilometrów dalej znajduje się ciało ofiary. Wtedy to wdowa zaczyna swoją grę z policją. Nie mogą jej przesłuchać, ponieważ tak skutecznie się wymiguje. Pojawiają się dowody zabójstwa, ale nie prowadzą jednoznacznie do konkretnego sprawcy… Czy Nikodem rozwiąże tę sprawę? A może sam będąc zaangażowany uczuciowo, zostanie od niej odsunięty.

Podobało mi się bardzo, że Nikodem nie był bohaterem z czarnej pelerynie. Nie był nierealnie idealny. Miał bardzo dużo za uszami. Potraktował sprawę indywidualnie, jak znajomy. Tak chyba zachowałby się każdy. Kiedy mamy styczność, z ludźmi których znamy, (czasem bardzo dobrze) patrzymy na nich inaczej. Często ich usprawiedliwiamy, przebaczamy drobne kłamstewka, niedopowiedzenia… W obliczu morderstwa powinno odsunąć się te sympatie na bok. Ferenc zaangażował się uczuciowo i znalezienie mordercy stało się dla niego punktem honoru.

Autorka z pewnością przekopała się przez tonę akt, aby wyłuszczyć z niej wszystko, co było interesujące. Świetnie nakreśliła postaci. Poznajemy Radka oraz jest relacje z żoną i innymi. Wdowa, w której trudno znaleźć krztę smutku i która zmienia swoje humory szybciej nie chorągiewka. Mamy nieopierzoną policjantkę Darię, ale i samego Nikodema. Dobrego policjanta z długim stażem. Akcja dzieje się w czasie teraźniejszym (śledztwo) i w przeszłości.

Całą książkę zastanawiałam się, co było przyczyną tej zbrodni. Czy miłość, czy bardziej pieniądze. A może miłość do pieniędzy? Czy zbrodnia popełniona była przez wyrachowaną modliszkę a może przez któregoś z liczny amantów. Może spadkobierca maczał w tym palce? Ja już wiem i zapraszam Was do poznania tej historii.

Thriller nie należy do tych krwawych. To super, bo można go zabrać na plażę i w góry, ale również na plac zabaw J Dlaczego? Bo trudno Wam będzie się od niego oderwać. Jest zwięzły i kaloryczny. I tym razem polska królowa thrillera mnie nie zawiodła. Świetnie spędziłam każdą minutę podczas czytania książki. Pozostaje jeszcze refleksja: jak żyjemy i co po sobie zostawiamy.

Jakie są najczęstsze motywy zbrodni? Pieniądz, zazdrość, władza, kobiety? Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach znika lokalny biznesmen, nikt nie przypuszcza, że zaledwie kilkanaście tygodni później zostanie odnaleziony martwy. „Miłość pokonuje śmierć” Katarzyny Bondy to książka, która oparta jest na prawdziwej historii.

W małej miejscowości pod Częstochową ojciec ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na taką książkę czekałam długo. Zanim nawet ukazała się zapowiedź. Temat, który jest już jakiś czas u mnie na tapecie. Czujemy z mężem, że poooowoli czas spania w trójkę dobiega do końca. Tylko jak powiedzieć o tym naszemu synowi? Z pomocą przychodzi ukochany Niuniuś.

Niuniuś jest ulubieńcem mojego syna. Może przez to, jaki jest wesoły, radosny i szczery w swoich uczuciach. Bo czasem się boi, czasem się wygłupia, a czasem potrzebuje rodziców, aby byli blisko <3

W książce "Niuniuś śpi bez mamy" śledzimy, jak Niuniuś dorasta. Z maleńkiego słodziaka staje się coraz starszy i coraz bardziej samodzielny. Potrafi już wspinać się na krzesła, ciąć nożyczkami, a nawet stać na jednej nodze. Pewnego dnia do domu przyjeżdża kurier z dużą paczką. Po udanym unboxingu pojawiają się deski. Niuniuś się cieszy, bo z tych desek można złożyć coś fajnego. Mama nie waha się, bierze śrubokręt do ręki i po krótkim czasie przed chłopcem staje jego nowe łóżko. JEGO! NOWE! Ale radość! Czy to wystarczy, aby przekonać maluszka do spania w swoim łóżku? Domyślacie się, że nie. To nie koniec historii.

Cała opowieść wzbudza dużo emocji. Tata niemieszczący się na łóżku, radość z nowego łóżka, ale też osamotnienie i brak mamy w zasięgu ręki. Te i wiele innych emocji towarzyszy każdemu dziecku w kolejnych etapach rozwoju. Jak do tego podejdziemy i jak będziemy wspierać swoje dziecko jako dorośli, tak poradzi sobie dalej. My jako rodzice mamy tu do odegrania bardzo ważną rolę. Czasem po kilku/nastu nocach dziecko z powrotem wędruje do naszego łóżka i to jest całkiem normalne. Ważne, aby kibicować dziecku. Natomiast kiedy nie jest gotowe, pozwolić mu dojrzeć do nowego. Oswoić się z nim bez presji. Skąd to wiem? Z końcowej refleksji dla rodziców, która jest dodana na końcu książki. Natuli w bonusie do bajki dodaje również ważne treści dla dorosłych.


Już sama okładka mnie rozczuliła. Kto nie pamięta swojego maluszka, jak podgląda jednym oczkiem na rodzica, albo udaje, że śpi. Jestem totalną fanką Oli Szwajdy. Zawsze śmieszą mnie jej ilustracje. Są kolorowe i ciepłe. Wszyscy mamy wielką przyjemność z oglądania książki. Humor, słodkie buziaczki, Niniuś który jest maksymalnie oczarowany nową sytuacją. Mój syn zaczyna "czytania" książki właśnie od tej ilustracji. Najpierw się musimy pośmiać i uradować nią, żeby rozpocząć historię od początku.

Jeśli nie znacie serii o przemiłym prosiaczku, to tylko nadmienię, że Niuniuś śpiący bez mamy jest wydany w takim samym formacie, co ten który spotkał niemiłego pana. Mamy twardą oprawę, mocne kartki oraz najwyższej jakości kolorystykę. Jeśli potrzebujecie książkę na prezent albo do codziennego kartkowania, to ta pozycja zdecydowanie się nada.

Dzieci, które nie potrafią czytać obserwując ilustracje potrafią opowiedzieć całą historię :) Uwielbiam to. Wystarczy, że córce raz przeczytam książeczkę, a ona za chwilę potrafi oglądając obrazki opowiedzieć ją bratu <3

Na taką książkę czekałam długo. Zanim nawet ukazała się zapowiedź. Temat, który jest już jakiś czas u mnie na tapecie. Czujemy z mężem, że poooowoli czas spania w trójkę dobiega do końca. Tylko jak powiedzieć o tym naszemu synowi? Z pomocą przychodzi ukochany Niuniuś.

Niuniuś jest ulubieńcem mojego syna. Może przez to, jaki jest wesoły, radosny i szczery w swoich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

" Śpią gałązki czereśni.

Jestem. Jesteś. Jesteśmy"


Ile znacie kołysanek? Ja znam tylko jedną i tylko ją śpiewałam moim dzieciom. Do znudzenia.
Czas, kiedy dziecko słucha głosu rodzica i zasypia, jest bardzo ważny. Dzięki niemu uspokaja się i wycisza. Czy to śpiew, wierszyki czy bajki każda forma gra podobną rolę w procesie zasypiania. "Kołysanki" są w topie moich ulubionych pozycji. Dla nas wszystkich to była miłość od pierwszego spojrzenia. Cudne ilustracje i rytmiczne wierszyki od razu skradły bezpowrotnie nasze serca.

"Trzymam w dłoni twoją dłoń,

głaszczę twoje włosy".

Kołysanki, które wypływają z kart tej wspaniałej lektury, budują idealny nastrój do zasypiania. Opowiadają historie oraz szepcą dobre słowa. Przekonują nasze małe kruszynki, że jesteśmy blisko, że czuwamy nad nimi i ich snem. Cały świat usypia, a wraz z nim my też możemy ułożyć się wygodnie do snu i powoli, bezpiecznie zasnąć. Mama będzie bujać, tata się przytuli, a kotek zamruczy. Każdy z wierszyków powoduje przyjemne łaskotanie w sercu. Bardzo przyjemnie usłyszeć takie słowa. Bardzo przyjemnie wypowiedzieć je do swojego ukochanego maluszka. Może w ciągu dnia było trudno, a może nie było na nic czasu podczas szalonych zabaw, ale teraz jest czas na przypomnienie sobie najważniejszej rzeczy na świecie. Czas zapewnienia jak bardzo kochamy nasze dzieciaki. Chcemy być blisko. Tuż obok, na wyciągnięcie ręki.

Czekoladowo jesienne ilustracje zabiorą Was do magicznego świata. Pełnego czułości, delikatności, bezpieczeństwa, spokoju i lekkości. Każda ilustracja jest tak piękna, że mogłaby zawisnąć jako plakat nad łóżkiem dziecka. Pokazuje bliskość rodzica z dzieckiem, wspólne zaufanie i zrozumienie. Jest obrazek z mamą czuwającą nad swoim synkiem, gdzie w tle widać latające meduzy :) Jest chłopiec, który zasnął w towarzystwie swoich kotków, ale też taki który frunie na sowie. Spójna paleta barw kojarzy mi się z ciepłym wieczorem. Tak jakby każda ilustracja była fotografią wykonaną podczas złotej godziny w najszczęśliwszy dzień życia.

Całość: tekst i ilustracje są harmonijne i nierozerwalnie ze sobą połączone. Tworzą niezwykłą podróż do krainy senlandii. Krainy, do której każde dziecko z ochotą chce iść. Do krainy pełnej radości, przyjemności, pełnej niewiarygodnych przygód, które zawsze kończą się dobrze. A po których szybko zaspypia się, ledwo przyłożywszy głowę do poduszki.

Książka będzie idealnym prezentem! Jak każda pozycja z Wydawnictwa Natuli jest wydana na mocnym papierze otulona twardą oprawą. Kolory są intensywne a druk widoczny i prosty. Sama książka jest przygotowana na codzienne "wertowanie" przez małe rączki.
Polecam :)

" Śpią gałązki czereśni.

Jestem. Jesteś. Jesteśmy"


Ile znacie kołysanek? Ja znam tylko jedną i tylko ją śpiewałam moim dzieciom. Do znudzenia.
Czas, kiedy dziecko słucha głosu rodzica i zasypia, jest bardzo ważny. Dzięki niemu uspokaja się i wycisza. Czy to śpiew, wierszyki czy bajki każda forma gra podobną rolę w procesie zasypiania. "Kołysanki" są w topie moich...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rosół Natalia Fiedorczuk, Aleksandra Gołębiewska, Alicja Szwinta-Dyrda
Ocena 7,9
Rosół Natalia Fiedorczuk,...

Na półkach: , ,

Uwielbiam niedzielne obiady u rodziców. Tak samo, jak babcie uwielbiają, kiedy przyjeżdżają ich wnuki. Zawsze przygotowują coś pysznego. Na pierwszy rzut idzie aromatyczny rosół, następnie ulubione kluseczki śląskie. Już dzień wcześniej dzieciaki dopytują, co będzie na obiad. Bo babcie gotują najlepiej na świecie. Czy może pójść coś nie tak?? Owszem! Zapraszam Was do lektury.

Książka "Rosół" opowiada podobną historię. Antek, główny bohater serii "Niegrzeczne książeczki" i tym razem spotyka się z nowymi emocjami. Kiedy dowiaduje się, że wkrótce pojedzie do babci na obiad, bardzo się cieszy. Oczekuje, że u babci zje swoją ulubioną potrawę. Niestety babcia owszem ugotowała pyszny tytułowy rosół, ale zamiast makaronu zrobiła kluski lane. A żeby te kluski były za mało potworne i bezkształtne posypała wszystko zieloną pietruszką. Jeśli macie dzieci, wiecie jak skończyła się ta sytuacja! Totalny chaos i awaria. Jest płacz. Jest złość. Frustracja małego człowieka. A babcia nieświadoma tragedii, która właśnie wydarzyła się w życiu małego człowieka, dodaje: "Jeśli nie zjesz rosołu, nie dostaniesz deseru!"

Ja rozumiem, że młody człowiek może nie radzić sobie z emocjami. Złościć się, krzyczeć czy chować. To my jesteśmy dorośli. Powinniśmy umieć zareagować w różnych trudnych sytuacjach. Babcię trochę poniosło. Przecież nie można zmuszać do jedzenia. Czegokolwiek. I szantażować. Wiem, co leży u postaw. Dzieci nie mogą jeść wyłącznie słodyczy. Jednak ta sytuacja jest zupełnie inna. Mamy dziecko, które uwielbia zupę, ale nagle nie chce jej jeść. Mnie od razu nasuwa się pytanie: Dlaczego? To pytanie jednak nie pada... Jak myślicie, jak zakończy się ta historia?

Bardzo lubię takie książki, ponieważ mam tu:

1 Prostą i interesującą historię (dodatkowe wątki z wujkiem i superbohaterami)

2 Świetny pretekst, aby w neutralnym podłożu porozmawiać z dzieckiem o problemie Antka (dziecka)

3 Możliwość refleksji: jak dorośli traktują ważne dla dzieci rzeczy, jak radzą sobie z trudnymi emocjami, jak mogą naprawić całą sytuację.

Publikacja jak cała seria ma:

* twardą oprawę

* piękną kolorystykę

* zabawne ilustracje

* duże litery - wygodne do czytania również przy słabszym świetle

* mocny papier

Cieszę się, że również ta część serii trafiła na naszą półkę. Myślę, że podejmuje bardzo trudny temat jedzenia. Na różnych etapach rozwoju mogą pojawić się zupełnie nowe wyzwania postawione przed rodzicami. Raz dziecko je wszystko, innym razem tylko jeden rodzaj posiłków przypada mu do gustu. Pamiętam, że córka jakiś czas temu zajadała się brokułami. Teraz nawet nie chce na nie patrzeć. Może się okazać, że to nie smak, ale sposób podania wpływa na jej chęć do jedzenia. Wiele interesujących wniosków można wyciągnąć po przeczytaniu tej lektury. Polecam.

Uwielbiam niedzielne obiady u rodziców. Tak samo, jak babcie uwielbiają, kiedy przyjeżdżają ich wnuki. Zawsze przygotowują coś pysznego. Na pierwszy rzut idzie aromatyczny rosół, następnie ulubione kluseczki śląskie. Już dzień wcześniej dzieciaki dopytują, co będzie na obiad. Bo babcie gotują najlepiej na świecie. Czy może pójść coś nie tak?? Owszem! Zapraszam Was do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy wasze pociechy zjadają wszystko, co im dacie? A może temat jedzenia spędza Wam sen z powiek? Mój syn na śniadanie i kolację chętnie jadłby tylko chleb z keczupem. Córce już minęła faza na chleb z majonezem, choć przyznam, że jej dieta nie jest zbyt urozmaicona. Pamiętam, kiedy byłam dzieckiem to uwielbiałam chleb z miodem i mogłabym go jeść na okrągło :) Czy więc wybiórcze jedzenie traktować z przymrużeniem oka, czy poważnie zająć się tematem?

O tych oraz innych problemach związanych ze sferą żywienia odpowie Wam Agata Dutkiewicz w książce "Trudności z jedzeniem u dzieci i nastolatków" z Wydawnictwa Natuli. Pozycja jest swoistym przewodnikiem. Jeśli jesteś rodzicem i martwisz się o swoje dziecko to koniecznie sięgnij po niego. Dowiesz się jak wygląda relacja z jedzeniem, jak ważne znaczenie w rozwoju dziecka ma jedzenie, czy i kiedy dziecko je za mało, a kiedy za dużo. A może je nietypowo np chomikuje jedzenie dłuższy czas w ustach. Na końcu nie mogło zabraknąć informacji na temat leczenia trudności z jedzeniem. Jako że autorka jest doktorem, psychoterapeutką, dietetyczką kliniczną przygotujcie się na solidną dawkę wiedzy! Na szczęście całość podana jest w sposób prosty i zrozumiały dla każdego rodzica.

"To rodzic przygotowuje i podaje potrawy, a dziecko decyduje, ile i co zjada"

Zawsze miałam takie wrażenie, że to dziecko grymasi i nie chce jeść. Ciężko mu dogodzić. Teraz patrzę na całą sytuację z innej strony. Kolejny raz przekonałam się ile my jako rodzice możemy (dobrego i złego) w tej kwestii zrobić. Wiele sytuacji, które uważałam za problematyczne, zostały mi wyjaśnione. Okazało się, że niektóre sytuacje około żywnościowe nie miały nic wspólnego z jedzeniem. Utwierdzałam się również w kilku moich przekonaniach . Np nadal uważam tak jak autorka, że porównywanie dzieci odnośnie jedzenia nie powinno mieć miejsca . (Tym bardziej że mam 2 i 5 latka.) Wprowadzania kar i nagród za zjedzony posiłek też według nas nie jest dobrym rozwiązaniem.

Wiem od innych zaprzyjaźnionych mam, że kwestie jedzenia są u nich bardziej lub mniej problematyczne. Gdzie zatem szukać pomocy. Od razu u specjalisty? Może najpierw skonfrontować się z pewną dawką wiedzy. A może po prostu posłuchać kogoś, kto ma doświadczenie z niejadkami, a także z dziećmi z nadwagą. Jak nauczyć swoje dzieci dobrych postaw i zasad?

Czasem te problemy w ogóle nie wynikają z jedzenia, a mają jakieś głębsze korzenie. Niejedzenie lub nadmierne objadanie się może wynikać z postawy, zranienia, chęci zwrócenia uwagi... Jest wiele powodów. W dzisiejszym szybkim świecie rzadko kiedy zdarza się celebracja posiłków w rodzinnym gronie. U mnie w domu syn prosi o obiad już po 12 tej, córka przychodzi głodna po 13 tej z przedszkola. Mąż je po 18 jak wraca z pracy. W tygodniu ciężko znaleźć spokojną przestrzeń na wspólne posiłki. Warto jednak się przyjrzeć temu tematowi. Dzięki książce możesz zostać uspokojony jako rodzic. Możesz również być zmotywowany, aby sięgnąć po dalszą pomoc. Na pewno wyniesiesz z niej tak jak ja dużo spostrzeżeń i refleksji. Jeśli przeniesie się to na twoje działanie w stosunku do dzieci, to z pewnością skorzystają na tym. A w późniejszym czasie ty również. Jak zawsze mamy tu sytuację wygrany - wygrany ! :)

Czy wasze pociechy zjadają wszystko, co im dacie? A może temat jedzenia spędza Wam sen z powiek? Mój syn na śniadanie i kolację chętnie jadłby tylko chleb z keczupem. Córce już minęła faza na chleb z majonezem, choć przyznam, że jej dieta nie jest zbyt urozmaicona. Pamiętam, kiedy byłam dzieckiem to uwielbiałam chleb z miodem i mogłabym go jeść na okrągło :) Czy więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

A co jeśli już na samym początku poznasz mordercę? Dowiesz się, dlaczego zabił? Czy odbierze ci to przyjemność wytropienia go wraz z jednym z najlepszych profilerów? Czy z chęcią będziesz podążać za śladami wiedząc, że mogą się one okazać nietrafne?

Katarzyna Bonda za każdym razem zaskakuje i daje nam coś nowego. Tym razem w książce "Urodzony morderca" już na pierwszych kartach powieści przedstawia nam zbrodniarza. Pomimo to z wielką przyjemnością towarzyszyłam Hubertowi w jego śledztwie.

Meyer nie może nawet w spokoju pochorować. Kiedy wybucha samochód w środku lasu a w nim dosyć znana w półświatku przestępczym osoba, należy zewrzeć szeregi. Kto żyw rusza do akcji. Zabity był bardzo wpływowym i bogatym człowiekiem. Czy to zemsta innego bosa, który chciał wykluczyć konkurencję? A może to zemsta jednej z licznych kochanek. Jest też specyficzna wdowa, która nawet łzy nie roni. Tropów jest wiele. Hubert do pomocy ma oczywiście kilku bliskich współpracowników w tym przebojową Agnieszkę Olton.

Jestem zaskoczona, że to już dziewiąty tom serii z Hubertem. Cały czas mam niedosyt i chęć przeczytania kolejnej części. Także dlatego, że obecnie wydaną czytało mi się doskonale. To zdecydowanie moje klimaty. Nie ma tu żadnej krwawej jatki ani wstrząsających scen. Jest za to interesujące śledztwo z wieloma tropami. Śledczy wykonuje kawał dobrej roboty, ale nie waha się również chodzić na krawędzi prawa. Nie wszystko układa się zgodnie z planem. Mamy kilka postaci, które chcą poważnie zamieszać w śledztwie i zmienić jego przebieg. Na przykład taki Marcel Lisowski, podający się za ucznia Meyera. Bardzo szybko przedstawia swoją ekspertyzę zgoła inną niż naszego profillera. Hubert nie walczy teraz o prawdę w śledztwie, ale również swoją.

Historia może być czytana jako osobna powieść i zupełnie odłączona od całej serii. Mamy tylko kilka kotwic, które łączą ją z życiorysem Huberta. Autorka jak zawsze pokazuje swój kunszt i talent. Jest mistrzynią intryg związanych z zabójstwem, ale również z miłosnymi przetasowaniami i flirtami. Bardzo interesująca jest rola kobiet w działaniach mężczyzn. To dla nich tracą głowę, dla nich robią straszne rzeczy. Kobiety prowokują, zwodzą, uwodzą, zdradzają i kochają najgoręcej. Wobec takich emocji trudno przejść obojętnie. Jak w tym bigosie odnajdzie się Meyer? Musicie to przeczytać i się przekonać.

Jako że pogoda nie zachęca do spacerów, książka stała się dla mnie doskonałym pocieszeniem w te zimne i deszczowe dni. Miałam pretekst aby zaszyć się z kubkiem gorącej herbaty i czytać, czytać, czytać ... Świetna lektura! Nie możecie jej przegapić.

A co jeśli już na samym początku poznasz mordercę? Dowiesz się, dlaczego zabił? Czy odbierze ci to przyjemność wytropienia go wraz z jednym z najlepszych profilerów? Czy z chęcią będziesz podążać za śladami wiedząc, że mogą się one okazać nietrafne?

Katarzyna Bonda za każdym razem zaskakuje i daje nam coś nowego. Tym razem w książce "Urodzony morderca" już na pierwszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie wiem jak wy ale ja tam nie potrzebuję bajek na dobranoc. Ale dzieciaki uwielbiają posłuchać czegoś miłego przed snem. Najczęściej wybierają sprawdzone bajeczki, swoich ulubieńców a czasem sięgają po książki z biblioteki. Zawsze natomiast kiedy dostają nową książkę domagają jej się przez kilka kolejnych dni. I tak było z “Wierszykami na dobranoc”. Jako, że mamy już kilka książeczek z tej serii potraktowały ją jak kolejną część ulubionych rymowanek. Moja córka szaleje na punkcie ilustracji z całej kolekcji. Najpierw musiała bardzo szczegółowo je obejrzeć. Zgadzam się z nią. Są zabawne i przyjemne dla oka. Potem dopiero poprosiła o przeczytanie treści.

W małej książeczce mieści się kilkanaście uroczych i radosnych utworów. Są skupione na wieczornych przyjemnościach. Taki sposób na wieczorowe hygge. Jak wyciszyć swojego maluszka. Jak zrobić to w najbardziej czuły sposób. Jak sprawić by ten często trudny czas przed zaśnięciem był pełny radości i dobrych emocji? Zastosujcie jeden z pomysłów z książki np. zróbcie sobie namiocik z kocyka, pomasujcie małe stópki, pooddychajcie sobie głęboko z dzieckiem, posłuchajcie bicia serca....

Każdy wierszyk zawiera ilustracje pokazującą jak rodzic bawi się z dzieckiem, ale także wskazówki. Np. “dorosły delikatnie łaskocze, przytula i głaszcze dziecko”. Utwory zachęcają do bliskości i kontaktu. Wierszyki są krótkie i przyjemnie się rymują. Są ciekawe dla dziecka. Spodobają się dorosłym. Duża czcionka tekstu w miejscu jaśniejszej części obrazka pomoże w czytaniu nawet przy słabszym świetle. (takim wiecie, które ułatwia zasypianie 😊). Twarda oprawa i sztywne, mocne kartki będą bezpieczne nawet przy bardzo ekspresyjnych rączkach.

Może się wydawać, że utwory są dosyć proste. Jednak zawierają często trudniejsze wyrazy. Mają różny rytm oraz różne rodzaje rymów. A czasem ich nie mają. Kojarzy mi się to z taką spokojną rozmową. Czytanie na głos nie wiąże się z wygibasami językowymi (co czasem zdarza się w bajkach).

“- Kto po głowie mnie pogłaska?

- Ja! Mnie pozwól, jeśli łaska.”

Moje dzieciaki bardzo lubią wszystkie części, które mamy. “Wierszyki na dobranoc” są świetnym uzupełnieniem całości. Pozycja od razu wkupiła się w ich serca. Moje też, bo dzięki niej krok po kroku mogę zaprowadzić dzieci do senlandii 😉 Polecam.

Nie wiem jak wy ale ja tam nie potrzebuję bajek na dobranoc. Ale dzieciaki uwielbiają posłuchać czegoś miłego przed snem. Najczęściej wybierają sprawdzone bajeczki, swoich ulubieńców a czasem sięgają po książki z biblioteki. Zawsze natomiast kiedy dostają nową książkę domagają jej się przez kilka kolejnych dni. I tak było z “Wierszykami na dobranoc”. Jako, że mamy już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

“Miłość to dla mnie dawanie temu, kogo kochamy, tego co naprawdę pragnie otrzymać”

Proste?
Niekoniecznie. A co z tym co wolno? z tym co jest zdrowe, co wypada, co należy? Większość rodziców czuje swoją misję. Polega ona na nauczenia swojego dziecka wszystkiego co mu będzie potrzebne w świecie. Najpierw uczymy nasze pociechy chodzić później mówić, jeździć na rowerze... A co, jeśli zamiast nauczać posłuchamy własnych dzieci. Jeśli postanowimy nauczyć się czegoś od nich. Dzieci rodzą się z potrzebami. My zapraszamy je na świat, aby je zaspokoić. Aby zająć się nimi wszystkimi. Zróbmy to.

Dziś zapraszam Was do zajrzenia do wspaniałej książki Shai Orr od Natuli: “Cud rodzicielstwa”. Nie oczekujcie, że to kolejny poradnik. To opowieść o tym, że my też kiedyś byliśmy dziećmi. I teraz będziemy towarzyszyć naszym dzieciom w tej pięknej podróży, jaką jest poznawanie świata. Czerpanie z niego całymi garściami.

Autor w książce przeanalizował siedem próśb dzieci do rodziców. Zapominajmy na chwilę o tym czego nas uczono całe życie. Ze świeżością zastanówmy się czego pragnęliśmy, kiedy byliśmy mali. Miłości, zaufania, bycia ważną częścią rodziny. Chieliśmy być wyjątkowymi. Móc mówić i być wysłuchanym... Te potrzeby zmienione na pytania zostały poukładane w kolejności i ubrane w prawdziwe przykłady. Niektóre z nich powodują wstrzymanie oddechu inne drżenie serca. Jedno jest pewne książka dotyka miejsc w naszej duszy które wydawały się zapomniane. Miejsca, które chcemy na nowo odkryć dla naszego małego, ukochanego człowieka.

Shai tym razem pokazał nam drogę rodzicielstwa, którą możemy uczynić piękną. Czasem słyszy się narzekanie rodziców na dzieciaki. Że są za głośne, niesłuchane, przeszkadzają. A one próbują nam przekazać informację, chcą się z nami czymś podzielić. Robią to tak jak potrafią. Z pewnością wiedzą co zrobić, aby zwrócić naszą uwagę. (Niekoniecznie spodoba nam się to). Shai wyciąga często zaskakujące dla mnie wnioski które kiedy je przemyślę okazują się bardzo interesujące i odkrywcze. Jak na przykład jak zachować się w trudnych sytuacjach. Najczęściej jako rodzice chcemy naprawić sytuację albo stosujemy separację. Autor ma jeszcze inny pomysł.

Myślę, że to spojrzenie na wychowanie jest nowatorskie. Mnie skłoniło nie tylko do spojrzenia na siebie jako na matkę ale również na dziecko którym byłam. Odnalazłam w sobie to dziecko i jego radość. Przypomniałam sobie jak to jest pragnąć, dostawać i cieszyć się. Dosałam wsparcie którego potrzebowałam. Myślę że warto przeczytać ksiażę i zapoznać się z tym stylem toważyszenia dziecku. To bardzo wartościowa pozycja.
Polecam.

“Miłość to dla mnie dawanie temu, kogo kochamy, tego co naprawdę pragnie otrzymać”

Proste?
Niekoniecznie. A co z tym co wolno? z tym co jest zdrowe, co wypada, co należy? Większość rodziców czuje swoją misję. Polega ona na nauczenia swojego dziecka wszystkiego co mu będzie potrzebne w świecie. Najpierw uczymy nasze pociechy chodzić później mówić, jeździć na rowerze... ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy zdarza Wam się spotkać niemiłego Pana? Ja kilka razy miałam takie doświadczenie i wiem jakie to niemiłe. Czasem taki pan denerwuje się, że wsiedliście złymi drzwiami do autobusu, czasem Wasza obecność przeszkadza czy jest za głośna. A jak może zareagować ktoś kto dopiero poznaje świat? Kto dopiero uczy się norm i zasad panujących wokół niego?

Niuniusia nie muszę Wam przedstawiać, tym razem czeka go spotkanie z taką waśnie niesympatyczną postacią. W książce “Niuniuś i niemiły pan” z Wydawnictwa Natuli mały prosiaczek wyrusza z tatą do muzeum. Mama tym razem zostaje w domu. Relaksuje się czytając.

Po drodze maluszek chłonie całym sobą otoczenie. Wszystko jest interesujące i zajmuje jego uwagę. Kto powiedział, że droga do celu nie może być już częścią przygody? Na szczęście tata nie wykazuje zniecierpliwienia, choć cały czas kieruje synka w kierunku punktu docelowego. Mały jest zadowolony, kiedy znajduje kamyk, patyk... zauważa ciekawe stworzenia. Ta część wycieczki jest bardzo przyjemna. A przed nimi kolejne atrakcje.

Ale co to już na wstępie okazuje się, że zanim wejdą do muzeum muszą oddać do przechowalni każdą rzecz, którą wcześniej Niuniuś tak starannie chował po kieszeniach. Kamyk, patyk... A to nie koniec nieprzyjemnych sytuacji. Jak zakończy się ta historia koniecznie doczytajcie w książce. Dodam tylko, że morał z książki jest skierowany nie tylko do dzieci. Ale ponad ich głowami, to my rodzice, opiekunowie możemy się wiele nauczyć.

Zachwyca mnie jak zawsze łagodność i uważność głównego bohatera. Kiedyś usłyszałam, że dzieci są delikatne jak kwiaty. Tak właśnie jest. W jaki sposób będziemy im przekazywać nauki, jak będziemy z niemi postępować na takie wyrosną. Czy Niunius nauczy się czegoś od niemiłego Pana? A może to ten pan powinien się czego nauczyć od chłopca?

Wystarczy spojrzenie na te serdeczne ilustracje i od razu poprawia mi się humor. Te słodkie buziaczki z mamusią, te przytulaski z tatusiem. I synek będący w 4 miejscach na raz w jednej ilustracji – jak każde małe dziecko. Chwilę temu byłem tam... teraz jestem tu! Sama książka wykonana z dbałością o szczegóły. Warto zwrócić uwagę, że jest nieco mniejsza niż inne z tej serii.

Cieszę się z końcowej refleksji dla rodziców. Przemawia przez nią szacunek dla dzieciaków. Są ważne i nawet ta notka ma za zadanie przypomnieć nam o tym. Jest mi niezmiernie miło mieć ją w rękach. Jestem pewna, że tak jak ja wyciągniecie z tej lektury dużo więcej niż moglibyście pomyśleć przed wzięciem jej do ręki. Polecam.

Czy zdarza Wam się spotkać niemiłego Pana? Ja kilka razy miałam takie doświadczenie i wiem jakie to niemiłe. Czasem taki pan denerwuje się, że wsiedliście złymi drzwiami do autobusu, czasem Wasza obecność przeszkadza czy jest za głośna. A jak może zareagować ktoś kto dopiero poznaje świat? Kto dopiero uczy się norm i zasad panujących wokół niego?

Niuniusia nie muszę...

więcej Pokaż mimo to